W obecnym świecie ciągle pędzimy. Pędzimy, pędzimy, często nie zwracając uwagi na prawdziwe problemy otaczającego nas świata. Kochamy tracić energię – sam uderzam się w pierś – na narzekanie. A to jest za ciepło, a to za zimno, a to ktoś źle zaparkował, a to inny krzyknął nie tak, jakbyśmy chcieli. Gdzieś pośrodku tego zgiełku dzieją się małe rzeczy, będące dla kilku osób tymi najważniejszymi na świecie. Gdzieś pośrodku pięknie odradzającego się Nadodrza znalazło się miejsce dla Cafe Równik.
Jeśli śledzicie uważnie blog, pewnie kojarzycie, że w swoim życiu zanotowałem kilkuletni epizod na stanowisku nauczyciela. Traf chciał, że była to szkoła integracyjna, gdzie obok dzieci zdrowych, uczyła się również młodzież niepełnosprawna intelektualnie. Przyznam, że to doświadczenie dało mi wiele w kwestii świadomości i zwracania uwagi na fakt, jak nierówno traktowane są takie osoby w wielu środowiskach.
Cafe Równik powstał z inicjatywy Stowarzyszenia Twórców i Zwolenników Psychostymulacji oraz rodziców dzieci z niepełnosprawnościami umysłowymi. Idea piękna, nie bez problemów, ale udało się pozyskać niezbędne środki na start oraz przeszkolenie personelu i można było ruszać.
Skąd w ogóle pomysł na powstanie takiej kawiarni? Kwestią podstawową jest aktywizacja osób z niepełnosprawnościami umysłowymi, aby po zakończeniu edukacji nie zasiadły w domu i traciły szansę na uspołecznienie. Powstał więc Równik, gdzie w rolę kelnerów i barmanów wcielają się jedynie takie osoby. Oczywiście na sali znajduje się również opiekun, który w przypadku problemów pomoże dobrą, acz stanowczą radą.
Środki na odremontowanie lokalu i jego wyposażenie udało się zdobyć z kilu źródeł – od rodziców dzieci, ze zrzutki w internecie, ktoś załatwił wyposażenie kuchni, ktoś darmową obsługę haccp i sanepidu, ktoś przyjął dzieciaki na staż do kawiarni, bo choć pewnie ktoś mógłby tak pomyśleć, Równik nie dostał lokalu za darmo. Stowarzyszenie musi opłacać wszystkie koszta podobnie jak inni właściciele gastronomii w mieście.
Lokal jest jasny, posiada dużo przestrzeni, kilka stolików oraz uśmiechających się od wejścia pracowników. Posiada też własne menu, które oczywiście przetestowaliśmy ze znajomym, ale przede wszystkim dysponuje czymś ważniejszym – ogromną energią. Spędziłem w Równiku trzy godziny, i wiecie co? To były najlepsze trzy godziny w ostatnich dniach. Trzy godziny pozwalające nabrać dystansu do świata, nauczyć się pokory, a także docenić fakt tego, co posiadamy, a czego często nie doceniamy.
Zjedliśmy chłodnik (9 zł) – idealny na tę pogodę, orzeźwiający, a przy tym z lekkim czosnkowym kopem. Do tego prosta, szybka sałatka z serem pleśniowym (14 zł) oraz pierogi ruskie (14 zł). Może nie najlepsze, ale smakujące bardzo dobrze przy całym tym pozytywnym klimacie panującym wewnątrz. Do tego kawa przygotowywana i przynoszona do stolika przez pracowników bez żadnego zawahania, a na koniec jeszcze dodające energii Cold Brew.
Zalecam wszystkim wizytę w Cafe Równik. Na obiad, poprawę humoru, a także z szacunku do tych ciężko pracujących osób. Wspaniałe, pełne energii miejsce, któremu kibicuję od pierwszego dnia, a po wizycie jeszcze bardziej. Idźcie i cieszcie się życiem. Idźcie z dziećmi i pokażcie co to tolerancja. Idźcie sami i po prostu przestańcie zwracać, że kelner niesie kawę nie dziesięć sekund, a trzydzieści i dojdźcie do wniosku, że nie zawsze i nie w każdej okazji da się pędzić.
Cafe Równik
Jedności Narodowej 47