3.6 C
Wrocław
czwartek, 18 kwietnia, 2024

Pieczona Papryka – nie upiekło się

Przyznam Wam, że miałem mieszane uczucia względem restauracji Pieczona Papryka od samego początku, kiedy tylko się pojawiła na ulicy Damrota. Irytujące były nachalne próby reklamowania knajpki w grupie Gdzie dobrze zjeść we Wrocławiu, irytujące było niezbyt ciekawe menu. Właściwie zbieżne z kilkoma podobnymi restauracjami, które powstały we Wrocławiu ostatnimi czasy. Oczywiście nie co do szczegółu, ale z podobnym zamysłem – jakaś rybka, krewetki, sałatka, burger, pizza i makaron. Dla każdego coś dobrego, pełen przekrój, spójności brak. No cóż, takie to zwyczaje. Nie specjalizujmy się w niczym, bądźmy średni we wszystkim. Ale, nie wyprzedzajmy faktów.

Do wizyty namówiła mnie w końcu żona, która do Pieczonej Papryki wybrała się któregoś dnia z przyjaciółką i zachwalała przez pół dnia tutejszy krem z papryki oczywiście. Nie miałem więc wyboru i w końcu wyskoczyłem na Damrota na obiad, a właściwie to dwa dni pod rząd, aby sprawdzić tę kuchnię jak najbardziej przekrojowo. 

1475611981615

No więc nie mogło się zacząć inaczej, jak od rzeczonego już kremu z pieczonej papryki (12 zł). Co tu dużo pisać – prawdopodobnie ciężko byłoby go wykonać lepiej. Słodycz mieszająca się z ostrością, przyjemne mieszanie się tekstur i cudna kremowość. Tak, na tę zupę zdecydowanie warto tu przyjść. 

Tak dobrze nie jest już w przypadku kremu z buraka (10 zł). Burak to bardzo wdzięczne warzywo, ale potrzebuje odpowiedniego opakowania, a odniosłem wrażenie, że tutaj został po prostu ugotowany i zblendowany. A że sam w sobie jest słodki i dla kontry nie wystarczy kilka kawałków bałkańskiego sera, po prostu po kilku łyżkach okazał się męczący.

14233616_10206856430321383_1634476531_o 1475612135534

Prawdziwa sinusoida zaczyna się jednak później. Niech za wytłumaczenie tego stwierdzenia wystarczy fakt, że najlepszym z trzech dań głównych było to najtańsze – kurczak zagrodowy na puree z batata (25 zł). Soczysty, lekko przypieczony kurczak, do tego kremowe i odpowiednio zbalansowane puree, jest nieźle.

Szkoda tylko, że wszystko kompletnie rozsypuje się w momencie, kiedy poziom trudności poszczególnych dań rośnie. Stek z rostbefu (36 zł) za pierwszym razem wraca na kuchnię, bo po przekrojeniu stanowi pięknie gumową podeszwę. Po piętnastu minutach zjawia się kolejny, delikatnie różowy, niewystarczająco kruchy i soczysty. Dokładając 10 zł otrzymuję sezonowany rostbef w Pinoli, który wyrywa z butów, a różnica między nimi jest taka, jak pomiędzy jazdą Fiatem 125p a najnowszym Mercedesem. Słabego obrazu wołowiny nie ratują dodatki – aromatyczne ratatouille podane w słoiczku, słodkie pesto z papryki i pieczony ziemniak z lekko kwaśnym sosem tzatziki. Nie da się uratować.

Na koniec jeszcze ziołowy dorsz (31 zł), w końcu mamy sezon na dorsza. To, że ryba nie jest odpowiednio soczysta, na siłę bym przeżył, ale do cholery – jak można połączyć delikatnego dorsza z kaszotto na mascarpone, tak ciężkim, że właściwie jego mała porcja zapewnia połowę mojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego na całą dobę? Kontrast okrutnie bijący po oczach i kubkach smakowych, brak wyczucia, nie wiem jak jeszcze to nazwać. Nie, tak to nie działa, te dwie rzeczy nie pasują do siebie w żadnym wypadku.

14215346_10206856428721343_1204776326_o 1475611894394 1475612073149

Na finiszu wskaźnik wyraźnie ląduje w górnych obszarach. Ciastko czekoladowe z musem malinowym i gałką lodów powoduje, że w głowie pojawiają się pytania – skąd te nierówności. Deser jest wyborny do tego stopnia, że starasz się celebrować każdy jego kawałek jak najdłużej. Lody sobie odpuśćcie, ale ciastko bierzcie w ciemno. 

14233604_10206856423361209_1950633140_o

Idąc do Pieczonej Papryki nie nastawiałem się na wielkie kulinarne uniesienia. Liczyłem na uczciwą, dopracowaną kuchnię w klasycznym wydaniu. Uczciwa jest, wielkość porcji powinna zadowolić najgłodniejszego studenta, ale wszystko załamuje się w momencie przygotowywania najważniejszych dań. Bo o ile krem z papryki jest hitem, tak stek czy dorsz rozczarowują. Jest nierówno, a czarę goryczy przelewa dla mnie ogródek z parasolami Primatora. Primatora, czeskiego, w miejscu skąd w linii prostej jest jakieś 400 metrów do Browaru Stu Mostów, a jedynie nieco więcej do Browaru Profesja. Wiem, wiem, piwa rzemieślnicze wychodzą drożej, ale czy nie warto wrzucić ich do karty, aby identyfikować się z miejscem? Piwo za 12 zł w miejscu, w którym kawałek dorsza kosztuje 31 zł, nie powinno stanowić problemu. Ale to tak na marginesie. Najważniejsze jest to, że moja ocena dryfuje w stronę dostatecznej, ale bez szans na czwórkę.

ranking3

Pieczona Papryka

Damrota 33 b

FB

Total 20 Votes
12

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

12 KOMENTARZE

  1. W związku z tym, że moja mama mieszka 20 metrów od tej restauracji dodam tylko, że ostatnio jedzenie się zauważalnie pogorszyło. Nie wiem co jest przyczyną…. nie zmienia to faktu, że inicjatywa super, w okolicy nie ma lepszej knajpy.

  2. Może dlatego, że jak się kupuje pszeniczne (dla przykładu) piwa z Czech, Niemiec czy Belgii to kosztują one w granicach 80 centów – 1 euro (w hurcie pewnie wyjdzie to jeszcze taniej). I to pokazuje, że nawet w takich Niemczech można zrobić piwo świetnej jakości sprzedając je za niecałe euro, patrz – weihenstephaner hefeweissbier. Nasze browary rzemieślnicze wyczuły, że mogą wydoić kasę z frajerów i piwo, którego produkcja wynosi około 2zł sprzedają po 8zł. Najgorsze jest jeszcze jest to, że sprzedają je w tych śmiesznych butelkach euro, których koszt to jakieś 6-7 groszy. To tak jakby, ktoś Ci podał stek z black angusa na papierowym talerzyku i dał plastikowe sztućce. Tylko, że polskie browary pszeniczne to nie jest stek z angusa a kotlet z knyszy dworcowej z przed 15 lat. Witbiery na całe szczęście mamy na trochę większym poziomie.

    • Z tym 2 zł to trochę przesadziłeś. Browary rzemieślnicze używają lepszych chmieli, więcej chmielu, na mniejszą skalę, bez ekstraktów. Koncerny produkują taniej, bo to nie ta jakość, a poza tym ogromna skala. To tak, jak wielkie przedsiębiorstwo rolne, produkujące dla marketu i mały hodowca oddający mięso na targ. Mylisz dwa systemy walutowe.

      • To jakim cudem weihenstephaner hefeweissbier kosztujący 80 centów w Niemczech(!) jest jednym z najlepszych piw pszenicznych jakie w życiu piłem (i to nie tylko moja opinia). Uwierz mi, że browar 100 mostów ma marże wynoszącą kilkaset procent, a dlaczego? bo jest bum na piwa rzemieślnicze w Polsce i trzeba je…ć klientów póki można.
        Jak chcesz to podam ci ceny innych piw w konkretnych gatunkach na zachodzie i porównasz z cenami w Polsce, może wtedy zrozumiesz jak bardzo jesteś robiony w ch…

        • Po pierwsze, to trochę kultury, po drugie znam ceny piw na świecie. Móiwsz o pszeniczniaku, do którego uwarzenia nie trzeba cudów i wiekich kosztów. Popatrz ile kosztuje chmiel, ile słody, i weź pod uwagę, że w PL marżę narzuca najpierw browar, później hurtownia i jeszcze sklep.

          • Przepraszam Panie Piotrze za brzydkie słowa, ale szlag mnie trafia, gdy widzę jaką marże mają nasze browary rzemieślnicze.
            Co do cen, ja się doskonale orientuje ile kosztują chmiele i słody do produkcji piwa, ponieważ sam dla siebie wytwarzam piwo (mam do tego wynajęte małe mieszkanko nawet).
            i tak jak pan mówi do pszenicy nie trzeba cudów, a jednak nasze krafty każą płacić sobie 6 – 8zł za 0,5 litra.
            http://d.pr/i/MEMS

          • Ok, pszenica, ale jednak musimy zdawać sobie też sprawę, że warzenie w domu, a w browarze, zwłaszcza kontraktowo, to spory koszt:) Ludzie, wynajem, opłaty, kredyt. Ja wiem, że rzemieślnicy wyczuwają dobry okres i jadą ostro z cenami, zwłaszcza kiedy widzisz IPĘ za 10 zl, kiedy z innych browarów trafia się na smaczną za 7,50. Ale takie prawa rynku, natomiast dalej pozostanę przy swoim – wpieranie ich, to wspieranie lokalnego rynku, co może przyczynić się do obniżania tych cen. Co widać np. po Nepomucenie, którego piwa w Dolinie Baryczy można kupić po 6-7 zł w restauracjach czy smażalniach.

  3. Ostatnio jedzenie w Papryce niestety znacznie się pogorszyło. Szkoda. Jeszcze miesiąc temu było to często odwiedzane przez nas miejsce. Teraz omijamy 🙁

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły