Pewnie niektórych z was nudzi moje uwielbienie do smażonego sera, ale niewiele mogę na to poradzić. Ten niezbyt skomplikowany, wręcz banalny czeski specjał upodobałem sobie już ponad dekadę temu, i ciężko teraz walczyć z nałogiem. Ilekroć mam okazję, zawsze wpadam zjeść ser w złocistej panierce, zarówno w nowych miejscach, jak i tych sprawdzonych. Tym razem, noworocznie, mam szybką relację z Chatki przy Jatkach, gdzie to danie jadam od wielu lat, kiedy jeszcze w tym miejscu znajdował się lokal Kurnej Chaty. Jeśli cały rok ma być taki, jak jego początek, to niech tak będzie. Rok z serem smażonym jest mi niestraszny.
Wszedłem do lokalu późnym popołudniem, przed urodzinami koleżanki, jak po swoje, znając doskonale menu. Smażony serek idealnie pasuje pod przewidziane spożywanie wódeczki.
Zamawiam oczywiście smażony ser z frytkami oraz surówką (22 zł), a także żurek (12 zł). Nie lubię surówki z sałaty w zestawie z serem, więc proszę o wymianę na biała kapustę, a także domawiam świetny sos czosnkowy, który przygotowywany jest na miejscu.
Na zupę czekałem maksymalnie pięć minut, i to pomimo pełnego – co prawda niewielkiego, ale jednak – lokalu.
Otrzymałem buchający gorącem żurek w niewielkiej miseczce, niestety wyszczerbionej, w towarzystwie dwóch kromeczek chleba. Prezentacja niezbyt udana, za to smakowo żurek wypada bardzo dobrze. Niezwykle gęsty, świetnie doprawiony, z dodatkiem dużej ilości kiełbasy. Bardzo dobry wstęp do dania głównego, które otrzymałem po około 15 minutach od złożenia zamówienia.
Tak, to właśnie to, o co mi chodziło. Porządny kawał sera w panierce i frytki. Niestety, moja o prośba o zmianę surówki została pominięta, nie pierwszy już raz w Chatce. Na szczęście przyszedłem tu głównie ze względu na ser, nie dla dodatków.
Pierwszy ruch noża utwierdził mnie w przekonaniu, że dobrze trafiłem. Idealnie usmażony ser rozlał się po talerzu, zachęcając do skonsumowania go jak najszybciej. Ser był pyszny, jak zawsze zresztą. Gruba panierka nie pozwoliła, aby cały ser wypłynął ze środka, a całość doskonale komponowała się z ostrym, czosnkowym sosem. Smażony ser w Chatce przy Jatkach dalej jest świetny i warto odwiedzać to miejsce, nawet jedynie dla tego dania. Trochę negatywnie zaskoczyły mnie frytki, które obtoczono w dziwnej, niesmacznej ziołowej posypce. Następnym razem poproszę jedynie posolone.
Jeśli jednak chodzi o żurek i smażony ser, to ciężko mi cokolwiek zarzucić w kwestii smaku. Jest smacznie, tak jak lubię. Minus za naczynie, które nie powinno wylądować na stoliku klienta, a także za surówkę, której nie zmieniono. Smak sera jednak rekompensuje niedociągnięcia.
Chatka przy Jatkach
ul. Odrzańska 7
facebook.com/ChatkaprzyJatkach
Byłem raz na placku po węgiersku, tragedia! Maiłem placek zalany zupą zagęszczoną mąką plus 2 kawałki mięsa, nie zjadłem nawet do końca… Do tego te surówki z PRL.
Dlatego ja chodzę tam tylko na smażony ser:)
zupa serowa jest przepszyna