2.3 C
Wrocław
czwartek, 16 stycznia, 2025

TAKI Ramen – pora na Wrocław!

Przez długi czas ramen był we Wrocławiu niemalże tematem tabu. To, co w stolycy podniecało blogierów i zainteresowaną gastronomią opinię publiczną, do stolicy Dolnego Śląska dotarło z niejakim opóźnieniem. Dwa lata temu na wrocławskim rynku pojawiła się PanDa Ramen, ale po spróbowaniu choćby Yatta Ramen, uświadomiłem sobie, że wywarów z Białoskórniczej ramenem nazywać się nie powinno.

W naszym mieście niemal legendą obrosły rameny przygotowywane przez Yemsetu, i faktycznie to jest poziom smakowy nieosiągalny dla innych. Od sierpnia z kolei działa na Nowowiejskiej wyspecjalizowany TAKI Ramen. W miejscu, gdzie wcześniej nikomu nie udało się otworzyć nic ciekawego, niezbyt atrakcyjnym komercyjnie, w towarzystwie KEBZa, powstało miejsce mogące na dłużej stać się interesującą ciekawostką z perspektywami na utrzymanie się na rynku na lata. W końcu, jako się rzekło, ramen hitem jest i basta.

Wnętrze jest niewielkie, a fakt, że właścicielom udało się zmieścić osiem stolików, można okrzyknąć mianem mistrzowskiego planowania przestrzeni. Nad barem zawisło składające się z pięciu ramenów oraz trzech rodzajów bułeczek bao, menu. Zdecydowanie minimalizm w przystępnym wydaniu.

Zazwyczaj przed relacją na blogu odwiedzam konkretne miejsce dwukrotnie. W przypadku TAKI Ramen potrzebowałem czterech wizyt, aby sprawdzić co i jak. Po takim okresie stwierdziłem, że mogę opisać własne spostrzeżenia.

Pierwszym zaskoczeniem jest rodzaj bulionu użytego do ramenu shoyu. Częściej spotykanym zestawem jest wywar wieprzowo-drobiowy lub sam wieprzowy, natomiast w TAKI Ramen postawiono na opcję na kościach wołowych i wieprzowych. Czy ma to sens? Wygląda na to, że tak, choć próbując shoyu na Nowowiejskiej, stwierdzam jego ewolucję. Tak pod względem smaku, jak i jego głębi.

W Taki Shoyu uwagę zwraca mocna, brązowa barwa, która w pewnym sensie przekłada się na smak – wyrazisty, dość słony, ale z przychodzącą na koniec delikatną słodyczą. Jest marynowane, półpłynne jajko, spora porcja chashu, cienkie paski pora oraz grzyby shitake. Całość już została nieźle zbalansowana, a sporo eksperymentowano z makaronem. Ten dostępny obecnie, według mnie najlepszy, jest odpowiednio sprężysty i nie chłonie wywaru, jak zdarzyło się to z jednym z pierwszych, produkowanych na specjalne zamówienie nowej ramenowni.

Taki Miso nie został zdominowany przez słony smak, choć ta słoność jest wkomponowana w jego charakter i ciężko od tego uciec. Doskonale zagrało w tym wypadku szarpane żeberko. Pyszne, mięsne, mięciutkie. Do tego tamago, jajko, grzyby shimei oraz kukurydza, której obecność jednak zawsze wywołuje u mnie lekki uśmiech na twarzy. Raczej nie zostanę wiernym fanem opcji wege z wywarem grzybowym, pieczonym tofu i batatami. Dominujący słodki smak nie do końca do mnie przemawia.

Bardzo ucieszyła mnie za to obecność w karcie bułeczek bao. Przygotowywanych na miejscu, cieszących się sporą popularnością, co wiąże się z tym, że za pierwszym razem nie udało mi się już ich zastać w lokalu.

Parowanie bułeczki są wyrośnięte, miękkie i w sam raz sprawdzają się jako forma przekąski przed ramenem. Oczywiście w wypadku, kiedy zamówicie jedną. W moim przypadku był to zestaw trzech za 28 zł, i same buły starczyły za bardzo sycący obiad. Najbardziej do gustu przypadła mi wersja dość popularna, z szarpaną wieprzowiną. Delikatne mięso, marynowany ogórek i orzeźwiający, cytrusowo-kolendrowy sos na bazie majonezu, a na dokładkę niezastąpiona kolendra i chrupiący element, czyli orzeszki. Zjadłem z ogromną przyjemnością. Interesujące jest bao z pokrojonym w kostkę boczkiem. Sporo wieprzowiny z chrupiącą skórką, szczypiorek i kimchi w wersji polskiej. Kwaśne, ale niespecjalnie ostre, a właśnie lekkiego podkręcenia mi nieco zabrakło, choć trzeba przyznać, że i tak jest to bao pełne smaku. Krewetka-surimi, nawiązująca w pewnym sensie do kanapki lobster roll, to uderzenie morskich aromatów, które jednak nie dorównują tym mięsnym.

Jak oceniam TAKI Ramen całościowo? Niewątpliwie jest tu spore pole do rozwoju, ale wygląda to interesująco, a co najważniejsze, z lokalu wychodzi się z dobrym smakiem i uśmiechem na ustach. Czy o dostępnych na Nowowiejskiej talentach można powiedzieć, że to oryginalne smaki Japonii? To raczej własne interpretacje tematu, ale udane i pozwalające mieć nadzieję, że ramen w wykonaniu wrocławskich barów i restauracji będzie rozwijał się właśnie w ten sposób i nie ujrzymy już tej brzydkiej, znanej z kilku miejsc, twarzy ramenu z prochu.

TAKI Ramen

Nowowiejska 84

FB

Total 9 Votes
1

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

1 KOMENTARZ

  1. Nie zgodzę się kompletnie. Najgorszy ramen jaki jadłem, płaski, sztuczny smak, dający wrażenie zalania pasy miso wrzątkiem i sosem sojowym, nie dałem rady zjeść do połowy i musiałem szybko zabić czymś ten smak..a raczej aż tak wybredny nie jestem. Do tego w samym lokalu nie ma nawet łazienki, chyba bhp tego zabrania..a na pewno zostawia głupie wrażenie jeśli musisz iść do cukierni obok, żeby skorzystać z wc :/ we Wrocławiu jest za duża oferta dobrych azjatyckich lokali, żeby tam kiedykolwiek wrócić, fujk.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły