Czasy, kiedy piwo uznawane było za trunek niegodny takich uroczystości jak święta spędzane w rodzinnym gronie, na szczęście chyba już minęły, a wywary warzone przez rodzimych piwowarów tylko to potwierdzają. Piwo może stanowić, podobnie jak wino, doskonałe uzupełnienie całej wieczerzy lub konkretnego dania, dopełniając gamę smaków. Razem z Hurtownią Dobre Piwo z ulicy Wyścigowej 59 mam dla Was osiem piw, które możecie nabyć jeszcze przed świętami m.in. w sieci sklepów TOMA 303 piwa. W zestawieniu numer jedenaście znajdziecie osiem piw – od totalnych hitów, poprzez klasyki, aż po piwa sesyjne, codzienne, w sam raz do rozluźnienia się po świątecznym obżarstwie. Smacznego!
Wcześniejsze odcinki:
I | II | III | IV | V | VI | VII | VIII | IX | X
Barlow Sorbus
Browar: Kormoran
Styl: Barley Wine
Alk: 10,5% Ekstrakt: 26%
Po wielkim sukcesie marketingowym, ale i jakościowym słynnego już Imperium Prunum, Browar Kormoran postanowił nie poprzestawać, tworząc kolejne piwo ukierunkowane na bycie potencjalnym hitem, żeby nie powiedzieć sztosem, choć tak nazwa wywołuje dość skrajne odczucia. W światku piwnym jest jednak dość powszechnie używana i standardowa, czasami z lekką szyderką. Wracając do piwa – Barlow Sorbus to barley wine leżakowany w sumie przez 16 miesięcy, w tym kilka ostatnich z… jarzębiną. Tak, tak, to dość niespodziewany dodatek, ale właśnie za to kochamy kraft. Duże wrażenie robi samo opakowanie – szary, gustowny kartonik oraz bordowy lak i zgrabna, zwężająca się do góry buteleczka. Do szkła przelewa się gęsta ciecz z wyraźnym aromatem suszonych owoców oraz zapachu, po którym spodziewać się można pojawienia delikatnej kwaśności w smaku. Pierwsze łyki zwiastują złożoność piwa, jego słodycz kontrowaną minimalnie kwaśnym tłem, kandyzowanymi owocami i lekką cierpkością. Dobre, oj, cholernie dobre.
Gryf Pomorski
Browar: Bytów
Styl: russian imperial stout
Alk: 12% Ekstrakt: 33%
Jeszcze jeden browar nie do końca stricte kraftowy, niespecjalnie słynący z dobrych wypustów, ale na koniec roku zaskakujący nas niespodziewanym piwem. I to jakim! Zapakowany w kartonowe pudełko w kształcie piramidy RIS – choć etykieta nic o tym nie mówi – z dodatkiem miodu. Czyli taki pół imperialny stout, pół braggot. 33% ekstraktu wywołuje szybsze bicie serca, zwłaszcza po pierwszym łyku, w którym jego miodowa strona objawia się w pełnej okazałości. Jest słodko, piwo jest niesamowicie pełne, ale jego wielkim atutem jest brak dominacji miodu. Braggoty w większości męczą po kilku łykach. Tutaj do głosu zdecydowanie dochodzi słodowa podstawa z delikatnie kawowym wtrętem. Jestem pod wrażeniem, bo o ile nie przepadam za słodkimi ulepkami, tak Gryf naprawdę daje radę.
Kwas Epsilon
Browar: Pinta
Styl: Double India Sour
Alk: 6% Ekstrakt: 18%
Jeden z serii kwasów wypuszczanych co jakiś czas przez Pintę. Zdecydowanie mój ulubiony, na pewno jeden z kwasów, które pozwoliły mi polubić kwaśne piwa. Jeśli widząc obok siebie dwa słowa – kwaśne i piwo, robicie wielkie oczy, koniecznie skosztujcie tego trunku. Kwas Epsilon, pomimo 6% alkoholu, pije się właściwie jak soczek owocowy. Bo i poza kwaśnością od kwasu mlekowego, w smaku pojawiają się właśnie owocowe elementy – od cytrusów po tropikalne. Gdyby to było możliwe, chciałbym mieć zawsze zapas Kwasu w lodówce.
Donald T
Browar: Bytów
Styl: smoked russian imperial stout
Alk: 9,5% Ekstrakt: 25%
Raz jeszcze Browar Bytów i raz jeszcze bardzo pozytywnie. Początkowo bałem się wędzonki, ale jak się okazało, jej delikatnie oscypkowy charakter ujawnia się na drugim planie w smaku. W aromacie ciężko jej nie wyczuć, ale to nie ten poziom, aby dymność zdominowała inne walory piwa. Donald T, niewątpliwie nawiązujący do jednego z dwóch dobrze znanych w ostatnich latach polityków, to piwo właściwie nieprzejrzyście czarne, łączące w sobie przyjemną czekoladowość i nieprzesadzoną paloność. Ciężkie, dość złożone, na pewno nie dla osób rozpoczynających swoje zabawy z kraftem, ale Donald powinien posmakować komuś, kto lubi rozwijać swoje kubki smakowe.
Atak Chmielu
Browar: Pinta
Styl: india pale ale
Alk: 6,1% Ekstrakt: 15,1%
Nie będzie żadną przesadą nazwanie Ataku Chmielu legendą polskiego piwowarstwa rzemieślniczego. To właśnie od premiery tego piwa rozpoczyna się dzielić historię – na przed i po Ataku Chmielu. Wszystko co przed, to epoka słusznie miniona, naznaczona koncernami. Wszystko co po, to stan obecny, pięknie rozwijający się rynek piw kraftowych i moment, kiedy otwierają się kolejne browary. Sprawę znam tylko z opowieści, ponieważ nie dane mi było być podczas Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa w 2011, dobywającego się jeszcze w Leśnicy, gdzie Atak Chmielu debiutował. Flagowy produkt Pinty okazał się jednak jednym z pierwszym piw kraftowych, jakie miałem okazję pić, a to właśnie ze względu na rozgłos, jaki sobie zyskało. Czy obecnie robi podobne WOW? No oczywiście nie, choć to w dalszym ciągu przyzwoite, nieco karmelowe IPA z fajnym uderzeniem cytrusów. Chcąc wejść w świat kraftu wypadałoby zapoznać się z tym piwem i zobaczyć jak wiele zmieniło się na przestrzeni tych sześciu lat.
Turbo Geezer
Browar: Kingpin
Styl: Foreign Extra Stout
Alk: 8,3% Ekstrakt: 19,1%
Imperialna wersja stoutu o nazwie Geezer, już po otwarciu butelki przyowołująca na myśl świeże wypalanie lub mielenie kawy. W smaku do wyrazistej kawy dochodzi czekolada i laktozowa gładkość, choć podstawowy składnik już do końca pozostaje aktywny. Ja uwielbiam i kawę, i piwo, dlatego ten zestaw od razu podbił moje serce.
Maverick
Browar: Rockmill
Styl: American Pale Ale
Alk: 4,7% Ekstrakt: 12,5%
Rockmill wystartował z grubej rury i poza pojedynczymi wpadkami z nowej serii piw, w dalszym ciągu imponuje na tle większości polskich browarów. Maverick był jednym z pierwszych wywarów szczecińskiego kontraktowca, od razu robiącym furorę w sklepach piwnych. APA z dodatkiem laktozy i soku z cytryny? Brzmi dobrze i faktycznie tak jest. Odświeżający, lekki smak niesie ze sobą cytrusową, bardziej nawet grejpfrutową lekkość, a cały napój jest wytrawny, dość mętny i gładziutki, dzięki czemu ledwie 4,7% alkoholu przechodzi zupełnie bez echa.
Fallen God
Browar: AleBrowar
Styl: american pale ale
Alk: 3,1% Ekstrakt: 9%
Pomimo niskiego ekstraktu, Fallen God zaskakuje sporą pełnią, świetnym aromatem chmielowym i nade wszystko smakiem. Cytrusy mieszają się tutaj z wysoką jak na tak lekkie piwo goryczką, każdy kolejny łyk przybliża i zachęca do otwarcia nowej butelki, a jego sesyjność sprawia, że możecie sobie pozwolić na kolejną.