Jakiś czas temu dowiedziałem się, że we Wrocławiu ma powstać pizzeria inna niż wszystkie. Inna, bo pod patronatem wicemistrza świata i mistrza Włoch w pizzy klasycznej – Valerio Valle. Cokolwiek by to mistrzostwo znaczyło. Tutti Santi otwarto na ulicy Hallera, zaraz obok Centrum Handlowego Borek. Wielkim plusem sąsiedztwa z marketem jest brak problemu z zaparkowaniem pod restauracją.
Restauracja znajduje się w klimatycznym, murowanym budynku, w którym wcześniej mieściła się wypożyczalnia kaset video. Co zaskakuje na wejściu? Tłumy walące do środka drzwiami i oknami, mimo że Tutti Santi otwarto zaledwie tydzień wcześniej. Wybrałem się na pizzę ze znajomymi, którzy na miejsce przybyli wcześniej i szczęśliwie załapali się na stolik. Nie ma możliwości zarezerwowania stolika przez telefon, co próbowaliśmy uczynić z rana.
Menu Tutti Santi dzieli się na trzy główne działy dotyczące pizzy. Pierwszy, to Oryginalne pizze włoskie, które możemy zamawiać także na ćwiartki. Kolejne dwie pozycje, to pizze Premium, w tym Premium Bianca, bez sosu. Do tego w karcie znajdziemy kilka sałatek, a także jeden makaron – lasagne.
Jako że byliśmy w trójkę, udało nam się spróbować w sumie aż czterech rodzajów pizzy, a także jedną sałatkę. Po obsłudze widać, że to początki restauracji, ponieważ działania kelnerek zdradzają pewne oznaki braku pewności. Mimo kilku błędów, starają się mocno, co trzeba docenić tym bardziej, że na brak klientów narzekać nie mogą. Z dużą ilością gości wiąże się także pewien problem. Akurat w naszym przypadku, a siedzieliśmy przy stoliku od razu obok wejścia, pchający się i czekający klienci mocno uprzykrzają spożywanie obiadu. Niezłym rozwiązaniem byłoby postawienie „stopera” przed wejściem na salę.
Pierwsza z zamówionych pizz razem z sałatką Greco (18,99 zł), trafia na nasz stolik po około 25 minutach.
Zgodnie stwierdziliśmy, że owa sałatka była totalną porażką. Pokrojony w kostkę ogórek, plasterki pomidora, wielkie liście sałaty, trochę cebuli, a do tego kilka rzuconych czarnych oliwek. Całość – za kartą – „z sosem przygotowanym wg. własnej receptury”, czyli czymś w rodzaju sosu winegret ze śmietaną.
Pizza numer jeden, a więc San Antonio (28,99 zł) z mozzarellą, gorgonzolą, pikantnym salami, rukolą i parmezanem. W menu zaznaczona papryczką, jako ostra pozycja.
Zdecydowanie nie moje smaki, ponieważ nie przepadam za zieleniną na pizzy. Natomiast samo ciasto – cieniutkie, sprężyste i chrupiące, a także dodatki – delikatnie ostre i wyraziste salami, na wielki plus.
Zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi pizza San Giuseppe (30,99 zł). Wyborne połączenie aromatycznej Bresaoli i borowików z dodatkiem sera pecorino. Grzybów nie było za wiele, chociaż i tak nadały charakterystycznego posmaku, ale delikatnie słona i rozpływająca się w ustach Bresaola wybijała się tutaj na pierwszy plan. Świetne dodatki właściwie sprawiły, że to ciasto było jedynie uzupełnieniem tej pozycji.
Ostatnia pizza, która trafiła na nasz stolik była podzielona na pół. Pierwsza połówka to Vegetariana (22,99 zł), czyli sos, ser, karczochy i pieczarki, a także kukurydza, którą jednak wymieniliśmy na kapary. Kukurydzy na pizzy mówimy stanowcze nie.
Na tej pizzy znalazło się najwięcej sera ze wszystkich pozycji. Pizza miała intensywnie słony, a także lekko wytrawny smak, pochodzący od kaparów i karczochów. Mimo sporej ilości składników, bardzo dobrze spisało się ciasto, do końca utrzymując wszystko w zwartej kompozycji.
Na koniec zostawiłem swojego osobistego faworyta, a więc Pancetta e Salame (25,99 zł). Co tu dużo pisać – pancetta robi robotę. Niezwykle wyrazisty, surowy boczek smakuje wybornie, a jego słony posmak dobrze komponuje się z ostrym salami. Smak podkręca dodatkowo fakt, że pancetta jest chrupiąca, przypieczona z zewnątrz.
Wizytę w Tutti Santi należy jednoznacznie zaliczyć do udanych, głównie ze względu na pizzę. O sałatce najlepiej zapomnieć. Właściwie każda pizza smakowała bardzo dobrze, a ta za pancettą wręcz doskonale. Duże wrażenie robią wysokiej jakości, dobrze dobrane składniki.
Sos pomidorowy jest właściwie neutralny, delikatny w smaku, stanowiąc pozytywne uzupełnienie w pizzy. Co do ciasta, to jest poprawne, smaczne, choć uczciwie muszę przyznać, że o wiele bardziej smakuje mi to w Piecu na Szewskiej i Happy Little Truck. Całościowo, pizza w Tutti Santi jest bardzo dobra, godna polecenia, no i czuć, że mamy tu do czynienia z dodatkami dobrej jakości. Na miejscu właścicieli spróbowałbym tylko rozwiązać problem z napierającymi na salę klientami.
Tutti Santi
ul. Hallera 52
Eee tam, lipa………….. Byłam dwa razy.
Za pierwszym – na otwarciu wszystko było na łapucapu i w chaosie, zawartość talerza nie warta ceny.
Za drugim – obsługa bardziej poukładana, zawartość talerza bez zmian.
Byłem raz, wziąłem na wynos San Antonio. Po przyjeździe do domu zauważyłem brak jednego ze składników, gorgonzoli. Nikt mnie o tym nie poinformował. No cóż, mój pierwszy i ostatni raz w tym lokalu.
Pizza poprawna, ale bez szału. Miejsce i wystrój klimatyczne. Obsługa natomiast BARDZO niemiła, momentami wręcz chamska, niezadowolone z życia kelnerki i gburowaty kelner. Czas zastanowić się nad podejściem do klienta bo długo niepociągnięcie w taką załogą.
Byliśmy tam kilka razy ale dzisiejszy raz był naszym ostatnim niestety i nigdy nikomu nie polecimy już tego miejsca. Jedzenie jest poprawne aczkolwiek szału jak niby na włoską restaurację nie ma, byłam we Włoszech i wiem jak smakuje ich pizza. Ale po dzisiejszej wizycie już nigdy nie pojadę do tej restauracji a to wszystko dzięki „wykwalifikowanemu” personelowi”. Dno, żenada i porażka dla restauracji! Trzeba myśleć przy zatrudnianiu ludzi. Kelnerzy pracują jakby za karę a podejście pseudo kelnera który stoi na dworze i ma ponoć wskazywać stoliki poniżej jakiekolwiek krytyki! Brak słów! To miał być miły dzień. Przyjechaliśmy dzisiaj na rodzinny obiad i nie było nam dane go zjeść niestety dzięki „uprzejmości” wspomnianego już pana z kartami na dworze. Chcemy zjeść na dworze, jest wolne miejsce więc podchodzimy do tego kogoś z kartami kto jest nie przygotowany do pracy na wspomnianym stanowisku i mówimy że chcemy usiąść przy tym wolnym stoliku po czym podjeżdża para rowerzystów i pani pędzi mało co sobie nóg nie połamie przez ozdobne drzewka i zajmuje nasz stolik do którego już prawie prowadził nas ten pseudo kelnerzyna i jaka jest reakcja tego niby kelnerka? podaje tym rowerzystom karte bez słowa ze ten stolik był już przez nas zajęty i mówi mi ze ta pani była pierwsza! Pierwsza????? bo rzuciła sie jak idiotka przez drzewka na wolne miejsce? a my kulturalnie podeszliśmy do tego niby kelnera???? ŻENADA! Poziom gnojownika! Nie wiedzieliśmy że w tej restauracji panuje prawo dżungli! Taka sytuacja jest niedopuszczalna nawet w jednej słynnej sieciowej pizzeri. Byliśmy w szoku. Czekaliśmy zatem na jakieś wolne miejsce ale wszyscy traktowali nas jak powietrze, więc wybraliśmy inną restaurację gdzie kelnerzy pracują z uśmiechem na twarzy i nikt nikogo nie lekceważy a sytuacji z panią rowerzystką i „rzuceniem” się na miejsce nie było mowy. Gratuluję szefostwu TS zatrudnionych pracowników i ich podejścia do klienta! Poza tym TS jest przeznaczona tylko dla ludzi bez małych dzieci ponieważ nie jest w żaden sposób przystosowana dla małych klientów, a brak przewijaka w wc to kolejny ogromny minus! Nie polecam i nigdy więcej tam nie wrócimy. Jest mnóstwo innych restauracji gdzie klienta sie szanuje a nie traktuje jak zło konieczne.
Jak to zwykle bywa piszą tylko niezadowoleni. A ja się wypowiem pozytywnie.
Byłem kiedyś kelnerem i wiem, że jeżeli ktoś przychodzi to pizzerii to sam siada do stolika i to kelner podchodzi z kartami a nie na odwrót więc podejście do kelnera, który czeka aż ktoś usiądzie jest słabe i nie dziwi mnie jego postawa. Równie dobrze napisać tu mogli by klienci, którzy mogli by zostać wyproszeni z wolnego stolika bo pancia sobie go wzrokiem zajęła :D.
Co do jedzenia jest super, Santa Rita wymiata. Kelnerki miłe, z panami gorzej. Na pewno odwiedzę to miejsce jeszcze raz.
My byliśmy wczoraj po raz pierwszy, bardzo dużo dobrego się nasłuchaliśmy o pizzy tam serowawanej, postanowiliśmy spróbować.
Lokal składa się z dwóch sal, jedna była pusta i zamknięta, druga prawie pełna, kiedy przyszli goście, dla których zabrakło stolików, zaproszono ich do drugiej sali – plus
Jedzenie – pizza pyszna, zarówno ja, jak i mój chłopak byliśmy zachwyceni.
Wielki minus (ogromny) to serwowane tam wino domowe. 15 zł za kieliszek, 35 za karafkę 0,5 l – cena nie jest niska, a jakość wina nieadekwatna do ceny. Wino było wręcz ohydne, kwaśne i cierpkie. Ja byłam przekonana o tym, że jest po prostu stare i zwietrzałe. Zapytałam więc kelnerkę o to, skąd wino, czy nie jest stare przypadkiem. Usłyszałam, że to butelkowane wino i że zawsze podają świeże. Jeśli to prawda, to może wino po prostu jest mega kiepskie. Ciężko mi jednak w to uwierzyć. Ktoś miał podobne doświadczenia?
Co do obsługi, była równie kiepska, co wino. Niestety. Kelnerki nie przejawiały zainteresowania gośćmi. Miałam wrażenie, że nawet nie starały się być miłe, a ta praca to kara jakaś.
Cóż, może to tylko pizzeria, ale przy takich cenach, jakości, o której zapewniają, można się przecież dla gości postarać. Może przyjść bowiem dzień, że sam smak pizzy się nie obroni.