Odżywianie się „na mieście” w Barcelonie to jeden z najciekawszych elementów wakacji w stolicy Katalonii. Oczywiście, o ile jedzenie w restauracjach do najtańszych nie należy, o tyle tysiące tapas barów dają możliwość pożywienia się i spróbowania nowych dań w całkiem przystępnych cenach. Właśnie z zamysłem stołowania się głównie w tego typu miejscach ruszaliśmy na podbój Barcelony. Miasta tętniącego życiem właściwie przez całą dobę, niezwykle różnorodnego, słonecznego i smacznego.
Przed wyjazdem warto zrobić mały research barcelońskich knajpek, chociaż ze względu na ich ilość nie jest to łatwe. Różnice pomiędzy jednymi a drugimi nie są wielkie, menu zazwyczaj bardzo podobne, a ceny i ich wystrój w dużej mierze są uzależnione od lokalizacji, aczkolwiek nie ma reguły. Te tańsze można znaleźć zarówno przy głównych szlakach turystycznych, w okolicy plaży Barceloneta, jak i z dala od centrum.
W trakcie ośmiu dni w Barcelonie odwiedziliśmy kilkanaście tapas barów, w różnych dzielnicach. Wybraliśmy cztery najciekawsze, z najlepszym klimatem i jedzeniem. Są to zdecydowanie miejsca, które warto odwiedzić i głową mogę ręczyć za jakość serwowanych tam tapas.
BAR JAI-CA
Jedno z tych niezwykle klimatycznych miejsc w Barcelonie, w wąskiej uliczce tuż przy plaży Barceloneta, w którym można zjeść przez cały dzień, nie jest zamykane po południu, no i ceny nie rzucają na kolana. Świetna lokalizacja sprawia, że w sezonie prawdopodobnie będziecie musieli chwilę poczekać na wolny stolik, ale zdecydowanie warto.
Dania, jak to w tapas, są przygotowane w niezwykle prosty sposób, ale spore porcje smakują niesamowicie. Pulpo a la gallego (Galician octopus, 13 €), czyli ośmiornica po galicyjsku zachwyca delikatnym, doskonale przyrządzonym mięsem z dodatkiem gotowanych ziemniaków i ostrej papryki.
Smakiem imponują także tradycyjne patatas bravas (3,90 €), chrupiące chipirones (5,60 €), czyli malutkie kalmary w panierce, a także niezwykle popularne calamares a la romana (5,90 €) w delikatnym cieście.
Nie zrażajcie się także lekką opryskliwością kelnerów. Po prostu, taki klimat. Trochę cierpliwości, do tego zimne piwo albo cava, i można się przyzwyczaić.
Carrer de Ginebra, 13, 08003 Barcelona,
Od poniedziałku do soboty: 9.00-23.30
niedziela: 9.00-22.30
CAN EUSEBIO
Do Can Eusebio traficie zapewne podczas wyprawy na wzgórze Montjuic. Bar znajduje się tuż obok stacji metra Paral-lel, mógłby właściwie służyć za wzorowy tapas bar ze swoim niewielkim ogródkiem, drewnianą ladą przy barze i niskimi cenami. Prawdopodobnie jednymi z najniższych w całej Barcelonie, co sprawia, że w środku będziecie musieli się nieco przepchnąć w drodze do swojego stolika zarówno z miejscowymi, jak i turystami.
To tutaj pierwszy raz spróbowaliśmy croqueta casera (3,90 €), mięciutkich krokietów z mielonego dorsza z chrupiącą skórką. Fajna przekąska, z wyraźnie wybijającym się rybnym smakiem.
Carrer de Vila i Vilà, 84, 08004 Barcelona
BAR ROURE
Miejscówka znajdująca się przy stacji metra Fontana, odwiedzana głównie przez miejscowych, dzięki czemu jest tak niezwykła. Jeśli chodzi o turystów, to trafiaj tu tylko ci zabłąkani, przez przypadek, albo tacy jak my, mający niedaleko nocleg. Bar Roure mieści się w dzielnicy Gracia, najmniejszej w całej Barcelonie, ale bardzo bogatej pod względem gastronomicznym. Niezliczona ilość placyków, knajpek, barów i tysiące tubylców – to wszystko wytwarza niepowtarzalny charakter tego miejsca, który da się wyczuć także w Roure.
Ceny są mało barcelońskie, bardzo przystępne, a dodatkowego uroku dodają wiekowi już kelnerzy, traktujący obcych nieco opryskliwie. Jeden z nich niemal obraził się na nas, kiedy zbyt długo wybieraliśmy dania z menu. Zapewne stali bywalcy przychodzą tutaj wiedząc od razu co zamówią.
Cudownie pachną tu malutkie krewetki w czosnku – gambas ajillo, nie tylko genialnie wyglądają, ale i smakują grillowane ośmiorniczki – pulpitos a la plancha, a swój charakter pokazuje też tortilla de patatas z karmelizowaną cebulką.
Carrer de Luis Antúnez, 7, 08006 Barcelona
BAR BOQUERIA
O Barze Boqueria wspomniałem już wcześniej w tekście o miejscu, które trzeba odwiedzić w Barcelonie, a dokładnie słynnym targowisku La Boqueria. Może na Boquerii nie znajdziemy typowych tapas barów w wąskich uliczkach, ale pomiędzy wszystkimi stoiskami ze świeżymi sokami, owocami morza, mięsami i warzywami, znajduje się także kilka barów, w których można usiąść, napić się orzeźwiającego piwa i zjeść świeżutkie owoce morza przyrządzane na miejscu.
Owszem, ceny są tutaj wyższe, ale klimat jest niepowtarzalny, sprawiający, że nie można przejść obojętnie obok tych wszystkich pyszności. Zjedliśmy m.in. świetną tortillę ziemniaczaną, podawaną z bagietką natartą pomidorami, a także genialnie chrupiące chipirones. Plusem barów na Boquerii jest fakt, że obsługa w znaczącej większości zna język angielski co umożliwia lepszą komunikację.
Mercado La Boqueria, La Rambla, 91, 08001 Barcelona
Od poniedziałku do soboty: 6.30 – 18.00
Należy pamiętać, że najlepsza zabawa jest wtedy, gdy do tapas baru pójdziemy w kilka osób. Wtedy mamy możliwość popróbowania kilku różnych potraw. W Hiszpanii panują nieco inne zasady spożywania posiłków, niż w Polsce. Tapas zamawia się wspólnie, dla wszystkich przy stole, a na koniec najczęściej dzieli rachunek po równo pomiędzy każdego uczestnika.
Dałem wam kilka propozycji, które najbardziej przypadły mi do gustu. Warto wziąć je pod uwagę podczas planowania przed wyprawą, ale jedno jest pewne – najwięcej ciekawych miejsc odkrywa się przez przypadek, po prostu spacerując po Barcelonie. Jeśli mogę coś doradzić – dużo zwiedzajcie na nogach, a na waszym gastronomicznym szlaku na pewno pojawi się sporo perełek.
Pewnie przez sentyment, ale najlepiej wspominam restauracyjkę przy jednej z głównych ulic Calelli. Za to w Tossa de Mar trafiłem na restaurację z menu m.in. po polsku (w sumie chyba w dziewięciu językach, w tym hiszpańskim i katalońskim), ale nie wchodziłem do środka.