16.6 C
Wrocław
wtorek, 22 kwietnia, 2025

Thali Express – czy północny Wrocław je tylko w dowozie?

Moja dziesięcioletnia już przygoda z mieszkaniem na Zakrzowie to ciągłe myślenie o tym, dlaczego gastronomia w północnej części miasta tak mocno kuleje. Moich domysłów było mnóstwo i od razu podpowiem Wam, że w tym tekście nie odpowiem na pytanie – dlaczego. Wiem natomiast jedno – potrzeba gastronomii na choćby przyzwoitym poziomie, nie mówiąc już o wyżynach, jest ogromna, co potwierdza jedna weekendowa wizyta w Thali Express.

Początek mojej sympatii do restauracji Thali datuje się na drugą część roku 2016, kiedy to otwarto pierwszy lokal wyspecjalizowany w kuchni indyjskiej z charakterystycznym słoniem w logo. Dokładnie na ulicy Curie-Skłodowskiej, a od tego czasu zmieniło się sporo, bo Thali obecne jest i na Ruskiej, i na Jedności Narodowej, a także we wspomnianym Kiełczowie. Polubiliśmy się od razu i przyznam, że mając ochotę na hinduskie smaki, w pierwszej kolejności zwracam się w stronę właśnie Thali. Dlatego też niezwykle ucieszyła mnie wiadomość o starcie nowego projektu – Thali Express, akurat w moich okolicach, zwanych również zamiennie gastronomiczną pustynią.

Dlaczego pustynia w dalszym ciągu jest pustynią, a od kilku dobrych lat mało co pozytywnego wydarzyło się w kwestiach gastronomicznych na terenie Psiego-Pola i okolic?

  • społeczność – wiem, że duża część mieszkańców Psiego-Pola, Wilczyc i Zakrzowa zrówna mnie teraz z glebą, ale obserwując przekrój społeczny tej okolicy, to swego rodzaju mieszanka starych, zasiedziałych tubylców w podeszłym wieku, z ogromem młodych ludzi z kredytem na głowie i bardzo często dwójką-trójką dzieci. Rzecz jasna nie tyczy się to 100% społeczeństwa, ale jednak wymienione grupy stanowią dość pokaźny odsetek. W dość oczywisty dla mnie sposób łączy się to z mniejszymi możliwościami czy też chęciami zostawiania pieniędzy w restauracjach. Od dawna uważam, że kompletnym przeciwieństwem jest tu Ołtaszyn, gdzie knajpki pękają w szwach, a to głównie ze względu nie tyle ich jakość – choć także, a raczej na bogatszych mieszkańców. Choć…
  • brak odwagi restauratorów, bądź też słabe rozeznanie znacząco wpływają na taki, a nie inny obraz gastro na Psim-Polu. W powszechnym mniemaniu tutaj sprawdzi się tylko kebab i pizza. Może jednak trzeba dać szansę tej części osób zamieszkujących północ miasta, które nie mieszczą się w ramach moich powyższych rozważań?
  • brak jakości niejako koreluje z punktem wcześniejszym. Przykład działającego długo Mlekiem i Miodem pokazuje, że robiąc coś dobrego nawet na tak ciężkim terenie, da się funkcjonować. Z drugiej jednak strony pojawiały się przybytki w typie Kamienicy czy pseudo kubańskiej restauracji z pizzą, które z samego założenia skazane były na pożarcie.

Dochodzimy teraz do sedna sprawy – ta strona miasta to wielka sypialnia Wrocławia, gdzie – sądząc po porannych korkach – niewielu mieszkańców zostaje na cały dzień, a raczej większość wybywa w stronę centrum i ewentualnie tam załatwia tak frapujące potrzeby, jak zjedzenie obiadu. Psie-Pole i przyległości budzą się w weekend, a widząc nieprawdopodobny ruch przy malutkim kiosku, w którym umiejscowiono Thali Express, obstawiam, że jest to gastronomiczna pobudka na zasadzie – zamówmy coś na dowóz! Clou problemu wynika właśnie z tego, że przy sypialniach swoje żniwa zbierają restauracje rozwożące jedzenie. Często bardzo słabej jakości, czemu Thali mam nadzieję zaprzeczy.

Do Kiełczowa wybraliśmy się w sobotę z dzieciakami z myślą o zjedzeniu na miejscu. Ostatecznie nam się udało, ale chcielibyście zobaczyć nasze miny na widok powyższego kiosku, ustawionego przy głównej drodze, prowadzącej do Wrocławia. Spodziewaliśmy się chyba jednak czegoś innego. Wewnątrz znajdują się dwa stoliki, choć raczej docelowo ustawione jako miejsce oczekiwania kurierów na kolejne zamówienia. Zamówienia, które spływają do Thali Express hurtowo. Podczas naszego może 40-minutowego pobytu, telefon właściwie nie przestawał dzwonić, a w drzwiach zmieniali się kolejno goście podjeżdżający po jedzenie przygotowane na odbiór osobisty oraz rozwożący kolejne specjały kuchni hinduskiej kurierzy. Przyznam, że robiło to wrażenie, a jednocześnie utwierdzało mnie w moich przekonaniach o słuszności wcześniejszych rozważań nad stanem tutejszej gastronomii. Prawdopodobnie jest tak, że przeciętny mieszkaniec Psiego-Pola, Kiełczowa czy Zakrzowa jest już  wstanie zapłacić więcej za jedzenie, chciałby zjeść coś ciekawego, ale w dalszym ciągu w pierwszej kolejności wybierze opcję z dowozem, niż jedzenie na miejscu w restauracji.

Thali Express wpisuje się w ten obraz niemalże wzorcowo. Kuchnia hinduska należy do najciekawszych na świecie, a jednocześnie – widząc mnóstwo restauracji indyjskich – można śmiało powiedzieć, że Polacy po prostu ją lubią. Po drugie – doskonale sprawdza się w dowozie, bo wszelkiego rodzaju curry niewiele tracą na jakości nawet podczas dłuższych podróży.

My daliśmy radę zjeść na miejscu, w dodatku zjeść całkiem nieźle, pomimo okrojonego względem innych lokalizacji menu. Dzieciaki zdecydowały się wraz z żoną na ich danie ulubione, a więc butter chicken (30 zł) w wersji z wypiekanymi na bieżąco chlebkami naan. Kremowa tekstura, mięciutkie mięso oraz piękny czerwony kolor ze słodką nutą przy okazji każdego kęsa. Dobrze się to je, a sama wydawka działa w ekspresowym tempie pomimo nagromadzenia wspomnianych już wcześniej zamówień. Mój chicken jalfrezi (30 zł) wbrew zapowiedziom o ostrości, również kieruje swój charakter na słodką stronę, choć przyjemnie balansuje ją lekka kwaśność. Danie jest aromatyczne, warzywa chrupią, mięso bez trudu rozpada się pod naciskiem noża, a dodatek ryżu sprawia, że pod koniec potrawa staje się mocno sycąca.

Pojawienie się Thali Express w Kiełczowie to niejako potwierdzenie znanych faktów, że rynek delivery rośnie w siłę, a restauracje zlokalizowane w obszarach miejskich sypialni dość mocno otwierają się na ten segment. Chwalę każde kolejne miejsce, które oferuje coś więcej, niż tylko zakalcowatą pizzę czy śmierdzący kebab. Trzymam kciuki za rozwój, a współmieszkańcom okolicy życzę podobnie jak i sobie, jeszcze większej liczby ciekawych restauracji nawet na dowóz. 

Thali Express

Wrocławska 2, Kiełczów

FB

Total 11 Votes
0

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

3 KOMENTARZE

  1. Duża liczba restauracji na Ołtaszynie wynika z tego, że to osiedle jest bardzo oddalone od centrum, samo wydostanie się ze Zwycięskiej do Karkonoskiej zajmuje 15 minut, dlatego mieszkańcy mają restauracje na miejscu. Za to na Psim Polu jest ich mało, bo w 15 minut można dojechać na Grunwald.

  2. Myślę, że skoro jest takie zainteresowanie na wynos, to byłoby tak samo z opcją na miejscu ( gdyby oczywiście było gdzie usiąść). Zresztą jak trudno było o stolik w „mlekiem i miodem”, powodzeniem cieszą się też „czaku” na Psiaku czy obok kawiarnia „slodki adres”, czy „slodka pasja” na Litewskiej, o pizzerii na Kielczowskiej nie wspominając. Nie ma co robić z mieszkańców tutejszych jakieś niemoty, co to do restauracji nie pójdą, bo to bzdura. Pójdą i to z dzieciakami, jeżeli będzie ładnie, dobre jedzenie, a nie jakis szit.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły