Od kilkunastu dni trwa najbardziej znienawidzony przed moją Panią dietetyk okres. Z racji mojej współpracy z organizatorami festiwalu Restaurant Week, który w dniach od 21 do 30 kwietnia odbędzie się w ponad 20 wrocławskich restauracjach, zmuszony jestem do jedzenia dwóch obiadów dziennie, kiedy wypadają akurat tastingi przed właściwym festiwalem. Zmuszony, taki biedny, że buzia sama uśmiecha się na myśl o tych wszystkich dobrych rzeczach, jakie mam okazję próbować. Ideą tego typu tastingów jest to, aby jeszcze przed rozpoczęciem imprezy sprawdzić menu każdej z restauracji, podpowiedzieć swoje zdanie na temat ewentualnych uchybień, co spowoduje, że na talerzu podczas festiwalu powinny pojawiać się tylko udane kompozycje.
Na początku warto także przypomnieć ideę samego festiwalu Restaurant Week:
Festiwal stanowi doskonałą okazję do poznania najlepszych restauracji zarówno dla ich stałych bywalców, jak i osób dopiero rozpoczynających swoją przygodę z gastronomią w formie fine dining. Szef kuchni każdego z biorących udział w RESTAURANT WEEK miejsc przygotuje specjalne trzydaniowe doświadczenie restauracyjne, składające się z przystawki, dania głównego i deseru w cenie 39 zł, prezentując przy tym swoje umiejętności oraz wizję autorskiej kuchni. Będą to dania opracowane specjalnie z okazji RW, nieznajdujące się w standardowym menu, w dużej mierze oparte na lokalnych produktach.
Wcześniej sprawdziłem już m.in. świetne menu w Taszka Wine&Petiscos, a ostatnio skierowałem swoje kroki do restauracji Mama Manousch, dowodzonej w kuchni przez Filipa Grajetę, który czaruje na talerzu, o czym więcej zaraz.
Na początek na stolik trafia przystawka – jesiotr/ topinambur/ rzepak/ młode buraki/wędzona śmietana/orzech laskowy/nasturcja/chipsy z pietruszki, która wkrada się do mojego serca już samym wyglądem. Jeśli potrzebowalibyście wytłumaczyć komuś w praktyce stwierdzenie o tym, że je się oczami, to forma podania dań w Mama Manousch może spokojnie stanowić wzór. Jesiotr charakteryzuje się zwartym, nieco tłustym i soczystym mięsem, co nakazywałoby, aby nadmiernie nie przykrywać jego smaku pozostałymi dodatkami. I to się Filipowi Grajecie udaje wybornie. Ryba wychodzi na pierwszy plan przy każdym kęsie, zachwyca jednolitą teksturą i cudnie słodkawym mięsem. Ciekawym dodatkiem wydają się być nadające lekkiej goryczki orzechy oraz w kontraście do nich, wprowadzające słodki element buraki. Talerz cieszy oko, całość cieszy smakiem, ale i grą różnymi teksturami. Mocna pozycja.
Podobnie jak w poprzedniej edycji, także i teraz Szef Kuchni Mama Manousch na danie główne zaproponował jagnięcinę. Ówczesna biodrówka zyskała tylu zwolenników, że na dobre trafiła do stałej karty restauracji. Jagnięcina/komosa ryżowa/migdały/szparagi/ cebulka perłowa/jus/rukiew wodna/ jabłko/rabarbar/kiszona cytryna to ponownie niezwykle udana pozycja. Wzorowo przygotowany na różowo schab jagnięcy otoczony został całym ogromem przeróżnych dodatków. Może jest ich nawet minimalnie za dużo, bo w pewnym momencie zmysł smaku zaczyna się gubić. Jest więc orzeźwiająca, miętowa komosa ryżowa, przyjemnie kwaśny rabarbar, wpadające w słodycz jabłko i bardziej wytrawna cebulka perłowa. Sporo się dzieje, dobrze wygląda i dostarcza ciekawych wrażeń, a przy tym pozwala na dobre oswoić się z ciągle niezbyt popularną jagnięciną.
Sernik/orzech włoski/biała czekolada/burak/truskawka kończy dzieło, stawiając słodką kropkę nad i. Moje zastrzeżenie – za dużo ta porcja, choć ja z tyłu głowy czuję presję Pani dietetyk, więc może mój osąd nie jest do końca sprawiedliwy. Co by jednak nie mówić, to deser tyleż prosty w odbiorze, co niezwykle udany, a w końcu najbardziej proste pomysły są najlepsze. W towarzystwie nie za słodkiego, idealnie zbalansowanego, puszystego i lekkiego jak chmurka kawałka ciasta, spoczywają marynowane w soku z buraka truskawki oraz gąbka z buraka. Deser rozpamiętuję do tej pory, a dodatek białej czekolady, którą ubóstwiam, podbija ocenę jeszcze wyżej.
Jedno jest pewne – osoby, którym udało się zarezerwować stolik na Restaurant Week w Mama Manousch, mogą czuć się wygranymi. Ciekawe kompozycje smakowe, a do tego robiący wrażenie efekt wizualny i niebanalne składniki. Tak trzymać!
Mama Manousch
Świdnicka 4