Kiedy rok temu zabawiłem się we wróżenie z fusów, nawet nie przypuszczałem, że rzeczywiście kilka z moich przewidywań faktycznie się spełni. Wspomnieć wypada również o równie wielu punktach, w których absolutnie rozminąłem się z zastaną rzeczywistością. Co uda się przewidzieć w tym roku?
Wietnam
To bardziej myślenie życzeniowe, aniżeli wiara w realizację tego punktu. Warszawa w ostatnich miesiącach oszalała na punkcie wietnamskiego jedzenia za sprawą takich miejsc, jak choćby Vietnamka czy Viet Street Food. Wrocław w dalszym ciągu tęskni za takimi specjałami i płacze, że w tak dużym mieście nie da się zjeść nawet porządnej zupy pho. Co prawda niektóre restauracje podejmowały pojedyncze próby zmierzenia się z wietnamskimi daniami, ale umówmy się, to były jedynie próby. Cały ten podpunkt tyczy się trochę takiej autentycznej azjatyckiej kuchni bez przesadnego polonizowania każdej z potraw. Oby tym razem się udało.
Pierogi
Polacy kochają pierogi, ale nienawidzą, kiedy ktoś bezcześci ich wielkie kulinarne dobro. Ile restauracji czy barów wykonuje naprawdę przyzwoite pierogi ruskie? Myślę, że każdy z nas miałby problem z wymienieniem pięciu takich lokali. Dlatego też, przykładając ucho to tu, to tam, można podsłuchać, że jakościowe miejsca nastawione na pierogi objawią się nam w tym roku i skutecznie wyeliminują sztuczne twory pod postacią rynkowej pierogarni, a co ważne, nie będą ograniczać się jedynie do klasycznych ruskich.
Duże zamknięcia
Częściowo to już zaczęło się spełniać, skoro w pierwszych dniach stycznia zostały zamknięte wrota do Piwnicy Świdnickiej, a z końcem roku działalność zakończyły Gorące Piece. Przewiduję, że kilka większych restauracji, także tych uznanych, może nie poradzić sobie na coraz bardziej napchanym i mocno specyficznym wrocławskim rynku. Obstawiam spore problemy większych lokali – patrz Gorące Piece, mających nawet ciekawy koncept, którego jednak nie potrafią odpowiednio sprzedać. W dalszym ciągu w natłoku wielu otwieranych restauracji czy barów spotyka się za dużo przypadkowych ludzi bez doświadczenia w gastronomii, wyczucia czy umiejętności liczenia.
Ramen
Na dzisiaj wiem na pewno o dwóch nowych ramenowniach, które otworzą się w najbliższych miesiącach. Ta chwila musiała w końcu nadejść. Jak się okazało później, niż wcześniej, ale jednak ktoś zauważył potencjał w tej azjatyckiej, tak popularnej na świecie od kilku lat, zupie.
Rozwój wege miejscówek
Kuchnia wegetariańska czy wegańska to w dalszym ciągu spory kawałek gastronomicznego tortu, który należy obsadzić. Pośród wege miejscówek w dalszym ciągu za dużo przypadkowych, streetfoodowych propozycji, a za mało wykorzystujących dobry produkt w ciekawej formie. Warzywa są bardzo wdzięcznym tematem w kuchni, dlatego bardzo liczę na rozwój tej dziedziny.
Polska!
Od kilku lat mówi się głośno o powrocie do tradycji, czerpaniu ze wspaniałej historii i doświadczeń, ale dopiero tak naprawdę ostatnie dwanaście miesięcy przyniosło w tej kwestii spory rozwój, który zapewne będzie kontynuowany w obecnym roku. I nie, nie mówimy tu o fine diningu, wzorcach czerpanych z kuchni skandynawskiej. Polacy powoli rozumieją, że nie wszystko co obce musi być najlepsze, dlatego domagają się miejscowych, tradycyjnych smaków, choć niekoniecznie przygotowywanych w barach mlecznych. Miejmy nadzieję, że rok 2018 będzie czasem zwiększenia jakości oraz szacunku do naszych produktów.
Kebab na poziomie
Tak, tak, dokładnie. Śmiejcie się, ale już nawet podsłuchałem pewne plotki, mówiące o tym, że we Wrocławiu pojawi się niebawem barani kebab zupełnie niepodobny do tego spotykanego na każdym rogu, sprzedawanego w Makro. Porządnie wykonany, uczciwy fastfood? Chyba nikt się nie obrazi.
Jeszcze więcej pizzy
Pizza nowym burgerem? Pod względem ilości nowo otwieranych miejscówek, rzeczywiście możemy mówić o małym boomie. Różnica jest jednak podstawowa – większość burgerowni otwieranych 3-4 lata temu na fali popularności tego specjału w bułce prezentowała poziom bliski makdonaldowemu. Z pizzeriami jest nieco inaczej, a słychać nawet głosy, że wielu wrocławskich pizzaiolo prezentuje poziom tych włoskich, co widać po przygotowywanych przez nich plackach. To już nie początek siermiężnego początku XXI wieku, kiedy rządziły ogromne placki ze spalonym produktem seropodobnym i ketchupem w roli sosu. Te czasu minęły, a pomimo że obecnie rynek naładowany jest świetnymi pizzeriami, na pewno pojawią się kolejni śmiałkowie chętni do podboju stolicy Dolnego Śląska.
Podroby i dziczyzna
Zapewne nie pojawi się osobna restauracja wyspecjalizowana w podrobach, bo na to Wrocław na pewno nie jest jeszcze przygotowany, ale kontynuowany będzie trend powolnego zaszczepiania w Polakach sympatii do podrobów. No bo jak tu nie mieć sympatii do tak zgrabnego ozorka z Jadki choćby. Do łask powrócić powinna zapomniana od dawna dziczyzna, czego dowodem choćby końcówka ubiegłego roku, kiedy to w kartach wielu restauracji pojawiły się potrawy z jelenia czy dzika.
Nowa jakość imprez plenerowych
Gastro Nocki dały przykład, w którą stronę powinny pójść imprezy plenerowe i do tego powinniśmy dążyć. Zloty food trucków potrzebują odświeżenia już od dłuższego czasu, więc i tutaj przewiduję po pierwsze zmniejszenie ich ilości, po drugie konieczną edycję formatu, który zwyczajnie się przejadł, co wiąże się także z pewnym obniżeniem poziomu food trucków. Czy pomocne byłoby zmniejszenie porcji, a co za tym obniżenie cen jednostkowych potraw? Możliwe, ale bardziej obstawiałbym pójście w stronę imprez podobnych do Gastro Nocek.
Rozwój szkoły gastronomicznej
Jaką renomę posiada obecnie Zespół Szkół Gastronomicznych we Wrocławiu wiemy wszyscy i nie trzeba się specjalnie nad tym tematem rozwodzić. Należałoby się bardziej zastanowić, w jaki sposób poprawić tę sytuację. W gronie kilkunastu osób zastanowiliśmy się i od lutego postaramy się pomóc szkole, aby w przyszłości wypuszczała w świat wrocławskiej gastronomii przygotowane kadry. Więcej o tym tutaj.
Kawa i kawiarnie
Wrocławianie polubili dobrą kawę, lubią spędzać czas w kawiarniach, ale te dotychczas zlokalizowane były głównie w centrum miasta. Przewiduję, że nastąpi powolne rozszerzanie się obszaru z dobrymi kawiarniami, także na mniejsze osiedla, aby jak największa część mieszkańców miasta mogła zejść „w kapciach” na kawę.
Super! Zamierzam w tym roku wrócić do Wrocławia i skorzystać o wiele więcej z gastronomii, zwłaszcza z nowych miejsc.
Ostatni punkt bardzo trafnie przewidujesz. Na moim osiedlu (wygwizdowie jakich mało) w przeciągu ostatniego pół roku otworzyły się dwie. Jedna jakoś jesienią, kupisz świeże pieczywo, ale i kawkę (z Etno), ciastko, gofra czy lody, kilka stolików, parę książek. W styczniu ruszyła kolejna, ale jeszcze nie odwiedzona.
PS. Jak masz ochotę na pizzę to wybierz się do „Włoska Pizza” na Grawerskiej. Też wygnajewo, ale… babka miała pomysł:)