Kulinarne Nadodrze odżyło i ma się całkiem dobrze. Ostatnimi czasy otwarto w tej rewitalizowanej od paru lat dzielnicy przynajmniej kilka nowych lokali. Najnowszym z nich jest Bistro Narożnik – nowe bistro sąsiadujące na ulicy Rydygiera z barem Powoli. Lokal faktycznie znajduje się na rogu, u zbiegu z ulicą Wąską.
Z nadzieją na delikatną ochłodę udałem się tam w upalne sierpniowe popołudnie na obiad. Nadzieje pozostały płonne, kiedy zobaczyłem z oddali otwarte na oścież wszystkie możliwe drzwi w lokalu. Bistro Narożnik przypomina mi nieco hiszpańskie tapas bary, zwłaszcza w momencie, gdy temperatury znacznie przekraczają 30 stopni.
Wewnątrz moją uwagę zwraca długi na niemal całą salę bar. O tej porze nie ma tutaj tłumów, raczej pojedynczy przechodnie chcący posilić się na szybko oraz studenci wpadający na piwo po zajęciach. Na piwo, bo właśnie ten napój jest w Narożniku bardzo ważny. Właściwie to taki mały mulitap, a jego najsilniejszym punktem są piwa z wrocławskiego Browaru Profesja. Ja niestety wpadam w trakcie pracy, podjeżdżam autem, więc o piwie nie ma mowy, a szkoda, bo w taką pogodę mogłoby doskonale orzeźwić.
Na krótkie menu, wypisane kredą na tablicach wiszących nad barem, składają się zarówno przystawki, jak i zmieniająca się codziennie zupa oraz stałe dania w formie pasujących do piwa przekąsek – kanapek oraz tortilli.
Za pierwszym razem skusiłem się na chłodnik pomidorowo-ziołowy (8 zł), a także kanapkę z pulled pork (14 zł). Podczas drugiej wizyty wybrałem ponownie kanapkę, tym razem ze smażonym serem (14 zł).
W godzinach popołudniowych czas oczekiwania skrócony jest do minimum. Chłodnik, a chwilę po nim kanapkę, otrzymuję maksymalnie po dziesięciu minutach.
Chłodnik pomidorowo-ziołowy stanowi bardzo luźne nawiązanie do hiszpańskiego gazpacho. Wbrew pozorom to nie pomidory odgrywają tutaj najważniejszą rolę, a spora ilość koperku, rzodkiewki i nadającego ostrości czosnku. Zupa jest odpowiednio gęsta, mocno warzywna i przyjemnie orzeźwiająca, idealna na tak gorący dzień.
Kanapka wieprzek to bagietka, w której zamknięto ogromne ilości szarpanej wieprzowiny i kilka plasterków cebuli oraz piklowanego ogórka, a całość wzmocniono sosem BBQ. Nie mam pretensji o bułkę z sieciowej piekarni, nie przy takiej cenie. 14 zł to cena nie za niewielką przekąskę do piwa, a spore danie obiadowe. Mięso ma lekko słony, wyrazisty smak, a cała kanapka pozwala mi powoli zrozumieć pomysł na ten lokal. Ma być niedrogo, swojsko, ale i smacznie, bez wielkich udziwnień.
Podczas przeglądania menu za pierwszym razem, mojej uwadze nie umknęła kanapka ze smażonym serem, a ten, jak wiecie, jest moją wielką kulinarna słabością. Nie mogłem nie wrócić do Bistro Narożnik kolejnego dnia.
Miałem tylko kilkanaście minut, odpuściłem sobie zupę dnia, co – jak się miało za chwilę okazać – wyszło mi na dobre. Moja kanapka z panierowanym smażonym serem sprawiła mi spory kłopot, ale nie ze względu na wątpliwy smak, a na wielkość.
Pierwsze co pomyślałem, to to, że nie mogę nie polubić tego miejsca. Ciężko nie lubić kogoś, kto podaje mi za 14 zł tak wielką porcję ukochanego smażonego sera.
Dwa potwornie wielkie kawałki lejącego się sera trafiły pomiędzy przekrojoną na pół, znaną z poprzedniego dnia bagietkę, która została posmarowana masłem orzechowym. Na ser trafiły jeszcze plastry pomidora oraz świeżego ogórka. Co do orzechowego dodatku mogę mieć pewne wątpliwości. Bardziej w tym miejscu pasowałby mi jakiś ostry sos, albo standardowy tatarski. Nie zmienia to jednak faktu, że ser smakuje świetnie, jest idealnie roztopiony, a dość gruba panierka cudownie chrupie. Coś czuję, że na tę kanapkę będę wpadał częściej.
Bistro Narożnik to jeszcze jedno oryginalne miejsce na Nadodrzu, prowadzone przez młodych i ambitnych ludzi. Zdecydowanie trafia do mnie taki koncept, na co wpływ na pewno ma moja sympatia do takiego, swego rodzaju ulicznego jedzenia, a także obecność w Narożniku piw rzemieślniczych. Ciekawy pomysł, niezłe wykonanie i fajny klimat. Tutaj chce się wracać.
Bistro Narożnik
Rydygiera 30
Narożnikowy pulled pork zdobył moje serce od razu (pieczywko przy kanapkach czasami się zmienia, jeżeli dobrze mi się wydaje), ale ogólnie pełna atmosfera lokalu sprzyja częstym odwiedzinom. 🙂
Kiedyś pulled był w bułce maślanej ale zmienili na bagietkę. Jak stwierdził kumpel: „uwielbiam takie burgery, 100% mięsa w mięsie”. Doskonale się komponuje do piwa. 🙂
„Kiedyś” zabrzmiało jakby Narożnik działał już od kilku lat:)
Myślę, że powinieneś dopytywać o kwestię o podejściu właścicieli miejscówki do pet-friendly. Żebym wiedział dokładnie, w jakie miejsca nie chodzić, żeby się nie denewować, że przede mną siedzi rozwalony typ z bulterierem bez kagańca (ich fb). Dla mnie miejsce z automatu skreślone.
Wiesz, mnie to zupełnie nie przeszkadza w takim miejscu. W jakiejś super ekstra restauracji może, ale nie w barze.
Nawet nie chodzi o kwestie higieny, bo to jeszcze jestem w stanie przełknąć. Po prostu podświadomie czuje, że niezabezpieczenie zębów takiego psa zagraża potencjalnie mojemu bezpieczeństwu. A że właściciel stwierdzi, że nie gryzie, mnie nie dziwi. Każdy tak twierdzi. Nawet jeśli żaden pies już mnie nigdy nie ugryzie, to ciągle będę uważał, że wpuszczanie psów zdolnych poranić człowieka do baru bez kagańca jest pewnego rodzaju chamstwem ze strony ich właścicieli.
Ostrą selekcję ludzi też powinno się wprowadzić. Ci to mają dopiero fantazję: od ranienia słowem, przez gołe pięści aż po sprzęt. Strach wychodzić z domu.
Wychodząc z założenia kolegi powyżej należałoby nie wpuszczać do knajp umięśnionych facetów bez kajdanek na rękach, gdyż mogą zrobić komuś krzywdę. Pozdrawiam 😉
Fantastyczne miejsce, fantastyczni prowądzący! Wpadam tam tam przynajmniej raz – dwa razy w tygodniu sama, z koleżanką lub razem z mężem. Nasz syn też tam jest ze znajomymi przynajmniej raz w tygodniu. To wspaniałe, że na naszym Nadodrzu powstają knajpki dla normalnych ludzi, którzy nie mają ochoty cały czas chodzić do Rynku lub na Włodkowica. Panu, co boi się psów , polecam wizytę w Krakowie , gdzie za mostem , za Kazimierzem, w kierunku Podgórza powstało wiele knajpek typu ,,Narożnik” Jeździmy z mężem bardzo dużo po świecie i obserwujemy, wyciągamy wnioski , czego i życzę Panu, bojącego się psów życzę. Ludzie bywają stokroć bardziej złośliwi i niebezpieczni. Dobre alkohole, jedzenie , świetna muzyka i atmosfera. Pozdrawiam i życzę Narożnikowi jak najlepiej!!!
Studenci po zajęciach w upalne, sierpniowe popołudnie? 🙂