1.1 C
Wrocław
czwartek, 12 grudnia, 2024

Ragu Pracownia Makaronu – tu nie lecą w kulki

Jakiś czas temu usłyszałem, że niedaleko mojego biura, na Sienkiewicza, ma się otworzyć restauracja. Już sam fakt otwarcia jej w miejscu, gdzie najbliższa poważna restauracja znajduje się na Nadodrzu, wywoływał zainteresowanie. Na jakiś czas o niej zapomniałem, aż dotarły do mnie informacje na temat tego, kto stoi za tym konceptem. Mózgiem projektu okazał się Piotr Arasymowicz, znany oczywiście z autorskiego menu w Pinoli, a także z przeszłością w Pasibusie, gdzie pomagał przy opracowywaniu receptur obecnego streetfoodowego giganta. A jeśli za coś zabiera się popularny w klimatach gastronomicznych „Kulka”, pewnikiem jest odpowiedni poziom.

W pierwotnym założeniu Ragu Pracownia Makaronu miała głównie produkować makarony do wrocławskich restauracji. W międzyczasie jednak padł pomysł, aby makarony przygotowywane przez Katarzynę Ryniak, po prostu gotować na miejscu. Od słowa do czynu i na początku września wystartowała restauracja Ragu – pierwsza we Wrocławiu, której całość menu stanowi wytwarzana na miejscu pasta. Czego byłem pewien jeszcze przed pierwszą wizytą? Wysokiej jakości produktu i odpowiednio skomponowanych potraw, za które odpowiada nie tylko Szef Kuchni, ale i cały zespół pracujący w sporej, otwartej kuchni.

img_0813

Wnętrze to mieszanka wszystkiego, co sprawdzone i modne – choć tego słowa nie lubię – w gastronomii ostatnich lat. Drewniane elementy wprowadzają dostojność, która sprawia, że nie powinniście się wstydzić, kiedy zabierzecie swoją miłość na kolację do Ragu, tym bardziej, że odpowiednio zaopatrzony jest tutejszy bar – tak w wina, jak i mocniejsze alkohole. Ale nie jest sztywno, i to najważniejsze, a regały przytwierdzone do witryny świadczą o tym, że Ragu idzie bardziej w stronę porządnego bistro, aniżeli super eleganckiej restauracji. Brawo, a ceny również nie stanowią straszaka – danie główne zjecie tu już za 16 zł. 

W karcie znalazło się miejsce czterech przystawek, zmieniającej się codziennie zupy, a także dla ośmiu dań głównych, które w miarę rozwoju Ragu będą się zmieniać – zarówno ze względu na sezonowość, ale i pomysły kucharzy. Przekrój dostępnych makaronów – niebawem będzie można je kupić do domu – jest ogromny. Są pierożki ravioli, kluseczki gnocchi, a także klasyczne rigatoni czy tagliatelle. 

Na początek zamawiam zupę dnia – chłodnik ogórkowy (12 zł), doskonale dopasowany do szalejących we wrześniu upałów. Podany w formie kremu, jedynie z kilkoma pokrojonymi w kostkę kawałkami ogórka, niezwykle subtelny oraz podkręcony dla przeciwwagi niewielką ilością wasabi.

Pierwszym sztosem okazał się ozorek wołowy (16 zł). Widząc go w karcie, wiedziałem, że musi być mój. Cudownie miękkie, rozpływające się – bez żadnej przesady używam tego stwierdzenia – mięso zgrało się w pełni z dodatkami. Chrzanowo-pietruszkowe puree to delikatny, dość wytrawny element, kontrastujący ze słodkimi jabłkami oraz doskonale podkreślającymi smak, słonymi kaparami. Aha, nie spodziewajcie się plasterków grubości standardowego carpaccio. To dwie, słusznej wielkości, kawałki niedocenianej wciąż części wołowiny.

Skoro Ragu, to nie mogłem nie zamówić ragu wołowego (28 zł). Po pierwsze – tagliatelle, jajeczny makaron o właściwej twardości, otoczony miękkimi kawałkami mięsa z łopatki wołowej oraz esencjonalnym wywarem z gotowania. Całkowita prostota, choć samo przygotowanie mięsa do tego dania do najłatwiejszych nie należy. Imponuje mi wyciągnięcie z tak niewielu składników niezwykle wyrazistego smaku. Po prostu, uczciwa porcja, cena, a przede wszystkim smak.

Niejeden się obruszy – co to za banał, jak można podać coś takiego. Ale, ale, ravioli z pieczonym ziemniakiem (17 zł), podane z podsmażonym boczkiem i gęstą śmietaną tworzą wyjątkowe danie. Nic skomplikowanego, ale tez nikt nie powiedział, że trzeba sobie utrudniać życie. Gryziesz i czujesz jakość – makaronu i Szefa Kuchni, który z prostych pierożków stworzył tak pięknie zakończone danie. Ciasta nie ma co opisywać, trzeba po prostu spróbować po tych wszystkich latach jedzenia makaronu z paczki. Ale ten farsz – kremowy, gładki i podkreślony pieprzną miętą –  ocenić już trzeba, świetny.

Moje początkowe przypuszczenia się potwierdziły – w Ragu Pracownia Makaronu jest wzorowo pod względem produktowym, nikt nie idzie tu na skróty w doborze składników wysokiej jakości. Ale przede wszystkim, najważniejszy jest smak, a tego ekipie pracującej na kuchni nie można odmówić. Trafiona zupa, genialna przystawka, do tego makarony niczym te wychodzące niegdyś spod ręki babci, a w sumie to może i nawet lepsze. Jeśli tylko lubicie makaron, to idźcie tam czym prędzej. Już dziś jestem niemal pewien – to będzie jeden z największych hitów restauracyjnych 2016 roku we Wrocławiu.

ranking5

Ragu Pracownia Makaronu

Sienkiewicza 34 a

facebook.com/RAGU-Pracownia-Makaronu

Total 55 Votes
17

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

2 KOMENTARZE

  1. 35 zł za 7 sztuk maleńkich pierożków na talerzu to gruba przesada. Czy te tortellini są robione ze złota? Ta knajpa to raczej miejsce dla osób które chcą się lansować niż najeść. Ja wyszedłem głodny.

  2. Byłem i mam mieszane uczucia. Niby jest wybór, ale zupy dnia w porze obiadowej (sobota) już niestety dla nas nie starczyło. Dość długi czas oczekiwania na zamówienie, które i tak zostało pomylone. Same makarony w porządku, ale jadłem lepszy w Piecu na szewskiej 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły