Z wielkim zainteresowaniem obserwuję, w jaki sposób niektóre miejsca kompletnie samoistnie, bez przesadnej promocji, stają się kultowe, a przez to momentami nieosiągalne. Taki status swego czasu zdobyła sobie pierogarnia Bananicook. Pierogarnia przedziwna, bo posiadająca jedynie pracownię, w której same pierogi powstają, ale bez możliwości zjedzenia ich na miejscu. W dodatku produkująca codziennie ograniczoną ilość tych wspaniałych przysmaków, przez co stała się dla pierogowych miłośników z Wrocławia czymś w rodzaju kulinarnego Świętego Graala.
Po takim wstępie wydawać by się mogło, że po dwóch latach od startu napiszę Wam relację o wspaniałym rozwoju, kolejnych lokalach i zerknę na jakość pierogów Bananicook po tym czasie. Rzeczywistość gastronomiczna okazała się jednak bardziej nieprzewidywalna i te pyszne pierogi na jakiś czas zniknęły z rynku ze względu na różne kwestie formalno-osobiste, na całe szczęście pojawiły się znowu, choć już w nowym miejscu – w budynku sklepu z eko produktami BeMuke na Przyjaźni.
Powrót Bananicook przeszedł bez echa, tym bardziej, że wcześniej planowany termin otwarcia został przełożony i mało kto ogarniał, że to już. Mi udało się załapać, bo i śmiało mogę o sobie powiedzieć, jako psychofanie tychże pierogów oraz pierogów w ogóle. Skąd ich fenomen? To chyba składowa uczciwości, pamiętanych z domu smaków, wyczucia, ciasta.
Co ciekawe, pierogi w dalszym ciągu dostępne są jedynie z odbiorem własnym lub na dowóz poprzez Glodny.pl, i właśnie z tej drugiej opcji skorzystałem akurat pierwszego dnia, kiedy Bananicook stało się dostępne w portalu. Traf chciał, że akurat pracowałem w centrum, więc czym prędzej w porze obiadowej złożyłem zamówienie i raz jeszcze okazałem się szczęśliwcem, bo niedługo potem wyczytałem na facebookowym fanpage o skończonych zapasach pierogowych na ten dzień.
Żeby jeszcze bardziej przejrzyście opisać Wam moje podniecenie po złożeniu zamówienia, muszę nakreślić kwestię mojej miłości do pierogów, a ruskich zwłaszcza. Otóż nie ma tygodnia, kiedy nie zjadam pierogów, a zwyczajowo zdarza się to 2-3 razy. Nie znoszę jednak pierogów słabych, nijakich, niedoprawionych, ziemniaczanych. Podobną niechęcią pałam tylko do słabego chleba – nosi mnie, kiedy mam zjeść to pseudo pieczywo dostępne w sieciach. Słabych pierogów dookoła jest mnóstwo, dlatego też tak ciężko wyciągnąć perełki, dlatego też tak bardzo staram się doceniać tych, którzy robią to dobrze.
Oczekując na dowóz mojej paczki nerwowo przebierałem nogami, a kiedy w telefonie zadzwonił sms z informacją o korkach, przez które dostawa dotrze 15 minut później, moje ciśnienie jeszcze bardziej skoczyło. Wszystkie pretensje ustały jednak z chwilą przejęcia papierowej torebki z cudowną zawartością dwóch pudełek. Pudełka zostały zmienione – to pierwsza różnica, jaką zauważyłem. Papierowe kartoniki zastąpiły te plastikowe pudełka, na co ucieszyć się powinni wszyscy dbający o naszą ziemię.
Na dzień dobry powalił mnie buchający z pudełek aromat. Domowy, pierogowy do bólu, świeży, babciny. To pierwsze, co przychodzi mi do głowy na samo wspomnienie. Pierwsze otwarcie – jest dobrze, jest jak wcześniej, a to oznacza dobre wieści. Pierwsze przekrojenie i gryz – już wiem, że jest lepiej. Bardziej pieprznie, mocno serowo z delikatnym ziemniaczanym akcentem w farszu, a do tego z absurdalnie cienkim niczym kartka papieru ciastem. Bananicook, robisz to w cholerę dobrze! To są pierogi jak ze snu, to są pierogi z marzeń, lepsze od babcinych i maminych, lepsze od domowych. Tutaj gra wszystko, tutaj jest wyraziście i dokładnie tak, jak być powinno. Nie wiem jak udało się stworzyć to pierogowe cudo, ale chcę głośno powiedzieć – dziękuję!
Nie zmieniło się nic, poza lokalizacją oczywiście. W Bananicook zjecie najlepsze pierogi we Wrocławiu i nie podlega to żadnej dyskusji. Możecie nie lubić takiej proporcji sera do ziemniaków, możecie nie lubić takiej ilości pieprzu, ale obiektywnie musicie stwierdzić, że to jest pierogowy sztos. Gratuluję, bo tylko tyle mogę. Gratuluję, bo sam tak dobrych zrobić nie potrafię. Brawo! Zamawiajcie i cieszcie się tym smakiem.
Jaka cena takiej porcji?
22 zł