Na początku września pisałem Wam o tym, że znalazłem się wśród czterech blogerów z Wrocławia, biorących udział w kampanii lokalnego dostawcy internetu światłowodowego Moico. Bez zbędnego ściemniania – zadanie do najtrudniejszych nie należało, nie wymagało ode mnie specjalnych dodatkowych ruchów, bo w internecie działam przez jakieś 3/4 doby każdego dnia, więc udało się połączyć przyjemne z pożytecznym.
Swoje testy oparłem na kilku głównych zagadnieniach, dzięki którym łatwiej mi stwierdzić czy dany dostawca usług internetowych jest warty uwagi, czy jednak trzeba go sobie odpuścić.
Obsługa
Począwszy od samego podłączenia, którego nie było, a w ciągu kilku dni cała okolica została okablowana, łącze podpięte, a sam internet pojawił się w lokalu. Ekipa znająca się na rzeczy, działająca sprawnie i przede wszystkim nieinwazyjnie. A zdarzało mi się już trafić na ekipy monterskie wyrządzające więcej szkód, niż to wszystko warte. Ogólnie od strony technicznej podpięcie światłowodu w miejscu, które nie jest okablowane, wygląda na pierwszy rzut oka dość skomplikowanie, ale to pozory, przez które – takie odnoszę wrażenie – sporo osób rezygnuje z usług Moico. Wystarczy umówić się na wizytę, reszta idzie szybko. Co do obsługi telefonicznej, to zdarzają się jakieś krótkie przestoje, ale jestem mocno zaprawiony w bojach, bo połączenie się z kimś z call center Orange lub UPC graniczy czasami z cudem. Tak więc pięć minut oczekiwania na linii nie robi na mnie wrażenia, tym bardziej, że po tym czasie sprawa zostaje załatiowa migiem.
Niezawodność
Niezawodność była kwestią, przed którą miałem największe obawy, wchodząc w internet od Moico. Nie kłamiąc – nie wiedziałem czego się spodziewać. Co by jednak nie mówić, od początku września nie natrafiłem na żadne usterki, powodujące brak dostaw internetu, co w mojej pracy wiąże się ze stratami finansowymi. Niepokój był spory, ale wyszło bezproblemowo.
Szybkość
Dochodzimy do sedna, bo to właśnie szybkość i wspomniana wcześniej niezawodność były najbardziej zachwalanymi przez Moico elementami tego łącza. Pierwsza sprawa – jest szybko, zwłaszcza w porównaniu z moim poprzednim internetem, dostarczanym przez największą firmę w kraju. O ile można powiedzieć, że szybkość u większości dostawców jest obecnie podkręcona do parametrów, jakich 90% zwykłych użytkowników internetu nie jest w stanie wykorzystać. O tyle w moim wypadku prędkość rozkłada się w sumie na 4-5 urządzeń, przy których w ciągu dnia pracują ludzie. Jedni ładują filmy do internetu, inni je oglądają, ja oczywiście piszę teksty, oglądam sporo materiałów na YT, a do tego ściągam audiobooki, które namiętnie czytam, z kolei w tle przez cały dzień leci mobilna wersja TOK FM. I raczej nie zdarzyły się nam sytuacje, w których ktoś z innego pokoju wołał, że „net mu muli”. Z kolei wieczorami zdarzało mi się przetestować łącze podczas oglądania meczów NBA, poprzez mającą dość wysokie wymagania względem łącza aplikację League Pass, z którą to nie do końca dawał sobie radę mój poprzedni dostawca. No, dawał, ale zmuszony byłem do oglądania meczów w mniejszej rozdzielności. Przy światłowodzie od Moico płynny obraz HD pięknie wieńczył cały dzień w pracy.
Może jestem mało wymagający, może nie wykorzystuję możliwości łącza na maksa, ale pytanie czy takie łącze da się wykorzystać w pełni? Pomimo używania kilku komputerów naraz, wykonywania kilku różnych czynności, nie odnotowałem wpadek, przerw w dostawie, szybkość mnie zadowala i nie muszę tracić czasu na pogaduszki z obsługa klienta na infolinii. To dla mnie najważniejsze, dlatego internet od Moico polecam z czystym sumieniem.
Więcej szczegółów na temat usług Moico znajdziecie na www.moico.pl