Sięgająca kilkudziesięciu metrów codzienna kolejka do Polish Lodów już chyba na zawsze pozostanie symbolem nieopierzonej, galopującej i znajdującej się w ogromnym boomie gastronomii w stolicy Dolnego Śląska w okolicach 2015 roku. Kolejka, która dorobiła się własnego fanpage na Facebooku w pewnym sensie pokazała jak bardzo Polacy, a może i obywatele wszystkich krajów świata podatni są na hasła: naturalne, bio, rzemieślnicze, prawdziwe czy najlepsze. Nie jest ważne, że dana działalność z tymi hasłami ma niewiele wspólnego. Ważne, że lubimy się okłamywać, że tak jest. Późniejszy wysyp lodów naturalnych, zwanych przez niektórych właścicieli również rzemieślniczymi tylko to potwierdza. Lody stały się nie tyle nowymi burgerami gastronomii, co ich popularność zdecydowanie przebiła bułę z kawałkiem wołowiny.
Skąd tak ogromne zainteresowanie tymi lodami? Czy hasło naturalne tak mocno zadziałało na wyobraźnię? I w końcu skąd moje zainteresowanie tym tematem? Otóż miałem to szczęście, że udało mi się pewnego dnia spotkać osobę, z którą porozmawiałem o prawdziwym lodowym rzemiośle. Z każdym kolejnym zdaniem szerzej otwierałem oczy. Właściwie je wyłupiałem, słysząc o tym, jak to ten biznes lodowy funkcjonuje naprawdę. Że rzemiosło lodowe uprawia w tym kraju jakiś niewielki odsetek niemalże romantyków, nazywanych przez prawdziwych biznesmenów głupkami. Bo jak to tak, robić lody za 25 zł za kilogram, skoro można za 10? Toż to prosty rachunek ekonomiczny.
Prawda jest jednak nieco inna, bo przecież idąc na ramen za 30 zł nie chcemy dostać zupki chińskiej za 5, zamawiając sezonowany rostbef nie chodzi nam o ten dostępny w Biedronce. Dlaczego więc tak łatwo łyknęliśmy temat lodów naturalnych?
Można powiedzieć, że dochodziłem do prawdy stopniowo, krok po kroku, niczym prezes jedynej i najlepszej partii w tym kraju, aby ostatecznie stwierdzić – znam już prawdę i nie jest ona zbyt wesoła. Ostatecznie, mając już pewną wiedzę, udałem się na katowickie Sweetargi branży lodowo-cukierniczej i to co zobaczyłem, przerosło moje wszelkie oczekiwania. Ale po kolei.
Od kilku wspomnianych lat w polskiej branży lodowej bardzo swobodnie nadużywa się synonimicznych stwierdzeń – lodów tradycyjnych, naturalnych, prawdziwych czy rzemieślniczych. Kwestię nazewnictwa dodatkowo utrudnia brak dokładnej wykładni prawa handlowego czym lody są i w jaki sposób powinny zostać wyprodukowane. Kiedy myślimy sobie o lodach naturalnych, na pierwszy plan wysuwają nam się skojarzenia ze śmietanką, świeżymi owocami, sezonowością. No właśnie, tutaj zaczynają się pierwsze problemy. Otóż wielki przemysł kilkadziesiąt lat temu wpadł na pomysł, że używanie tych składników w gruncie rzeczy może nie być specjalnie opłacalne, więc wziął się na sposób, przygotowując zamienniki. Zamienniki w formie gotowych baz oraz past lodowych, ułatwiających życie całej branży lodowej, zmniejszając koszty produkcji, a co a tym idzie powiększając możliwe zarobki oraz co bardzo ważne, ograniczając udział czynnika ludzkiego w całym procesie tworzenia lodów.
Kim jest lodowy rzemieślnik? Wbrew wyobrażeniom, to nie starszy pan w okularkach, mieszający śmietanę z owocami. To najprawdziwszy fachowiec, obeznany z technologią produktów, chemią, znający się na cukrze, a do tego potrafiący liczyć proporcje składników, jakich należy użyć, aby wychodzące z frezera lody miały właściwą strukturę, napowietrzenie i smak.
Kim jest większość współczesnych właścicieli najpopularniejszych lodziarni? To dostawcy towaru dla pracowników, ewentualnie mieszacze, którzy miksując gotowe mieszanki „tworzą” lody. Wedle gotowej receptury, bez konieczności liczenia, odtwarzając to, co wymyślił specjalista jednego z lodowych koncernów. Prawdopodobieństwo, że podobny smak ma lodziarnia obok? 99,9%.
Oddajmy jednak głos specjaliście, który poprosił o anonimowość, ale w branży lodowej działa od lat:
Dziś właściwie każdy może otworzyć lodziarnię. W zasadzie ciężko jest znaleźć miejsca, które otwierane są przez osoby posiadające wiedzę technologiczną. Aby samemu tworzyć lody, komponować receptury i balansować mieszanki potrzebna jest wiedza z zakresu chemii oraz technologii żywności. W dzisiejszych czasach jednak, wystarczy nawiązać współpracę z jednym z dystrybutorów półproduktów lodziarskich aby robić lody. Dostaje się od nich gotowe receptury oraz podstawową wiedzę jak mieszać ze sobą gotowe mieszanki. Dzięki temu, mamy w tej chwili wysyp wszelkiej maści lodziarni naturalnych i rzemieślniczych w całej Polsce.
Słyszycie ten huk pękającej bańki naturalnych lodów? Ja też. Ale żeby nie było, nie wszystkie gotowe mieszanki to takie zło, o jakim myślicie słysząc o nich pierwszy raz. Ponownie oddajemy głos osobie z branży. Czym są lody naturalne?
To ciężkie pytanie. Lody naturalne to na pewno takie, do produkcji który stosuje się tylko naturalnych składników. Ale robiąc lody z gotowych baz również można takie uzyskać. Dobre lody na pewno poznamy po konsystencji, po tym jakie są gęste i ciężkie. Napowietrzenie ich powinno być też niskie przez co stosunkowo niewielka porcja powinna dać nam odczuć „najedzenie się” w takim samym stopniu jak 2 razy większa porcja lodów przemysłowych. Niestety dziś przez szaleństwo lodziarni klienci oczekują ogromnych porcji za niewielkie pieniądze. A proszę pamiętać, że w prawdziwej lodziarni oprócz dobrze zbilansowanej mieszanki mleka ze śmietaną i dodatkami kupujemy również serce i czas włożone w ich przygotowanie. Warto też zwracać uwagę na produkt. Na podejście do niego, na to na jakim produkcie pracuje dana lodziarnia. Czy używa świeżych truskawek z pobliskiego pola, czy pasty truskawkowej. To jest jak w całej gastronomii, liczy się produkt lokalny i sezonowy. Mistrz lodziarski powinien doceniać produkt i wciąż szukać nowych połączeń. Rozwijać się. Dobrą lodziarnię pozna się po jej charakterze, po własnym stylu, ponieważ dziś więcej mamy „odtwórcow” gotowych baz i receptur niż prawdziwych „twórców”.
Trochę już wiemy, ale jeszcze nie do końca. Bo teraz wypada zadać pytanie samemu sobie – czy można uznać za coś naturalnego lody powstające z gotowej pasty? Dla mnie to zwyczajna ściema i oszustwo, choćby nawet sama pasta zawierała jedynie naturalne komponenty. Nie chciałbym jeść rosołu w knajpie, przygotowanego z gotowego prochu, choćby nawet najbardziej naturalnego. Sorry. Zarówno gotowanie, jak i produkcja lodów to dla mnie pewna procedura, tradycja, a w przypadku mieszania gotowych past nie ma o tym mowy.
Jedna ciekawostka – faktycznie koncerny lodziarskie, wychodząc naprzeciwko oczekiwaniom oraz obecnym trendom, stworzyły pasty z „czystymi etykietami”, bez nadmiernej ilości niepożądanych składników. Myślicie jednak, że te pasty cieszą się ogromną popularnością? Muszę Was zmartwić, zdecydowanie nie. Otóż powód jest bardzo prosty – ich użycie jest nieopłacalne w stosunku do past ze słabszym składem, a ilość klientów zauważających różnice pomiędzy nimi niewielka. Oczywiście w dalszym ciągu ta czysta etykieta zawiera stabilizatory i emulgatory, których obecność zdecydowanie nie jest pożądana. Oczywiście stabilizator w lodach jest konieczny, ale nie każdy jest zgodny z rzemieślniczą sztuką.
Przejdźmy do kwot, aby trochę uzmysłowić sobie skalę procederu. Podczas katowickich targów zdobyłem się na małą prowokację dziennikarską, wcielając się w rolę młodego, niedoświadczonego biznesmena, chcącego na fali sukcesów wrocławskich lodziarni, otworzyć kolejną. Udałem się na stoiska trzech różnych producentów, przedstawiłem historię, wypytałem o wszystko, powiedziałem, że mam już wynajęty lokal, który tylko czeka na doposażenie po zdobyciu wiedzy na targach. Temat chwycił natychmiast, a oczy przedstawicieli mocniej zaświeciły się, kiedy sprzedawałem swoją bajeczkę, iż jestem już zdecydowany i szukam dostawcy produktów. Z jednym z nich umówiłem się nawet na spotkanie po targach, a swoimi telefonami męczył mnie jeszcze przez kilka dni po nich.
Prawda jest szokująca. Jako osoba kompletnie zielona, absolutnie nieznająca realiów świata lodowego, otrzymałem zapewnienie otwarcia lodziarni z pełnym doposażeniem, obsługą techniczną, przepisami, pierwszym zapasem składników oraz maszynami, za kwotę w okolicach niespełna 100 tysięcy złotych. Mało tego, Pan przedstawiciel z nieskrywaną radością przedstawiał mi budżety, z jakimi zaczynały inne współpracujące z nim wrocławskie lodziarnie. Zawsze myślałem, że istnieje jakaś tajemnica handlowa, ale najwyraźniej się myliłem. Natomiast słysząc te kwoty, zrozumiałem szybko dlaczego tak wielu z nich już nie ma na rynku.
Dowiedziałem się wszystkiego co do joty. Najważniejsze kwestie? Nie mam się obawiać braku pojęcia na temat produkcji lodów. Trzydniowe szkolenie powinno w pełni wystarczyć. Poza frezerem za kilkanaście tysięcy złotych z demobilu na sam początek musiałbym się zaopatrzyć w zapas mleka i ewentualnie pasteryzator. Z owocami nie ma co wariować, wystarczą pasty. Truskawka, czekolada, malina, borówka, do wyboru, do koloru… Smerfowe też się znajdą.
Ponownie sięgam po pomoc kogoś bardziej doświadczonego. Czy można ominąć standardowy proces produkcji lodów, ułatwiając ją sobie poprzez gotowe półprodukty?
Niestety to codzienność. Wszystko rozbija się o koszty i zakres wiedzy technologa robiącego lody. Dziś producenci dają niemal wszystko na tacy. Skrajnym przypadkiem są gotowe mieszanki, do których wystarczy dodać wody. Oprócz tego na rynku dostępne są półprodukty takie jak pasty owocowe zastępujące świeże owoce czy gotowe kompozycje smakowe. Wystarczy je zmieszać z przygotowaną wcześniej bazą. W ten sposób można uzyskać dowolny smak w kilka chwil.
„My się nie nazywamy lodami naturalnymi. My mówimy, że robimy lody rzemieślnicze, bo sami to wszystko mieszamy, wrzucamy do frezera”. Musielibyście zobaczyć moją minę, kiedy usłyszałem to zdanie. Zastanawiałem się czy ktoś umieścił mnie w pomieszczeniu z ukrytą kamerą i próbuje zrobić ze mnie durnia. Są takimi rzemieślnikami, że mają po pierwsze gotową bazę do lodów, z etykietą długą na kilkanaście składników, którą następnie mieszają z mlekiem, po czym dodają gotową pastę. Z takiego miksu wychodzą piękne, doskonale kolorowe, pastelowe niemalże lody. Truskawkowe? Żaden problem poza sezonem. Mogą być nawet z pestkami, aby imitować oryginał. Mnie jednak najbardziej bawią te wszystkie naturalne Oreo, Kinder Bueno czy Rafaello. Przeglądnijcie w trakcie sezonu smaki dostępne w poszczególnych wrocławskich lodziarniach i nie dziwcie się, że w niemal każdej królują podobne, a czasami wręcz identyczne kompozycje. Kawa z mlekiem, solony karmel, twix, wata cukrowa z jagodami… Wymieniać można długo, różnorodność gotowych past jest ogromna.
Otrzymałem również naukę, że w sezonie, kiedy ludzie walą drzwiami i oknami, a Wy nie wyrabiacie z produkowaniem lodów, firmy lodowe wychodzą naprzeciw Wam i oferują produkt ekspresowy. Proszek, woda, mrożenie i już są „doskonałe lody”. Zresztą zerknijcie sami.
Z ciekawostek, o jakich udało mi się dowiedzieć, to przede wszystkim to, co interesuje przedsiębiorców – cena. Ogólnie koszt pasty potrzebnej do wyprodukowania kilograma lodów może zamknąć się w okolicach 4 zł, tych lepszych, z czystą etykietą 10 zł. Myślę, że w tym momencie każdy z Was rozumie skalę, pamiętając o tym, że jedna standardowa porcja zawierająca 80 g kosztuje właśnie 4 zł. I teraz wyobraźcie sobie w pełni uczciwą, prawdziwie rzemieślniczą lodziarnię, która musi dodatkowo zatrudnić technologa, opracowującego oryginalne receptury, a nie gotowe, dostęp do których ma cały świat. Nie mówiąc o nakładzie pracy – nieco inaczej blenduje się truskawkową pastę z bazą, niż świeże truskawki, które należy obrać, pokroić, przywieźć z placu.
Na koniec dochodzimy do clue programu. Czy my jako konsumenci w ogóle zwracamy uwagę na naturalność tych lodów, czy nam na tym zależy, czy doceniamy prawdziwych rzemieślników? Zawsze powtarzam, że lody są ciężkim tematem, bo kiedy z nieba leje się czterdziestostopniowy żar, marzymy tylko o tym, aby się ochłodzić. Niezależnie od tego czy będzie to lód z pobliskiej Żabki, z gotowej pasty czy prawdziwy, w pełni rzemieślniczy. Mało tego, lody z past potrafią przyciągać genialną kolorystyką, intensywnym smakiem, co nie zawsze da się osiągnąć w tych naturalnych, bo sami wiemy, że jedna odmiana truskawki jest bardziej, inna mniej słodka, trzymając się cały czas tej najpopularniejszej truskawki.
Jak podchodzicie do tego tematu? Przyznam, że nie lubię być robiony w konia i nazywanie naturalnym czegoś, co z naturą niewiele ma wspólnego, po prostu we mnie uderza. Zawsze wyżej cenię sobie robotę prawdziwych rzemieślników, wkładających obok konkretnej pracy odpowiedni nakład wiedzy i umiejętności. Tego nie da się kupić i zastąpić gotowym półproduktem.
I już absolutnie na koniec – w tym miejscu miał znaleźć się ranking wrocławskich lodziarni. Właściwie to z chęci jego stworzenia zrodził się ten wpis. Niestety ranking nie powstał i już nie powstanie, a to z prostego względu. Otóż ciężko byłoby obsadzić choćby podium samymi rzemieślnikami, o zgromadzeniu piątki uczciwych nie mówiąc. Żeby temat przygotować rzetelnie oczywiście zapytałem również samych zainteresowanych, a więc lodziarnie. Jedni w ogóle nie odpowiedzieli na zadane pytania o używanie past, ze dwie lodziarnie przyznały, że faktycznie to prawda, reszta, pomimo iż mam pewne informacje o takim procederze, zarzekały się o własnej uczciwości, rzemieślniczym podejściu i pełnej naturalności podawanych gościom lodów. Szkoda, że tak ciężko o uczciwość w tym temacie. Polecam, pytajcie właścicieli skąd biorą się ich lody, w jaki sposób je wytwarzają, może to da im trochę do myślenia.
Jeszcze kilka zdjęć z targów branży cukierniczej w Katowicach. Zalecam zwrócić uwagę na powszechność wszelkiego rodzaju ulepszaczy, gotowców i półproduktów. Kiedy w Mielnie Wasze dziecko będzie chciało się napić granity, zastanówcie się, czy marzycie o tym, aby wypiło coś podobnego do płynu do spryskiwaczy…
I tak przydałaby się lista lodziarni – i tych złych i tych nieco lepszych…
O istnieniu tego typu praktyk wiedziałam, choć może nie o jej skali… no cóż – całoroczne oferowanie truskawki przez Polish Lody czy mango z marakują przez Krasnolód nie bierze się znikąd…
Ciekawa jestem jak do tego ma się Roma…
Akurat Nie za bardzo kumam co ma do tego Mango i marakuja?
Roma tez nie jest zbyt czysta
Jak to co? Przez cały rok mają świeże dostawy mango i marakui…?
Swoją drogą to ostatnio gdy byłam na kawie w pobliskiej osiedlowej kawiarni to dosłownie wszystkie dzieci, a których było sporo, chciało lody smerfowe i oczywiscie je dostawało od rodziców…
Mango czy marakuję sprzedaje się w formie pulpy 100% owoców przez cały rok
Akurat bym nie był specjalnie zaskoczony, gdyby wypowiadający się w artykule specjalista, był właśnie z Krasnoloda (Krasnolóda? 🙂 )
Nie jest. To znany w Polsce technolog.
Lody naturalne znaczyłoby że są zrobione z naturalnych składników. A cukier nie jest naturalnym składnikiem. Nie zrywa się go z drzewa.
Jak dla mnie nie ma różnicy między lodami z „naturalnej lodziarni” otwartej przez kilka letnich miesięcy w roku a kawiarnią w centrum handlowym sprzedającą lody cały rok.
Ananasy też nie są – nie zrywa się ich z drzewa, podobnie jak malin, truskawek…
hahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahaha rośnie w ziemi 😉
Dziękuje za ten bardzo ciekawy i niezwykle przydatny tekst! Brawo!
Świetny artykuł. Widać jaka kasę trzepią te tzw. naturalne lodziarnie, które wyrastają jak grzyby po deszczu. Cena gałki w takiej to przegięcie.
Osobiście lody jadam w sprawdzonych od lat punktach np. w Romie.
Prawdziwe lody kręcone truskawkowe są w Nowej Słupi w świętokrzyskim. Jeśli ktoś odwiedzi Góry Świętokrzyskie warto spróbować. W sezonie truskawkowym na podwórku kawiarni stoją metalowe wanny wypełnione po brzegi truskawkami, ich zapach niesie się aż do ulicy. Trzeba zrobić zapasy na cały rok bo kawiarnia całoroczna. W sezonie czasem stoi dłuuuga kolejka bo trzeba poczekać bo porcja przygotowanych lodów sie skończyła a proces tworzenia trwa….Smaki są wymiennie dwa. Truskawka bije wszystkie jakie do tej pory jadłam. Smak niepowtarzalny.
Mila Pani zysk oczywiscie ,bo Pani chyba nie pracuje gratis? Prosze pomyslec o cenach produktow i pradu i godzinach pracy wlozonych w prowadzenie lodziarni. Mamy z mezem lodziarnie w Niemczech, kulka kosztuje 70 centow. Podkreslam ze maz jest Wlochem i jego rodzina wytwarza lody od 100 lat juz od pradziadka. Nasza lody owocowe sa robione z wody, owocow swiezych lub mrozonych oraz cukru i sa w 100 % naturalne podobnie jak lody mleczne wanilia ,czekolada, orzech. Problemy z naturalnoscia zaczynaja sie przy produkcji wynalazkow takich jak lody smerfowe , ciasteczka czy snikersa. Oczywiscie taki e ciasteczko mozna zrobic tez naturalne no ale koszty produkcji sa b.wysokie a konsument nie chce placic np 1.50 euro za kulke bo nie rozumie dlaczego. Prosze Pania jest to temat rzeka powiem tyle ze za sam prad ktorego uzywamy 24 godziny na dobe bo lodowek z lodami nie da sie wylaczyc na noc,placimy miesiecznie 800 euro wiec prosze sobie praeliczyc ile kulek musze sprzedac by uzyskac te sume. My staramy sie by nasze lody byly naturalne i najlepsze ale podatki oplaty za pracownikow ,prad,wynajem,produkty ciagle rosna rok w rok a klienta oczekuje zawsze tej samej ceny za galke wiec zacznijmy od klienta,jesli beda masowo chetni do zaplacenia za galke co roku wiecej to wlasciciele tez beda mieli wieksze pole do popisu. I na koniec pytanie czy Pani kupuje mieso u zeznika czy w lidlu? No wlasnie tam nie ma mieska dobrego , swinki czy kurki nie byly na wybiegu no i antybiotyki i cala reszta wiec prosze mi pokazac gdzie teraz mozna cos naturalnego kupic, chyba tylko jesli ma sie ciocie na wsi. Pozdrawiam.
Prąd to prąd, maszyny pochłaniają mnóstwo energii. Potrafią też zużyć mnóstwo wody do chłodzenia (pasteryzator i frezer). Pasteryzator schładza mieszankę przez 2 h i przez ten cały czas pobiera wodę do chłodzenia. To są nieprawdopodobne ilości przelanej wody w skali miesiąca. Frezer też nie lepszy. Naprawdę jedna gałka wcale taka tania w produkcji nie jest.
leczenie raka kosztuje od 200 tys. PLN do 2-3 mln PLN.
pogrzeb tylko 3500-5000 tys. PLN
smacznego.
Odpialam Pani ale moderator nie zalaczyl mojego wpisu,byl zbyt szczery.
Skoro autor jest takim pogromcą wszechobecnych oszustw to może by jeszcze napisał artykuł dlaczego te lody są takie drogie i że nie jest to wina lodziarzy w najmniejszym stopniu. Bo przecież w cenie lodów tylko drobny procent to zysk lodziarza. Zdecydowaną większość ceny lodów stanowią ukryte i oficjalne podatki. Gdyby nie nasze ukochane państwo to lody byłyby tanie jak barszcz ale nie są. Czekam na artykuł o tym ile procent ceny lodów stanowią obciążenia fiskalne 😉
Bzdury pan wypisujesz. Na lody jest 8% VAT. Realny koszt produkcji gałki kosztującej 3-4zł to może 50gr. Z podatkami, kosztem lokalu i pracowników.
Puknij się w głowe. 50 gr za gałek w produkcji? Chyba na najtańszej syfiastej bazie i z mleka uht kupionego w promocji w makro lub lidlu. I na pewno nie jest to koszt z lokalem, pracownikami i podatkami. Coś tam słyszałeś, ale z taką wiedzą bym się nie wypowiadał publicznie.
koszt gałki od producenta takiego jak Scholler, czy Zielnona Budka – bez prądu wafleka i wszelkich innych kosztów, na rok 2019 wynosi 1 złotówkę.
Bardzo ciekawy artykuł!
Przepadałam za lodami na ul. Krzyckiej (lokal sąsiadował obok warzywniaka), koło Biedronki. Z tego co wiem rozszerzyli swoją działalność na kilka lokali obecnie. Gdy wówczas był to ich pierwszy lokal i mieli kilka smaków dziennie dostępnych (w tym dość kreatywne kompozycje np. Sorbet piwny „Kozel” lub sorbet szpinak-banan-pomarańcza), odnosiłam wrażenie, że są rzemieślnikami. Ba, jak wtrząchałam lody truskawkowe smakowały jak te robione przez moją mamę w thermomixie 😉
Jak jest teraz niestety nie wiem i pewnie się nie dowiem…
Jest firma z dwoma lokalami we Wrocławiu. Reklamuje produkty z inuliną, naturalną wanilią, vegan friendly, bez dodatku obcych tłuszczów , z solą morską, witaminami i minerałami. Nic nie piszą więcej o składzie i technologii. Jeden z lokali jest na Hubach.
Oooo chętnie się dowiem która to lodziarnia? Mieszkam na Hubach ale totalnie nie kojarzę czegoś takiego …
Na Hubach na ulicy Hubskiej, na pewno kojarzysz 🙂
Ciekawe jak jest z lodami kupowanymi w sklepach np. Lodami Grycan, które pod kątem ceny nie są zbyt tanie w porównaniu do innych lodów?
A jak myślisz, czy Grycan na taka skalę może robić tylko rzemieślniczo?:)
Te lody nie są robione z past – m.in. właśnie ze względu na skalę.
A propos nowych lodziarni – w maju otworzy się nowa lodziarnia na Curie-Skłodowskiej, w miejsce dawnej księgarni.
Taki wpis bardzo przydałby się na temat popularnych od kilku lat w Polsce pseudo herbat bubble tea. Niestety pseudo jeśli przyjrzeć się ich składnikom. Choć kilka herbaciarni zapewnia o swojej autentyczności, smak mówi co innego. Przez kilka lat myślałam,że to całkiem zdrowy napój herbata w owocowych odsłonach plus kulki tapioki. Kilka miesięcy temu odkryłam,że swój owocowy smak zawdzięcza syropom smakowym (o żadnej bądź odsetkowej zawartości jakichkolwiek owoców), mleko /jogurt to produkty z proszku,a i herbata prawdopodobnie nie jest prawdziwa (z kupnego koncentratu). Ostanie wyjście dało mi do myślenia kiedy zamówiłam herbatę jej słodkość była ok,ale im bardziej stała tym słodsza się robiła do momentu w którym nie było się w stanie wyczuć żadnego owocowego posmaku prócz słodkiej wody,o czym to świadczy? Mimo,że bubble/bobba tea goszczą u nas od dobrych kilku lat nikt póki co nie zgłębiał tematu i wielu ludzi nie wie co w trawie piszczy, a 13zł za mały napój piechota nie chodzi.
Bardzo dobry artykuł, dziękuję. Co prawda nie jestem z Wrocławia, a z Kołobrzegu, ale zmieniło to moje podejście do tych lodów. W Kołobrzegu jest kilka lodziarni tego typu, reklamują się też jako lody naturalne na śmietance itd. Byłam ich regularną klientką, a teraz się zastanowię. Wiadomo, że w sezonie idą na ilość, nawet porcje mniejsze dają niż zwykle. Może by Pan się zajął tematów pączków, bo coś z tych wszystkich „cudownych pączkarni”, bo coś mi się wydaje, że to też taka sam „ściema” jak lody naturalne.
Żeby mieć jakąkolwiek namiastkę informacji co jest w tych lodach, może powinniśmy:
1) Pytać właścicieli o to bezpośrednio (wysłać maila/dzwonić i podać w zestawieniu jaka była odpowiedź)
2) Firmy powinny publikować faktury (oczywiście pomijając pewne wrażliwe dane) za składniki które kupowali
3) Mieć wyszczególniony skład na każdym z takich pojemników
Dawno temu w latach 70 miałem „budkę” z lodami itp.
Tamte lody rzeczywiście były naturalne.
Masa składała się z wybitych całych jajek, cukru, mleka w proszku, cukru waniliowego i kremówki.
Całość była pasteryzowana aż zrobiła się „bryza” i szybko schładzana.
To była podstawowa baza.
Jako smaki dodawało się pasteryzowane truskawki, kakao itp.
Tylko ile obecnie musiały by kosztować i kto by to kupił?
Tak jak obecnie w gastronomii, można to robić w sposób tradycyjny ( na patelni z dużymi ubytkami) albo w piecach konwekcyjnych gdzie można się spodziewać nawet przyrostu masy. Sosy można robić naturalne ale tylko z patelni albo można z proszku który jest tańszy i niepracochłonny.
Ja jestem już wiekowy i jednak zostaję przy tradycji.
Wielu gości to zauważa i dziwi się, że tak jeszcze się robi.
owoce, śmietana, żółtka, ew. cukier.
Wszystko.
Pozdr.
AND
Piotr Gładczak, poprosze na priv liste lodziarni z podium 🙂 dzieki!
Bardzo dobry i wartościowy artykuł. Powiem wam, w maju po drodze do Karpacza z dzieciakami zatrzymaliśmy się przypadkowo w lodziarni Złota w Ztororyji, gdzie kupiliśmy ostrożnie po jednej porcji dla każdego, pojechaliśmy dalej. Powiem wam, że za kilka kilometrów musieliśmy zawracać bo dzieciaki chciały znowu lody 🙁 takich lodów nie często się trafi, a że lubimy lody więc i na morzem i w górach zawsze próbujemy. Aż dziw, że w takiej małej miejscowości istnieje taka lodziarnia. Od tamtego czasu zaglądamy czasem do Złotoryji na lody.
@Wroclawianka
Nowy Targ .. Zarneccy w rynku… to lody wpisane na liste produktow regionalnych
w Zakopanem lody w podworku…mozna tez tam kupic lody od Zarneckich z NT
Mało kto wie, że we Wrocławiu jest jeszcze kilka innych miejsc z pysznymi lodami rzemieslniczymi (nie tylko z nazwy). Jednym z nich jest mała Cukiernia Marcello mieszcząca się przy ul. Więziennej. Mają tam wspaniale lody a jakie pysznosciowe ciasta… Wpadnijcie. Takich miejsc jest coraz mniej.
Kurczaki, nigdy sie nad tym nie zastanawialam. Ile srednio smakow jest do wyboru w takiej naturalnej lodziarni? Bo pewnie po ilosci mozna dojsc do tego kto uczciwie podchodzi do tematu.
Ja też poproszę info na priv😊
[…] Autor bloga bardzo dokładnie prześwietlił sytuację i dotarł do producentów gotowców, którzy zdradzili mu sporo tajników. Sprawdź cały artykuł na blogu Wrocławskie Podróże Kulinarne. […]
Dzięki za ten artykuł. Od pewnego czasu nazwa 'rzemieślnicze’ wzbudza moje zainteresowania. Moi rodzice produkowali metodą tradycyjną (żadnej chemii). Dzisiaj widzę szumne napisy 'produkt własny’ a w ofercie mamy lody o smaku snickers. Słowo 'tradycja’ odmieniane jest przez wszystkie przypadki i powtarzane niczym mantra – chyba tylko po to aby ukryć prawdę. Bardzo smutne