12.8 C
Wrocław
środa, 30 kwietnia, 2025

Dlaczego Polacy nie lubią nauczycieli?

Początkowo zbierałem się do opublikowania tego tekstu na Dzień Nauczyciela, ale uznałem wtedy, że to w sumie bez sensu. Dzisiaj jednak, w obliczu nieformalnego co prawda, ale o sporej skali strajku nauczycieli w całym kraju, pomyślałem, że jednak chciałbym Wam przedstawić swój punkt widzenia. Coś pękło we mnie czytając kolejny już raz w komentarzach we wszelkich mediach, że tym nauczycielom to się chyba popier…. w głowach. Tak się składa, że w okresie przedkulinarnym byłem, próbowałem być czy też pełniłem rolę nauczyciela. W gimnazjum, szkole podstawowej i przedszkolu. Zresztą w tym ostatnim, a nawet w kilku, pracuję nieprzerwanie od lat ośmiu do dzisiaj. Najważniejszym stwierdzeniem, jakie chciałbym napisać w tym tekście – absolutnie niekulinarnym, wybaczcie – jest to, że uwielbiam pracować z dziećmi. Tak zupełnie uczciwie i bez naciągania. Lubię to robić, naprawdę, dlatego też każdego dnia, zanim odwiedzę restaurację w celu przetestowania jej dla Was, pracuję z małymi szkrabami od 3 do 7 lat w Fundacji Piłkarski Świat.

Przez Polskę przelało się jednak już wcześniej za dużo gnoju. Gnoju wylanego bezpośrednio na głowy nauczycieli. Tych bogaczy pracujących tylko 18 godzin w ciągu tygodnia. Tych zarabiających średnio pięć tysięcy. Tych pracujących według komunistycznej karty nauczyciela. Tych niedouczonych, pozbawionych ambicji, głupich belfrów, którym zakłada się kosz na głowę. Postanowiłem zmierzyć się z kilkoma cytatami z komentarzy fejsbukowych na temat nauczycieli.

Pracują po 18 godzin tygodniowo

Tak, to etat. Tylko że etat obejmuje tylko godziny lekcyjne, jakie nauczyciel przeprowadza z uczniami. W kolejnym komentarzu czytam: „… i wraca sobie taki do domu o 12, i ma w dupie wszystko”.  No więc podpowiem, co jeszcze należy do obowiązków nauczyciela: wywiadówka – najczęściej raz w miesiącu, tak o 17.00 do 19.00. Rada pedagogiczna – średnio dwa razy w miesiącu na tematy ważne i mniej ważne, zazwyczaj to drugie. Zwyczajowo około 15 przez dwie godziny. Wycieczki, piękny przykład. Otóż moi drodzy, nauczyciel jadący na pięciodniową zieloną szkołę ze swoimi uczniami…. nie dostaje ŻADNYCH dodatkowych pieniędzy, mimo że pracuje wtedy 24 godziny na dobę. Dosłownie, bo spełnia rolę nauczyciela i żandarma, który musi przez całą noc spać na korytarzu w schronisku czy hotelu, żeby przypadkiem dzieciom nie przyszło nic głupiego do głowy. Nikt nie zastanawia się wtedy nad tym czy moje własne dziecko ma z kim zostać w domu, czy nie zdaje sobie sprawy z odpowiedzialności, jaką ponoszę za dzieci podczas wycieczek. W mojej „karierze” nauczycielskiej zdarzyło mi się trafić na rodziców oburzonych faktem, że moja żona – też nauczycielka – nie chce jechać z dziećmi na tydzień, a tylko trzy dni w góry. Przecież ma pani za darmo spanie i jedzenie. No dzięki kur.., łaskawcze. Wyjście do kina od 8 do 12, kiedy akurat masz w planie jedną godzinę? Klasyka gatunku. Nie, nikt nie zapłaci ci wtedy za cztery godziny pracy, a przy okazji, jeśli dorabiasz sobie gdzie indziej, musisz zrezygnować z możliwości zarobienia w drugiej pracy, bo przecież kino. 2 maja? Cała Polska grylluje, ale mój dyrektor zarządził dyżur w szkole, gdyby jakieś dziecko przyszło. Nie przyszło, ale ty kolędujesz tam osiem godzin, popijając szóstą kawę. W poniedziałek masz w planie dwie lekcje. Niby spoko, szkoda tylko, że z dwoma okienkami, więc z dwóch godzin robią się cztery, w tym dwie darmowe. Więcej? Mógłbym takich paradoksów podać jeszcze co najmniej kilka. Na koniec tylko jedna podstawowa kwestia, która tak bardzo boli ludzi – my pracujemy 40 godzin tygodniowo na taśmie w fabryce, a oni 18 godzin i do domu. Uwierzcie, 99% nauczycieli wolałoby, aby etat wynosił 40 godzin. Przychodzisz do szkoły o 8, wychodzisz o 16. Za całą resztę płacone nadgodziny. Amen.

Zarabiają pięć tysięcy i narzekają

MEN podało, że średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego wynosi 5065 zł, po czym rozpętała się burza. Co, te nieroby biorą 5 tysięcy i naczekają? Po pierwsze to kwota brutto, po drugie nauczyciela dyplomowanego, którym zostać można po przepracowaniu około 15 lat. Średnia wyliczana jest na podstawie sumy wszystkich możliwych dodatków – za wysługę lat, wiejskiego, trzynastek czy motywacyjnego. Polecałbym raczej spojrzeć na zarobki nauczyciela kontraktowego, którym zostaje się po pierwszym roku pracy. Całe 2487 zł brutto, a więc jakieś 1798 zł netto. 1798! To jest prawdziwa rzeczywistość zarobkowa, a żeby dodać kilka smaczków, podpowiem wartości dodatku motywacyjnego w szkołach, w których pracowałem – 50 zł. Jeśli to może kogoś zmotywować do czegokolwiek, to na pewno do szukania innej pracy. Trzynastka? Raz do roku w marcu, wypłacana w formie jednej średniej zarobków z poprzednich 12 miesięcy. Jeśli uważacie, że to wielkie miliony, to podzielcie sobie 1798 przez 12 miesięcy i dodajcie do standardowej kwoty. Faktycznie, grube miliony. Dalej – dodatek świąteczny, a więc w zależności od szkoły, dyrektora i zamożności gminy, to jednorazowo jakieś 500 zł, jeśli Wasza rodzina je tynk ze ścian i średni dochód na osobę z poprzedniego roku wynosi poniżej 800 zł zdaje się.

Poziom wiedzy nauczycieli jest niski

To najczęstsza próba generalizowania, która doprowadza mnie do szału. Może zabrzmi to nieskromnie, ale uważam się za jak najbardziej kompetentnego nauczyciela, wzbudzającego sporą sympatię dzieci, choć wymagającego – zarówno w odniesieniu do młodszych i starszych. To jednak lata studiów, a przede wszystkim doświadczeń sprawiły, że mogę o sobie tak powiedzieć. Mało tego, spotkałem na swojej drodze wielu naprawdę wspaniałych, stworzonych do pracy w szkole nauczycieli, którzy jednak musieli porzucić zawód ze względu na zarobki. I tak, w ich miejsce przychodzą często nieudacznicy. Dokładnie jak w każdym zawodzie – mamy fatalnych polityków, urzędników, kominiarzy czy dziennikarzy. Tylko że to mniejszość, bo większość z nauczycieli to właściwie hobbyści, biorąc pod uwagę przewijające się tu wcześniej kwoty. Więc patrząc ze swojej perspektywy, wybaczcie, ale zdecydowana większość nauczycieli, jakich miałem okazję poznać, to pełni zaangażowania, pasji i merytorycznej wiedzy ludzie.

Kiedyś nauczyciel to miał autorytet

Tak, kiedyś miał. I pewna część w dalszym ciągu ma, jeśli tylko zachowuje się konsekwentnie i nie daje sobie wchodzić na głowę w imię chęci dostosowania się. Konsekwencja, zasady i merytoryka – tylko tak można przekonać do siebie dzieci i rodziców. Istnieje jednak pewien problem, który roboczo nazwać można – roszczeniowi rodzice. Boli mnie, że wszystko stanęło na głowie. Podam Wam taki przykład z własnego może nie dzieciństwa, ale raczej okresu dojrzewania, trzech lat w liceum. Nie należałem do wzorowych uczniów, zarówno w kwestii zachowania, jak i nauki. Do dzisiaj pamiętam, że zbliżająca się wywiadówka oznaczała niespecjalnie dobry dla mnie okres, ale nie dlatego, że dostanę ochrzan od mamy. Moja mama sprawę załatwiała inaczej – jeśli jakiś nauczyciel się na mnie skarżył, a było ich kilku, od razu był proszony o spytanie mnie lub zrobienie sprawdzianu na lekcji kolejnej, o przesadzaniu do pierwszej ławki nawet nie wspomnę. Nigdy, przenigdy moja mama nie stanęła w mojej obronie, kiedy nauczyciel mówił na mój temat. Po kilkunastu latach sam zostałem nauczycielem i poraziło mnie zachowanie wielu z rodziców. Rodziców zrzucającej wszelkie przewiny swoich potomków na szkołę i nauczycieli. Mój syn? To niemożliwe. To klasyka gatunku. Roszczeniowość i parasol rozkładany nad dziećmi w obecnej chwili poraża i sprawia, że nauczyciel przestaje być autorytetem, skoro dziecko w domu słyszy – to nie Twoja wina, nauczyciel się uwziął.

Szkoła ma wychowywać

?!?!?!??!?!?!?! Drodzy rodzicie, wychowywać to macie Wy. Codziennie, w każdej godzinie życia, poprzez swoje postępowanie i konsekwencję. Szkoła może w tym pomóc, ale zrzucanie tej odpowiedzialności na szkołę jest przynajmniej nie na miejscu.

Uwierzcie, to nie jest tak, że nie dostrzegam błędów w dzisiejszej szkole. Widzę nauczycieli, którym się nie chce, widzę tych zmęczonych, chronionych jedynie przez kartę nauczyciela. Widzę brak rozwoju i dostosowania do obecnego świata, widzę też ogromny problem z rodzicami, o czym zresztą wspomniałem. Od lat widzę wielu nauczycieli bez jakiejkolwiek motywacji, wypalonych i odwalających pańszczyznę. Ale może warto pomyśleć dlaczego i w jakim celu strajkują, bo to trochę od nich zależy czy kolejne pokolenia będą miały coś w głowie, czy naród polski zidiocieje jeszcze bardziej. Do rozwiązania pozostają kwestie systemowe, a nauczyciele są tylko malutkimi trybami, które przez lata były mamione obietnicami podwyżek na poziomie 2-3% rocznie. Jeśli mieliście szczęście natrafić na fajnych nauczycieli w życiu, to pewnie potraficie policzyć ile wynosi 3% z niespełna 1800 zł. Prawdopodobnie nie uwierzycie też w te brednie MEN o tym, że żaden nauczyciel nie stracił pracy po bezsensownej reformie. W moim otoczeniu, po złączeniu gimnazjów i szkół podstawowych, godzin zabrakło dla przynajmniej pięciu znajomych. 

Ten tekst powstał w związku z moim wewnętrznym wybuchem złości po przeczytaniu wielu komentarzy w internecie. Chciałbym Was tylko poprosić – zanim następnym razem nazwiecie jakiegoś nauczyciela kmiotem, nieukiem, frajerem czy nieradzącym sobie z dziećmi frustratem, pomyślcie o tym, jak ważną rolę spełniają nauczyciele. To w dużej mierze oni kształtują nasze dzieci, uczą myślenia i przekazują ważne wartości. 1000 zł brutto, jakich domagają się nauczyciele, to i tak niewiele. Przeraża mnie ten hejt wylewany od lat na zawód, który niegdyś cieszył się wielką estymą, a obecnie został sprowadzony do najniższego poziomu. I ten strajk nie jest walką o dorobienie się na nauczycielskiej pensji. To walka o jakąkolwiek godność o podniesienie społecznego statusu zawodu.

Total 6842 Votes
335

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

59 KOMENTARZE

  1. Do akapitu: „Pracują po 18 godzin tygodniowo”, dostałbym jeszcze czas poświęcany na przygotowanie lekcji oraz sprawdzanie i ocenianie osiągnięć uczniów np. klasówki sprawdziany, zeszyty, projekty. To wszystko odbywa się poza pensum dydaktycznym, poza lekcjami.

    • Oj tam, oj tam…jeśli 5,5-7latki nie skaczą Wam ze stolika w przedszkolu (miesiącami) to nie macie co narzekać. Zresztą ja też nie, chociaż doprowadziło to do tego, że jeden z nich (syn alkoholika) o mało nie zabił kolegi z innej grupy.Panie dyrektor nie tylko miesiącami nie pomogły, zabraniały rozmów z rodzicami, płaciły po czasie przez pół roku, ale jeszcze po dyscyplinarce grożą pozwem o zniesławienie.
      Rodzice nadal żyją w nieświadomości i strach im powiedzieć. Może one też, tak jak ich dzieci krzyczeliby na widok dziecka z rozbitą przed chwilą buzią „płacz, płacz!” Czasami trafia się w taką ilość problemów, we współpracę z uprzywilejowanym leserem. że …… No i nie można być ponadprzeciętnie wyksztalconym, bo rodzice nawet nie będą wiedzieć a koleżanki pedagodzy z 30-letnim stażem cię zjedzą.

  2. Nikt nie wspomniał jeszcze o absurdalnej papierologii, której ilość rośnie w postępie geometrycznym: uzasadnienia ocen niedostatecznych, praca z uczniem słabym, zdolnym, analizy matur, protokoły z rad, spotkań zespołów zadaniowych, sprawozdania właściwie ze wszystkiego. Kiedy do liceum przychodzi I klasa, muszę przygotować dla niej plan dydaktyczny na 3 lata. A potem nie wolno mi się z nim rozminąć o więcej niż 4 lekcje. W razie jakichś problemów – plan naprawczy i korekty. I to wszystko oprócz prowadzenia lekcji, 2-3 godzin darmowych konsultacji dla uczniów , przygotowywania lekcji i sprawdzania
    prac. Wakacje? Praca w komisji rekrutacyjnej i poprawki od połowy sierpnia. Dzięki za uwagi o roszczeniowych rodzicach (z rozmowy z matką zupełnie nie związaną z oświatą: ja tylko chcę sprawdzić,
    czy dostosowuje Pani system oceniania do zaleceń zawartych w opinii z poradni odnośnie dysleksji syna). Chyba nikt nie poszedł do szkoły, żeby się dorobić, ale obecna ilość pracy przy proponowanym wynagrodzeniu zakrawa na jakiś żart.

  3. A dlaczego ZUS nie kontrolował Policjantów którzy byli na L4. Kto im wystawił zwolnienia ? czy to była odpowiednia forma protestu ?

  4. Jestem nauczycielką akademicką. Zarobię „po podwyżce” w styczniu 2019 15zł więcej niż dotychczas.
    Robię doktorat, pracuję ponad 6 lat. Zarabiam 1965zł netto. Aby przeżyć (bo pracuję raczej hobbistycznie, kocham rozmowy ze studentami, polecam, tu nie ma rodziców;) mam własną działalnośc i projektuję komercyjnie. Dlatego nie mam czasu ukończyć doktoratu, bo na hobby przy normalnej pracy (moja firma) zwykle nie starcza czasu. Dziękuję.

    • I dlatego wole byc „zwykłym robolem” i zarabiać 7-9 tys. Netto na m-c. Póki co od zdobywanych tytułow w kieszeni mi nie przybywa. Ale na nagrobku milo miecć tu zmarł dr lub prof.

      • Robol za 40 godzin też dostaje 1700 na rękę i nie nie narzeka. W dodatku jakieś zmiany i inne. Ale jak mu nie pasuje to się po prostu zwalnia i szuka innej lepszej pracy. Więc nauczycielom którym to nie pasuje również mogą się zwolnić i szukać innej pracy. Będą wtedy mogli porównać co lepsze. Proste jak cep. W Dodatku teraz podobno rynek pracownika.

        • Kolejną grupą zawodową, która wyjeżdża za granicę „za chlebem” są właśnie nauczyciele. Pracują na różnych stanowiskach – na równi ze wszystkimi (sprzątają, pracują na budowach, sprzedają w sklepach, jako opiekunowie w domach spokojnej starości itp.) i świetnie sobie radzą tylko ponieśli w swoim życiu zbędny koszt (nie tylko finasowy).

  5. Pracuję w szkole od 26 lat. Często słyszę kąśliwe uwagi pod adresem nauczycieli typu: pensja, wakacje, urlop dla poratowania zdrowia, pensum, nawet od koleżanek z klasy oraz rodziny. Kochani! Życzę Wam ukończenia studiów pedagogicznych i do dzieła! To nie boli. Także i dla Was znajdzie się miejsce w tym żadnym gronie.☺

    • Pracuję w ciężkiej chemii po 8h. Gorąco czy zimno w deszczu czy śniegu (dużo zależy od warunków na zewnątrz). System zmianowy rozklada organizm na części pierwsze (nieregularne odżywianie, szybkie czasem wcale lub byle jakie jedzenie, brak snu i związany z tym nadmiar kawy by przetrwać). O wpływie związków chemicznych (a mam ich w pracy całą gamę) nie wspominam bo możesz tego nie zrozumieć.
      Urlop dla podratowania zdrowia? Albo swój własny wypoczynkowy albo wcale, o rocznym płatnym nawet nie marzymy.

      Proszę cię nie narzekaj. Każdy z nas nie ma lekko ale nie płaczemy publicznie.

      • Najlepiej znień pracę i nie narzekaj 🙂 wiem… najlepiej idź do szkoły, dostaniesz to wszystko czego zazdrościsz nauczycielom . Chemików na pewno potrzebują:) Wtedy będziesz miał większe kompetencje żeby wypowiadać się na temat. Poza tym nie zauważyłem, żeby jakiś nauczyciel zabronił Tobie narzekać, przecież to robisz, walczyć o lepsze warunki pracy, lepszą płacę czy zwyczajną godność. No cóż… to tyle na temat… smutne…

  6. Ja do tej pory nie mogę zrozumieć tych ludzi, którzy decydują się iść drogą nauczyciela. Niby wiedzą, że kasa do bani ale się uczą/studiują i zostają nauczycielami, a potem płacz, że źle.

    • Już nie idą, jeszcze kilka lat i nie będzie młodych nauczycieli. Widzę to po szkołach w moim mieście, kiedyś międzywydziałowe studium pedagogiczne miało kilka grup z rocznika, obecnie do likwidacji nie zbiera się nawet jedna grupa rocznie. Nie ma w szkołach młodych praktykantów, to już od kilku lat. Ludzie za kilka lat zdziwią się, że szkoły będą bez nauczycieli, być może rodzice sami będą uczyć swoje dzieci, będą wynajmować „guwernantki ” za ciężką kasę, bo młodych nie będzie. To ginący zawód czy ktoś to w końcu zauważy? W niemczech już brakuje nauczycieli w szkołach, a zarabiają o wiele lepiej od nas.

    • Bynajmniej! W szkole zawodowej, w której pracuję, od lat przedmiotów zawodowych praktycznych i teoretycznych uczą emeryci… którzy bardzo chcą już odejść i odpocząć po 30 latach pracy, ale dzięki błaganiom dyrekcji zostają, bo nie ma młodych, którzy chcieliby pracować za te marne grosze. Jeśli w końcu odejdą, nie będzie już komu uczyć zawodu. Co wtedy ze szkołą?

    • Pracuję w szkole, bo to lubię. Kontakt z mlodzieżą, świeże tematy. Nie kazdy chce byc korposzczurem. Taka pasja. Ale to nie znaczy, ze mam przymierać glodem, bo akurat mam takie upodobania. Mogłabym pójść na kasę do Biedronki i zarabiać więcej, ale byłabym najnieszczesliwszą kasjerką na świecie…

    • Nadzieja umiera ostatnia. Może liczą, że kiedyś zostaną docenieni. Na pewno nie przez takich, dla których ważny jest tylko PINIĄDZ…

  7. Rozumiem, że praca nauczyciela nie jest łatwa. Bo dzieci są różne i wszystkie inne argumenty pokazane w artykule są logiczne i zapewne prawdziwe. Natomiast osoby rozpoczynające pracę jako nauczyciel w szkole chyba wiedzą ile wynoszą zarobki tej grupy zawodowej i w co się ładują.

    Takie żale i żądanie wiecznych podwyżek, jęczenie i miauczenie na swój los, który samemu się wybrało jest żenujące. Samodzielnie dokonują takiego wyboru. Może i nie są to warunki płacowe godziwe natomiast jak uczysz się ileś lat na nauczyciela i potem „rekrutujesz” się do jakiejś szkoły to wiesz na co się piszesz i jakie będą Twoje zarobki przez x lat!

    To tak jakby Pani pracująca w McDonaldzie żądała mega podwyżki, benefitów i dodatkowych korzyści za niekorzystne warunki pracy mimo że wiadomo ogólnie jaka jest sytuacja i płaca.

    Jeśli zarobki się nie podobają, to że trzeba jechać z klasą na wycieczkę, być na zabraniach itd. to jest proste rozwiązanie – zwolnić się i poszukać szczęścia w innym zawodzie gdzie warunki finansowe będą satysfakcjonujące.

      • Nie porównuje. Natomiast obie grupy zawodowe podejmując daną prace decydują się na dane warunki zarobkowe.
        Podobnie jest z innymi zawodami bardziej prestiżowymi niż pracownik McDonalda- pielęgniarki, ratownicy medyczni. Żądają ogromnych podwyżek ale zatrudniając się czy ucząc do zawodu, wiedzą na co się decydują i na jakim poziomie jest płaca.

        • Nie zapominajmy jeszcze o tym, że nauczyciele mają 2 tygodnie ferii zimowych, wszelkie weekendy długie gdzie nie idzie się do szkoły, wakacje, przerwy świąteczne WOLNE! Żadna inna grupa zawodowa nie ma takiej wygody.

          • i za co te podwyżki??? gdzie mają w roku mniej więcej 3 miesiące wolnego (a zwykły szary człowieczek ma 20 lub 26dni urlopu). Jeszcze mają dodatki finansowe, nagrody za lata pracy, trzynastki??

            A inni zapierdzielają po min 8h dziennie i nie raz nawet premii lub kasy za nadgodziny nie ujrzą…

            Więc narzekanie na taką swoją sytuacje jest żenujące.

          • Idąc tropem drogi(a) M.tez mogłeś /mogłaś zostać nauczycielem i mieć TYLE dni wolnego :] niektórych wypowiedzi są żenujące, aż nie chce się tego czytać. Zgadzam się z autorem artykułu w 100%.Słabia mnie ludzie, którzy wiecznie tylko narzekają i komentują jacy to jesteśmy ble…

          • Ja nie narzekam. To oni narzekają na swój zawód i zarobki, mimo iż wybrlai go SAMODZIELNIE i ŚWIADOMIE! Ja wybrałam taką ścieżkę zawodową w której zarobki są bardzo zadowalające (uczyłam się i studiowałam na kompletnie inny kierunku, ale ciężką pracą przekwalifikowałam się na zawód który uwielbiam), gdzie są liczne benefity, szkolenia i jestem zadowolona.

            To mnie słabią ludzie którzy narzekają na swój los, bręczą że mało zarabiają mimo że mają mniej godzin pracy niż większość ludzi, wiele więcej wolnego, urlopów i nagrody okresowe. A podkreślam, że SAMI taki zawód wybrali, a wiadomo wszem i wobec jak wygląda praca nauczyciela i jakie są w niej zarobki!

            To właśnie taka grupa zawodowa jak nauczyciel narzeka. Nie weźmie sprawy we własne ręce i zrobi coś ze swoim życiem, zmieni je na lepsze, takie jakie chcą… Mi się nie podobało to JA coś zrobiłam ze życiem, ciężko pracowałam żeby się przekwalifikować i się udało. A np. nauczyciele tylko żądają aby manna spadła im z nieba, a w większości poszli na nauczyciela z braku laku po studiach. Nie są nauczycielami z tzw. powołania.

            Mogę na palcach jednej ręki wyliczyć nauczycieli którzy nadawali się do tego zawodu. Większość była sfrustrowana życiem, wiecznie niezadowolona, czym wyżywali się na uczniach. A do liceum chodziłam jednego z lepszych w mieście. I albo zajmowali się sobą i swoimi sprawami, a do nas rzucali mimochodem: Przeczytajcie to. I to była lekcja.

          • Zostań nauczycielem, skoro jest tak super. Ludzie powierzają swoje dzieci opiece nauczycieli i chybs chcieliby by ta opieks byla na najwyższym poziomie, a za najwyższy poziom trzeba odpowiednio zaplacic. System, ktory placi gowniane pieniadze, a wymaga najlepszego musi umrzeć. To nie jest logiczne.

          • Wolne?! WOLNE? Chyba nie bardzo w rzeczywistości jesteś. Jako nauczyciel masz tyle samo dni urlopu jak każdy inny pracownik. Pozostałe, teoretycznie „wolne” zależą od dyrektora szkoły i potrzeb uczniów. Przypominam że w szkołach nie istnieje „przerwa świąteczna” Szkoła pracuje. To rodzice nie wysyłają dzieci do placówek edukacyjnych.

          • tak -i TYLKO wtedy mogą wykorzystać urlop . Dokładnie tyle samo dni -co inne grupy zawodowe. To nie dodatkowe „wolne”. Tylko narzucone odgórnie.

        • Jak widzę takie coś: ,,To mnie słabią ludzie którzy narzekają na swój los, bręczą że mało zarabiają mimo że mają mniej godzin pracy niż większość ludzi, wiele więcej wolnego, urlopów i nagrody okresowe.” – to już wiem, że mam do czynienia z osobą niewyedukowaną, żeby nie powiedzieć… głupią 🙂 Pozdrawiam serdecznie i życzę oczytania, a także obycia!

  8. Wypowiem.sie jako były nauczyciel, który ma.rowniez doświadczenia zupełnie innej pracy – w korporacji, a obecnie na swoim. Ja wiem, że nauczyciel nie zarabia duzo, ale tekstami o wywiadówce raz w miesiącu i radach 2x w miesiącu trochę osmieszasz temat. Każdy kto ma dzieci w wieku szkolnym wie, jak często są wywiadówki. A o radach też wiem co nieco i muszę to podważyć.
    Przygotowanie do lekcji, klasówki, sprawdziany – ok, nauczyciel polskiego w LO rzeczywiście ma dużo sprawdzania. Ale co po nocach sprawdza nauczyciel wf-u, plastyki, muzyki? Jak człowiek pracujący 8 godzin dziennie + bezpłatne nadgodziny + wyjazdy służbowe + szkolenia finansowane z własnej kieszeni (tak, nienauczyciele też się muszą szkolić) słyszy utyskiwanie na wywiadówki, na które chodzi raz w semestrze, bo częściej ich po prostu nie ma, to się nie dziw, że nie popiera takiego gadania.
    I żeby nie było, jestem.za podwyżkami. Po 1000 zł netto, dla starszych stażem i z dobrymi wynikami nawet więcej, a co tam. Ale przy 40 godznnym tygodniu pracy i 26 dniach urlopu, tzn jesteście w szkole od 7:30 do 15:30, w tym czasie da radę sprawdzić kartkówki, czy przygotować konspekt, choć rzeczywiście, wygodniej jest wrócić do domu o 12, nastawić obiad, dzieci odebrać o ludzkiej godzinie z przedszkola, żłobka czy szkoły, zdążyć z nimi pójść na plac zabaw póki jasno, a kartkówki sprawdzic wieczorem przy herbatce. Ale.nie mogę mieć wtedy do nikogo pretensji, że pracuje po nocach.

    W systemie 40 godzinnym, jeśli wypadłaby raz w semestrze wywiadówka czy raz w roku wycieczka, to nauczyciele powinni mieć to dodatkowo płatne lub wolne do odebrania – jak to jest w innych branżach. Urlop 26 dni. W wakacje, ferie i przerwę po świętach bylibyście w szkole i organizowali zajęcia wyrównawcze (mało to dzieci z problemami?) albo coś na kształt półkolonii albo przygotowywalibyście wtedy te swoje konspekty, dokumentację. I ostatni postulat – likwidacja urlopu na poratowanie zdrowia, zły stan zdrowia można poratować tak, jak pozostali pracownicy, L4 + świadczenia rehabilitacyjne, ewentualnie urlop bezpłatny. To kto chętny?

      • Hmmm sam sobie zaprzeczasz, bo pisałeś o okienkach, za które ci się nie płaci, to jak to jest, płacą ci za 40 godzin (w tym za okienka i rady) czy za 18? jak

        Co do tych 40 godzin.. tak, one są z pewnością wypełnione w 100% pracą, dlatego znajomi robią po 2 etaty. 80 godzin w tygodniu pracują? A może jednak te 44 godziny widmo ((40-18)x2) nie są w całości przeznaczane na pracę, bo nie ma takiej potrzeby? Bo nie każdy nauczyciel sprawdza co tydzień wypracowania na 4 strony, bo dzisiejsze sprawdziany to głównie testy, które sprawdzą się w minutę, bo nie każdy nauczyciel musi się zmóżdżać nad konspektami…
        Jak to jest z tymi kartkowkami, sprawdzianami na lekcjach wfu, dużo masz sprawdzania? Ile konspektów przygotowuje nauczyciel stażysta, a ile mianowany? No i powiedz jak to jest z tymi radami 2x w miesiącu i wywiadówkami co miesiąc, bo się do tego nie odniosłeś, co to za dyrektor tak się nad wami znęca?

        Chcecie coś osiągnąć,to bez takich słabych argumentów, bo są do obalenia w 2 minuty.

        • Byłaś nauczycielem i nie wiesz że są Rady szkoleniowe oprócz tych klasyfikacyjnych i analitycznych??? Byłaś nauczycielem i nie wiesz że oprócz wywiadówek są jeszcze konsultacje dla rodziców 1x w miesiącu i inne typy zebrań z rodzicami???
          Może omijałaś te wszystkie rzeczy???

    • Pracuję w przedszkolu, moje pensum, czyli ilość godzin pracy z dziećmi, wynosi w tym roku 22 godz – zegarowe. Przy 3-5 latkach, to 25 h. Nie mam wolnych ferii, długich weekendów, dni okołoświątecznych. Urlopu mam 35 dni w roku. Papierologia poziom hard. I nie mam klasówk do sprawdzania, ale proszę mi wierzyć, żeby przygotować zajęcia, które zainteresują „tabletowe” dzieci i coś wyniosą z zajęć (tak, w przedszkolu też dzieci się uczą, nie tylko bawią), trzeba trochę pokombinować.

    • Ja jestem chętna. Uczę wychowania fizycznego. Ale na tej 8 godzinie będę uczyła Twoje dzieci. Tylko na moich 8 godzinach. Myślę, że będę wtedy nadal skupiona, cierpliwa i uśmiechnięta po 7 godzinach w mega hałasie ( 3 sektory na sali gimnastycznej) .Rozwiąże każdy problem jaki się pojawi pod wpływem emocji jakich akurat na tych lekcjach nie brakuje – z dużą dozą zrozumienia i uśmiechu. Odpowiem tak samo cierpliwie jak 7 godzin wcześniej i z takim samym pozytywnym nastawieniem. Usłyszę mało kulturalne komentarze i odzywki po raz 50 tego dnia i również z ogromnym opanowaniem postaram się wytłumaczyć, że tak nie wolno. Będę wzorem do naśladowania i obudzę w Twoich dzieciach pasję jaka nadal będę czuła na 8 godzinie mojej pracy z bardzo wymagającym klientem jakim są dzieci, które wymagają 100 % skupienia własnie na nich. Zrobię to ponieważ jestem robotem. I chętnie wezmę te 26 dni urlopu. Od jutra zamieniam moje wolne na te 26 dni. Tylko JEDEN warunek. Wykorzystam je kiedy chcę ja a nie kiedy muszę. Zamieniam w ciemno. Od jutra także chodzę do pracy od 7 do 15.00. Gdzie mam to podpisać?
      Wymagacie aby wasze dzieci były traktowane wyjątkowo, ze zrozumieniem, zaangażowaniem i aby odkrywano i doskonalono w nich talenty. Dobrze – tak będzie, na 8 godzinie mojej pracy także.
      Wymagacie aby szkoła wychowywała młode pokolenie ale odbieracie nauczycielom szacunek – bez szacunku nie ma wychowania.
      Chcecie wszystkiego najlepszego dla swoich dzieci – ale nauczyciele maja marnie zarabiać, bo mają zbyt dużo wolnego. Nie będzie najlepszych nauczycieli dla waszych dzieci.
      Argumentujecie – trzeba było wybrać inny zawód – i tutaj przyznaję rację. Ale człowiek młody, pełny ideałów , wierzy jak to on, że coś zmieni.
      Zmienię – ale podczas 8 godziny pracy z dziećmi.
      pozdrawiam

  9. Nauczyciele zachowują się jakby oni mieli najgorsza pracę i tylko oni pracowali po godzinach. Ja jako prawnik pracuje od 8 do 16 i codziennie po pracy i też mi za to nikt nie płaci. Nie mam tylu dni wolnych i pracować muszę. Skończcie narzekać, jakbyście mieli najgorzej na świecie, każda Prac ma swoja specyfikę, a w porównaniu z innymi zawodami wasz wypada bardzo dobrze. Przeciętny fizjoterapeuta zarabia tyle co wy lub mniej, ale od 8 do 16 i pracując w soboty, bez takiej przerwy. Poza tym ja nauczycieli z pasją jak mówisz, mogę policzyć na palcach jednej ręki przez całą moją naukę.

    • Umowa jest podpisana na 40 godz, w tym 18 godz to prowadzenie lekcji, a reszta to pozostałe obowiązki, czyli dyżury, zebrania (które są częściej niż raz w semestrze, w mojej szkole zwykle jest ich 3 w semestrze), rady mamy zwykle raz w miesiącu, pod koniec semestru dwie lub trzy (klasyfikacyjna, zatwierdzająca i podsumowująca), oprócz tego obowiązki wychowawcy, które pochłaniają ogrom czasu, przygotowanie lekcji i klasówek, sprawdzanie ich, organizacja konkursów, dyskotek, wycieczek, kółka przedmiotowe, dekoracja sali, przygotowanie gazetek, uroczystości szkolnych, jeżeli się jest opiekunem samorządu lub wolontariatu to dochodzi dużo dodatkowych godzin (a byłam kilka lat z rzędu), raz do roku mamy w szkole festyn rodzinny, którego przygotowanie zajmuje naprawdę dużo czasu. To wszystko wchodzi w ramy naszego etatu.

  10. jestem nauczycielem z ponad 20 letnim stażem, czytam komentarze „macie wakacje””ferie macie”-guzik prawda, nie każdy nauczyciel pracuje placówce feryjnej, przedszkola, świetlice środowiskowe, Domy Kultury – to wszystko placówki nieferyjne, nikt nie ma tam wakacji, ferii, nikt w nich nie udziela korepetycji, jak zwykły obywatel świętuje 11XI, 3V, Trzech króli i inne takie -nauczyciele zapierniczają aż miło, niedawno usłyszałam pełne oburzenia zdziwienie jednej z matek, że Ośrodek Kultury nie prowadzi planowych zajęć (nota bene-odpracowane godziny podczas innych nadprogramowych działań z dziećmi) w dzień Wigilii i Sylwestra, hmmm…zajęcia te normalnie odbywają się do godziny 19:00

  11. Moja mama jest nauczycielem z ponad 30 letnim stazem pracy. Co do pensji to sie zgadzam. Wszyscy trabia dookola ile to nauczyciele zarabiaja. Moja mama pracuje cale zycie jako nauczyciel ma najzwyzszy stopien, bierze nadgodziny a i tak daleko jej do tego co mowi telewizja p. minister itd. Fakt jest ze nauczyciel ma godziny dydaktyczne ale reszta zostaje do jego dyspozycji wiec teoretycznie powinien pracowac 8 godzin dziennie. Wiem ze w praktyce jest roznie sa dni gdzie moja mama jest w pracy te 8 godzin innego dnia wrava juz o 12. Nie znam nauczyciela, a znam ich mnostwo, ktory wyrobi przez 10 miesiecy po 40 godzin w tygodniu. Minusem tej pracy jest to ze czesto zostaje sie po poludniu, zebrania itp. Ale sa dni gdzie nie wyrabia sie tych 8 godzin i to jest wtedy plus. U mojego syna w szkole trafilam na wielu nauczycieli ktorzy robili mi łaske bo przyszlam po syna i chccialam z nauczycielem porozmawiav a on mi na to ze on juz lekcje skonczyl i idzie do domu a tak naprawde pracuje 8 godzin. Nauczycielr sami swoim stosunkiem do rodzicow i dzieci powoduja ze sie o nich zle mysli. Jak odpowiedzialam nauczycielowi ze pracuje 8 godzin i mi łaski nie robi ze porozmawia ze mna 10 minut to do konca roku byl smiertelnie obrazony. Nauczyciel to taki sma pracownik jk kazdy inny a wiekszosc z nich zachowuje sie jak bysmy to my byli dla nich a tak naprawde to oni sa dla nas i nikt nikomu łaski nie robi. Nauczycirle sa olewatorscy, przychodza odwalaja swoje byle jak i wychodza, byle by sie nie nameczyc. Jest garstka takich co kocha swoja prace i ma szacunek do rodzica i ucznia. I tacy nauczycielr sa szanowani. Reszta to dno

  12. Jeżeli chcemy, żeby nauczycielami byli tylko najsłabsi absolwenci liceów (pracuję w dobrym liceum i przez ostatnie 8 lat tylko 1 bardzo słaba osoba powiedziała, że chce być nauczycielem), tylko kobiety (bo mężczyzna musi zarabiać), bez przebojowości, zdecydowania i bez znajomości języków obcych (ci pójdą gdzie indziej), żeby byli sfrustrowani, niedowartościowani i biedni (bo mało zarabiają i dlatego nie są poważani), żeby się nie dokształcali (bo trzeba za to zapłacić a podwyżki i tak nie będzie), żeby uczniowie pytali- pan naprawdę chciał być nauczycielem?( w domyśle- tylko idiota chce zarabiać tak mało), żeby nauczyciele nie chcieli jechać na wycieczkę (muszą?- nie ma tego w obowiązkach, premii za to i tak nie będzie, nie wyśpi się, straci ewentualne nadgodziny, ciągle tylko nerwy i rodzice dzwoniący- Stasiowi obiad nie smakował- dlaczego?niech pan coś zrobi, uczennica ukradła w sklepie na wycieczce za granicą- wizyta na policji)- to nie dawajcie podwyżki. W szkole/ przedszkolu nie ma miejsca na gorszy dzień, zawsze trzeba być na 100 %, gdy się ma dyżur- nie ma czasu na przerwę, śniadanie. W szkole prawie nikt nie ma swojego biurka z komputerem- nie ma gdzie sprawdzać i przygotować lekcji na następny dzień, często brakuje toneru- drukujemy w domu, przynosimy do szkoły materiały piśmienne, kupujemy książki do pracy. Wakacje- mamy- w najdroższym sezonie. Pierwszy i ostatni tydzień wakacji zawsze w szkole- już trochę mniej. Wtedy wymyślamy projekty, wymiany, szkolenia, programy, studiujemy nowe reformy i pomysły pani minister. Żadnego dnia na żądanie przez cały rok. Musimy, powinniśmy i chcemy chodzić do teatru, kina, czytać książki- kosztuje. Jak znaleźć siły na kreatywność, pomysłowość, bezstronność, indywidualne podejście do każdego?

  13. Wczoraj na PWr były wyrównania ministerialne -płace lektorów, wykładowców i starszych wykładowców zostały zrównane. Dostałam 5 zł!!! Wyrównania. Zarabiam po 14 latach na najwyższym szczeblu tyle co nowo przyjęty lektor. Jakby mi Gowin w twarz dał ;(

  14. A nauczyciele pracyjący w placówkach prywatnych bez karty? Ja mam 40 godzinny tydzień pracy. Jest bardzo źle, jak pisano wcześniej. Wolne wakacje i ferie mam wtedy, jak wypiszę urlop, inaczej siedzę w szkole. Bardzo bawią mnie komentarze, kiedy ktoś wypowiada się w tonie: ,,to zmień pracę”. Brakuje jeszcze ,,i weź kredyt” cytując klasyka. Żebranie o podwyżkę? To nie żebranie lecz walka o godziwe wynagrodzenie. Zaangażowania i serca, które się zostawia w szkole dzieciom nie da się przeliczyć na żadne pieniądze. Ale owszem, jeśli nie zacznie się znów doceniać tego zawodu to wrócimy do szkółek niedzielnych. A poziom nauczania będzie zatrważający. I jeszcze sytuacje, gdy nauczycielom zależy bardziej na dzieciakach niż własnym rodzicom. Tak są jeszcze tacy nauczyciele. Jeszcze.

  15. Jestem nauczycielem z 22 letnim stażem pracy. Zarabiam za 21 godzin 2900 z dodatkami.Ukończyłam 5 kierunkow studiów. Dwa licencjaty niemiecki, angielski, magisterka z historii, dwie podyplomowki, w sumie 14 lat samych studiów. Dyplomowanego stopnia nie uzyskałam , bo spóźniłam się z oddaniem teczki i za kare muszę znów odbywać trzy lata stażu. Codziennie po pracy coś sprawdzam, przygotowuje się do lekcji, pisze własne kartkówki i sprawdziany. Od początku roku szkolnego nie miałam wolnej soboty i niedzieli,bo zawsze mam coś do zrobienia. Mam już dość swojej pracy i myślę coraz częściej o rezygnacji, ale lubię te dzieciaki mimo że dają mi czasami w kość. Nie liczę ile pracuje bo często zostaje po pracy i pomagam dzieciom w nauce. Oddaję się im całkowicie chociaż nikt tego nie docenia.

  16. tak…nie podoba się-won! pracę zmień! oczywiście, nauczyciel średniej klasy i posiadający podstawową wiedzę o świecie zmieniając prace poradzi sobie w życiu, zainwestuje w kursy, dokształcanie, nabędzie nowe umiejętności (pracujac w oświacie robi to przeciez na okrągło) tylko…kto wtedy bedzie uczył, mądrale, Wasze równie inteligentne dzieci? roznosiciel ulotek? kurier pocztowy? dostawca pizzy?kto za te psie pieniądze zechce zatrudnić się na miejsce „roszczeniowych leni” ?

  17. Pracuję z osobami niepełnosprawnymi w stopniu znacznym i umiarkowanym (autyzm, choroby psychiczne, upośledzenia umysłowe, neurologiczne itp.) . Jestem po studiach z przygotowaniem pedagogicznym. Zapraszam nauczycieli z 15 letnim stażem do naszej placówki do pracy z 40 godz. wymiarem pracy za 1800 netto. Wszyscy terapeuci muszą być po studiach. Nie mogę czytać wypowiedzi nauczycieli jak im jest źle. Zmieńcie pracę skoro Wam tak źle!!!

  18. Pracuję w szkolnej administracji i naprawdę chciałabym zarabiać 2900 za 21 godzin pracy w tygodniu. Zamiast tego mam 2000 za 40 godzin i żadnej perspektywy podwyżki w kolejnych latach. Przysługuje mi 26 dni urlopu w roku, natomiast nauczyciel szkolny spędza na urlopie ok. 3 miesiące w roku (celowo podkreślam, że piszę o nauczycielu w szkole, bo praca przedszkolanki to zupełnie inna bajka, i to niemal pod każdym względem…).
    „wywiadówka – najczęściej raz w miesiącu, tak o 17.00 do 19.00” – sytuacja zaiste tragiczna – trzeba przyjść do pracy na „dodatkowe” 2 godziny w miesiącu. Zakładając, że nauczyciel miał tego dnia do przepracowania uśrednione 3,6 godziny, dodajemy do jego godzin pracy 2 i otrzymujemy, po zaokrągleniu, 6 godzin. Zatem do przepracowania pozostają jeszcze tego dnia 2 godziny…
    „Wyjście do kina od 8 do 12, kiedy akurat masz w planie jedną godzinę?” – wciąż pozostają do przepracowania 4 godziny tego dnia…
    „2 maja? Cała Polska grylluje, ale mój dyrektor zarządził dyżur w szkole, gdyby jakieś dziecko przyszło. Nie przyszło, ale ty kolędujesz tam osiem godzin, popijając szóstą kawę.” – 2 maja jest normalnym dniem roboczym, jeśli chcę go spędzić w domu, to wypisuję urlop (nauczyciel przedszkola w takiej sytuacji też wypisuje urlop). Jeśli nie chcę wykorzystywać urlopu, to też kibluję 8 godzin w pracy i nikt się nad tym nie roztkliwia, ponieważ zdecydowana większość osób, pracujących w innych zawodach, jest w dokładnie takiej samej sytuacji. To samo dotyczy innych dni roboczych, które wypadają pomiędzy dniami wolnymi, a które nauczyciel szkolny przeważnie także ma wolne, jak również wszelkich dni „okołoświątecznych”, kiedy uczniowie nie chodzą do szkoły.
    Piszę to wszystko, ponieważ odnoszę nieodparte wrażenie, że większość nauczycieli nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wyglądają realia pracy ludzi spoza „kasty nauczycielskiej”, i że zwyczajnie nie docenia pewnych przywilejów, które jej przysługują.
    Autor artykułu pisze o niezapłaconych godzinach pracy, ale nie wspomina o godzinach, które są opłacone, chociaż nauczyciel pracy nie świadczy. Mam tutaj na myśli wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe tzw. wakacyjne – który pracownik otrzymuje zapłatę za nadgodziny, których nie wypracowuje, ponieważ akurat przebywa na dwumiesięcznym urlopie? Nauczyciel.
    Każda praca ma swoje wady i zalety, specyficzne dla stanowiska trudy i przywileje, nie widzę więc powodu, dla którego miałabym litować się akurat nad nauczycielami, biorąc pod uwagę opisane wyżej okoliczności.
    Strajk i „walka o godność” nauczycieli oburza mnie z opisanych przeze mnie powodów oraz z powodu swego rodzaju pychy i wyższości, którą wykazuje spora część tej grupy zawodowej w stosunku do innych pracowników szkoły, jak również jej przekonania, że pewne rzeczy nauczycielom po prostu się należą. Moje oburzenie ma swoje źródło także w tym, że codziennie mam okazję oglądać od podszewki, jak bardzo angażują się w pracę niektórzy nauczyciele i jaki jest ich stosunek do obowiązków służbowych… Takich osób nie jest, niestety, mało…
    Chciałabym też zwrócić uwagę, że 500 zł na święta to nie jest wcale mała kwota dla pracownika szkoły niebędącego nauczycielem. I owszem, pracownikom niepedagogicznym również zdarza się mieć wykształcenie wyższe (piszę to, żeby uprzedzić argumenty typu „bo nauczyciele się uczyli, więc im się należy więcej” i „trzeba było też się uczyć”).
    Co do stosunku rodziców dzieci do nauczycieli i szkoły w pełni zgadzam się z autorem.

  19. Tak, nauczyciele mają do przepracowania tylko 18 godzin w tygodniu. I za 18 godzin mają płacone. I ani grosza więcej. Jaśniej: mogą przepracowac dowolną ilość godzin dodatkowo ale mają płacone zawsze za 18. To jest argument dla tych, którzy nie mogą przeboleć, że nauczyciele pracują „tylko” 18 godzin. Pracują więcej ale płacone mają za 18. Bo: „obowiązuje ich 40 godzinny czas pracy”. Ale wynagrodzenie za 18. To jest dobry pomysł żeby nauczyciele pracowali 40 godzin. I będą zarabiać ponad 2 razy więcej. Bo nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodzi się pracowaćw 40 godzin a mieć
    placone za 18. Tak jak to się w tej chwili zdarza wielu nauczycielom. Z całym szacunkiem dla ludzi wykonujących pracę , które nie wymagały skończenia studiów, kursów, szkoleń, pokonywania stopniów awansu zawodowego nikt nie ma pretensji do np fryzjera, że za obcięcie włosów (15-20 minut?) bierze dwa razy więcej niż nauczyciel za 60 minut ( lekcja plus dyżur – nie ma czasu na przysłowiowe siku). Nauczyciel po studiach dostaje mniej za godzinę
    niż robotnik , ktoremu płaciłam za wykopanie rowu pod kanalizację ( z całym szacunkiem dla pracowników fizycznych i ich pracy). Jestem nauczycielką emerytowaną. Kochałam moją pracę i nie wyobrażałam sobie innej. Starałam się być przyzwoitym człowiekiem i myślę nieskromnie, że mi się to udało. Miałam super kontakt z dziećmi i wiele dobrego zrobiłam. Moje zaangażowanie miało swoją cenę: wypalenie zawodowe i problemy ze zdrowiem. Mimo skrzydeł w pracy , mimo sukcesów i dobrych wspomnień w głowach i sercach wielu moich uczniów, nie pofrunęlam finansowo wysoko. Jestem na emeryturze, mam
    kupę medali , gratulacji, dyplomów, zachwytów i 1900 zł emerytury (moja koleżanka ma 1400 bo wypalenie zawodowe zmusiło ją do wcześniejszej emerytury) Reasumując. Apel do młodych nauczycieli: jeżeli chcecie pracować z pasją, trzymajcie się tej pracy. Ale nie liczcie na godziwą płacę, na godną finansowo starość. Nie liczcie na to, że nie będziecie ” nierobami, głąbami, nygusami pracującymi („tylko”) osiemnaście godzin i jeszcze strajków wam się chce. Ja nie żałuję bo nie wyobrażam sobie innej pracy i nie oddałbym swoich wspomnień i satysfakcji za żadne pieniądze , które bym zarobiła w niesatysfakcjonującej pracy. Ale o swoje walczcie. Niczego nie dostaniecie bez walki o siebie. A zarzuty? Jeżeli Was nie dotyczą nie przejmujcie się. Chociaż uczciwie muszę przyznać, ja sama również poznałam kiepskich nauczycieli. Róbcie swoje albo… szukajcie innej pracy.

  20. Hmm… Zdaje się, że jakoś umyka jedna kwestia. Pracowałam najpierw w biurze – w Ośrodku Kultury – zanim poszłam do szkoły. Mam porównanie. I wnioski. W opinii społecznej ucieka fakt, że praca nauczyciela jest przede wszystkim -NIERÓWNOMIERNA. W Ośrodku miałam czas na zaplanowanie swojej pracy, papierologię, komputerologię, przerwę, kiedy zgłodniałam, przygotowanie i zorganizowanie działań kulturalnych. Tylko przed większymi wydarzeniami było tzw. „latanie jak z pieprzem”. W szkole jest trochę inaczej. „Lata się” od poniedziałku do piątku. Latają nauczyciele, dyrektorzy, uczniowie a nie rzadko i rodzice, zwłaszcza młodszych dzieci. Latamy z lekcji na lekcję, dyżuru na dyżur z nosem w 45-ciominutowym zegarku.

    Moi drodzy – system zbudowano tak, aby nas wszystkich upupić. Niezmiennie jak dzwoni dzwonek, przypomina mi się film „Skazani na Shawshank”, w którym więźniowie po latach przekonywali się się, że fizjologiczne potrzeby mogą załatwiać już tylko na wyraźne pozwolenie… Przecież nie wolno nam wypuszczać dzieci na lekcji prawda? Samemu wyjść tym bardziej…

    Po czterech godzinach pracy w trudnych klasach czułam się, jakbym tonę węgla do piwnicy wrzuciła. Po pracy ośmiogodzinnej przy komputerze – czułam się zmęczona psychicznie, w szkole – psychicznie i fizycznie. Ta praca jest nierównomierna, te cztery przysłowiowe godziny (a przecież nierzadko więcej) wymagają ogromnego wysiłku, stania w pełnej gotowości, mobilizacji. Efekt – szybka droga po równi pochyłej do nerwicy i słynnego wypalenia.
    Więc co się robi? To co każdy człowiek instynktownie – ratuje przede wszystkim siebie. I tutaj macie lekcje, w których zmęczony nauczyciel najprostszą metodą prowadzi lekcje, zadaje, każe czytać, grozi jedynkami. Nudne? Owszem. Ale przynajmniej jest upragniona CISZA i spokój. Są tacy, co schematem „lecą” już każdą lekcję, są tacy, co się gimnastykują. Przeciętnie – wykorzystuje się obydwie formy w zależności od kondycji własnej oraz innych wymagań pod tytułem „bolączka Polski, czyli niekończąca się papierologia, która nie przynosi pożytku nikomu, za to mnóstwo frustracji każdemu”.

    No to kończę. Dziś niedziela, młodego z tatą wysłałam na wieś, żeby zrobić papierologię na radę. Takie tam sprawozdanie z diagnozy śródrocznej, nie wiadomo po co robionej o tej porze roku, realizacja programów nauczania, konspekt na hospitację… itp.
    Mam ochotę przygotować lekcję o trybach czasownika – pomysł od dawna świeci mi w głowie, chciałabym wykorzystać prawdziwe trybiki, ot choćby mechanizm zegarka. W tym tygodniu raczej nie zdążę. Bo przecież w programie są do sprawdzenia niekończące się charakterystyki plus ta papierologia. Jak realizuję program? Tak jak każdy nauczyciel od stu lat: Dzielę się WIEDZĄ, UCZĘ 😀 Ot cała filozofia…No ale papier musi być. No trudno, trybiki się narysuje, a resztę uczniowie przepiszą, narzekając „Dlaczego na tym polskim tyle pisania?” pozdrawiam niedzielnie 🙂

  21. Głęboki artykuł i bardzo na czasie. Czy ja nie lubię nauczycieli? Sam byłem. To nie kwestia lubienia lub nie.
    Czas pracy powinien być liczony inaczej. Czy w innej pracy nowy bez doświadczenia i właściwego przygotowania dostanie więcej niż minimalną krajową? W szkole nie pracuje 40 godzin, a jeśli to już z nadgodzinami. W biurze rachunkowym rozliczamy PITy i przewinęło się nieco nauczycieli. Żadnego młodzika nie było, ale żaden z klientów nie miał mniej niż 5000 netto miesięcznie na rękę i o dziwo żadem nie chwalił się przychodami z korepetycji. W klubie premium, gdzie ćwiczę i gdzie karnety zaczynają się od 199 złotych jest kilkunastu „biednych” nauczycieli ze szkoły dziecka. Dobrze, że panie o siebie dbają, ale stać je.
    Czy poziom wiedzy można zmierzyć? Faktem jest, że w planie finansowym szkoły na wycieczki i imprezy nauczycieli jest ponad czterokrotnie większy budżet niż na doszkalanie kadry. Kto tworzy i opiniuje budżet szkoły?
    Dawniej mówiło się, że szkoła uczy, bawi i wychowuje, że to drugi dom. Zdecydowanie nie uważam, aby strajk był dobrym przykładem dla dzieci. Uważam, że strajkuje ten kto nie widzi swojej przyszłości w innej pracy, bo uważa, że tam albo sobie nie poradzi, albo nie dostanie tyle ile dostaje w obecnej pracy.
    Pierwotne żądanie 1000 złotych podwyżki to 1500-2000 podatku (koszty pobory, redystrybucji i procentowych premii i dodatków do tego tysiąca) koniecznego do pozyskania od podatników. Ile trzeba zarobić, aby powstał taki podatek? Ja też chcę podwyżkę! Tylko wówczas dziecka nie będę widywał, chyba, że wrócę do pracy w charakterze nauczyciela.

  22. Niestety bardzo kłamiesz. Nie wiem czy robisz to za darmo czy ktoś ci płaci. 5 tys. na rękę może otrzymać tylko nauczyciel pracujący na dwóch etatach. Taka praca bardzo wyniszcza psychicznie i fizycznie i odbija się bardzo negatywnie na całej rodzinie nauczyciela. W planie finansowym jakiej szkoły budżet na imprezy wynosi tyle ile piszesz?. U mnie w szkole nie ma dofinansowania na żadne imprezy nauczycieli. Nawet kawę na zebrania musimy sobie przynieść sami.
    Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo.

  23. Ludzie! Ale kogo obchodzi to jak męczy się nauczyciel poza budą, ile zarabia itp.?

    Ludzi obchodzi to, że nauczyciel to największy wróg ucznia. Czy na miejscu rodzica ucznia, lub samego ucznia nie czulibyście się dobici faktem, że nauczyciel nie jest wstanie nauczyć dziecka czegoś ważnego i ma to w nosie bo nauczył tego jakieś bardziej zdolne kujonki?

    Ludzi obchodzi też, że nauczyciele są niesprawiedliwi wobec problemów ich dzieci. Sam wiele razy słyszałem jak nauczyciele niesprawiedliwie podchodzili do problemów uczniów z „kolegami” z klasy. Ba! Słyszałem, że część uczniów z tego powodu się wieszała.

    Tak naprawdę nikt nie lubi nauczycieli bowiem nie potrafią nauczyć uczniów jak należy tego co powinni ( i nie ma tu znaczenia co robią poza szkołą ) i bo nie potrafią zrobić niczego by szkoła była przyjaznym miejscem dla ucznia, a nie piekłem którym rządzą chuligani.

    I co do samych nauczycieli, nie powinni narzekać, nie mają tak źle. A jeśli im źle jest w szkole to niech zmienią pracę! Na pewno znajdą inną, lepszą skoro mają papierek z uczelni. Jak to ktoś kiedyś mądrze powiedział nie powinno się dziękować dupie za to, że sra – od tego ona jest.

  24. Sorki… Zaraz! Co?

    Mówicie, że belfry to ofiary… Okay… Ale co z ich uczniami? Wielu uczniów wymieniając wady szkoły zaczyna od słowa „nauczyciele”… Widać coś w tym jest.

    Wiem, że za to co powiem zostanę wyśmiany przez elitę belfrów… Ale co mi tam, kolega mówił, że nie powinienem wstydzić się tego kim jestem.

    Więc zacznę od tego, że mam niepełne średnie ( tak wiem, że dla Was nadąsana „elito” coś takiego jak „niepełne średnie” nie istnieje ). Ale fakt takiego, a nie innego wykształcenia zawdzięczam swojej wychowawczyni z rymanowskiego liceum ( unikajcie liceum w Rymanowie, nie tylko ja stamtąd poleciałem ).

    Tutaj pragnę zaznaczyć, że moje wykształcenie jest takie, a nie inne nie dlatego, że nie miałem ambicji. Nie chodzi też o to, że wszystko przekalkulowałem sobie na to ile piw będę mieć ( choć fakt, znam ludzi którzy porzucili edukację bo w byle pracy pensja starczy na piwko ) – jestem bowiem abstynentem.

    Więc zapytacie dlaczego mam tylko niepełne średnie? Już służę wyjaśnieniem. Tak więc po przeprowadzce z daleka zapisałem się do liceum w Rymanowie. Nie wspominam tego okresu dobrze… Każdego dnia zakuwałem od 16:00 d0 23:00… Mimo to nikt nie dostrzegał moich starań. Nie chodziło tylko o to, że dostawałem same pały… Ówczesny dyrektor tej placówki wciąż mi wytykał niskie stopnie…

    Wiem, że wielu z Was zacznie go popierać, wszak nasze polskie „mocarstwo” jest opętane intelektualnym feudalizmem i szczerze spodziewam się wypowiedzi typu „trzeba było iść do zawodówki”, albo „po prostu się nie nadawałeś więc nie płacz płaczku”… Guzik prawda ludzie! Z anglika miałem pałę za pałą, ale po zmuszeniu mnie do odejścia z placówki nauczyłem się tego języka samemu.
    Tak więc zadam pytanie, jeśli mamy ucznia pałkarza który nie potrafi się nauczyć czegoś z „pomocą” nauczyciela, a sam osiąga lepsze wyniki bez niego to gdzie tkwi problem? Odp.: w nauczycielu!
    Jednak nauka mi nie szła, wymagano za dużo, ja uczyłem się w stresie, a do tego ( co jest normą ) nauczyciele nie uczyli, oni tylko realizowali program nauczania – co nawet dziś wielu z nich bezczelnie przyznaje.

    Kolejnym powodem był fakt, że cierpię na nerwicę. To śmieszne. Ci ludzie pracują z młodymi osobami, zatem dla mnie było jasne, że powinni też mieć na pedagogice zajęcia z psychologii, ale się myliłem. Wówczas tego nie było co jest dla mnie naganne i śmieszne zarazem. Ci ludzie mnie się bali, nie potrafili zrozumieć moich problemów i zaakceptować mnie takim jakim jestem. Czy ja posiadłem nerwicę z wyboru? Nie. Nikt mnie o to nie pytał i nie posiadłem jej z jakiejkolwiek chęci.
    Ledwo się rok zaczął, a oni już zaczęli wysyłać sygnały swojego przerażenia. Próbowałem im mówić, żeby dali mi nieco czasu i może się odnajdę w ich placówce. Ale nic to nie dało.

    Innym powodem wyrzucenia mnie była moja pasja do komiksowego rysunku. Nie. Nie jestem sprayowcem, nie robię graffiti na ścianach. Zawsze lubiłem spędzać przerwy między lekcjami na rysowaniu w brudnopisie. I tutaj wkracza na scenę moja wychowawczyni która uważała moje rysunki za „makabryczne”. Nie wiem czy ta „intelektualistka” wie co znaczy jej ulubione określenie…
    Ale nie widzę nic złego w rysowaniu antropomorficznych zwierząt czy innych komiksowych postaci – nie rozumiem dlaczego ludzie są wobec nich uprzedzeni. Nie rozumiem dlaczego ona była tak uprzedzona, że w kółko latała za moimi plecami do dyra ilekroć widziała jakąś komiksową postać w moim wykonaniu… Ale stało się, za to też poleciałem.

    Mimo iż to nie było za komuny tępiono mnie też za poglądy ( nie, nie jestem nazistą, ani komuchem )… A podobno mamy wolność słowa w tym kraju. Nawet moja wych. robiła mi krecią robotę notując każdą moją wypowiedź w jej notesiku i pędząc z tym do dyrka.

    Dodam też, że jakby było tego mało ciągle mówiono, że zrobiłem to czy tamto mimo iż tego nie zrobiłem. I tak ze szkoły pełnej narkomanów, palaczy i alkoholików poleciałem.
    Tak kochani. Pijaństwo i palenie faj przez osoby nieletnie było uznawane w tej szkole za normalne.

    Próbowałem kontynuować edukację po odejściu z tej budy, ale tak się składa, że nauczyciele zapewnili mi przyszłość bowiem zepsuli mi opinię w każdej okolicznej placówce.

    Jakiś czas temu spotkałem pewnego człowieka który mieszka w Rymanowie i dowiedziałem się od niego ( nie, on nie wie o tym, że stamtąd poleciałem ), że jego córkę ( która tak samo jak ja też była niepełnosprawna ) też wyrzucono z tej szkoły… I wcale nie mówił tego z radością. Widać musiał się przed kimś wyżalić – a ja o ironio miałem ten sam problem co jego córka.

    Tak szczerze mówiąc moi kochani nauczyciele nie powinniście płakać nad swoim losem skoro są ludzie których skutecznie potraficie zniszczyć. Macie więcej wolnego niż wielu ludzi w tym kraju, zarabiacie dużo choć mało pracujecie. Jak ktoś mówi, że trzeba pomóc uczniowi w nauce to reagujecie z oburzeniem mówiąc, że to nauczyciel jest najważniejszy, a nie uczeń.
    Z moich ulubionych cytatów którymi rzucacie mogę wymienić ” za dużo profesorów, za mało robotników „, ” każdy się pcha na studia, a do łopaty ludzi brak „, ” każdy musi chodzić do szkoły, ale nie każdy musi ją opuścić wykształcony „.

    Jak dla mnie ludzie mają rację, nie nadajecie się do wykonywanego przez siebie zawodu i ciągłe gadanie, że rodzic ucznia to największy wróg belfra jest już nie ciosem poniżej pasa, a poniżej zera. Nie zapominajcie, że sami jesteście największymi wrogami uczniów.

    I na koniec powiem, że mam nadzieję, że kiedyś w polskim szkolnictwie nastanie rewolucja dzięki której uczeń nie będzie już konieczny w realizacji programu ( bowiem nie umiecie uczyć, tylko realizować program ), a sam nauczyciel będzie go realizować w pustej sali.

    Żegnam ozięble i sorka za zbyt długi dla Was wpis.

  25. Myślę że te wszystkie komentarze mijają się gdzieś po drodze z rzeczywistym powodem i pytaniem;
    ,,Dlaczego Polacy nie lubią nauczycieli?”
    Otóż moim zdaniem przyczyną jest głęboko zakorzeniona w nas, a szczególnie u osób o niskim wykształceniu
    głęboka niechęć do wiedzy i jej zdobywania. Większość nie pojmuje wiedzy jako coś pasjonującego i wspaniałego, a kojarzy ją z udręką i przeznaczanie czasu na coś zbędnego i kojarzonego ze stresem i wyrzeczeniami luzu i czasu wolnego. Już dla bardzo wielu rodziców szkoła jest związana z okropnymi kontaktami, ich rodziców z wychowawcami ich dzieci i nie tylko w czasie wywiadówek. Samo poszukiwanie
    pomocy w rozwiązywaniu niezrozumiałych przez ich dzieci zadań i kwestii, doprowadza w chwili zadawanych pytań przez ich potomków, doprowadza już tych rodziców do złości i furii, nie wspominając o wszelkich wymówkach i wykrętach których dopuszczają się rodzice, aby tylko uniknąć możliwości pomocy swym tyle
    sprawiającym im kłopotów i stresu (kochanym) dzieciom. Wielu rodziców jest zdania że po to są tworzone
    szkoły i wszelkiego rodzaju instytucje oświatowe, aby odciążyć ich całkowicie od kwestii kształcenia ich dzieci.
    To jest próba przeniesienia odpowiedzialności z ich rodziców obowiązków wychowawczych, na szkoły i inne
    ośrodki, a w szczególności na wszystkich nauczycieli, aby Oni Rodzice mogli pozbyć się tego obowiązku !!!
    To jest podstawą tego ogólnego konfliktu większości nas rodziców przeciw szkole i edukacji naszych dzieci.
    Nasz oportunizm przed współdziałaniem z nauczycielami w kształtowaniu umysłów naszych dzieci w obawie
    że dzieci poznają naszą indolencję w kwestii poznawania i poszerzania wiedzy, że jest to naszą słabą stroną.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły