6 C
Wrocław
piątek, 29 marca, 2024

Dalat II, czyli azjatycka przyjemność

Restauracja Dalat II działa już od kilku lat na ulicy Grabiszyńskiej, ale nie wiedząc czemu, pomimo licznych namów ze strony znajomych oraz czytelników bloga, nie było mi jeszcze dane jej odwiedzić. Jak w większości przypadków, o odwiedzinach w Dalat II zadecydował przypadek, kiedy znalazłem się w tej okolicy wracając od klienta. Szybko zerknąłem na zegarek, udało się wygospodarować trochę czasu, więc czym prędzej podjechałem na parking przed restauracją. Właśnie – parking, wielki plus, ponieważ jest spory, pomieści spokojnie około dziesięciu aut. Nie jest to standard w centrum.

Dalat 14

Nie jest to typowa, azjatycka buda, jakich w stolicy Dolnego Śląska wiele. Wystrój lokalu jest prosty, z gustownymi, drewnianymi stołami i masywnymi krzesłami. Kiczowate azjatyckie elementy stanowią jedynie malutki procent, więc nie dominują wnętrza, jak w większości azjatyckich barów, chociaż nieodłącznych lamp zabraknąć akurat nie mogło.

Dalat 20

Pierwsze co zaskakuje mnie po wejściu, to fakt, że wita mnie mówiący po francusku właściciel. O tym, że jest właścicielem dowiedziałem się później. Szybko w bój posłana została jednak polskojęzyczna kelnerka, która przyniosła kartę i spytała o napoje.

Dalat 15

Dalat 6 Dalat 7 Dalat 8 Dalat 19

W menu – dość standardowo, przynajmniej jak na tego typu bary. Przyznam się bez bicia, że kartkę z wietnamskimi specjałami wypatrzyłem dopiero pod koniec drugiej wizyty, kiedy było już za późno, aby zmienić zamówienie, a kilka dań z tej kartki wygląda interesująco.

Za pierwszym razem wybieram sajgonki z wieprzowiną (12 zł), choć istnieje możliwość zamówienia także opcji wegetariańskiej. Jako danie główne proszę o kurczaka w czerwonym curry (18 zł).

W środku było pusto, poza moim zajęte były jeszcze dwa stoliki. Moje sajgonki trafiły do mnie w ekspresowym tempie, w przeciągu pięciu minut od zamówienia.

Dalat 18

Cztery spore sajgonki to porcja wręcz za duża jak na przystawkę, tym bardziej, że podana jest ze słodką surówką z białej kapusty z dodatkiem marchewki. Nie ma jednak co narzekać na wielkość porcji, ponieważ sajgonki są bardzo smaczne, szczelnie wypchane farszem. Co ważne, mięso wieprzowe stanowi główny punkt nadzienia, jest wyraziste i dobrze doprawione.

Drugie danie przyniesiono w momencie, kiedy kończyłem przystawkę, a sposób jego podania nieco mnie zaskoczył.

Dalat 11 Dalat 12

Curry podano na podgrzewaczu, który może i nie jest niezbędny, ale pozwala na utrzymanie odpowiedniej temperatury dania, kiedy przychodzimy w kilka osób i chcemy popróbować każdego z dań.

Dalat 4 Dalat 13

Wprost z podgrzewacza, nakładam swoje danie na inny talerz, gdzie czeka już porcja ryżu oraz ta sama surówka z białej kapusty, co przy okazji sajgonek.

Czerwone curry z kurczakiem okazało się bardziej żółtą odmianą tego dania, ale smakowało świetnie. Delikatny, aksamitny sos, w którym zatopiono kurczaka i warzywa, okazał się bardzo aromatyczny, z wyraźnym smakiem curry oraz mleczka kokosowego. Pokrojonego w paski kurczaka było bardzo dużo, a samo mięso, soczyste,  świetnie przeszło smakami curry. Ważnym elementem tego dania okazały się warzywa, świeże, chrupiące, ale dodane z umiarem, bez przesady.

Obie potrawy skłoniły mnie do jeszcze jednej wizyty w Dalat II, już następnego dnia. Przyznam jednak, że tym razem wybór dań potraktowałem nieco po macoszemu, ponieważ miałem niewiele czasu. Na szybko zdecydowałem się na smażone pierożki WON TON (12 zł) oraz kurczaka na ostro (16 zł), z prośba o bardzo ostrą wersję. Ponownie nie zawiodła mnie obsługa, która pomimo większego ruchu radziła sobie bardzo sprawnie, dzięki czemu przystawkę otrzymałem jeszcze szybciej niż dzień wcześniej.

Dalat 21 Dalat 22

W zestawie znalazło się sześć smażonych pierożków z nadzieniem z mielonego kurczaka i krewetek. Smak farszu bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Charakteru nadawały mu krewetki. Całość była bardzo delikatnie doprawiona, ale w połączeniu z dość ciężkim smażonym ciastem, fajnie się uzupełniała. Zresztą przystawka łącznie ze słodkim sosem miała być wstępem do ostrości dania głównego.

Dalat 5

Dalat 3

Skoro miało być ostro, to faktycznie było. Tym razem w daniu było nieco mniej kurczaka, a więcej dodatków, ale kolejny raz warzywa stanowiły doskonałe uzupełnienie. Świeże uzupełnienie, nie z mrożonki. Kurczak na ostro, a w nim fasola, pieczarki, cukinia, grzyby mun, por plus prażona cebulka. Fajne połączenie i ostrość podkręcająca wszystkie smaki.

Porcje w Dalat II są spore, wystarczające do najedzenia się, zwłaszcza, kiedy poprzedzi się je przystawkami. Dalat II przebija wszystkie wrocławskie „chińskie” budki, głównie różnorodnością smaków i świeżymi warzywami. Niestety, mrożonki to standard w większości tego typu przybytków, stąd choćby obecność czarnego zazwyczaj kalafiora. Na Grabiszyńskiej tego nie uświadczycie. Ceny także pozytywnie zaskakują, zwłaszcza biorąc pod uwagę czystość lokalu i przyzwoitą obsługę.

Dalat II

ul. Grabiszyńska 66 E

facebook.com/Restauracja-DALAT-II

Piotr Gładczak

 

Total 3 Votes
1

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

21 KOMENTARZE

  1. Następnym razem proszę zamówić wołowinę, jest nie do jedzenia – dosłownie! Nie zdołałam jej pogryźć i wylądowała w koszu. Inne dania bardzo dobre.

      • Zawsze z „chińszczyzny” biorę kurczaka właśnie, bo jest on najbezpieczniejszy, ale w związku z tym, że nie jest to zwykła buda i dotychczasowe dania bardzo mi smakowały, skusiłam się w Sylwestra na wołowinę właśnie na wynos. Wielkie rozczarowanie i potwierdzenie mojej zasady, że jednak trzeba brać kurczaka.

  2. Polecam jeszcze jedną wizytę i spróbowanie czegoś ze specjałów – np. szaszłyk z wołowiny podany z bazylią tajską, sałatą i płatami ryżowymi do własnoręcznego zawijania albo żabie udka.

  3. Ten lokal to pomyłka, duża zupa w cenie 22 zł czy jakoś tak, a w zamian dostałem talerz z wodą, kurczakiem i prażoną cebulką 😐 Prawie zwymiotowałem, omijam szerokim łukiem, chinol na Tęczowej tańszy i bije francuza i jego cycate kelnerki na łeb…

      • Duże zupy są na innej stronie menu, tam gdzie są też zestawy dla kilku osób i rzeczywiście kosztują ponad 20zł, ale porcja jest tak duża, że spokojnie wystarcza za dwa dania. Ja jadłem tam zupy kilkukrotnie i nie zgadzam się z Grześkiem. Obok Złotego Smoka (Budziszyńska) i Kim Long (Tęczowa) mają najlepsze Pho we Wrocławiu. Dobry wywar, dużo makaronu ryżowego, dużo ziół i smaczne mięso. jadłem wersję z wołowiną i w porównaniu do innych „chińczyków” w DaLat zawsze trafiałem na miękkie, cieniutko pokrojone mięso. Gdzie indziej czasem trafia się guma do żucia o smaku wołowiny 😉
        Stanowczo nie polecam Pho ze Sztabowej oraz z sieci Sevi Oriental (wywar smakuje identycznie, jak ekspresowa zupka Pho marki Vifon).

        • Za pierwszym razem kiedy tam jadłem miałem podobne pozytywne doświadczenia, ale to była „mała zupa”. Jak się później dowiedziałem, duża nie jest po prostu większa, ale też różni się składem. Woda, prażona cebulka z paczki i parę zielonych łodyg za 22zł !?! Smakowo nie do ogarnięcia nawet na największym głodzie. Omijam szerokim łukiem, jest sporo lepszych i o połowę tańszych chinoli we Wrocławiu, bez tandetnego wystroju.

    • Oj tu się nie zgodzę, zupa PHO z Sevi jest najlepszą zupą jaką jadłam. z zastrzeżeniem. Musi to być Sevi na Kuźniczej nigdzie indziej, musi być zrobiona przez Wietnamczyka Zakiego i musi być z kaczką. Zupa Pho w arkadach to jaka totalnie skrajna pomyłka. Ale Zaki, on to robi najlepszą zupę we Wrocławiu, a mnie jest ciężko zadowolić. Żałuję że gościu nie ma swojej knajpy. Zrobiłby furorę.

    • Za pierwszym razem kiedy tam jadłem miałem podobne pozytywne doświadczenia, ale to była „mała zupa”. Jak się później dowiedziałem, duża nie jest po prostu większa, ale też różni się składem. Woda, prażona cebulka z paczki i parę zielonych łodyg za 22zł !?! Smakowo nie do ogarnięcia nawet na największym głodzie. Omijam szerokim łukiem, jest sporo lepszych i o połowę tańszych chinoli we Wrocławiu, bez tandetnego wystroju.

    • Dziękuję bardzo, ale wolę lokale gdzie zamówione jedzenie da się zjeść (a wbrew pozorom wcale wybredny nie jestem). Niestety u Was tego nie uraczyłem i musiałem wyjść głodny zapłaciwszy 22zł za zupę – cyrk 🙂 Do tego widok 15cm tispów i makijażu flu jakoś mnie nie kręci przy obiedzie. Ale dziękuję za propozycję !

  4. Zamówienie telefoniczne zamówione 2 dalaty, 2 czerwone curry i raz kurczaka na ostro. 3 razy powtarzałem, iż proszę o BARDZO ostrego . Otrzymałem 3 dalaty i 2 czerwone curry. Po zadzwonieniu do restauracji i prośbie o wymianie dania otrzymałem informację, iż jest to kurczak na ostro, ale robił go „wietnamczyk” i dlatego jest łagodny. Oczywiście zamówienia nie wymienili. Akurat znajomy przyszedł i prosił o zamówienie jednego dalata. Finałem sprawy otrzymałem jako rekompensatę 1 papryczkę chili oraz sos ostry i tylko dlatego, że jeszcze coś zamówiliśmy. W skrócie nie polecam olewają klienta i podchodzą do sprawy zapłacone to nie marudź.

  5. Bracie, wybierz się tam ponownie i zamów te danka raz jeszcze. Nie dość, że ceny poszły mocno w górę, to dostałem ZIMNE sajgonki. Szkoda, bo dźwięk dzwoniącej mikrofalówki zwiastował ciepłe danie. Ogólnie z baru powstało coś a la restauracja, za to bardzo kiepska.

  6. Piątek wieczór, w lokalu pusto. Zamówiłam makaron z kaczką na wynos. Danie wyglądało nieapetycznie. W szarym makaronie niewielkie kawałki kaczki, która wyglądała jakby ktoś ją już wcześniej przeżuwał. Jeśli chodzi o warzywa to kilka piórek cebuli, naparstek kapusty pekińskiej, dwa piórka papryki i stare pieczarki. Jedyne co lekko naprowadzało na rozpoznanie dania azjatyckiego to kilka cienkich pasków grzybków mun. Smakowało lepiej niż wyglądało ale za 32 zł to jakaś kpina. I żeby nie było, że za tą cenę oczekuję nie wiadomo czego ale dawno nie byłam tak rozczarowana zamówionym posiłkiem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły