3.7 C
Wrocław
czwartek, 13 lutego, 2025

8 restauracji, których brakuje we Wrocławiu

Od dawna zabierałem się do napisania tego tekstu. Od tak dawna, że w międzyczasie kilka nowych restauracji się otworzyło, przez co ich nieobecność okazała się nieaktualna. W ogóle, przyglądając się wrocławskiej gastronomii od kilku dobrych lat, widząc jak się rozwija, jestem pod ogromnym wrażeniem, bo postęp, jaki został w tym okresie poczyniony, jest ogromny. Żeby jednak nie było tak kolorowo, zdaję sobie sprawę, że niektóre kuchnie w stolicy Dolnego Śląska dalej traktowane są po macoszemu, a wręcz pomijane. Jeśli czegoś jeszcze brakuje Wam we wrocławskiej gastronomii, dajcie znać. 

Uprzedzając pytania – wiem, że dostępność pewnych produktów w Polsce sprawia problem, ale cholera – mamy 2016 rok, globalizacja wpłynęła także na rozwój gastronomii i zwyczajnie przestają do mnie trafiać uwagi na temat braku świeżych owoców morza w kraju. Trzeba chcieć i nie ułatwiać sobie, przygotowując dania na modłę polską.

Meksykańskiej

Bardzo się cieszę, że mamy tex-mexowe Panczo, ale to projekt zdecydowanie streetfoodowy. Poza tym na rynku od lat działają restauracje Mexican i Mexico Bar, ale serwowana w nich kuchnia bardziej przypomina polską, aniżeli meksykańską. Bo jak wytłumaczyć niekorzystanie z dobrodziejstwa takich przypraw jak kumin czy kolendra, wiecie? Ja też nie. Dlatego z utęsknieniem od lat wyczekuję prawdziwie meksykańskiej knajpki. Takiej z aromatami uderzającymi już na wejściu, daniami oczywistymi, jak burrito oraz tymi nieco mniej, jak choćby ceviche. Aromatycznie, świeżo, z dużą ilością kukurydzianych placków, tego nam trzeba.

11998048_1740026612918787_75370111_n

Izraelskiej

Uświadomiłem sobie to prawdopodobnie dopiero po ostatniej wizycie w Warszawie, kiedy odwiedziłem świetną izraelską knajpkę Shipudei Berek. To w ogóle świetna myśl na knajpkę – luźny, niemalże barowy klimat, świetny hummus, duży wybór mezze i aromatyczna jagnięcina. Tak, zdecydowanie takiego miejsca mi brak we Wrocławiu.

FullSizeRender (1)

Arabskiej

Kuchnia arabska w oczywisty sposób łączy się z izraelską, ale marzy mi się taka restauracja, będąca miksem dań z kilku krajów krajów tej części świata, bo jednak mimo pewnych podobieństw, kuchnia z Maroko, Libanu czy Egiptu różni się znacznie. Taka mieszanka wybuchowa mogłaby ściągnąć tłumy wrocławian.

Polskiej

Może i niektórzy się obruszą, ale tak, zdecydowanie brakuje mi restauracji z tradycyjną kuchnią polską, do której nie wstydziłbym się zabrać znajomych zza granicy. Bo obecnie, w momencie kiedy pada pytanie – gdzie idziemy? – zapada wstydliwa chwila konsternacji. Owszem, pyszne polskie dania można zjeść w kilku barach osiedlowych, ale one najzwyczajniej w świecie nie do końca pretendują do miana okna wystawowego dla gości spoza kraju. Doskonałe pierogi, treściwie zupy, pieczenie, elementy poszczególnych kuchni regionalnych, tego oczekuję, a nie jestem w stanie otrzymać w żadnej z restauracji na wrocławskim Rynku, do których biją tłumy obcokrajowców, prowadzone przez przewodników turystycznych.

domowe obiady 2

Hiszpańskiej

Przez kilka lat na Rynku mieściła się restauracja Espanola, i o ile na początku jeszcze trzymała poziom, tak ostatni jej okres to równia pochyła, zakończona spektakularnym upadkiem. Były też podejścia do barów z tapasami, ale zakończone jeszcze większymi fakapami. Chciałoby się u nas restauracji z pełną gamą świeżych owoców morza, szybkimi tapasami i cavą.

zdjecie 3

Chińskiej

Jakiś czas temu na blogu pojawił się tekst na temat tego, że znane nam powszechnie dania z „chińczyków” mają tyle wspólnego z chińską kuchnią, ile ryba po grecku z Grecją. Niestety, wrocławianie nie mieli okazji poznać chińskiej kuchni z prawdziwego zdarzenia, za którą tęsknię za każdym razem, kiedy przypomnę sobie kilka knajpek w londyńskich Chinatown. 

Japońskiej

W mniemaniu wielu osób kuchnia japońska ogranicza się do sushi i ostatnio ramenu, ale prawda jest zupełnie inna. To przede wszystkim całe bogactwo świeżych składników, przypraw, ale i prostota oraz pewna estetyka podania, a także przygotowania. Mniej sushi, więcej konkretów – okonomiyaki, takoyaki, onigiri, oczywiście przy użyciu jak najświeższych produktów.

Z kanapkami premium

Od dawna wyczekuję takiego punktu i mówię z dużą stanowczością, że ktoś, kto otworzy taki bar czy restaurację z kanapkami premium – przy użyciu świetnego pieczywa, z podrobami, pastrami – rozbije bank, bo skoro wrocławianie pokochali burgery, muszą pokochać także tego typu kanapki, a przykładem do naśladowania niech zostanie warszawska knajpka Pogromcy Meatów.

IMG_0458

Total 18 Votes
0

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

17 KOMENTARZE

  1. Z tym brakiem kuchni polskiej nie przesadzajcie, w Lubczyk i Bazylia jest codziennie kilka dań typowo polskich i tam można śmiało zabrać gości.

  2. KO-RE-AŃ-SKIEJ!!!

    Naprawdę nie zamieściłeś? A izraelską zamieściłeś (jest w ogóle takie coś? To już prędzej żydowska..)? Ok..

  3. W ogole slabo jest z kuchnia azjatycka (moze z wyjatkiem indyjskiej).

    Ja bym z otwartymi ramionami powital sklepik, moze byc doslownie 2x2m, z onigiri, gdzies w centrum miasta.

  4. Byłem w Shipudei Berek w zeszłym tygodniu podczas wizyty w Wawce. Również polecam. Jagnięcina wyśmienita, wszelakie przystawki także. W smaku bardzo zbliżone do tych, które pamiętam z niedawnej wizyty w jednym z krajów arabskich.

  5. Mi zaś brakuje restauracji serwującej kuchnię węgierską – chciałbym zjeść np. prawdziwy węgierski gulasz czy też palacsinta, do tego podane z kieliszkiem tokaju.
    Kompletnie nieznana jest też moim zdaniem kuchnia rumuńska, hiszpańska, kuchnia krajów byłej Jugosławii, czy też kuchnia szwedzka (nie mam tu bynajmniej na myśli barku w Ikei).

    Ale zgadza się, brakuje mi też prawdziwej kuchni izraelskiej.

  6. Witam,
    z ciekawości pozwolę sobie zapytać – co Pan sądzi o Nabe, na Bulwarze Dedala? Byłem tam ostatnio w większej grupie i muszę przyznać, że pod względem różnorodności (menu oraz zamówionych dań przez inne osoby) oraz smaku – byłem całkiem przyjemnie zaskoczony. Ciekawi mnie jednak, jak by Pan porównał dostępną u Nich kuchnię do tej oryginalnej, w Japonii?

    • Wiesz, gdybym był Japończykiem, pewnie mógłbym się na ten temat wypowiedzieć, ale raczej nie jestem:)
      Co do jakości serwowanego na miejscu jedzenia, to zdecydowanie warto wpadać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły