13.2 C
Wrocław
czwartek, 28 marca, 2024

Co wydarzy się w 2017 roku we wrocławskiej gastronomii?

Na początku roku na wszelakiej maści blogach i portalach nastąpił wysyp wpisów pod tytułem – Kulinarne trendy 2017. Postanowiłem więc ugryźć sprawę od nieco innej strony, bardziej lokalnie. Zapraszam na małe wróżenie fusów odnośnie tego, co może wydarzyć się w 2017 roku we wrocławskiej gastronomii. Takie połączenie kilku luźnych myśli, marzeń i nadziei.

Naśladownictwo

Niech zniknie raz na zawsze, a kysz. Nie dla burgerów w karcie obok carbonary i pizzy. Nie dla knajp ze wszystkim i dla wszystkich, naśladujących jedna drugą. Aha, i koniecznie z nuggetsami i pomidorową w menu dziecięcym. Idźcie i już nie wracajcie, albo wróćcie, kiedy już zrozumiecie, że w restauracji liczy pomysł, charakter i klimat. Część takich miejsc już ogłosiła upadek, kolejni stoją nad przepaścią.

Więcej restauracji, mniej streetfoodu

Wrocław streetfoodem stoi, nie ma dyskusji i nie tylko o food truckach tu mowa. Oczywiście jest popyt, bo i studentów w mieście nie ubywa, a i ja sam co jakiś czas chętnie przekąszę coś w tym klimacie. A że odwiedzam tych miejsc w roku kilka/naście/dziesiąt, w pewnym momencie przychodzi zmęczenie i brakuje prostych, klasycznych restauracji z fajnym pomysłem i własną tożsamością. Żeby nie było – przyklaskuję streetfoodowym, pomysłowym miejscówkom, uwielbiam je, bo w dużej mierze stanowią motor napędowy naszej gastronomii, ale pora też zrobić krok do przodu i przynajmniej wyrównać stosunek streetfoodowych miejsc w stosunku do restauracji.

Bistro

Najpierw jednak swoje miejsce we wrocławskiej gastronomii znajdą kolejne bistra. Luźne, niezobowiązujące, ale z bardziej zaangażowanym od typowo streetfoodowego menu.

Azja, więcej Azji

Często pytacie – gdzie zjeść dobre chińskie/tajskie jedzenie we Wrocławiu. Ciężko wskazać przy całym ogromie restauracji i barów w mieście choćby pięć sensownych, a przecież to jedne z najbardziej popularnych kuchni na świecie. Stawiam, że rok 2017 będzie przełamaniem pod tym względem.

Kuchnia emigrancka

Ukraińców mamy we Wrocławiu od groma, więc ich kolejne bary są kwestią czasu, nie wykluczam także tych koreańskich czy następnych ze wschodnim rodowodem.

Wrocław wychodzi z cienia – kolejny krok

Pięknie się nam rozwija Wrocław pod względem kulinarnym, choć każdy baczny obserwator zauważy, że daleko nam do Warszawy, a i Poznań chyba odjechał jakiś czas temu. Coś jednak mocno ruszyło, Wrocław goni nadrabia zaległości, a 2017 rok okaże się tym, w którym kulinarny Wrocław zostanie na dobre doceniony. Przewodnik Gault&Millau to jedno, ale ważniejsze jest jeszcze co innego, mianowicie stolica Dolnego Śląska przestaje być już tylko trampoliną dla zdolnych kucharzy przed skokiem wyżej. Wielu z nich wręcz promuje Wrocław dzięki swojej kuchni. Justyna Słupska-Kartaczowska, Łukasz Budzik, Rafał Borys, Tomasz Hartman, Katarzyna Daniłowicz, to nazwiska, które znają ludzie gastronomii w całym kraju. Mało tego, coraz częstsze będą „transfery” ze stolicy, Krakowa czy Poznania do Wrocławia. Właśnie na początku roku Szefem Kuchni restauracji CAMPO został Paweł Suwała, pracujący wcześniej w warszawskim Butchery&Wine, a to już nie jest przypadkowa osoba.

Małe skupiska food trucków

Format sprawdzony w Warszawie czy Krakowie, ale i pod Domarem na Braniborskiej. Kilka aut w jednym miejscu to siła, różnorodność i wygoda. Jeśli food trucki chcą pozostać na topie, muszą iść w tę stronę.

Kanapki

Krzyczę o tym od dwóch lat – kto zrobi we Wrocławiu miejsce na wzór warszawskich Pogromców Meatów, rozbije bank.

Lody naturalne się skończą, naturalnie

Też już wymiotowaliście na samą myśl o wyskakujących zza każdego rogu lodach naturalnych, których naturalność kończy się na początkowym etapie produkcji? Część z tych miejsc już się zamknęła, inni zrozumieją (?), że nie warto się kompromitować i sprzedawać pod nazwą lodów naturalnych tych o smaku nutelli czy kinder bueno.

Kiszonki

Kiszonki są z nami od wieków, ale dopiero niedawno przypomnieli sobie o nich kucharze. To będzie rok kiszonek, i dobrze.

Precz koncernie

Magda z Krytyki Kulinarnej zamarzyła, aby te dziwne piwa kraftowe zniknęły. Ja prezentuję kompletnie odmienną opcję, prokraftową. Piwo rzemieślnicze jest wielką wartością, pokazem wspaniałej pracy, jaką wykonują piwowarzy, nawet jeśli dodają do piwa dziwne dodatki. Ale to trochę jak z jedzeniem – najpiękniejsze w tej całej zabawie jest to, że co chwilę możemy próbować czegoś nowego, eksperymentować ze smakami i niekoniecznie musimy udawać, że tak bardzo kochamy goryczkę. Jeśli jej nie lubimy, wybierzmy delikatnego stouta, aromatycznego i rozgrzewającego portera lub lekkiego witbiera. Tu nie trzeba udawać, że coś się lubi, tylko wybierać to, co najlepsze, jak w jedzeniu. I na koniec – mam nadzieję, że restauracje w końcu zrozumieją, że niestosownym jest serwowanie w ekskluzywnym lokalu drogiego wina i obok Tyskiego z kranu. Naprawdę, piwo też może mieć ciekawy smak.

Ryby i owoce morza

Pierwsze oznaki tego, że ryby wracają do łask mieliśmy już w 2016 roku, kiedy to powstały m.in. Gorące Piece, Pan Fisz, ale i miejsca z owocami morza – HINT i Shrimp House. Obstawiam, że to dopiero początek, a rybnych miejsc otworzy się we Wrocławiu jeszcze kilka.

Korekta

Po tym, jak w jednym roku otworzyło się 231 różnych lokali gastronomicznych w mieście, w końcu musi przyjść spowolnienie, korekta, eliminacja słabszych. Myślę, że nastąpi dopiero pod koniec roku. Przez pierwszych kilka miesięcy dalej będzie obowiązywała wolna amerykanka i nie zdziwię się, widząc ponownie kilkanaście otwieranych w miesiącu restauracji, barów, kawiarni czy food trucków. Po okresie boomu, dla wielu nadejdzie przykry moment zderzenia się ze ścianą.

Stekownia z prawdziwego zdarzenia

We Wrocławiu takich brakuje. Jest Concept Stu Mostów, ale to nie stekownia. Poza tym właściwie ciężko znaleźć miejsca z sezonowanymi stekami w stałej ofercie. Cała nadzieja w CAMPO.

Tradycyjna kuchnia Breslau i Wrocławia

Wiecie, turyści kochają te historie o Eberhardzie Mocku, który stopką wódki zapijał gęsie szyjki i pieczeń wieprzową z kluskami i kapustą. Ktoś w końcu wpadnie na pomysł, żeby dobrze to sprzedać.

Restauracje zaczną zamieszczać menu na Facebooku

Akurat.

Otworzą się kolejne burgerownie i pizzerie

Wiadomo, przecież tak bardzo ich brakuje we Wrocławiu.

 

Total 14 Votes
7

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

14 KOMENTARZE

  1. A ja sie akurat zgadzam z opinia dot. piw kraftowych. Ceny z kosmosu smak „niepiwa” i przesciganie sie w coraz bardziej wymyslnych „smakach”

    • Poniekąd też się zgadzam. Tzn. koncernowe shity powinny odejść – co do tego nie mam wątpliwości. Niemniej kraft w Polsce ma jeszcze wiele do poprawy. Przede wszystkim ceny – dopóki jego cena w knajpie będzie zaczynała się od 12 zł., dopóty rynek odbiorców będzie mocno ograniczony. Nieraz spotkałem się już z sytuacją, że zaciągnąłem do multitapu jakiegoś nie-kraftowego znajomego, służąc mu poradą wspólnie odkrywaliśmy jego preferencje smakowe, był bardzo zadowolony, mówił że nie wiedział że tak może smakować piwo itd. Po czym następnym razem kupuje sobie Tyskie, „no bo tamte piwa faktycznie pyszne, ale chyba nie sądzisz że będę dawał 12 zł za każdym razem jak się będę chciał napić?” I to jest próg nie do przeskoczenia; zresztą – szczerze mówiąc – sam odczuwam już pewne znużenie widząc, jak polscy kraftowcy rąbią klienta na cenach. I to się wiąże z kolejnym problemem poruszonym przez Mańka, czyli „prześciganie się w coraz bardziej wymyślnych smakach”. Sporo razy już nadziałem się na piwa z wymyślnymi nazwami stylów, tudzież z jakimiś fantazyjnymi dodatkami (np. IPA z jakąś-przyprawą-z-Azji-o-której-wcześniej-nie-słyszałem), oczywiście z racji tego wymyślnego stylu/dodatku cena idzie w gore, tyle że tego w smaku nie czuć… smakuje jak zwyczajna np. IPA. Dużo na naszym rodzimym rynku piw kraftowych marketingu, robienia wokół siebie hałasu, kranoprzejęć, głośnych premier, kreatywnych przepisów na piwo, ale mało stabilności produkcji, rozwijania wierności wobec jednej marki (co z tego że jakieś piwo mi zasmakuje, skoro to tylko jednorazowa warka, kolejna może za pół roku? – tak się nie buduje lojalności klienta).
      Pomyslałby kto, że wraz ze wzrostem produkcji i sprzedaży cena spadnie, ale nie – ona wręcz w przypadku niektórych browarów rośnie. Dochodzi do sytuacji, że zwyczajny milk stout w knajpie jest za 14 zł – ja się pytam , skąd te 2 zł ponad normę? Ot tak, bo można… kupują to doimy. Kiedyś chodziło po 12, ale za 14 też pójdzie, więc czemu nie? To budzi mój sprzeciw, bo o ile spokojnie mogę płacić dużo za dobry towar, to jestem przeciwnikiem przepłacania. A tu – coraz częściej – do tego dochodzi.
      Dlatego, podsumowujac ten długi wywód: preferuję piwa kraftowe, ale dużo jeszcze musi się na jego rynku dotrzeć, żebym stał się jego prawdziwym entuzjastą. I totalnie jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś nie umie się do niego przekonać w obecnej formie, bo smak to – wbrew temu co propagują niektórzy – nie wszystko.

      • Tak na początek, Kopyr na temat cen – https://www.youtube.com/watch?v=CEhefO3iOYo
        Co do smaków, to jednak nie mogę się zgodzić, bo wybór jest tak ogromny, że każdy, kto szuka, powinien znaleźć coś dla siebie.
        I nade wszystko – dla mnie największą zabawą w krafcie są te smaki, dodatki, itp. Tak jak w kulinariach – cały czas można szukać czegoś nowego, nowych połączeń, klasyków w innych ujęciach.

        • Sorry, ale nie chce mi się oglądać 48minutowego filmiku na youtube. Nie wątpię że Kopyr uważa że ceny są OK a narzekają na nie tylko malkontenci którzy „nie rozumiejo”. Nie dziwi mnie to – taka jego rola. Nie znaczy, że ma rację.
          Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś co pisałem (pomijając fakt że odniosłeś się tylko do niewielkiej części mojej wypowiedzi, a resztę zignorowałeś). To dobrze, że jest wybór. Wybór powinien być, i to tak szeroki żeby każdy znalazł coś do siebie. Gorzej, gdy piwo jest reklamowane jakimś wymyślnym dodatkiem, cena jest z tego powodu pompowana, a po zakupie okazuje się, że tenże dodatek w zauważalnym skupieniu występuje jedynie na etykiecie. I człowiek wie, że padł ofiarą marketingu.

          • Kupuję naprawdę dużo piwa, większość nowości, które trafiają do sklepów i zdecydowanie zauważalne jest, że duża część z tych piw nie nie jest warta swojej ceny. A, bo są z wadami, a, bo nie smakują, po prostu. Natomiast to jest kwestia doboru browarów, z których się kupuje. Jeśli kupujesz wszystko., zawsze trafią się babole. Jeśli skupisz się na pewniakach typu Artezan czy Nepomucen, ale i Stu Mostów zazwyczaj, to ryzyko wpadki, piwa innego niż na etykiecie, jest niewielkie.

  2. Stekownia z prawdziwego zdarzenia? Woławina na Ołtaszynie. Niby zadupie, a zdarza się, że w tygodniu wszystkie stoliki są zajęte.

    Co do piwa kraftowego, to zgadzam się z Michałem. Dla mnie jest to rewolucja, która od jakiegoś czasu pożera własne dzieci. Dokładnie tak jak z burgerowniami, a wcześniej z sushi w Warszawie. Piw z przaśnymi etykietami i absurdalnym składem przybywa, ich cena rośnie (9,99 zł za piwo z kompletnie nieznanego browaru to nieporozumienie), a jakość spada. I nie rozumiem tego plucia na piwa koncernowe. Polskie i tak są dużo lepsze niż greckie, czy włoskie. Zresztą w knajpach z drogim winem o Tyskie, czy Lecha ciężko. Z reguły jest to Pilsner lub inne czeskie piwa.

  3. Mieszkam w Poznaniu ale odniosę się do tematu. W pewnym multipubie istniejącym od 2 lat gdzie ceny piw startują od 12 zł. Jeszcze rok temu startowały od 8 zł. Pytam barmana które ma najmniej alko. Nie wie. No comments. Niestety też odnoszę wrażenie, że ceny są nieco oderwane od rzeczywistości. Dlatego koncerny mają się dobrze patrzac po sprzedazy.

    • McDonalds też ma się dobrze, co nie znaczy, że dobrym zwyczajem jest tam jadać. W multitapie za 8 zł to może niektóre 0,3 wypijesz, na pewno nie pół litra i raczej nigdy tak nie było. Co do jakoci ludzi pracujących we wrocławskich multitapach, ciężko mieć jakieś zastrzeżenia. Zajawkowicze, kumający o co chodzi.

  4. Z większością się zgadzam ale nowe pizzerie mają szanse jeśli czymś „kupią” ludzi. Patrz Bar a boo w Poznaniu. Azja – całkowita zgoda, jest jeszcze wielkie pole do popisu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły