Kolejne odcinki serii #KoronaDelivery się pojawiają, a sytuacja gastronomii – poza pojedynczymi otwierającymi się restauracjami – nie ulega zmianie. Gastro w dalszym ciągu w towarzystwie hoteli i stoków pozostaje zamknięte bez perspektyw na szybkie otwarcie, dlatego ciągle musimy poszukiwać miejsc dostarczających sensowne jedzenie z dowozem. Dzisiaj zapraszam na kolejny odcinek gastro pamiętnika, a zarazem na początek akcji #WPKwspieraGastro, w której postaram się pomóc lokalnym restauracjom.
Zerknijcie na kanał WPK na YouTube, zostawcie subskrypcję i oglądajcie ostatni film.
#KoronaDelivery #1 | #KoronaDelivery #2 | #KoronaDelivery #3 | #KoronaDelivery #4 | #KoronaDelivery #5 | #KoronaDelivery #6 | #KoronaDelivery #7 | #KoronaDelivery #8 | #KoronaDelivery #9 | #KoronaDelivery #10 | #KoronaDelivery #11 | #KoronaDelivery #12 | #KoronaDelivery #13 | #KoronaDelivery #14 | #KoronaDelivery #15 | #KoronaDelivery #16 | #Korona Delivery #17 | #KoronaDelivery #18 | #KoronaDelivery #19
Okami zamknęło się na jakiś czas w okresie grudniowym, ale na szczęście obawy o zamknięciu na stałe nie okazały się prawdą i w styczniu mogłem zamówić ich rameny z dowozem przez Wolt. Śledzę postępy chłopaków z Ruskiej regularnie i wydaje mi się, że z miesiąca na miesiąc ich wywary smakują coraz lepiej. Tantanmen z mielonym mięsem wieprzowym to mój faworyt zarówno za względu na konkretną ilość dodatków, jak i pasującą do pory roku ostrość, a co z tego wynika, konkretny charakter. Jest lekko ostry, delikatnie gryzie w przełyk i cieszy podniebienie. Drugi strzał – Wakayama ramen z sojowym tare i klasycznym boczkiem chashu. Dobre rzeczy, dobrzy ludzie, warto wspierać.
3 x 10 zł na zamówienia w WOLT na hasło WPKXWOLT dla nowych użytkowników
Pod koniec 2020 roku wymyśliłem sobie w głowie, że w jakiś sposób powinienem wykorzystać swoje zasięgi blogowo-social mediowe, aby mocniej zaangażować się w akcję #wspieramgastro, choć wydaje mi się, że chyba i tak całkiem przyzwoicie promuję ją codziennymi działaniami na WPK. Wymyśliłem akcję #WPKwspieraGastro, polegającą na tym, że razem z restauracjami, które się do mnie zgłoszą, przygotujemy wspólne danie, a Wy będziecie mogli je zamawiać w tych właśnie miejscach – z dowozem lub na odbiór osobisty. Jako pierwsza odezwała się do mnie Ola z Folgujemy. Dość szybko doszliśmy do porozumienia w kwestii tego, co chcemy robić. Miało być streetfoodowo, ale jakościowo. Padło na hot dogi, które ze wszystkich dań ulicznych akurat we Wrocławiu niespecjalnie się przyjęły. Postawiliśmy na dwie opcje – z kiełbasą białą oraz krokietem serowym, aby zarówno mięsożercy, jak i osoby wege były zadowolone. Dodatki? Domowy sos duński, kapusta i prażona cebulka. Minimalizm, prostota, klasyka na poziomie. Jak wyszło? Zdecydowanie polecam Wam spróbować. Dobry smak na długo pozostaje w ustach, a przy okazji można pomóc Folgujemy przetrwać ten dziwny czas. Przy okazji zabrałem do auta przekąskę w postaci kulek serowych, hummusu oraz ciast dla osób zmagających się z insulinoopornością – jak moja żona. Porządne, streetfodowe rzeczy.
Tworzenie rankingu najlepszych pączków we Wrocławiu trwa i nie mogę powiedzieć, że zbieranie materiału nie należy do przyjemnych rzeczy. Zdecydowanie największymi wygranymi całej sytuacji są moje dzieciaki, którym przypada nadprogramowa ilość słodkości w tym okresie. Ktoś jednak musi się poświęcić, skoro ja słodyczy nie jadam, a podczas testów tylko próbuję poszczególnych, aby jednak stworzyć zestawienie zgodne z moimi przekonaniami. W ten oto sposób trafiłem oczywiście do Gigi. Gigi słynącego z pączków od dawien dawna, i muszę przyznać, że o ile nie chcę zdradzać szczegółów odnośnie rankingu, tak dość oczywistym jest znalezienie się w nim cukierni z Gaju. Genialne pączki z kremem pistacjowym, chyba jeszcze lepsze z pomarańczową ricottą, a przecież i przy tak naładowanych smakiem pączkach, te z cudownie pachnącą różą również powodują szybsze bicie serca. Idźcie na te pączki, bez dyskusji! A, nie mogłem odmówić sobie kanapki z mortadelą, ale chyba Was to nie dziwi, prawda?
Moje pierwsze wspomnienia z Kozacką Chatką pochodzą z ulicy Wejherowskiej, gdzie rozpoczęła się wrocławska przygoda tego wschodniego konceptu. Obecnie tamta lokalizacja już nie działa, ale dobrze ma się – o ile tak można powiedzieć w okresie lockdownu – druga, na Energetycznej. Lokal na czas zawieszenia przemienił się także w sklep, gdzie można kupić produkty od lokalnych producentów – wędliny, miody, przetwory. Do auta wziąłem pierogi ruskie – mocno ziemniaczane, na moje oko przydałoby się tu nieco więcej pieprzu oraz świetne bliny z mięsem – ulubione danie z Chatki moich dzieci.
Jakiś czas temu opisywałem swoje przygody z restauracji Woo Thai, dzisiaj zabieram na szybką wycieczkę do Woo Thai Street Food z Grunwaldu. Dla młodych smażony ryż, dla mnie gaeng panang curry z dość wyraźną ostrością, które przypadło mi do gustu, a porcja wydaje się być ogromna i nie dałem jej przejeść za jednym razem. Czy uliczna wersja Woo Thaia jest godna polecenia? Zdecydowanie.
Dziwnie się zdarzyło, że w ostatnim odcinku #KoronaDelivery zapomniałem wspomnieć o piwie, co nie dzieje się zbyt często. Chciałbym Wam dzisiaj pokazać dwa miejsca, w których można zamówić piwo kraftowe z dowozem do domu bez konieczności przemierzania sklepów specjalistycznych. Osobiście lubię Piwnicę czy Drink Halę, ale też jestem fanem nowoczesnych technologii, więc chętnie korzystam z wyrastających jak grzyby po deszczu sklepów internetowych z piwem kraftowym. Po pierwsze i lokalnie – Piwne Mosty, a więc sklep Browaru Stu Mostów, ale nie myślcie, że tylko piwa ze stolicy Dolnego Śląska tu kupicie. Nie, nie, w żadnym wypadku. Ogromny wybór piw z polskich browarów, a także sporo dobrych zagranicznych, nieoczywistych i ciężko dostępnych w kraju. Możecie sobie też na spokojnie zamówić przed ekranem komputera i odebrać na miejscu w Concepcie Stu Mostów. Druga propozycja na dziś, to puszkipiwa.pl, a więc sklep powstały z potrzeby chwili, a więc zamknięcia gastronomii, do której swoje trunki dostarcza browar Ziemia Obiecana. Szybkie przebranżowienie się czy też dostosowanie do sytuacji na rynku przełożyło się na otwarcie sklepu z bardzo dobrymi cenami, a już najbardziej obok fajnej jakości piw urzekła mnie sfera wizualna puszek. Klasa.
Brak możliwości pojechania z dzieciakami na narty to jedna z największych wad i absurdów obecnej sytuacji, dlatego kiedy tylko spadnie jakikolwiek śnieg, szukamy miejscówek do pojeżdżenia choćby na sankach. Czytelnicy polecali nam górkę w Sobótce, a że od dawna miałem w planach odwiedzić znajdującą się w pobliżu pizzerię, nie zastanawiałem się specjalnie długo. Trzeba przyznać, że zaparkowanie w Sobótce pod górką graniczy z cudem, a liczba saneczkarzy przeszła moje wszelkie oczekiwania, natomiast kompletnie bez tłumów zjedliśmy pizzę ze Stacja Neapol w Rogowie Sobóckim. Słyszałem wiele dobrego o tym miejscu, ale… nie sądziłem, że będzie aż tak dobrze. Przepyszna, neapolitańska pizza z dość wysokim, puszystym i napompowanym rantem, świetnym delikatnym sosem pomidorowym oraz dobrym składnikiem. Wybraliśmy klasycznie margheritę dla młodych oraz pizzę z ndują i cebulą. Pycha, naprawdę pycha, i chyba nie była to tylko konsekwencja wcześniejszego kilkugodzinnego marznięcia podczas sankowania. Jeśli jedziecie w tamtym kierunku, koniecznie wpadajcie do Stacji Neapol.
Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie