-2 C
Wrocław
środa, 22 stycznia, 2025

Pierogarnia Stary Młyn, czyli ktoś tu robi nam złą reklamę

Wrocławski Rynek od dłuższego czasu nie może narzekać na nadmiar dobrych opinii na temat poziomu tamtejszej gastronomii. Zdarzają się lokale prezentujące odpowiednią jakość, ale niestety cały czas przebijają się także te słabe, nastawione głównie na klienta zagranicznego, który przyjeżdżając do naszego kraju chce zjeść coś tradycyjnego. A skoro tradycyjnego, to najlepiej pierogi.

No więc zagraniczni goście swoje kroki kierują właśnie na rynek, do przybytku o jakże wdzięcznej nazwie Pierogarnia Stary Młyn. Stoły uginają się tu od ciężaru zamawianych porcji, w ogródku króluje mieszanka znanych, a także tych mniej zrozumiałych narzeczy. Polski z kolei występuje w mniejszości. W tej sielskiej atmosferze zasiadam w słoneczne, wrześniowe popołudnie przy kołyszącym się na krzywym bruku wrocławskiego Rynku stoliku.

IMG_9347Menu podzielono na dwa główne segmenty. Piecuchy to pierogi z pieca, lepiochy natomiast stanowią odpowiednik tych tradycyjnych, gotowanych. Ilość pozycji przyprawia o niemały zawrót głowy, decyzja nie należy do najłatwiejszych, a szybkie zerknięcie na stronę internetową pierogarni wywołuje we mnie lekki uśmiech.

Wszystko to oparte na tradycyjnych przepisach babcinych, kresowych, przez pokolenia doskonalonych.

Zapewne skład tych różnorodnych pozycje m.in z azjatyckimi akcentami przenoszą nasze babcie od pokoleń. Nic to, coś zamówić trzeba. Proszę o pierogi zakonne w wersji pieczonej oraz klasyczne ruskie z wody, z dodatkową cebulką.

IMG_9332 IMG_9333

Muszę przyznać, że jednym z elementów, który nie zraził mnie do tego miejsca była obsługa. Dziewczyny na ogródku uwijały się bardzo sprawie, nawet pomimo pełnego obłożenia. Kuchnia także nie należy do tych obijających się, bo pierogi dotarły do mnie po około 25 minutach.

IMG_9334Na początek niewielkie czekadełko w postaci twardych paluchów w zestawie z sosem czosnkowym. Bardziej pasowałoby mi to do piwa, a jeśli macie problemy z zębami, to uważajcie, bo podczas gryzienia możecie stracić ze dwa.

IMG_9335 IMG_9336 IMG_9337 IMG_9338Piecuchy zakonne (19,96 zł) wybrałem, aby spróbować zrozumieć tok rozumowania człowieka, który układał tę kartę. Ani moja babcia pochodząca z Kresów, ani druga, ta z centralnej Polski nie wpadłaby raczej na połączenie cheddara z salami. Ba, one raczej przed sześćdziesięcioma laty nie wiedziały zapewne co to ten Czedar.

Sam pieróg wypchany jest farszem na maxa, niemalże rozrywając grube ciasto. No właśnie, ciasto. Co by nie mówić, to te trzy pierogi przypominają mi bardziej jakiś fastfood z budki na dworcu, a nie jedno z popisowych dań naszych babć. Nie kupuję tego, bo gdybym chciał się zapchać suchym ciastem, to kupiłbym w piekarni bułkę i zjadł ją bez żadnych dodatków.

IMG_9341 IMG_9343Prawdziwy hit zostawiłem jednak na koniec. Pierogi ruskie, stanowiące niejako wizytówkę każdej pierogarni, ale i każdej babci. Ale cóż to, w Pierogarni Stary Młyn nie ma ruskich, są pierogi zza miedzy wschodniej (14,96 zł). Jak się nazywają, tak i też smakują, a właściwie to nie smakują.

Babcia jedna z drugą przewróciłyby się w grobie słysząc co to za pierogi. Gdzie podziała się z cebula z farszu? Tego nie wie chyba nawet sam kucharz. Zniknął też pieprz, który mógłby jeszcze delikatnie uratować całość, o twarogu nie wspominając. To był pierogi ziemniaczane, w dodatku zamknięte w potwornie grubym cieście.

IMG_9345 IMG_9346A że z dwóch pierogów na pięć połowa farszu zdążyła wypłynąć do garnka, w którym je gotowano, co tam. Perełka na koniec – cebulka do pierogów, a bardziej chyba jakiś czatnej cebulowy, o którym to nasze babcie raczej też nie słyszały. Gdzie się podziała świeżo usmażona cebulka?

Najważniejsze, że wszystko jest super. Zagranicznych klientów opór, kasa się zgadza, wszystko ok. Szkoda tylko, że kolejni Francuzi, Niemcy czy Amerykanie wyjeżdżają sądząc, że jedli o to prawdziwe polskie pierogi. Najlepsze na świecie. Drodzy państwo, miejcie trochę przyzwoitości i zróbcie chociaż dobre ruskie, bo wstyd.

Aha, wystarczy skoczyć na ulicę Nowowiejską, gdzie dwójka młodych ludzi robi najlepsze pierogi w tym mieście. Bez zadęcia, bez setek gości, ale uczciwie.

ranking2

Pierogarnia Stary Młyn

Rynek 26

www.pierogarnie.com/wroclaw

facebook.com/PierogarniaStaryMlynWroclaw

Pierogarnia Stary Młyn Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato

Total 78 Votes
35

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

11 KOMENTARZE

  1. Byłam tam i ja, i nie polecam właśnie z opisanych wyżej względów. Przy okazji chciałam ostrzec potencjalnych gości Pierogarni by wycierali przed użyciem dobrze sztućce- niestety dwie moje wizyty tam skończyły się nieprzyjemnosciami w jamie ustnej i to nie tylko moimi ale raz również mojego gościa którego tam zaprosilam. Podczas drugiej wizyty pan siedzący stolik obok prosił kelnerke o wymianę widelca gdyż był nie domyty… Taka restayracja nie powinna pozwolic sobie na cos takiego…

  2. Wzięłam kiedyś te niby ruskie, bez smaku, tak jak Twoje. Kiedyś wzięłam pierogi z czekoladą i malinami, to ta czekolada była taka nie płynna, tylko wiesz chyba jaka… A malin? Eeee, chyba po jednej, dwie na sztukę. Ale mój chłopak kocha te pierogi z czekoladą. On dziwnym trafem dostaje ładną płynną w środku… Więc, żeby nie jadł sam – wzięłam kromkę chleba z serem i surówki. Surówki są ok, chleb dla mnie za grubo krojony. 🙂
    Dlatego wolę w Rynku jednak coś innego – w Pizzy Hut np. są pyszne rollsy (są z makaronu z lasagne – te polecam! A są też z tortilli zapiekane – i te są dla mnie za suche, choć nie najgorsze). Albo po prostu na wagę w Dominikanskiej 🙂

  3. Całkowicie się zgadzam. Byłam tam raz i nigdy więcej! Okropne, suche, bez smaku. Zawsze, kiedy przechodzę tamtędy, zastanawiam się, skąd te tłumy gości. Teraz już wiem, że to sami turyści, goście jednorazowi. Masz rację – źle będą myśleć o naszej kulinarnej dumie

  4. Przy pierwszych wizytach jeszcze mi się podobało, że takie wielkie te pierogi i zawsze wychodzę zapchany (co najmniej raz musiałem wziąć resztę na wynos). Potem jednak odechciało mi się tam wracać. Ciasto suche.
    Z czasem oczekiwania to tam różnie bywa.
    Jako „czekadełko” chyba zawsze dostawałem tam ogórka i smalec.
    Plusem jest ładny wystrój.

  5. Ja również odwiedziłam Stary Młyn z radością, dokładnie pamiętam smak tych pierogów z Torunia.
    Tam restauracja nazywa się Pierogarnia Stary Toruń, jak dobrze pamiętam. Wzięłam mój ulubiony zestaw z oscypiem, czedar i jeszcze z kurczakiem… niestety to nie ten sam smak.
    Oscypkiem okazał się zwykły ser wędzony, czedar był okropny, nie dało się go zjeść, kurczak również bleeee.
    Restauracja wygląda bardzo podobnie, menu to samo, jednak pierogi nie do zjedzenia. A szkoda bo bardzo lubiłam tę lokal w Toruniu.

  6. Byłam tam pierwszy i ostatni raz w lato zeszłego roku. Zabrałam tam rodzinę, która przyjechała z zagranicy i chciała zjeść danie kuchni polskiej. Niestety bardzo było mi po tej wizycie wstyd, że zabrałam ich właśnie do tej restauracji (o której słyszałam dobrą opinię od znajomego, w sumie to ciężko mi zrozumieć, że jemu tam smakowało). Zamówiliśmy pierogi z pieca, każdy według swoich preferencji co do nadzienia. Nikomu nie smakowało to, co dostał, głównie przez masakrycznie suche i ciężkie do przełknięcia ciasto drożdżowe (?). Co więcej, kelnerka pomyliła zamówienia, przez co ja dostałam danie swojego chłopaka a on moje. Zorientowałam się, że to nie jest to, co zamawiałam w połowie pierwszego pieroga, de facto z nadzieniem Zza Wielkiego Muru, co okazało się być mieszanką warzyw taką, jak można znaleźć w mrożonkach… Wymienianie się talerzami podczas obiadu w restauracji nie jest fajne… W lokalu nie można też było dostać piwa (brak koncesji). Ceny bardzo wygórowane, jakość potraw naprawdę słaba, zła organizacja obsługi i na dokładkę pomylenie dań. W ramach przeprosin za pomyłkę zaproponowano mi deser, ale odmówiłam i zaproponowałam, by został naliczony rabat za tę pomyłkę, ponieważ siedząc z rodziną źle bym się czuła, gdybym tylko ja jadła deser. No chyba, że miało to pozostałych zobligować do kupienia deserów dla siebie. Po daniu głównym odeszła mi ochota na cokolwiek w wydaniu Pierogarni Stary Młyn. Nigdy więcej, serdecznie nie polecam.

  7. TRAGEDIA nikomu nie polecam tego miejsca. To były najgorsze pierogi jakie jadłem w moim życiu.
    Zamówiłem barszcz który okazał się kąpielą solankową buraka, natomiast pierogi z mięsem nawet koło mięsa nie leżały. Konsystencja fałszu przypominała ścinki wysuszonego kebaba i w sumie jakby to był farsz kebabowy to byłbym zadowolony, ale niestety był to farsz śmierdzący, nie zjadliwy, suchy a na dodatek składał się z samych chrząstek.. Żona zamówiła krem z pomidorów, ale dostała sos do pizzy z makaronem świder z ogromną ilością suszonej bazylii. OCHYDA. SODOMA I GOMORA NA TALERZU. Never again!!!

  8. Nie polecam.Dziś zajrzelismy tam ze znajomymi.Szklanki do piwa podane brudne! Ja zamówiłem placki z sosem mysliwskim.Placki podano zimne,sos myśliwski KPINA zrobiony na jakiejś taniej kiełbasie i pieczarkach.Prawdziwy sos podaję się na grzybach leśnych.boczku lub kiełbasie suszonej!Pierogi które zamówiła żona totalna kpina nie do zjedzenia.Ceny bez komentarza,o jakiś cenach typu 19,96 lub 7,76 nie wspomnę.Obsługa olewa klienta Omijajcie szerokim łukiem.

  9. Najlepsze ruskie w Domowych Obiadach na Sępa Sarzyńskiego 🙂 Pierogi podają od godziny 13, ok. 15 już zwykle nie ma. Miękkie ciasto, sporo smacznego farszu 🙂 za 9szt-> 11zł Szkoda że to jedyna pierogowa pozycja.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły