Dzisiaj szybka relacja, z dość przypadkowo napotkanego miejsca. Wielu frytkarni we Wrocławiu nie mamy, ale od niedawna dwie z nich znajdują się na tej samej ulicy, oddalone od siebie o jakieś 300 metrów. Pierwszą, czyli Frytkarnię opisałem wam już jakiś czas temu. Szału nie było, podobnie jak w Fryciarni Amsterdam na Rynku. Na Batat Bar trafiłem kompletnym przypadkiem, ponieważ mieści się on dokładnie naprzeciwko poczty, z której wysyłam codziennie paczki.
W przeciwieństwie do drugiej frytkarni z ul. Jedności Narodowej, Batat Bar specjalizuje się tylko i wyłącznie w serwowaniu frytek. Menu jest do bólu proste, można zamówić frytki duże i małe, a dodatkowo dobrać jeden z sosów.
Jako że wpadłem przypadkiem, zamawiam na próbę małe frytki z sosem czosnkowym. Płacę 7 zł, a frytki otrzymuję do ręki, bez chwili czekania. Trochę się zawahałem skąd wzięły się te frytki, bo w lokalu nikogo nie było, a frytkownice stały puste. Otrzymałem swoją porcję spod lady, posypałem przyprawą do frytek, która jest jedną z kilku dostępnych na ladzie i mogłem rozpocząć jedzenie.
Swoją porcję, wcale nie taką małą, otrzymałem w kartonowym pudełeczku z miejscem na sos. Niestety sosu dostałem za dużo, przez co prawie od razu zaczął wyciekać bokami. Same frytki, mimo że niewyjęte prosto z frytkownicy były chrupkie, fajnie przypieczone, a w środku delikatne.
Jak dla mnie dobry pomysł, wykonanie póki co nie idealne, ale w Batat Barze widzę potencjał na najlepszą frytkarnię w mieście. Duży wybór sosów, które przygotowywane są samodzielnie i naprawdę niezłe frytki. Jest jednak jedna rzecz, nad którą należałoby popracować – wielkość frytek. Te, które otrzymałem, były tak malutkie, że ciężko było je chwycić palcami. Zrobiłem porównawcze zdjęcie z ziarenkiem słonecznika, które akurat miałem pod ręką. Ta prześwietlona rzecz obok ziarenka to frytka. Oczywiście nie wszystkie były tej wielkości, zdarzyły się i większe, ale ponad połowa to były takie ścinki.
Nie wiem jak wy, ale ja lubię konkretne, dość grube frytki, które spokojnie można zjeść rękami i zamoczyć w sosie. Ogólnie jednak Batat Bar wypadł na plus, głównie ze względu na szybkość działania, smaczny sosik i dobre frytki. Wpadki są zdecydowanie do poprawy.
Batat Bar
ul. Jedności Narodowej 62
https://www.facebook.com/batatbar
Czyli w Batat Barze nie ma batatów? Szkoda. Przechodziłam obok i nazwa mnie zachęciła. Zwykłe frytki trochę mniej.
Raczej są to zwykłe ziemniaki, ale całkiem smaczne.
Już są, można kupić chipsy z batata! 😀
Czy Batat Bar w przejściu na Jana Pawła II należy do tych samych właścicieli co ten opisany powyżej? Bo dziś odwiedziłam, zachęcona recenzją, i niestety wydaje mi się z innej bajki wyjęty. O 14:00 w niedzielę dostępne tylko frytki (z dwoma sosami do wyboru) oraz trudny do zgryzienia falafel (sic!). A tak ładnie się zapowiadało…
Tak, oni zaczęli na Jedności, a teraz przenieśli się na Jana Pawła, i serwują wegetariańskie jedzenie. Nie sprawdzałem po przeprowadzzce, więc ciężko mi sie odnieść. Ale jeśli wybór był tak mały, to słabo.