Włoskiego jedzenia nigdy dość. Zwłaszcza tego dobrego. Choć we Wrocławiu włoskich restauracji mamy od groma, tych prezentujących naprawdę wysoki poziom niewiele. Całkiem niedawno znajomy podpytał czy wiem coś na temat restauracji Ristorante Liberta 7, znajdującej się tuż obok Chinkalni i Narodowego Forum Muzyki, i muszę przyznać, że zrobiło mi się trochę wstyd, bo nie miałem pojęcia o jej istnieniu. Szybko nadrobiłem zaległości, sprawdziłem co i jak oraz oczywiście udałem się na obiad na Plac Wolności, a dokładniej na lunch, o którym dowiedziałem się z fanpage’a restauracji.
Wnętrze robi doskonałe wrażenie. Idealnie stonowane, z przewagą brązowych elementów skontrowanych kraciastymi obrusami. Z jednej ze ścian zwisa przyczepiony malutki jachcik (!), a lokal jest doskonale zaaranżowany, bez specjalnego przepychu, ale niezwykle elegancko.
Menu standardowe zbudowane zostało w oparciu o klasyki śródziemnomorskiej kuchni, a więc makarony w kilku odsłonach, m.in. z owocami morza, pizzę oraz sałatki, a także całą gamę przystawek. Ja jednak proszę o lunch w cenie 30 zł. Tego dnia jest to akurat zupa z ciecierzycy oraz penne z ostrym salami w sosie śmietanowym. Do ceny lunchu doliczana jest lampka wina, ale jako że przyjechałem autem, w zamian otrzymałem butelkę wody. Żeby przetestować miejsce bardziej kompleksowo domówiłem jeszcze margheritę (19 zł).
Na początek, jako przystawka, trafiają na mój stolik kuleczki z ciasta o konsystencji tego używanego do pączków, z mozzarellą, posypane dodatkowo ziołami. Taki leciutki jak piórko wstęp do lunchu bardzo mi odpowiada. W tym momencie muszę jeszcze zatrzymać się na chwilę przy obsłudze. Mimo że trochę spięta, to bardzo profesjonalna, dbająca o klienta i dostarczająca posiłki w doskonałym momencie. Duża klasa, za co należą się brawa.
Zuppa di ceci to gęsta, podana z dwoma grzankami i całym mnóstwem ciecierzycy typowo śródziemnomorska, lekka zupa. Nieprzesadnie wyrazista, co akurat w tym wypadku bardzo mi nie przeszkadza, bo jestem fanem ciecierzycy i lubię, kiedy to jej smak wychodzi na pierwszy plan. Zupa właściwie o konsystencji kremu, zagęszczona dodatkowo semoliną.
Widok penne al salame piccante sprawia wrażenie jakby czegoś w nim brakowało. Niby świetnie ugotowany makaron, niezłe salami, a z drugiej strony po prostu płaski smak. Nieco mdła śmietana, dużo śmietany, a na kontrę tylko pokrojone chili. Takie danie trochę w stylu – to i tak tylko lunch za trzy dychy, więc zrobimy jakiś makaron właściwie bez składników na odwal.
Pizza margherita także nie należy do najbardziej zachęcających. Zlany na środku ser, przesadnie duża ilość słodkawego sosu i ciasto, które mogłoby uratować w dużej mierze całą sytuację, ale nie zostało posolone. Jest natomiast przyjemnie chrupiące od spodu, sprężyste i nie za grube.
Czy było fatalnie? Nie. Czy było świetnie? Też nie. Ristorante Liberta 7 to mimo wszystko miejsce, które w jakiś sposób mnie urzeka. Jest tu coś fajnego – od wystroju, na obsłudze kończąc. Brakuje trochę tego najważniejszego, a więc bardzo dobrego smaku, bo obecnie jest trochę niedopracowany. Widzę jednak potencjał do wykorzystania i pewnie wpadnę jeszcze sprawdzić dania z karty.
Ristorante Liberta 7
Plac Wolności 7
facebook.com/ristoranteliberta7
Choćby po tych suszonych ziołach w sosie można poznać, że placek raczej bez ambicji.
Jedzenie fatalne obsługa słaba zdecydowanie nie polecam
Obsługa bardzo miła, profesjonalna. Pizza fatalna. Ciasto za mocno przypieczone od spodu. A z góry na cieście potworzyły się spalone bąble. Pizza margerita mokra od sera. Test na pizze wg Magdy Gessler zdecydowanie oblany. Może kucharz, notabene rodowity Włoch Mateo miał gorszy dzień, ale przygotowane dziś danie nie zachęca do ponownych odwiedzin.
Klimat trochę psują, łyse drechole, tzw. karczycha, które tam przesiadują. Bliżej im do ruskiej banditierki niż do włoskiej mafii
Przychodzę tu z grupami turystów, jesteśmy tu już stałymi klientami i zawsze nas tu wszyscy miło witają. Kelnerzy mówią dobrze po angielsku, są mili i uśmiechnięci. No i kuchnia dobra!
Bardzo miło, ładnie i najważniejsze bardzo smacznie. . Dobre wina plus smaczna kawa. Podobało mi się 🙂