Ilekroć ruszam na blogu z tematem pierogów lub miejsc z domowymi obiadami, podsyłacie mi jeden adres na Trójkącie – Pierogarnia Babuni. Jako miłośnik tego typu barów w końcu postanowiłem udać się i sprawdzić, czy przygotowywane na miejscu potrawy faktycznie zasługują na pochwały. Sam owiany złą sławą Trójkąt powoli się zmienia, ulice – choć rzeczywiście odbiegające od tych najspokojniejszych w mieście – nie straszą już specjalnie, więc wydaje mi się, że warto pokazywać także lepszą stronę przeklętego niegdyś osiedla. Znajdująca się na ulicy Komuny Paryskiej Pierogarnia niewątpliwe wyrasta na pozytywnego reprezentanta okolicy.
W całkiem przytulnym, urządzonym w klasyczny dla barów sposób – z drewnianymi stolikami z IKEI i menu wypisanym na tablicy kredowej, panuje niemały gwar. Jedni wchodzą, inni w pośpiechu konsumują swój posiłek, jeszcze inni wstają od stolików, szurając krzesłem o kafelki. Każdego dnia ekipa na kuchni przygotowuje kilkanaście różnych potraw, z których – patrząc po talerzach współbiesiadników – największą estymą cieszą się pierogi oraz krokiety.
W moim wypadku obiad należy rozpocząć od podkręcającej smak zupy. Barszcz ukraiński (8 zł) wykonany w sposób, jaki pamiętam z mojego domu. Na słodko, z wyraźną dominacją buraków, zabielony, z konkretną ilością wkładu warzywnego, który sprawia, że niewielka na pozór miseczka zmusiła mnie do odpoczynku w połowie porcji. Kubek barszczu czerwonego z dwoma krokietami (8 zł) jest pozycją, którą zamawiam zawsze, kiedy tylko widzę w karcie. Krokiety chrupiące, z miękkim naleśnikiem i aromatyczną, kwaskowo-wytrawną kapustą, stanowiącą odpowiedni balans dla charakternego, czosnkowego wywaru. Ciężko też zarzucić coś wersji mięsnej z gładkim, wyrazistym farszem.
Filet z kurczaka z kluskami śląskimi oraz surówką (18,40 zł) prezentuje się okazale, choć ostatecznie rozczarowuje. Siłą są kluski – zachowujące tak potrzebną równowagę pomiędzy kleistością a zwartą teksturą. Problemem jest jednak tłuszcz, na którym przygotowano rozbitą na cieniutki kotlet pierś z kury. Fryturowaty, nieprzyjemny w odbiorze. Na deser wspomniane pierogi – ruskie (8,90 zł) i z mięsem (10,90 zł). Pierwsze, najpopularniejsze to przede wszystkim doskonałe ciasto. Cieniutkie, odpowiednio przy tym zbite i trzymające w ryzach niemałą ilość farszu, któremu przydałoby się nieco pieprzu i dokładniej przeprowadzony proces mieszania składników, żeby grudki sera przeniknęły się z ziemniakami. Przyznać trzeba jednak, że to poprawna pozycja, zwłaszcza na tle wszystkich barów, robiących farsz do ruskich jedynie z ziemniaków. Moje serce podbijają pierogi z mięsem, o farszu tak gładkim, jak tylko może być. Z warzywną nutą w tle, lekko słonym, klasa.
Jak się okazuje, w tym rejonie miasta także da się zjeść przyzwoicie. Nie jest to restauracja, do której można zapraszać gości, ale konkretny bar z uczciwym jedzeniem i cenami dostosowanymi do potrzeb okolicznych mieszkańców. Pierogarnia Babuni nadaje się na miejsce szybkiego obiadu, kiedy jesteście w okolicy.
Pierogarnia Babuni
Komuny Paryskiej 96