Kilka razy ktoś pisał do mnie o tym, że na Strońskiej, obok Obiadomku i niedaleko restauracji Pinola, ustawiają się food trucki. Burgerland z burgerami, ktoś hot-dogami i podobnymi streetfoodowymi wynalazkami. Wybierałem się, wybierałem, aż w końcu ostatecznie nie zastałem żadnego z nich, za to trafiłem na przyczepę Mamita Burritos, której reklama wyświetliła mi się na Facebooku.
Jak wspomina mi krótkiej rozmowie właściciel, nie jest to łatwe miejsce, głównie ze względu na brak namiotu, w którym można by zjeść coś bez obaw przed styczniowymi mrozami. Kiedy podjeżdżam pod przyczepę jest około minus pięć stopni, a mój ajfon srajfon nie daje rady i po zrobieniu zdjęcia zupy, po prostu umiera i rusza dopiero po godzinie i mocnym ogrzaniu. Całe szczęście w aucie mam aparat, żeby sfotografować dla Was drugą potrawę.
Menu jest króciutkie i zgodnie z nazwą food trucka, zawiera trzy rodzaje burrito, a także zupę. Zamawiam zarówno jedno, jak i drugie – burrito w wersji wołowej.
Na rozgrzewkę, dosłownie – zupa meksykańska (8 zł), która nie jest za ostra, ale gorąca i nieźle rozgrzewa. W aromacie przyjemnie przebija się wyrazisty i ziołowy kumin, gdzieś obok przemyka kolendrowa nuta, i wszystko byłoby ok, gdyby nie konsystencja. Zupa, poza znikomymi ilościami pomidorów i homeopatyczną porcją szarpanego kurczaka, to właściwie sam wywar, który, owszem, nieźle smakuje, ale brakuje mu wykończenia w postaci większej ilości dodatków, aby zupa była treściwa.
Na burrito chili con carne (18 zł) czekam niespecjalnie długo, otrzymuję zawiniątko i biegnę do auta, żeby pstryknąć na szybko zdjęcie. Ciekawa jest forma podania – burrito nie zostało uformowane w podłużny, a kwadratowy placek, przypieczony następnie na grillu. W tym wypadku nie ma mowy o zapychaniu tortilli ryżem czy sałatą. Burrito w Mamita Burritos jest załadowane wołowiną, której co prawda przydałoby się więcej soczystości, ale smakowo ciężko cokolwiek zarzucić. Poza mięsem, wnętrze tortilli wypełnia fasola, kukurydza, cheddar i pestki granatu, i nieźle to ze sobą gra, a jalapeno lekko podkręca odczucia, natomiast pomidory nadają gładkości. Brakuje mi tylko odpowiedniego wykończenia kolendrą. Dużą ilością kolendry, która mogłaby wprowadzić brakujący, odświeżający element. Pomimo to, jest naprawdę dobrze, a gdyby jeszcze sprawić, że chili con carne byłoby w większym stopniu w formie sosu, nie odważyłbym się narzekać.
Niewątpliwie sporo jest jeszcze do zrobienia, kilka szczegółów do poprawy, ale Mamita Burritos wygląda całkiem przyzwoicie. Jeśli mogę coś doradzić, to proszę o więcej śmiałości. Więcej wyrazistości, kolendry, kuminu, ostrości, a będzie dobrze. Nie ma się czego bać, bo osoby lubiące meksykańskie czy tex-mexowe przekąski, lubią je za wyrazistość właśnie. Mnie cieszy kolejny bar idący w kierunku tex-mexu we Wrocławiu i z ciekawością będę śledził dalsze postępy, bo jest w Mamita coś interesującego.
Mamita Burritos
ul. Strońska 1