Moją największą miłością makaronową już na zawsze zostanie Ragu. Tak po prostu, bez żadnych zaskoczeń. Bywam tam regularnie i każdorazowo otrzymuję genialne uderzenie smaku. Dzisiaj jednak o miejscu odległym od Ragu o niespełna kilometr w ujęciu geograficznym, a także lata świetlne w kwestii rozmachu i popularności wśród wrocławian.
Czy to źle? Oczywiście, że nie, bo zarówno jeden, jak i drugi rodzaj restauracji jest potrzebny. Pici Pasta działa sobie bez zadęcia, na luzie, a od początku 2020 roku również w nowym, większym niż dotychczas lokalu. Lokalu przejętym po Bistro Parlament – przestronnym, z większymi możliwościami, choć dalej na tej samej, niespecjalnie łatwej dla gastronomii ulicy Szczytnickiej.
W weekend próżno szukać w Pici Pasta kolejek, dlatego bez żadnego problemu zasiadamy przy wybranym stoliku, wybierając ładnie nasłonecznione miejsce. Menu wydaje się być nieco szersze od tego pierwotnego, do tego przed lokalem zauważamy tablicę z wypisanymi daniami specjalnie przygotowywanymi na weekend. Punktem przewodnim Pici Pasta jest przygotowywany własnoręcznie makaron i już sam ten fakt sprawia, że warto zwrócić wzrok w stronę tejże restauracji.
Na pierwszy ogień idzie makaron dla młodych – linguine alfredo z kurczakiem (23 zł). Idealnie ugotowana w punkt pasta, parmezan, kawałki kurczaka, a to wszystko w żółtych barwach, a do szczęścia zabrakło chyba trochę sosu, który nadałby odpowiedniej wilgotności. W międzyczasie na mój stolik trafia carbonara (23 zł) i utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to topowa, mogąca stawać w szranki z najlepszymi we Wrocławiu, carbonara. Lekka kremowość jajka, zaznaczony pieprzowy charakter i cudnie zesmażone, chrupiące guanciale, które stanowi element konkretnego uderzenia smaku. Jak dla mnie – pięć z plusem. W tym samym czasie, co mój makaron, u żony pojawić się miało jej zamówienie, ale sympatyczny pan kelner podszedł i poinformował grzecznie o nieudanej próbie przygotowania zamówienia i lekkim opóźnieniu, proponując w ramach rekompensaty zupę. Minestrone sprawdziło się nieźle w formie przystawki przed oczekiwaną pastą, rozkręciło apetyt swoim warzywnym motywem przewodnim oraz dość interesującą, subtelną pikantnością. W końcu po chwili dotarł makaron pici z jagnięciną. Sam makaron jest specyficzny, grubszy, przypominający bardziej kluseczki. Idealnie sprawdził się w przypadku takiej kompozycji, absorbując mocno wyrazisty smak jagnięcego ragu, wzmocnionego odrobiną parmezanu i pietruszki. Udana, uczciwa rzecz.
Czy rewizyta po dwóch latach w Pici Pasta zmieniła moje postrzeganie tego miejsca? Wręcz przeciwnie, utwierdziła mnie w przekonaniu o sensowności jego działania. Gdyby porównywać Pici to wspomnianego Ragu, to brak tu pewnego kulinarnego szaleństwa i odpowiedniego wykończenia, magicznego dotknięcia. To jednak właśnie charakter i pewien wyznacznik Pici Pasta, stanowiący ogromny atut w postaci autentyzmu, którego nie da się podrobić. Przychodząc na Szczytnicką wiesz, że nikt Cię tu nie oszukuje. Wiesz, że ktoś ma spore serce do gotowania i chce przedstawić na talerzu to, co najlepsze. Ja kupuję taką ideę i trzymam mocno kciuki, aby kolejki jednak się ustawiły, bo im więcej smacznych makaronów, tym lepiej.
Pici Pasta Wratislavia
Szczytnicka 28