fbpx
13.2 C
Wrocław
czwartek, 28 marca, 2024

Mai Lan, czyli azjatycka uczta w najlepszym wydaniu

Wracając ostatnio z pracy do domu, spotkało mnie spore, pozytywne zaskoczenie. Stojąc na światłach, zerknąłem w prawo, a moim oczom ukazał się niewidziany tam wcześniej szyld: Mai Lan, Bar Orientalny, Kuchnia chińska i wietnamska. 

Mai Lan II 8

Szybkie odświeżenie pamięci, i już wiem. Tak, to Mai Lan, czyli mój ulubiony wrocławski „chińczyk”, który dotychczas znajdował się przy ul. Hallera. Od teraz wielbiciele Mai Lan, a znam ich co najmniej kilku, mogą stołować się także w barze przy ul. Św. Wincentego.

Sam lokal robi dużo lepsze wrażenie, niż budka przy Hallera, a w środku jest więcej miejsca. Poza tym bez zmian, dania przygotowuje syn kucharza z pierwszego baru, a karta jest identyczna.

Mai Lan II 2 Mai Lan II 3 Mai Lan II 4

Potraw z każdym dowolnym mięsem oraz owocami morza mamy pewnie ponad setkę. Ja tradycyjnie już wybieram sajgonki z surówka z białej kapusty (6 zł za trzy sztuki), a w ciągu kolejnych dwóch dni jako główne danie decyduję się na: kurczaka po tajlandzku (13 zł) oraz makaron chiński z kurczakiem (12 zł).

Obsługa jest miła, mimo pierwszych dni działalności, działa bardzo sprawnie, a dania z kuchni wychodzą w iście ekspresowym tempie. Nie zdążyłem na dobre usiąść przy stole, a moje sajgonki są już gotowe do odbioru. Jako dodatek do każdego dania możemy sobie dobrać – za darmo – bez ilościowych ograniczeń, jeden z dwóch sosów, z których jeden jest słodki, a drugi mocno ostry.

Mai Lan II 7

Co tu dużo mówić – sajgonki są świetne, z bardzo dużą ilością dobrze doprawionego mięsa. Chrupią smakowicie, doskonale zgrywają się z ostrym sosem i nie są sztucznie napchane warzywami. Na naszym facebookowym fanpage’u spotkałem się z opiniami, że sajgonki z Mai Lan są podawane spalone. Przyznam, że nigdy się z tym nie spotkałem, a jadałem w tym miejscu dziesiątki razy.

Nie skończyłem jeść sporej przystawki, a na ladzie, do odbioru jest już kurczak po tajlandzku.

Mai Lan II 5

Danie – podobnie jak na Hallera – jest ogromne. Surówka ta sama, co w przypadku sajgonek. Świeżutka i słodka, choć nieco brakowało mi ostrości, jakby ktoś zapomniał o dodaniu chili. Kurczak? Idealnie wysmażony w delikatnej panierce, pływający w słodko-ostrym sosie z dodatkiem warzyw, czyli kalafiora, marchewki, cebuli, groszku i grzybków mun. Co ważne, warzyw świeżych, chrupiących, bez żadnych mrożonek. Danie jest świetne, ogromne i bardzo ostre, o co dodatkowo poprosiłem. Już po pierwszym gryzie wiedziałem, że właśnie oto mam nowe ulubione danie w Mai Lan. Konsystencja sosu, który szybko wnika w panierkę kurczaka, jest bardzo gęsta.

Mai Lan II 6

Drugiego dnia równie szybko obsłużono mnie, ponownie podając pyszne sajgonki, a zaraz po nich – makaron chiński z kurczakiem.

mai lan II 9

Danie przygotowane niezwykle szybko, na bazie grubego makaronu i pokrojonej w paski piersi z kurczaka. Makaron smażony jest w woku z dużą ilością sosu sojowego, a do całości wbijane jest jajko, które po ścięciu, miesza się z resztą. To właśnie jajko wraz z aromatycznym kurczakiem odgrywa w tym daniu dominującą rolę. Makaron jest tylko dodatkiem, ale bardzo smacznym, lekko podsmażonym, nie twardym. Kolejne pyszne danie, którego wielkość nieco mnie przeraża. Także tym razem nie dałem rady zjeść wszystkiego.

Moja radość jest niezmierna, ponieważ w niedalekiej odległości od mojej pracy powstał bar, który ubóstwiam. Mai Lan polecam każdemu, kto lubuje się w kuchni azjatyckiej. Dania są oryginalne, każde smakuje inaczej, co nie jest niestety standardem w każdym „chińskim” barze. Dodatkowo jest to raj dla głodomorów – porcje są ogromne, a ceny niewysokie.

 

Bar Mai Lan

ul. Św. Wincentego 45

 

Total 2 Votes
0

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

5 KOMENTARZE

  1. wlasnie wyszedłem z restauracji przy Św. Wincentego. Sajgonki naprawdę pierwsza liga chyba lepszych nie jadłem.
    Zamówiłem także kurczaka z curry na ostro i ryżem. Ryż niestety suchy kurczak smaczny niestety zero sosu którym mozna byłoby troszkę zwilżyć ryż. Ogólnie wyszedłem zawiedziony po przeczytanej recenzji ale jeszcze odwiedzę na danie z makaronem.

  2. Zainspirowany Twoim wpisem na temat tej restauracji, udałem się z radością na obiad, mając nadzieję, że w końcu znalazłem w tym mieście godnego zastępcę najlepszego w kraju, krakowskiego „chińczyka” – Dong A z ul. Miodowej. Lokal – wiadomo jak zwykle nie zachwyca w tego typu knajpkach, ale ten wygląda jak jadłodajnia w obielonym garażu-komórce. No nic, do przełknięcia, bele by jedzenie było dobre.
    A jedzenie? Zamówiłem zupę kwaśno-pikantną, kurczaka 5 smaków i kurczaka po wietnamsku. W porównaniu do tego, co serwują w Krakowie, oceniam te dania na 1 (bo składniki świeże i niesurowe) w skali 1-10. Zupa to kostka rosołowa, kurczak po wietnamsku to coś, co nie wyglądało nawet jak taki kurczak, a sos pięciu smaków to danie skąpane w przepalonym sosie sojowym. Jednym słowem – masakra. Mam nadzieję, że inne Twoje polecane knajpy będą lepsze. Póki co wisisz mi 31 zł 🙂

    PS
    Jak będziesz w Krakowie, koniecznie odwiedź Dong A na Miodowej – polecam zupę kwaśno-pikantną i kurczaka po wietnamsku. Tylko po tej wizycie już żaden chińczyk nie będzie Ci smakował. Ostrzegam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły