-1.5 C
Wrocław
czwartek, 23 stycznia, 2025

Wrocławska gastronomia o wrocławskiej gastronomii – podsumowanie 2018 roku

Drugi rok z rzędu przygotowałem dla Was podsumowanie mijających dwunastu miesięcy oczami ludzi przyglądających się jej z bliska, z wewnątrz czy też o niej piszących. Któż przecież może wypowiedzieć się o gastronomii, jak nie osoby bezpośrednio w nią zaangażowane. Każdemu zadałem cztery krótki pytania, a różnorodność osób wpłynęła na interesujące, odmienne spojrzenia na naszą gastronomię. Miłej zabawy, a wcześniej zerknijcie jeszcze na zeszłoroczne podsumowanie:

Podsumowanie roku 2017


1. Ulubione miejsce w 2018 roku.

2. Pozytyw 2018 roku we wrocławskiej gastronomii.

3. Negatyw 2018 roku we wrocławskiej gastronomii.

4. Co czeka naszą gastronomię w 2019 roku?


Maciej Blatkiewicz (Maciej je)

1. Krasnolód. Najlepsze lody w Polsce!

2. Żyzna bistro. Wpadłem spontanicznie, z lekkim sceptycyzmem, a zjadłem naprawdę super jedzenie!

3. Żyzna bistro. Jak taka dobra knajpka mogła się zamknąć?

4. Wrocławowi życzyłbym naprawdę dobrej kuchni azjatyckiej.

Paweł Bieganowski (Szef Kuchni Yemsetu)

1. Moje ulubione miejsce, jak i jeden z pozytywów wrocławskiej gastronomii, to dla mnie Nafta. Fajna sytuacja z tajemniczym adresem, przeniesienie wrocławskiego gastro poza centrum, wręcz peryferie, rewelacyjny i oryginalny wystrój, profesjonalna obsługa, która potrafi wyczuć gościa, a na końcu, co najważniejsze – bardzo przyzwoite jedzenie, smaczne, dobrze wyglądające w przyzwoitej, niewygórowanej cenie.

2. Drugi pozytyw to Petits Fours Cafe. Ciekawy pomysł na małą śniadaniownię, połączona z kawiarnią i krótką opcją lunchów. Smacznie, z pomysłem, coś innego niż wszędzie. Makaroniki oraz ciasta wyglądają i smakują obłędnie, a współpraca z Gigi Cafe i Krasnolódem to dobry znak dla nowo powstających biznesów.

3. Negatyw… Chyba mam dość nowo otwierających się pizzerii. Fajnie, że większość z nich ma już naprawdę dobrze dograne receptury i super pomysły na wystrój, ale jak dla mnie jest już tego za dużo. Taka sama była sytuacja rok, dwa temu z naturalnymi lodami. Dużo, za dużo …

Drugim i ostatnim negatywem jest nasze polskie narzekanie na wszystko. Za mało, za dużo, za drogo, za wolno itd. czasami nie mając pojęcia o co tu chodzi, a wszystko to pojawia się w opiniach na Facebooku, Instagramie czy na Googlach, nie patrząc na to, jak ciężko pracują ludzie w gastro, aby codziennie utrzymać poziom i zadowolenie naszych gości.

4. Patrząc z jakim opóźnieniem przybywają trendy z „warszawki” to liczę na fajną Azje we Wrocławiu. Nie ukrywam, że jestem teraz na fazie podróży do Azji oraz gotowania i odkrywania nowych smaków Azji południowo wschodniej, dlatego liczę na wrocławski booom w tym temacie.
Mam nadzieje, ze oprócz Azji zaskoczą nas nowe pomysły, miejscówki, gastro imprezy, oryginalne oraz uczciwe jedzenie. A wszystkim nam z gastro branży oraz naszym gościom życzę mniej narzekania.

Tomasz Wencek (Szef Kuchni Dinette)

1. Zdecydowanie Vaffa Napoli i Yemsetu. Vaffa za najwyższą jakość, którą utrzymują niezmiennie od momentu otwarcia oraz serwis, bezbłędnie ogarniający całą salę i długą kolejkę gości. Idąc tam wiem, że zawsze będzie perfekcyjnie. Yemsetu za transfer roku w osobie Pawła Bieganowskiego, który przerzuca do misek swoje wspomnienia z wielkiej, azjatyckiej podróży.

2. Bistronomia w wydaniu Nafty, Ody i Napy. Ich pomysły są świeże, używają produktów świetnej jakości, dania mają przystępne ceny, a całość dzieje się we wnętrzach urządzonych ze smakiem. Dzięki takim miejscom, jesteśmy coraz bliżej poziomu gastronomii z zachodnich krajów.

3. Jako szef kuchni zbyt wiele razy spotkałem się z brakiem profesjonalizmu ze strony osób szukających pracy. Nieprzychodzenie na umówione spotkanie, nieodbieranie telefonów i niewywiązywanie się z ustaleń to tylko kilka przykładów. Jeśli chcemy by nasza branża zmieniała się na lepsze musimy budować profesjonalne relacje na każdym szczeblu oraz uczyć tego innych. To podstawa, by taktowano gastronomię jako poważne zajęcie, a nie tylko sposób na dorobienie podczas studiów.

4. To nie będzie łatwy rok. Uważam, że sporo miejsc zostanie zamkniętych jeszcze tej zimy. Ponadto spowolnienie gospodarcze, otwarcie niemieckiego rynku pracy dla pracowników z Ukrainy oraz podwyżka cen prądu, która da ogólny wzrost cen – to wszystko zweryfikuje mocno napompowany rynek gastronomii w Polsce.

Grzegorz Caputa (Przepisy Joli)

1. W moim przypadku to raczej ulubione miejsca, ale zdecydowanie mam swojego faworyta i jest nim NAPA. Dla mnie to miejsce z uczciwą kuchnia. Miejsce gdzie można zabrać gości. Miejsce trochę na uboczu, które chcę żeby się rozwijało.

2. Gastro Miasto. Fajna, normalna inicjatywa. Zaskakująco dobra muzyka, świetny klimat. Więcej takich projektów.

3. Nadal mało lokalnego jedzenia. Chciałbym żeby Wrocław był dumny z tego co jest nasze, lokalne. Chciałbym więcej odniesień do tradycji. Więcej akcji jak Drożdżówka Śląska animowana przez Asię Aniszczyk. Chciałbym, żeby Wrocław był bardziej wrocławski, żeby był „jakiś”.

4. 2019 to będzie jeszcze większa ekspansja wrocławskich pomysłów na gastronomię. Więcej lokalnych biznesów wejdzie na rynek ogólnopolski. To będzie też rok podnoszenia jakości. Wrocławski konsument staje się bardziej nastawiony na jakość. 2019 rok to dla mnie JAKOŚĆ, JAKOŚĆ i JAKOŚĆ. Mam nadzieję też nadzieję na kolejną edycje Gastro Miasto. Liczę też na publikacje cyfrową lub w formie papierowej sygnowaną przez Wrocławskie Podróże Kulinarne. Może przewodnik po wrocławskiej gastronomii? 2019 to też rok oczekiwań wobec Piotra Gładczaka, który mam nadzieję zabierze się za tworzenie treści video i zaoferuje nam nowe formy publikacji.

Arletta Ziemian (Browar Stu Mostów)

1. Lubimy Thali na Ruskiej, bo przypomina nam Indie, czasy kiedy podróżowaliśmy i pokochaliśmy tą kuchnię. Jak chcemy dobrej polskiej kuchni idziemy do Jadki, jak tajskiej to Whoo Thai. Na steki argentyńskie to do Campo, a jak chodzi za nami Portugalia to Taszka. Sushi to niezawodny Yemsetu albo Nabe, tu też zawsze czuje się jak fajnyjest wspólny posiłek. Ulubione słodkie to Nanan.

2. Dużo nowych miejsc z dobrym jedzeniem i piwem. Rosnąca świadomość i tego jak jedzenie wpływa na jakość życia i zdrowie. No i kraft. Coraz więcej ludzi ma świadomość jak piwa rzemieślnicze komponują się z jedzeniem. Na czym wszyscy zyskujemy.

3. Przekonanie, że gdzieś indziej jest lepiej, że biznes gastro lepiej robić w Warszawie, że Kraków etc. Nie jest tak. Trzeba wierzyć w sukces i trzeba nauczyć się „swojego rzemiosła”tu gdzie rynek dobrze się zna, czuje, gdzie ma się wsparcie. Az tym można już zdobywać świat nie zatrzymując się na pojedynczych miastach.

4. Coraz bardziej wymagający i świadomy klient, gość w naszych progach. Co za tym idzie, jeszcze większa rola dobrych pomysłów na gastronomiczny biznes. W tym na koncepty budowane z kraftem.

Agata Anioł (Restaurant Week, kuchniawformie.pl)

1. Nafta, Olszewskiego 128.

2. Co najmniej 3 pozytywy. Ciekawe nowe koncepty jak Nafta i Oda Bistro, których brakowało we Wrocławiu. Kolejnym pozytywem jest Gastro Miasto – ożywienie Browaru Mieszczańskiego i udział wrocławskich restauracji zamiast food trucków. Świetnym konceptem była możliwość kupienia (niestety nie wszędzie) pomniejszonych porcji, dzięki czemu można było więcej spróbować.
Rok 2018 to też rok, w którym zadebiutował we Wrocławiu Festiwal Fine Dining Week. To kolejny krok w rozwoju wrocławskiej gastronomii i duża otwartość gości na nowe doświadczenia kulinarne. To też dowód na to, że za dobrym jedzeniem jesteśmy w stanie pojechać na obrzeża miasta czy też poza (np. Uroczysko Siedmiu Stawów).

3. Jarmark Bożonarodzeniowy i ostatnia edycja przewodnika Gault&Millau.

4. Rozwój małych konceptów, wyspecjalizowanych w jednej kuchni lub opartej na 1 produkcie. Wyczekuję otwarcia Jaffy i mam nadzieję, że we Wrocławiu będzie można też zjeść dobrą wietnamską kuchnię. Koniec roku może być też pierwszą weryfikacją licznych nowych otwarć przy ul. Zwycięskiej.

Piotr Arasymowicz (RAGU)

1. Nafta

2. Koniec mody na pianki, żele, pudry, chipsy, kiełki. W wielu miejscach liczy się już tylko jakość produktu. Jemy coraz częściej na mieście i to widać po restauracjach. Pełna sala codziennie w wielu miejscach w mieście kompletnie nikogo już nie dziwi.

3. W dalszym ciągu otwierają się miejsca, gdzie mimo jednej specjalizacji nie potrafią utrzymać jakości. Kopiowanie dalej w modzie, chodzenie na skróty, zero kreatywności i pomysłu na samorozwój.

4. Może jakiś ramen bar z prawdziwego zdarzenia i więcej lokali o konkretnej specjalizacji. Będzie kilka głośnych zamknięć na pewno, jak miało to miejsce w 2018

Bartek Napieraj (AleBrowar i Mercado)

1. Pierwsze pół roku spędziłem w Hiszpanii nie miałem więc tyle czasu ile bym chciał na eksplorowanie wrocławskiej gastronomi. Skupiłem się na „swojej” dzielnicy. Okolice Włodkowica są fenomenem, Vaffa, Jasna, Krasnolód, Osiem Misek i Panczo.

2. Specjalizacja i pojawianie się różnych kuchni regionalnych/narodowych. Drugim pozytywem jest olbrzymia praca jaką wykonują ludzie z już istniejących konceptów, aby się rozwijać i dopracowywać swoje pomysły. Ostatnim jest Gastro Miasto.

3. Fala zamknięć, która pokazuje że Wrocław to wciąż początkujący rynek gastronomiczny.

4. Jeszcze więcej otwarć i jeszcze więcej zamknięć. Rynek gastronomi się rozwija, ale w tym momencie szybciej przybywa restauracji niż ludzi stale jedzących poza domem. Drugim aspektem będzie moim zdaniem jeszcze wyraźniejsza specjalizacja.

Tomasz Czechowski (Doctor Brew)

1. Długo nad tym myślałem i serce mówi stanowczo – VaffaNapoli. Doskonała atmosfera, pyszne jedzenie, obsługa uśmiechnięta i zawsze przyjemna. Rozbudowana karta alkoholi. Gdzieś się utarło, że jak po włosku, że jak pizza, że jak makarony, to tylko wino. W Vaffa do wyśmienitej pizzy i bardzo dobrych dań z karty, oprócz karafki wspomnianego wina, napijesz się dobrego piwa kraftowego, a jak jesteś fanem czegoś mocniejszego to uraczą Cię bardzo dobrym Negroni. Klasa!

2. Zdecydowanie miło się patrzy jak miejscówki, które zaczynały od zera, które zaczynały tutaj we Wrocławiu – wypływają na szerokie wody. Pasibus, Shrimp House czy Etno Cafe. Jeszcze niedawno małe biznesy, które na jakości i mocnym zaangażowaniu wyrastają na poważnych graczy ogólnopolskiego rynku. Ja na to patrzę z wielką przyjemnością i kibicuje z całego serca. To oczywiście nie stało się tylko i wyłącznie w 2018 roku, ale ja zauważyłem w ostatnim czasie mocną ofensywę w tym temacie. 
Drugim pozytywem jest otwarcie nietuzinkowych miejsc z dala od rynku. Okazuje się, że zaczynamy doceniać smak i ambicje, kręcą nas ciekawe projekty. Zaczynamy szukać w daniach tego WOW. W tym temacie, według mnie najlepsza robotę zrobiła w 2018 roku Nafta. Trzeba jeszcze wspomnieć o ulicy Zwycięskiej – niesamowity wysyp nowych miejsc w tym roku. Ja polecam Przystań Tu bistro.

Nie mogę nie wspomnieć o plażach miejskich. Niesamowicie przyjemna forma spędzania wolnego czasu na leżakach, przy muzyce na żywo czy innych atrakcjach. Wrocław plażami stoi, ale jedno jest pewne – Forma Płynna utrzymała klasę sprzed roku, a Prosto z mostu to ideał. Basen, ogromna przestrzeń, bardzo dobra pizza, boisko do siatkówki, mistrzostwa świata na wielkim ekranie. To najbardziej dopracowana plaża w tym mieście! Szacun.

3. Nie będę mówił o słabych miejscówkach, bo one są wszędzie. Znajdziesz takie w Londynie, Warszawie jak i u nas. Ja dostrzegam problem obsługi w Gastro. Ciężko jest znaleźć dobrego i zaangażowanego pracownika. Kelnerzy czy barmani zmieniają miejscówki bardzo często, co nie służy dobrze restauracji. W Polsce praca kelnera czy barmana jest traktowana raczej jako praca przejściowa/dorywcza. Nie raz zdarzało mi się, że w bardzo dobrej restauracji, kelnerka nie ma pojęcia o co chodzi w karcie, już nie mówiąc o doborze wina.

4. Myślę, że będzie dobrze. Wkraczamy w etap, gdzie przestajemy się bać i zaczynamy odważniej patrzeć na gastronomię. Nie chodzi o to, żeby powstało 15 spoko miejsc. Ja życzę nam wszystkim, żeby powstały kolejne 3, ale wybitne i tak co roku.

Bartek Deryło (KRASNOLÓD)

1. Nafta. W pierwszym tygodniu po otwarciu byłem chyba 3 razy, za każdym razem z innymi osobami, bo koniecznie wszystkim chciałem pokazać to miejsce. Unikalne jak na nasz wrocławski rynek. Jedzenie to tylko i aż część wizyty. Wspaniałe wnętrza, ogródek, obsługa. Jak tylko mam ważniejsze spotkanie z kimś spoza Wrocławia, to zabieram go właśnie do Nafty. Jest się czym chwalić! No i te lody w deserach! 

2. Przybycie Biegana do Yemsetu. Ktoś, kto współtworzył jedno z najlepszych miejsc we Wrocławiu jakim jest Dinette, po azjatyckich wojażach nie mógł wylądować w lepszym miejscu. Azja południowo-wschodnia wraz ze swoją kuchnią są mi szczególnie bliskie, dlatego cieszę się, że mam miejsce gdzie znajdę Som Tam, Khao Soi, wietnamską kawę czy mango sticky rice

3. Chyba wciąż za mało świeżości i innowacyjności, nowych konceptów które wprowadzają powiew świeżości w tym mieście.

4. Wrocław wciąż się rozwija i tak samo jest z naszym gastro. 2019 to będzie rok mocno przemyślanych i głośnych otwarć. Przynajmniej początek tego roku będzie mocny: Jaffa, Woosabi i jeszcze jedno miejsce z Azją, gdzie królować będzie prawilny ramen. Powoli idziemy w stronę jakości. Na szczęście! Wrocławianie coraz bardziej zwracają uwagę na jakość i produkt. Obyśmy ten trend utrzymali i mogli cieszyć się świetnym jedzeniem. Wszystkiego dobrego!

Mariola Monczak (Szefowa Kuchni Pod Papugami)

1. Bardzo dobre wrażenie – Przystań Tu, Śniadania w 1450.

2. Oczywiście Gastro Miasto. Mimo zamkniętej ulicy Hubskiej, organizacja na medal

3. Fuzja na solnym. Jak szybko się otworzyła, tak szybko się zamknęła. A tyle było obietnic …..

4. Otwarcie nowych małych miejsc prowadzonych przez ludzi, którzy myślą, że gastronomia to: szybko i lekki zarobek. Kończy się, jak się kończy… Coraz mniej doświadczonych pracowitych kreatywnych kucharzy.

Tobiasz Herman (Studio Kulinarne Browar Mieszczański, Petits Fours Cafe, Gastro Miasto)

1. Hmm. Jest ich na pewno kilka:

Ragu – zawsze na poziomie a do tego mam mocny sentyment z racji spotkań i podjętych decyzji biznesowych w tym miejscu.
Krasnolód na Włodkowica. Mam również dobre wspomnienia z ta dzielnica, a teraz jeszcze lepsze.
Rumbar- wieczorne drinki na bazie rumu tylko tam.

2. Rozwój wrocławskich, już teraz mocnych brandów takich jak Krasnolód, Mania Smaku czy Browar WBrew – w mojej ocenie idzie to w dobrym kierunku, w kierunku kooperatyw kilku różnych dobrych marek, które razem tworzą coś świetnego.
Oceniam również mocno angaż Paweł Bieganowskiwgo jako Szefa Kuchni w Yemsetu. Wierzę, że przyniesie niebawem ta wspólna praca coś dobrego i nowego, azjatyckiego.

3. Negatyw jest dobrym tłem dla pozytywu. Ważne żeby tła nie było więcej niż prawdziwego obrazu.

4. Znaczne podwyżki cen w menu około 20% =hejt dla całej branży gastro.

  • Jak to bywa w naszej branży, czynnik ludzki jest kluczowy. Niestety w dużej mierze pracownicy dostępni na rynku maja mocno wygórowane oczekiwania finansowe względem swoich umiejętności. Uważają, że często wystarczy ze oddychają i mogą mieć stawki jak standardowy kucharz z doświadczeniem i posiadającym podstawami pracy na kuchni. Ile to przypadków miałem, ze chce 20 zł netto /h, a już na dniu próbnym delikwent wykładał się na podstawach typu: zrób sos holenderski czy jajko w koszulce… niestety tak jest. Standardowo płaci się za wiedzę która się otrzymuje. Czy to w szkole czy nie. A w takich przypadkach raczej trzeba zejść na ziemie. Już nie wspomnę ile musi zrobić taka sama osoba obrotu żeby zarobić na swoją wypłatę.
  • Niestety szkoła gastronomiczna nie pomaga. Często osoby które ją kończą nie maja pojęcia na czym tak naprawdę polega zawód, który ukończyli – na pewno musi się coś zmienić. Może zamiast lepienia w szkole pierogów przez uczniów kilka lat może zdecydują się na wypuszczenie ich do restauracji na praktyki? Tak jak powinno być-2 razy w tygodniu. Na pewno więcej taki praktykant wyciągnie jak miesięcznie przepracuje około 64 h na kuchni w restauracji / gastronomi niż na lepieniu pierożków czy innej garmażerce. Wiem ze to biznes dla szkoły i trochę nie pasi, ale ewidentnej mija się z jej przeznaczeniem. Coś trzeba z tym zrobić! A teraz szefowie kuchni oraz cała załoga mocno jest za tym żeby szkolić nowe nabytki. Bo wiadomo jaki jest później problem z personelem.
  • Koszty produktów. Koszty produktów idą mocno do góry, nawet VAT podwyższyli na niektóre owoce morza 23% np. Krewetki.
  • Koszty eksploatacji lokalu. Ciekawe co z prądem będzie. Ale zapowiadają się podwyżki tak naprawdę. Nie chcę być pesymistą, ale prawdopodobne będzie czekało nas kilka spektakularnych zamknięć. Gastronomia obecnie zmaga się mocno rosnącymi kosztami. Dla nowo otwartych restauracji, którzy właściciele jeszcze nie mieli kontaktu z gastronomia może okazać się to zabójcze. Ceny lokali pod gastronomię są mocno wysokie pasujące i mające sens do konceptów w których drzwi się nie zamykają z napływem gości (żeby to utrzymać).

Maja Żak (PANI Z WARZYWNIAKA)

1. Restauracja „po drodze”. Fantastyczna obsługa, pyszna kuchnia, produkty najwyższej jakości.

2. Rosnąca świadomość produktu. Stawianie na produkty lokalne i dobrej jakości. Rozwój włoskiej kuchni (tej dobrej!)

3. W dalszym ciągu brak umiejętności kelnerskich. Żenujący poziom obsługi, obrażone,niedouczone kelnerki.

4. Mam nadzieje, ze zamkną się lokale, które reprezentują żaden poziom. Świadomość klienta rośnie, nie kupi ponownie ściemy, nie będzie wracał do miejsc, w których oszukują czy oszczędzają na jakości.
(Mam taką nadzieje!). Wydaje mi się, ze na nasz rynek dość mocno wejdzie kuchnia azjatycka.

Lech Galant (administrator grupy Gdzie dobrze zjeść we Wrocławiu)

1. Yemsetu. Świetne Sushi to podstawa, ale zdecydowanie warte zachodu. Rameny, tak standardowy jak i wege, lunche w dobrej cenie i zdecydowanie pozytywna załoga, cała. Można siąść przy barze, pogadać, pośmiać się. Generalnie dla mnie dobre podejście do gastronomii.

2. Oda bistro – totalny profesjonalizm od A do Z. Co o nich sądzę napisałem na grupie. Dla mnie rewelacja, tym bardziej, że na Cybulskiego a nie w ścisłym centrum, rozumianym przez rynek.

3.

4. Mam nadzieję, że lekkie przystopowanie z pizzą, na rzecz bardziej niszowych kuchni. Sądzę, że pojawiać się zaczną kolejne nowe miejsca, których brakowało. Na pewno zobaczymy jeszcze rameny. Pewnie dalej będzie eksplorowana kuchnia meksykańska. Osobiście mam nadzieję, na dobrą kuchnię hiszpańską. Sądzę, że zobaczymy także kuchnię japońską w formie bardziej restauracyjnej. Tak czy tak, będą powstawały także kolejne kurczakownie, burgerownie i pizzerie. Bo to się sprzedaje.

Kuba Boski (Sushi Corner i NABE)

1. Lubię własne rytuały, mimo że niemal codziennie odwiedzam nowe miejsca lub chętnie próbuję nowych pozycji z menu. Po otwarciu Nabe jedną z dobrych rutyn stały się domowe zakupy spożywcze na Hali Tęcza. Nie znalem tego miejsca wcześniej wiec to bardzo mile zaskoczenie.

2. Rozwój gastronomii/bistronomii osiedlowej, powstało kilka/naście dobrych projektów. Jemy coraz częściej, bardziej zwracamy uwagę na to kulinarne emocje, niż wielkości porcji, szukamy blisko domu/biura, a uczciwa kuchnia się broni.

3. Zamknięcie/brak realizacji kilku ciekawych miejsc np. Food market w siedzibie PKO na Wita, zamkniecie Fuzji, foodtruckowa stagnacja.

4. Marzy mi się koncept podobny do Warszawskich Koszyków w jeszcze lepszym wydaniu, gdzie mogłyby powstać skupisko małych i ciekawych bistr. Miejsce ze spójnym i mocnym marketingiem (otwarte również w późnych godzinach), również z przekrojem przez aktualną ofertę gastronomiczną na wzór Portugalskich/Hiszpańskich hal.

Cezary Chrobot (Nadodrze Cafe Resto Bar)

1. Green Cafe Nero na Kościuszki. Ze starej kawiarni bez pomysłu stworzyli mega klimatyczne i przyjemne miejsce do spotkań i pracy. Oczywiście jakość jedzenia jest sieciówkowa, ale bym na tym się nie skupiał. Kawa jest bardzo dobra.

2. Forest Bar – najbardziej chilloutowa plenerówka we Wrocławiu w otoczeniu drzewek i zieleni. Dużo piw rzemieślniczych.

3. Jako gastronom nie mogę się na ten temat wypowiadać.

4. W końcu targi śniadaniowe z prawdziwego zdarzenia i dalszy rozwój plenerówek.

Mateusz Grzęda (Mania Smaku)

1. Najczęściej zaglądałem do Yemsetu. To Inne sushi niż wszystkie

2. Impreza Gastro Miasto to bazar smaków niespotykany dotąd we Wrocławiu na taka skalę oraz przyrost jakościowych miejscówek

3. Rosnące ceny najmu, kosmiczne kwoty odstępnego za upadające lokale

4. Jeszcze więcej pizzerii.

Beata Śniechowska (Menu Motto)

1. Yemstetu, Oda, Napa, Olszewskiego 128.

2. Gastro Miasto.

3. Powstawanie nieprzemyślanych miejsc.

4. Więcej Azji.

Agnieszka Szydziak (Have a bite)

1. W 2018 moim ulubionym miejscem była moja własna kuchnia. Wracałam do niej po wytchnienie podczas rozczarowującej pogoni za doskonałym smakiem. Lekkie, świeże, proste produkty od jakościowych producentów to było coś, co przyniosło mi satysfakcję.

2. Zdecydowanym pozytywem jest spora ilość konceptów, które w tym roku otworzyło kolejne pokolenie osób związanych, a właściwie chyba mogę powiedzieć – wychowanych w gastronomii. Młodzi, zaangażowani, często z mocnymi ideałami. Trzymam za nich kciuki!

3. Cały czas niskie kompetencje i brak profesjonalizmu, a skrajnym negatywem jest dla mnie traktowanie gastronomii nie jako przestrzeni dla gościnności, ale opcji na szybki biznes.

4. Życzyłabym nam, abyśmy marnowali jak najmniej jedzenia, pili więcej dobrego wina, jedli uczciwy chleb z takim samym masłem i mogli wpadać do jakiejś obłędnej cukierni!

Dominik Seweryn Piątek (Szef Kuchni restauracji Novo2)

1. Ulubionym miejsce niezmiennie pozostaje Woo Thai i Thali.

2. Jestem miłe zaskoczony Nafta, Fuzja, Campo.

3. Na temat słabej gastronomi we Wrocławiu nie będę się wypowiadał, bo tu wiele czynników na to wpływa.

4. Rewolucji w 2019 się nie spodziewam ale czekam na otwarcie Mango Mama w OVO.

Andrzej Błaszczuk (Yemsetu)

1. Petits fours cafe

2. Gastro Miasto

3. Nadal otwierają się bardzo słabe knajpy.

4. Więcej restauracji na osiedlach, więcej Azji

Maciej Przestalski (Radio RAM)

1. Vaffanapoli

2. Ulice Włodkowica i Antoniego.

3. Wciąż za mała różnorodność we wrocławskiej gastronomii.

4. Może jakieś nowe wegańskie lokale w centrum? (brakuje Baszty i Żyznej)

Joanna Aniszczyk (I love to eat)

1. Dinette i Cukiernia Marcello.

2. Jest ich wiele, m. in. wszelkie wspólne działania wrocławskiej gastronomii. W poprzednim roku udowodniliśmy, że potrafimy razem gotować dla potrzebujących, łączyć biznesy, pomagać sobie wzajemnie i dobrze się razem bawić. Potwierdziły to wspólne imprezy i wydarzenia, tj. Gastro Miasto, Gastro Nocki czy Wrocławska Wiosna.
Cieszy również fakt, że wydłuża się lista miejsc we Wrocławiu ze świetną kuchnią i napiszę więcej, w niektórych z nich gwiazdka powinna wisieć przed wejściem już od kilku lat.

3. Wrocław miasto studentów i super, ale nie każdy może być kelnerem. Nadal kuleje obsługa i choć wielu pracujących w tym zawodzie doskonale rozumie charakter swojej pracy, to jednak spora większość ma obsługę gości w poważaniu. Widać to na poziomie podawania kawy z ciastkiem, jaki i serwowania dań na biznesowych kolacjach. W tym temacie jest bardzo wiele do zrobienia.

4. Przyglądając się potrzebom wrocławian oraz mając na uwadze trendy, które już w 2018 dały o sobie mocno znać, będziemy szukać miejsc, gdzie przy jednym stole usiądą veganie oraz mięsożercy, i wspólnie będą biesiadować na tak samo dobrym poziomie. Niemarnowanie jedzenia to już oczywistość, więc będzie to widoczne również w menu.

I przy okazji życzę wszystkim w 2019 roku samych wspaniałości, nie tylko na stole!

Irek Solicki (Horeca+ i Gastromarketing.pl)

1. Zdecydowanie Krasnolód!

Według mnie to najlepsze lody w promieniu 3000 km od Wrocławia. Chłopaki z KRASNOLÓDA zrobili w tym roku specjalnie dla nas genialne lody z czerwonych gruszek przywiezionych z podwrocławskiego sadu. Majstersztyk!

2. Bardzo duży wybór kuchni z całego świata na naprawdę dobrym poziomie co zobaczyć i spróbować można było na Gastro Miasto 2018

3. Ciągłe powstawanie „gastro koszmarków” serwujących wszystko od pizzy, przez pierogi, burgery, paluszki rybne itd. Specjalizacja to moim zdaniem klucz do sukcesu. Dobrym przykładem jest tu np. Shrimp House, Zupa, Pizza Pany

4. Według mnie ciągły rozwój kuchni wschodniej (ukraińskiej, krymskiej). Coraz więcej inwestorów z Ukrainy otwierać będzie we Wrocławiu lokale gastronomiczne. Dla mnie trend bardzo pozytywny, bo w 2018 roku poznałem tą kuchnię bliżej dzięki LVIV i KRYM.ua

Radzimir Wiśniowiecki (Gluten Appetit)

1. Zdecydowanie Oda Bistro.

2. Pozytywnie oceniam Oda Bistro. Za odwagę, za pyszne zmienne menu. Za atmosferę. Za wysoką jakość.

3. Moda na kebab niekoniecznie dobry i pizza na każdym kroku.

4. Mam nadzieję że wiele zaskoczeń. Kuchnia japońska i koreańska z prawdziwego zdarzenia.

Marcin (Balkan Burger)

1. Balkan, bo tu spędzam najwięcej czasu i najczęściej jem. Ale w końcu trafiłem do Mustafy w Berlinie i muszę przyznać, że to było naprawdę niezłe, aż chce się wrócić.

2. Oczyszczanie rynku z nietrafionych, słabych miejsc, a w to miejsce powstawanie wielu nowych, przemyślanych , otwartych na nowe kierunki. Jednak nie wystarczy fajna strona na fejsie czy kafelki za miliony, ludzie i tak zweryfikują autentyczność i jakość i albo wrócą, albo nie.

3. Negatyw dla wszystkich pseudo Januszy, żerujących na pomysłach innych i próbujących nieudolnie kopiować czyjąś pracę bez wysiłku.

4. Pewnie kolejne otwarcia i zamknięcia, bo to jest niekończący się film. Życzę sobie i wrocławianom fajnych eventów na świeżym powietrzu, nowej jakości na zlotach foodtrucków lub typu Gasto Miasto czy Gastro Nocki, gdyż imprezy plenerowe to nasz główny biznes.

Krystian Bruź (CAMPO)

1. Mam kilka takich miejsc: na śniadanie do Dinette, późny lunch do Taszki, deser: Nanan, kolacja w Jadce, by udać się do Browaru Stu Mostów na wieczorne piwo z zakąskami.

2. Pozytywnie mnie zaskoczyło Oda bistro, ciekawe, poszukujące menu, świetna obsługa, kolejnym zaskoczeniem jest kuchnia azjatycka we Wrocławiu świetny Woo Thai, niezłe Dim Sum. Na końcu Gluten Appetit, na przekór dietom: mączne, domowe jedzenie i ten rosół w niedzielę.

3. Cały czas jest wiele miejsc nieprofesjonalnych, bez pomysłu na kuchnię i ze złym serwisem. Brak dobrych praktyk wśród restauratorów, kucharze liczący na tzw. „koperty”, obrażeni niewiedzący co to gościnność kelnerzy.

4. Życzę całej wrocławskiej gastronomii wzrostów i profesjonalizmu. Marzy mi się inspektor Michelin we Wrocławiu, ale póki co to tylko marzenia. Mam nadzieję, na mocny hiszpański koncept we Wrocławiu i dalszą decentralizację restauracji na poszczególne osiedla. Wszystkim kolegom z branży powodzenia w Nowym Roku.

Arkadiusz Dziakowski (Szef Kuchni restauracji Agawa, Zdrowy Ferment)

1. Balkan burger z baraniną

2. Coraz większe zainteresowanie prostą kuchnią, bardziej naturalną.

3. Nie tylko we Wrocławiu, przede wszystkim zabieranie się za gastronomię tak zwanych dorobkiewiczow, ludzi bez wiedzy, którzy myślą, że jak otworzą lokal, to zostaną zaraz milionerem, zatrudniając na czarno ludzi i karmiąc byle czym. A gastronomia to ciężki kawał chleba.

4. Co czeka moim zdaniem – jeszcze większe świadomość konsumenta, który oczekuję od restauracji bardzo naturalnych smaków, prawdziwej kuchni, bez ściemy. Natura w 100 %, a ja bym bardzo chciał żeby jak najwięcej szefów kuchni czerpało z natury i z tego co nas otacza, wtedy to będzie prosta kuchnia, ale też dobra kuchnia.

Andrzej B. (czytelnik WPK)

1. W zależności jak patrzeć co jest ulubionym miejsce to…
a) Największe pozytywne zaskoczenie/otwarcie: Nafta, Petit Fours, Kebz
b) Jadłem najwięcej razy w 2019: Pizza Si, Panczo
c) Najchętniej wracam i zawsze się jaram idąc: Browar Stu Mostów, Yemsetu

2. Pozytyw? Jakość. Po fali otwierania się czegokolwiek, teraz może otwiera się mniej, ale pośród tego jest sporo perełek, przemyślanych od początku do końca, z jasną i konkretną wizją, wysoką jakością. Chyba więcej niż kiedyś takich miejsc. Napa, Oda Bistro, Petit Fours, Nafta, ostatnio Mercado. W sumie to i Kebz pasuje. To bym powiedział level wyżej niż otwieranie lokali stacjonarnych przez ekipy foodtrucków.

3. Negatyw? Dobre jedzenie to za mało, czyli zamknięcie kilku miejscówek, które broniły się smakiem, a mimo to na rynku się nie utrzymały: Egg Cafe, Baszta, Żyzna, Plastrami.

4. Przyszłość? Chciałoby się wreszcie powiedzieć, że nowoczesna Azja. Japońskie nie sushi, ramenownia z prawdziwego zdarzenia, wietnamska ze śniadaniowymi banh mi koniecznie, ale i turecka nie kebab, bliskowschodnia (syria, liban) czy chińska nie „chińczyk”

Zuza (Pici Pasta Wratislavia)

1. Chinkalnia – niezmiennie. Za trzymany od początku poziom, za pyszne, aromatyczne pierożki, za zawsze miłą i zorientowaną obsługę, za brak natrętnego marketingu i zadęcia. Uwielbiam tam chodzić, choć jako cukrzyk bardzo dawkuję sobie tę przyjemność, bo niewątpliwie jest mącznie i tłusto.

2. Pozytywne jest to, że mimo tego, że wrocławski rynek jest trudny, nadal są ludzie, którym chce się robić tu coś dobrego. Którzy chcą pokazywać Wrocławianom jasną stronę mocy, mimo fali krytyki i niezrozumienia, wiecznej polemiki o pieniądzach ciągniętej przez ludzi, którzy nie mają o tym pojęcia. Mamy Gastro Miasto, Gastro Nocki, mamy pasjonatów z Yemsetu, w kontakcie, Korby, Pieca na szewskiej, Vaffa, czy Stołu na szwedzkiej. Aż chce się krzyczeć: Wrocław, kur*a, ogarnij się i doceń, bo wiecznie żyć nie będą ?

3. Boli niestety to, że restauracje nie są w stanie obronić się we Wrocławiu jakością. Padają miejsca, gdzie za jedzenie można dać się pokroić, ale ludziom ciężko jest ogarnąć, że kanapka, choć pełna najlepszych składników, może kosztować 18 zł. Trwają natomiast te, których właściciele zamiast na szkolenia pracowników, wydają dziesiątki tysięcy na bycie w przewodnikach, agencje pijarowe i płatne artykuły w gazetach. A na talerzach smuteczek.

4. Oby większa stabilizacja, bo nie nadążam z odwiedzaniem nowych miejsc, zanim się zamkną

Total 10 Votes
2

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły