Zanim poznałem Damiana Chrostowskiego, słyszałem sporo na jego temat, ale przebijało się głównie jedno przesłanie – zbyt wielu podobnych fachmanów w kwestii pizzy nie znajdziesz w tym kraju. Lista miejsc, w których zostawił swój jakościowy, pizzowy znak, nie ma końca. Kiedy już się poznaliśmy, pomyślałem tylko jedno – takich wariatów lubię. Wariatów sięgających ambicjami kulinarnymi dalej, niż większość, wariatów kochających jakość, a przede wszystkich znających się na temacie. Od początku stycznia ustawił się na czele pociągu, jadącego pod nazwą Gruba Focca.
Czym jest owa Gruba Focca – to jakaś obraza, a może szyfr? Sprawa jest prostsza, niż mogłoby się wydawać, a zlepek dwóch słów stanowi zręczną, wchodzącą w ucho grę słów. Focca – to podłużna focaccia używana do przygotowywania pizzy rzymskiej. Nie jest to jednak focaccia w rozumieniu zbitego placka znanego z włoskich restauracji. Focaccia używana do wypieku pizzy rzymskiej – znanej z włoskich ulic, gdzie sprzedaje się ją na kawałki – to pulchne, bardzo mocno nawodnione ciasto, które m.in. właśnie tak wysokiej hydratacji zawdzięcza swoją lekkość. Gruba? Otóż focaccia pomimo swej lekkości, prezentuje się dostojnie, wyrasta wysoko, a wewnątrz pięknie zaznacza się siateczka, którą dobrze znamy choćby z rantów pizzy neapolitańskiej.
Czy to pizza, jakiej brakowało we Wrocławiu? Nie tak dawno pisałem Wam o pizzerii Via Romana, która specjalizuje się w podobnym produkcie, trend zauważalny jest również m.in. w Stanach Zjednoczonych, więc obstawiam, że tak. Wrocław stolicą polskiej pizzy jest, i basta – to wiemy. Do tej pory brakowało jednak jakiegoś balansu pomiędzy pięknymi plackami neapolitańskimi, a pampuchami w wykonaniu choćby Express Pizzy czy Biggy. Gruba Focca wydaje się być idealnym stanem pośrednim pomiędzy tymi skrajnościami. No bo tak – mamy odpowiedni, słuszny wymiar, odpowiednią grubość, a także niepowtarzalną lekkość.
Pierwsze dwa dni działalności Focci (?!) odpuściłem, ale wracając wieczorem z treningu w Hardym nie mogłem sobie odpuścić i wstąpiłem, aby zabrać coś do domu na delikatniutką kolację. Okazało się, że na godzinę przed zamknięciem trafił mi się los jednego z ostatnich szczęśliwców, którzy otrzymali swoje pizze, ponieważ za chwilę lokal się zamykał po wyprzedaniu całego dziennego zapasu.
Pierwsza, mocno kontrowersyjna kwestia, o której wyczytałem sporo komentarzy pod moją wrzutką ze zdjęciem z Grubej – kasa. Pieniądze zawsze rozgrzewają, nie inaczej jest w tym przypadku, a to ze względu na to, że ceny w menu nie należą do standardowych w rozumieniu przeciętnego zjadacza pizzy. Po grubszym przemyśleniu i spróbowaniu Grubej Focci mam już wyrobione zdanie i wiem jedno – po pierwsze nie należy zapominać o tym, że duża, 57-centymetrowa wersja zdecydowanie nie jest przeznaczona dla jednej osoby. To pizza dla dwóch, a może i trzech osób, a kwestię dotyczącą tego, co znaczy drogo, odkładam na inną opowieść.
Do menu zawitało 15 pozycji – momentami trochę pojechanych, nieoczywistych, w dwóch rozmiarach. Duża pizza, jak już wspomniałem powyżej, jest długa, mała z kolei stanowi jej połówkę. Całość przygotowywana jest na upieczonej już wcześniej focacci, na którą trafiają składniki i dopiero wtedy wszystko wędruje dalej do zapieczenia. Na początek wybieram połówkę Pepe (32 zł) oraz pół na pół Calabrię i Cheestera (77 zł).
Przewożąc do domu dwa pakunki w aucie, wydobywający się z nich aromat powodował, że chciałem wyskakiwać na każdych kolejnych światłach, aby w końcu spróbować tej pizzy. Ostatecznie po dowiezieniu do celu przystąpiliśmy do ataku na niestandardowe, grube, wysokie kartony. Cheester to po prostu pizza serowa, choć mówienie o niej w kontekście „po prostu” raczej nie przystoi. Połączenie serów jest niebanalne i już samo to zasługuje na pochwałę – edam, mozzarella, bursztyn – mój ulubiony ser, cheddar, a na dokładkę intensywnie pachnący crunch serowy i puder z boczku. Amen. Jesz i nie możesz przestać, choć już nie możesz, bo dwa kawałki skutecznie zapychają żołądek. Jest w tej pizzy jednak coś niesamowitego – pomimo tej sytości, rozmiaru, każdy kęs jest lekki, ukazujący wyrośnięte wnętrze ciasta. Pepe, a więc Foccowa wersja pepperoni z lekko szczypiącym podniebienie salami piccante. Co zwraca uwagę, to naprawdę spora ilość sera, niepozwalająca zapomnieć o tym, że mamy do czynienia z 57-centymetrowym potworem, którego celem jest skuteczne zniszczenie wszelkich postanowień o odchudzaniu. Calabrię wybrałem z ciekawości, a to z powodu użytych tutaj fioletowych ziemniaków oraz ulubionej, ostrej i tłuściutkiej kiełbasy n’duja. Nieźle to gra, wygląda obłędnie, bo do fioletu i czerwieni dochodzi jeszcze szpinak oraz ricotta, a także spajająca wszystko śmietana oraz ser. Nie ma żartów, moi drodzy. Obstawiam, że będzie to jedna z bardziej instagramowych pizz z Wrocławia.
Jak wypada Gruba Focca? Dobrze, bardzo dobrze wypada. To przykład jakościowej pizzy na grubym cieście. To udowodnienie, że pizza na grubym cieście w dowozie – póki co nie mają stolików w lokalu, jest możliwa do wykonania ze smakiem i bez odrzucającej tłustości oraz pampuchowatości ciasta. Ciastem jestem zresztą zachwycony – Damian pokazał raz jeszcze, że na tym elemencie pizzowej sztuki zna się doskonale. Pizza alla Romana została odczarowana na dobre i obstawiam kolejnych otwarć w tym temacie już niebawem, bo atrakcyjność i przyjemność jedzenia pizzy rzymskiej jest ogromna, a jeśli dołoży się odrobinę szaleństwa – jak w przypadku ekipy Gruba Focca – otrzymujemy pyszny efekt. Ich hasztag #GrubaFoccaAlboWcale ma moc podobnie, jak ta pizza!
Ważny tip – Gruba Focca świetnie smakuje na zimno, ale jeszcze lepiej na śniadanie drugiego dnia. Wystarczy w piecu ustawionym na 200 stopni podgrzać ją, aby otrzymać odświeżony, lekki i chrupiący placek bez uczucia potężnej ciężkości.
Gruba Focca
Hubska 72 b
Focca – Fokki
Czemu tak drogo?