-1.5 C
Wrocław
czwartek, 23 stycznia, 2025

Nowe restauracje we Wrocławiu – kwiecień 2016

Zaczynamy piąty już tegoroczny miesiąc, zaczynamy jak zawsze na blogu, od podsumowania miejsc, które rozpoczęły swoją działalność w ostatnich 30 dniach. O ile w marcu debiutów na wrocławskiej scenie gastronomicznej mieliśmy niewiele, tak kwiecień obrodził wyjątkowo.

Nowe restauracje we Wrocławiu – 2014

Nowe restauracje we Wrocławiu – styczeń i luty 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – marzec 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – kwiecień 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – maj 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – czerwiec 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – lipiec 2015

Najlepsze restauracje we Wrocławiu – sierpień 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – wrzesień 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – październik 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – listopad 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – grudzień 2015

Nowe restauracje we Wrocławiu – styczeń 2016

Nowe restauracje we Wrocławiu – luty 2016

Nowe restauracje we Wrocławiu – marzec 2016

Balduno Manufaktura – następna lokalizacja tworzonej na modłę niewielkiej sieci lodziarnio-kawiarni Balduno. Lody, kawka, ciasteczko, chyba każdy marzy o tym, aby w kapciach podejść do swojej osiedlowej kawiarenki. Właśnie taką okazję mają od kwietnia mieszkańcy nowego osiedla przy Bulwarze Dedala.

Bulwar Dedala 11 a | FB

Kaczka Dziwaczka – to otwarcie, to dobra informacja dla mnie samego. Kaczka Dziwaczka to kolejna ostatnio otwarta restauracja na Psim Polu, dzięki czemu nie muszę na obiad specjalnie lecieć do centrum. W menu trochę zastanawia brak… kaczki, dla której nie znalazło się miejsce pośród głównych dań. Poza tym klasyka w cenach w większości znośnych dla tych okolic.

Kiełczowska 58 | FB

Ambasada Śledzia – z Krakowa i Katowic wprost do serca stolicy Dolnego Śląska. Taką drogę przebyła Ambasada Śledzia, która od końcówki kwietnia raczy wrocławian tanią wódką i tapasami ze znaczącym udziałem śledzia.

Św. Antoniego 35/1 a | FB

BezOporów Restrobar&Cafe – kolejna restauracja otwarta w nieodkrytej przez wrocławską gastronomię lokalizacji, na Oporowie, gdzie do tej pory można było zjeść tylko pierogi. Nowoczesny wystrój, dość odważne menu i… spore ceny.

IMG_5748

Solskiego 6 | FB | relacja na WPK

City Burger – burgery, burgery, burgery, z food trucka oczywiście. Lekka nuda, choć podobno bardzo smaczna nuda. Od maja City Burger zmienia lokalizację z Długosza na Dworcową.

12998530_480048005518541_2397173645864724360_n

Długosza 34 | FB

Czary w Gary – jeszcze jedna nowa knajpka na Tęczowej, tym razem z niedrogim jedzeniem w domowym wydaniu. Codziennie inne dania, coś dla siebie znajdą wegetarianie oraz miłośnicy różnych kuchni świata.

Tęczowa 7 | FB

Pociśnij pizzę – Pizzeria Nocna – nuda panie jak cholera. Pizzeria nocna z nazwą tak słabą, że na samą myśl o niej, rezygnuję z zamówienia nawet podczas ogromnego głodu.

Braniborska 70 | FB

Winestone – sieciowa restauracja hotelowa w Hotelu Mercure z Galerii Dominikańskiej. Francuskie wino to wyznacznik tego miejsca, a najlepsze trunki łączone są tutaj z kuchnią francuską w nowoczesnym wydaniu.

Plac Dominikański 1 | FB

Kame – tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć. Japońska „restauracja” domowa na Robotniczej, serwująca codziennie inne bento.

IMG_5276

Robotnicza 70 j | FB | relacja na WPK

Chinkalnia – dość niespodziewanie popularne bistro Friends w Sukiennicach przemieniło się w drugi wrocławski lokal Chinkalni, która zauroczyła mnie od pierwszej wizyty.

Sukiennice 3/4 | FB 

Donut Truck – były burgery, była pizza, były naleśniki, teraz pora na ciepłe donuty z food trucka. 

FB

Panino – kawa od ETNO Cafe i świeże kanapki z przeróżnymi dodatkami od 9.00 na Tęczowej, to może się udać.

Tęczowa 6 | FB

Restauracja Eliptic – jedzenie w formie bufetu w restauracji nastawionej głównie na pracowników okolicznych firm. W ofercie dania kuchni polskiej i śródziemnomorskiej, podane w raczej niespotykanej formie dla tego typu miejsc.

Zakładowa 11 h | FB

Malarska 25 – powoli dochodzimy do momentu, w którym restauracje przybierają nazwy adresów. Malarska 25 to już kolejne miejsce nazwane w ten sposób, z przyjemnym wnętrzem i w większości z włoskim menu w bardzo sensownych jak na Rynek cenach.

Malarska 25 | FB

Dos Amigas – restauracja tex-mex, która powstała w miejscu 7street, serwująca w gruncie rzeczy bardzo podobne jedzenie. Z Meksykiem niewiele ma to wspólnego, a zdjęcia ze stocków trochę odstraszają na FB.

Odrzańska 11/12 | FB

Domino’s Pizza – jedna z największych sieci pizzerii na świecie rozpoczęła ekspansję na Wrocław. Po lokalu na Kościuszki powstały kolejne dwa – na Słonimskiego i Zwycięskiej.

Słonimskiego 3 c, Zwycięska 33 | FB

Szama Szamana – burgery z food trucka, tiaaa. Nuda.

Lotnicza | FB

Zjedzburgera – BANG! Burgery raz jeszcze, ale w wydaniu stacjonarnym.

Strzegomska 3b-3c | FB

Fattoria – nowa odsłona malutkiej, niepozornej restauracyjki nieopodal Sky Towera, serwującej włoskie specjały.

Powstańców Śląskich 62 | FB

Sushirolka – sushi w formie streetfoodu, rolka do ręki? Bardzo podoba mi się ten pomysł.

Kuźnicza 25 | FB

Zacna Pyra – we Wrocławiu brakowało miejsca, w którym ziemniaki odgrywałyby główną rolę. Zacna Pyra może uzupełnić lukę w tym temacie, podając pieczone ziemniaki z różnymi dodatkami w cenach do 18 zł max.

Kościuszki 76 b | FB

Total 1 Votes
0

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

6 KOMENTARZE

  1. Piotrze, rozumiem że znudziły ci się burgery, ale podkreślasz to przy każdej możliwej knajpce, jak jakąś mantrę którą chciałbyś zakląć rzeczywistość 🙂 Zluzuj trochę, bo robisz się jak zdarta płyta 🙂

  2. To było jedno z najgorszych przeżyć kulinarnych w moim życiu.
    Strasznie się cieszyłam na nowe miejsce z ukochaną kuchnią meksykańską, a tu…
    Już zaczęło się nieciekawie – zapytaliśmy kelnera o Margaritę, a ten nie wiedział nawet co to za drink. Przy barze widziałam tequilę, więc byłam pewna, że w restauracji (wtedy jeszcze byłam przekonana, że to restauracja…) z flagą meksykańską przy wejściu, napijemy się flagowego (nomen-omen) napoju z Mx. Tłumaczenie kelnera, dlaczego nie robią Margarity: „Bo to jest restauracja tex-mex” (sic!)
    I wtedy trzeba było wyjść. Niestety, byliśmy głodni, a na Margaritę mogliśmy pójść później do MexicoBar lub Max-Baru, gdzie robią najlepsze.
    Zamówiłam wodę gazowaną, dostałam niegazowaną. Proszę więc o gazowaną, kelner ponownie przynosi bez gazu. Kolejny raz informuję, że jest niegazowana, a pan kelner na to, że nie mają gazowanej Cisowianki (a kto mówił, że mi zależy na Cisowiance???). Dałam więc spokój i zamówiłam colę, jak moi towarzysze. Dostałam ciepłą colę.
    Przy sąsiednim stoliku dwóch panów przedstawiało kelnerce zastrzeżenia do sałatki, w której nie było ani mango, ani winogron, jak napisano w karcie.
    Wtedy również był dobry moment na wyjście. Ale nie, postanowiliśmy dać restauracji szansę i zamówić dania: Flautas, Quesadillas i Buritos. Wszystkie KOMPLETNIE BEZ SMAKU, sos meksykański nieostry (pulpa pomidorowa!), guacamole kompletnie rozciapane, z jakimś sztucznym, chemicznym dodatkiem (podejrzewam, że z domieszką „gotowca”, a nie z samych avocado. DANIA NIEJADALNE. Kurczak we Flautas na pewno nie był marynowany, a nieliczne kawałki papryczki jalapeño pozostaną dla mnie tajemnicą – miękkie, z czarnymi nasionkami i… nie tylko bez ostrości, ale i bez jakiegokolwiek smaku!!! Można było je żuć bez żadnego efektu (spróbujcie tak zrobić z normalnymi papryczkami z nasionami!).
    Kolega, który na swoje nieszczęście zamówił Burrito mówił o farszu jak do gołąbków, hm…
    Jedynie kukurydziane tortille przypominały w jakimś procencie oryginalne, ale zostały skutecznie sprofanowane przez zawartość (mdły ser, zwykłą paprykę) i „okraszone” pulpą pomidorową, bez odrobiny ostrości.
    Byliśmy zniesmaczeni, a nawet oburzeni takim potraktowaniem dań meksykańskich (o nieco lepiej jadłyśmy za kilka pesos z budy na rogu ulicy w Meksyku, na talerzach pokrytych workami – to był raj dla podniebienia!), więc zostawiając większość porcji poprosiliśmy o rachunek, przekazując wcześniej kelnerowi wszystkie zastrzeżenia. A także spostrzeżenie, że tu ktoś nie ma pojęcia o kuchni meksykańskiej. Odpowiedź kelnera: „Ale PANI PREZES (!!!!) była wiele razy w Meksyku, raz nawet z kucharzem…” – to określenie wiele mówi.
    Przyniesiony rachunek był kompletny (w normalnej restauracji po przeprosinach by nie policzono za nieudane dania), ale trudno.
    I na koniec hit. Ponieważ przyjaciółka nie wierzyła w nieostrość papryczki jalapeño, postanowiłam ugryźć jeszcze kawałek, by odnaleźć papryczkę, i wtedy… nagryzłam długą (ok. 3-4 cm) kurzą kość. Z tych ostrych, cienkich, najlepiej wbijających się w przełyk, których nie można dawać psom, by się nie zadławiły ani nie zraniły. Całe szczęście, że nagryzłam, a nie połknęłam. Tego było za wiele. Z „dowodem zbrodni” weszłam do środka i wręczyłam go obsłudze, po czym zwrócono pieniądze za cały posiłek. Zostawiliśmy więc należność za 3 cole i wyszliśmy tak oburzeni, że do końca dnia był to nasz temat przewodni.
    Niesmak zrekompensowaliśmy pyszną sopa de tortillas i chimichangą oraz wyśmienitą Margaritą w Mexico-Barze – który w nazwie ma „bar”, a jest doskonałą restauracją, odwrotnie niż tu.
    Ten „posiłek” miał miejsce wczoraj, ale opisuję go dziś, gdy emocje nieco opadły, bo recenzja pisana wczoraj, wyglądałaby nieco inaczej.
    Przykro niezmiernie, że niekompetentne osoby otwierają restauracje, zamiast zajmować się tym, na czym znają się najlepiej…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły