8.7 C
Wrocław
piątek, 19 kwietnia, 2024

Thali – nie polskie gryllowanie, a indyjskie smakowanie

Zostaliśmy we weekend zaproszeni na działkę do rodziny na tradycyjnego grylla. Takiego polskiego, wiecie, śląska, do tego boczek zawijany z Biedry, karkówka wysuszona do granic możliwości, a całość podlana piaścikiem wrocławskim, mimo że z Wrocławiem nie ma już nic wspólnego. Już jakiś czas temu powiedziałem, że tego typu rodzinne grillowanie mało mnie interesuje, bo zazwyczaj kończy się tym, że stoję przy tym piecu w 35 stopniowym upale, przewracając kiełbachy, których i tak nie jem. Dlatego też tym razem, uprzedzając fakty, postanowiłem o jedzenie dla nas zadbać osobiście.

Przed wyjazdem na Sołtysowice odpaliłem aplikację Wooopit, z której dobrodziejstw korzystam drugi miesiąc, przepatrzyłem dostępne opcje w tym regionie – ku mojemu zdziwieniu, w przeciwieństwie do Zakrzowa, dowozi tu mnóstwo knajpek – i zdecydowałem się ostatecznie na Thali, które odkryłem niemal równo rok wcześniej, zachwycając się smakami potraw przygotowywanych w tym niewielkim barze na Curie-Skłodowskiej. Faktem przemawiającym za Wooopit w takiej sytuacji jest możliwość planowania konkretnej godziny dowozu oraz śledzenia trasy przejazdu kuriera. Dzięki temu, ze względu na podobną odległość, mogliśmy wyruszyć na Sołtysowice w jednym momencie co człowiek wiozący nasze zamówienie na skuterze. Byliśmy kilka minut szybciej, ale zanim się rozpakowaliśmy, paczuszka z Thali wylądowała w naszych rękach.

Samosy (10 zł) mogłyby spędzić w tłuszczu jeszcze z 20 sekund więcej, ale i tak odnoszę wrażenie, że ich smak w porównaniu z pierwszą wizytą na miejscu uległ poprawie na plus. Przekonuje mnie tekstura farszu, ze sporymi kawałkami ziemniaków, mnóstwem kolendry i słodkim groszkiem oraz kolendrą w ogromnych ilościach. Mango lassi (9 zł) idzie zdecydowanie w stronę słodkości, ale nieprzesadzonej, wprowadza element orzeźwienia i umożliwia oczyszczenie kubków smakowych przed kolejnymi daniami.

W słodycz kieruje się także butter chicken (29 zł) i ta słodycz jest wielkim atutem maślanego kurczaka z Thali. Wychodzi na przód, owszem, ale nie dominuje nadmiernie, danie imponuje kremową konsystencją, przyjemnie ziołowym, lekkim aromatem i kurczakiem tak delikatnym, jak tylko można sobie wyobrazić. Butter chicken przyjechał w zestawie z chlebkiem naan, który – trzeba przyznać jasno – nie znosi najlepiej dowozu i traci swoją chrupkość. Natomiast z ryżem sparowaliśmy bardziej zadziorne balti chicken (29 zł). Tutaj prym wiedzie orzeźwiający, cytrusowy i delikatnie ostry imbir, a wytrawną podbudowę zapewniają mielone orzechy nerkowca. Balti nie jest jednowymiarowe, dostarcza ciekawych wrażeń, a smak oscyluje pomiędzy ostrością, słodyczą i goryczą. 

Zgodnie z moimi przewidywaniami, dania kuchni indyjskiej ze względu na swoją konsystencję, bardzo dobrze sprawdzają się w dowozie, nie tracą zbyt wiele, dlatego też jeśli musicie koniecznie zamówić coś na dowóz, zalecam rozejrzeć się za tym rodzajem kuchni. Thali robi to dobrze, ciekawie gra przyprawami, smakami, teksturą i wypada pozytywnie na tle wrocławskiej konkurencji. Jak dla mnie – w dalszym ciągu czołówka w stolicy Dolnego Śląska.

Thali – Wooopit

Wpis powstał we współpracy z marką Wooopit
Total 20 Votes
9

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

8 KOMENTARZE

  1. Faktycznie kazdy naan na wynos jest delikatnie mowiac sredni. Wiesz juz poze co sie stalo z buddha? Nie mogę dostac sie na swoje fb, dlatego pierwszą dziesiatke w komentarzach utrzymam tutaj 😉

  2. Zaprosili Cię na grilla, a ty zamówiłeś sobie tam jedzenie na dowóz? Na następnego chyba prędko Cię nie zaproszą 😉

    • Rzucilabym pierwsza kamieniem, ale zdarzalo mi sie przynoscic pizze z ananasem na grilla. Kto wybaczyl ananasa i mandarynki (!) na pizzy ~ wybaczyl rowniez nietypowy prowiant. Czesto zdarza mi sie przynosic wlasne jedzenie na grilla. Ostatnio przynieslismy 4 kaszanki w kapuscie kiszonej ~ do zrobienia na miejscu, wszyscy palaszowali az im sie uszy trzesly.

    • Nie widzę w tym nic dziwnego. Zazwyczaj przynosiłem własne jedzeniem do ugrillowania, teraz nie chciało mi się stać rpzy grillu, więc poszliśmy na łatwiznę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły