Gotowanie stało się moją pasją na długo przed założeniem bloga. Ba, na długo przed tym, zanim moja kulinarna świadomość osiągnęła przynajmniej podstawowy poziom. Gotowałem od zawsze – najpierw jako dzieciak pomagając mamie w najprostszych kuchennych sprawach, później, już jako student, chcąc zaimponować swojej dziewczynie, a późniejszej żonie, aż do teraz, kiedy oczywiście ze względu na blog sporo jadam w mieście, ale i staram się jak najwięcej gotować. Gotować w urozmaicony sposób, dużo eksperymentować oraz bawić się kuchnią oraz produktami, bo gotowanie nade wszystko musi sprawiać radość. To dla mnie podstawowy warunek. Wydaje mi się wręcz, że pierwszego dnia, w którym gotowanie przestanie dostarczać radości, przestanę to robić. Na całe szczęście nie mam takich problemów, a przygotowywanie posiłków, w miarę możliwości czasowych, powoduje mnóstwo uśmiechu na twarzy, zwłaszcza w chwili otrzymania feedbacku – dobre było.
Znam jednak też drugą stronę medalu. Moja żona niespecjalnie przepada za gotowaniem. Oczywiście nie sprawia jej problemu przygotowanie posiłku dla dzieciaków czy rodziny, ale i żadnej radości. Skąd takie podejście? Otóż przyczyn może być kilka – po prostu brak zainteresowania, brak cierpliwości, ale i przewodnika, który pokazałby krok po kroku podstawy, aby nauczyć się pewnych kanonów obowiązujących w kuchni, dotyczących łączenia składników, zachowywania się konkretnych produktów podczas obróbki termicznej czy sposobu przygotowywania. Każdy potrzebuje takiego bodźca, aby chociaż spróbować. W moim wypadku była to mama i babcia, u kogoś innego dziadek, a jeszcze ktoś zajawił się programami w telewizji. Z pomocą może przyjść również MrChef, a więc młoda wrocławska firma, zajmująca się dostarczaniem dokładnie odmierzonych produktów, z których można ugotować obiad. Od a do z, tyle że bez konieczności wychodzenia do sklepu i zaopatrywania się w tysiące przeróżnych składników w ilościach, jakie można by rozłożyć na kilka obiadów.
To problem, z którym zmagam się na co dzień. Ogromne zakupy, ogromne wydatki, a później konieczność wyrzucenia niektórych rzeczy z ogromną przykrością i wyrzutami sumienia. Ostatnimi czasy odrzuciłem trochę na bok gotowanie tradycyjnych potraw, zagłębiam się nieco bardziej w klimaty azjatyckie czy południowoamerykańskie, które wymagają sporo mniej popularnych produktów i przypraw, zalegających później w szafce, jeśli zakupi się za dużo. W takiej sytuacji z pomocą przychodzi właśnie MrChef, założony przez osoby, którym w sercach gra dobry smak, ale i dbałość o naturę oraz niemarnowanie jedzenia.
Sprawa jest całkiem prosta – logujecie się na mrchef.pl, wybieracie dania spośród ośmiu dostępnych każdego tygodnia, a na koniec czekacie już tylko na przesyłkę, dostępną zarówno na terenie Wrocławia, jak i całej Polski. Jakie są główne założenia MrChef?
W zamówionej paczce otrzymujecie składniki niezbędne do przygotowania konkretnych dań. Warzywa, owoce, specjalnie spakowane przyprawy i zioła, ale i mięso oraz nabiał, dostarczane w specjalnych pojemnikach, utrzymujących odpowiednią temperaturę i świeżość przynajmniej przez 48 godzin. Dlatego bez obaw można te składniki wysyłać kurierem w Polskę. W paczkach nie dostajecie gotowych, skrojonych produktów, nie ma tak łatwo. Ziemniaki należy pokroić, czosnek obrać, a jogurt otworzyć, dzięki czemu można złapać pierwsze kuchenne szlify jeśli do tego czasu ich nie zaliczyliście.
Co zyskujecie na takim rozwiązaniu?
- czas – godziny poświęcone na szukanie składników na obiad, które spędzilibyście np. w markecie, możecie poświęcić rodzinie, a paczka zostanie dostarczona pod Wasze drzwi
- przepis – nie bójcie się, poza torebkami z poszczególnymi produktami, dostajecie gotowy, wydrukowany kolorowy przepis, pokazujący co należy robić krok po kroku, aby uzyskać odpowiedni efekt. Dla leniwych pozostaje także sposób przygotowania w formie video na kanale YouTube MrChef
- pewność smaku – nad całością projektu działa znany choćby ze Studia Kulinarnego, Szef Kuchni Tobiasz Herman – przemiły człowiek, pasjonat i prawdziwy specjalista. Odpowiada on za wszystkie receptury, doskonali je i sprawia, że są przystępne także dla zwykłego Kowalskiego.
- optymalizacja strat – jako że otrzymujecie odmierzone porcje, właściwie odpada kwestia wyrzucania zbędnej żywności, co stanowi ogromny problem współczesnego świata
Ważnym elementem jest różnorodność tygodniowego menu. Za każdym razem znajdziecie w nim nowe opcje mięsne, rybne, ale i wegetariańskie, różnorodne, podsuwające pomysły z różnych stron świata, prezentujące sporą gamę przypraw charakterystycznych dla konkretnych miejsc na kuli ziemskiej, poczynając od popularnej Azji, na specjałach ze wschodu Europy kończąc.
Osobiście testowałem MrChef przez trzy tygodnie i uważam, że to fajna opcja dla osób niespecjalnie lubujących się w gotowaniu, którym brakuje czasu na zastanawianie się nad każdym kolejnym obiadem, ewentualnie kompletnie nieradzących sobie przy garach. Z pomocą przychodzi także stopniowanie trudności poszczególnych dań. Jedne wymagają większych umiejętności czy też bardziej zaangażowania, inne prezentują podstawowy poziom, z którym poradzi sobie każdy, kto choć raz w życiu usmażył samodzielnie jajecznicę, i to bez boczku.
Rzeczywiście do gustu przypadły mi porcje, przy których poza podstawową obróbką, nie musiałem nic kombinować. Wyjmuję z paczki odmierzoną porcję mięsa, warzyw, dokładam pozostałe składniki, sprawiam wedle przepisu i gotowe. W międzyczasie zostałem zaproszony przez wspomnianego Tobiasza Hermana do kuchni, gdzie każdego dnia testowane są kolejne przepisy. Wiedząc jaką popularnością cieszą się burgery w naszym kraju, wiedząc ilu moich znajomych nieumiejętnie próbuje robić burgery w domu, postanowiliśmy wprowadzić do tygodniowego menu właśnie burgera wołowego. Klasycznego, z piklami, chili, sałatą i w świetnej maślanej bułce. To właśnie podczas jego przygotowywania nauczyłem się w jaki sposób kroić cebulę w piórka oraz odpowiednio wykończyć wołowinę na patelni masłem i ziołami.
Mojego burgera możecie zamówić tutaj.
MrChef to z jednej strony wygoda, bo jak wspomniałem wcześniej, możemy wybrać najbardziej pasujące nam dania, które trafiają do nas w przystępnej cenie, poporcjowane i gotowe do użycia. Proponowane co tydzień dania zapewne nie zaskoczą żadnego doświadczonego w kuchennych bojach domowego kucharza, ale mogą stanowić dobry punkt wyjścia do tworzenia własnych kompozycji i potraw przez osoby o nieco mniejszym zacięciu kuchennym. Dla mnie to idealny pomysł na początkowym etapie zajawiania się gotowaniem. Bez straty czasu, bez konieczności długotrwałego szukania przepisu, wreszcie ucząc nowych smaków.
Na koniec jeszcze kilka słów o cenach. Zestaw podstawowy, obejmujący dwa obiady dla dwóch osób, to koszt 79 zł , co daje niespełna 20 zł za osobę. Mało to i dużo, w zależności od możliwości. Uważam jednak, że cena jest adekwatna zarówno do zawartości torebki, jak i jej jakości oraz ciekawego zestawienia smakowego. Dostawa jest zawsze darmowa. Dla moich czytelników mam jednak niespodziankę:
50% rabatu na zamówienie dwóch dań dla dwóch osób na hasło WPK
Wystarczy wpisać w podsumowaniu zamówienia hasło WPK i cieszyć się dwoma obiadami dla dwóch osób w cenie zaledwie 39,50 zł. Warto skorzystać i przetestować choćby na próbę.
Zamówiłam w testowym twojego burgera i makaron.
Dostawa w środę, ale już mi sie nie podoba, że nie ma przepisu na dobre frytki do burgera 😉
Po 50% rabacie, wychodzi 10 pln za porcję dla osoby, więc cena atrakcyjna.
Fryty – obierasz, kroisz ziemniory, osuszasz i smażysz. Najpierw raz, potem podgrzewasz olej i smażysz drugi raz:)
Dzisiaj dostałam paczkę. Burger zrobiony, wrzuciłam Ci foto na fb. Fajnie zapakowane, szybko dostarczone. Nie jestem zachwycona mięsem, może to moja wina, bo robiłam na patelni grillowej. Przepis na burgera tez bede modyfikować.
W sensie przeciągnięte mięso czy niesmaczne?:)