Wartburger, czyli jest lepiej, ale ciągle średnio
W Wartburgerze byłem już jakiś czas temu, chwilę po otwarciu lokalu na ulicy Skłodowskiej-Curie, ale zachwycony specjalnie nie byłem. Z tym większym dystansem podszedłem do informacji o otwarciu nowego lokalu przez właścicieli Wartburgera na ulicy Piotra Skargi. Dość długo wzbraniałem się od wybrania się do tego lokalu, aż w końcu nadarzyła się okazja, miałem więcej czasu, więc podjechałem. Miejsce nie jest zbyt szczęśliwe dla osób poruszających się autem, ponieważ w środku tygodnia mogą wystąpić spore problemy z zaparkowaniem. Ja byłem w weekend, więc miejsce znalazłem w sumie bez problemu.
Po pierwsze – lokal jest większy, niż ten przy Rondzie Reagana, a menu nieco bardziej rozbudowane, poszerzone dodatkowo o zupę i danie dnia.
Na steka, ani żeberka w tym momencie nie miałem, ale z chęcią skusiłem się na pikantną zupę pomidorową za 7 zł. Przyszedłem na burgera, więc wybieram jego najostrzejszą wersję, czyli Hotnekera za 18 zł. W odpowiedzi pada pytanie o stopień wysmażenia mięsa, a także stopień ostrości. Wybieram średnio wysmażone, a także najostrzejszą wersję z czterech.
W środku jest zdecydowanie więcej miejsca, niż na Skłodowskiej-Curie, można usiąść przy ladzie znajdującej się wzdłuż okna, sporym stole na środku lokalu oraz przy jednym z dwóch małych stolików.
Siadam, czekam, a w międzyczasie domawiam jeszcze mały soczek z Maciejowego Sadu. Uwielbiam te soki, więc duży plus za ich obecność w Wartburgerze. Po kilku minutach otrzymuję swoją pierwszą przesyłkę, z zupą.
Zupa została podana w styropianowej miseczce, która dodatkowo była włożona do drewnianej, wyłożonej papierem, skrzyneczki. Pikantna zupa pomidorowa z nachosami i serem okazała się faktycznie ostra, nawet bardzo. Jako miłośnikowi ostrości zasmakowała mi, ale zdaję sobie sprawę z tego, że dla “zwykłych” ludzi była to pozycja zdecydowanie za ostra. Co do smaku, to ogólnie ostrość przebijała wszystkie inne. Gdzieś w tle dało się wyczuć zblendowane, leciutko kwaśne pomidory. Jeśli lubicie ostre jedzenie, to warto spróbować. Może nie jest to super wykwintna zupa, ale bardzo poprawna i mocno podkręcająca krążenie swoją ostrością.
Po zupie przyszedł czas na burgera.
Podanie podobne jak w przypadku zupy, a burger został zawinięty w papier. Na początek próbuję frytek, typowych, z mrożonki i cienkich, za którymi nie przepadam. Niestety, okazały się przesolone, co w połączeniu z podrażnionym od ostrości podniebieniem nie jest niczym przyjemnym.
Hotneker, a więc wołowina, pomidor, jalapeno, ser, cebula czerwona, roszponka, a także salsa. Burger był mocno wypchany dodatkami, ale sprawiał wrażenie stabilnego, nierozpadającego się. Pierwszy gryz potwierdził, że poziom smażenia na Piotra Skargi jest w Wartburgerze wyższy, aniżeli w pierwszym lokalu, ponieważ mięso faktycznie było różowe.
Duży plus za bułkę, która jest zdecydowanie lepsza, niż w pierwszym lokalu, została dobrze zgrillowana i nie chłonęła sosu, doskonale trzymając całość do samego końca. Przede wszystkim nie dominuje całości, nie jest za sucha.
Jak smakowo wypadł burger? Jest zdecydowanie lepszy od tego ze Sklodowskiej-Curie, zrobiony z większym wyczuciem, ale ciężko powiedzieć, że zjadłem coś świetnego. Jak na mój gust, mięsa jest za mało, przez co ginie pośród wszystkich dodatków, a wołowinę zmielono nieco za grubo, więc co chwilę natrafiałem na spore kawałki mięsa. Ogólnie jedna widać spory postęp, całość jest przyzwoita, no i naprawdę ostra, mocno przepala. Niezłym dodatkiem była salsa, jakby lekko dymna, podchodząca pod sos BBQ.
Burgery w Wartburgerze dalej nie są idealne, ale poprawne, w niezłej cenie. Pomyślałbym nad zmianą rodzaju frytek oraz zmniejszeniem ilości dodawanej do nich soli. Lepsze doprawienie mięsa raczej też by nie zaszkodziło. Wydaje się jednak, że Wartburger zrobił zdecydowany krok do przodu i jako całość wypada o wiele lepiej, niż na początku.
Wartburger
ul. Piotra Skargi 22
05/01/2015 @ 7:07 pm
Ja kilka razy jadlam na pl. Grunwaldzkim. Za pierwszym razem hotneker i zachwyt. Przy kazdej kolejnej wizycie niestety troche gorzej. Po ostatniej stracilam jakos zapal do tego miejsca. Mieso mialo jakis podejrzany zapach ….
21/08/2017 @ 10:06 am
Jadałem wiele razy na Polaka, przez pewien czas było naprawdę dobrze…Niestety…po ostatniej wizycie już tam nie wrócę. Jak zauważyła Aga w poprzednim komentarzu, mięso miało podejrzany zapach, zgadzam się. Znam się na mięsię i jestem absolutnie przekonany że zostało wysmażone na brudnym grillu, stąd ten smród…w najlepszym wypadku obejdzie się bez “urlopu” w toalecie…