fbpx
1.1 C
Wrocław
czwartek, 12 grudnia, 2024

Rachunek wstępny, czyli podwójne standardy gastronomii

Polskiej gastronomii nie zaorała pandemia, polskiej gastronomii nie zaorał polski rząd – choć robił wiele, aby się tak stało. Polska gastronomia zaora się sama, choćby rachunkami wstępnymi. Skąd taki wniosek?

Poniedziałek, godzina obiadowa na wrocławskim Rynku. Wchodzę do jednej z restauracji działających na wynos i zamawiam jedzenie, aby skonsumować obiad – nielegalnie – na ławeczce. Zamawiam, płacę i otrzymuję do ręki to:

Rachunek wstępny – co to?

Dla wyjaśnienia – to nie jest rachunek fiskalnym. To rachunek wstępny, inaczej kelnerski, czy też niefiskalny. Nazwa ma tu najmniejsze znaczenie. Ważny jest fakt, dla którego w ogóle się w tej opowieści pojawia. To wydruk z boniarki podłączonej do systemu restauracyjnego, takiego jak choćby POS. Standardowo służy jako bon trafiający np. do kelnera, aby wiedział, jakie dania podać do konkretnego stolika. Żeby było jasne – na pierwszy rzut oka nie różni się wiele od paragonu fiskalnego. Kiedy jednak mu się przyjrzymy, zauważymy, że brakuje tam choćby nazwy firmy.

Dla jasności – wydanie paragonu fiskalnego jest obowiązkiem każdego przedsiębiorcy przy każdorazowej sprzedaży, niezależnie od tego, czy klient chce go otrzymać.

Podwójna moralność

Dlaczego o tym piszę? Bo jako gościa prowadzącego firmę od wielu lat, wkurza mnie to niemiłosiernie. Mówiąc pokrótce – to zwyczajne złodziejstwo. W biały dzień w dodatku, na płycie rynku sporego miasta europejskiego. Bez żadnych skrupułów, bez żadnego wstydu. Tak to brutto zamienia się w netto, w taki to sposób obowiązek podatkowy znika w jednej chwili.

Ja swoje podatki płacę co miesiąc, choć momentami nie jest łatwo – koszty już jednoosobowej działalności są w Polsce porażające. Ale ja nie o tym. Płacenie podatków – czy się z tym zgadzamy, czy nie, czy sympatyzujemy z obecną władzą, czy nie, to nasz obowiązek wobec kraju. Nie czas tu na dyskusję o sensowności i wysokości poszczególnych danin, bo ten temat wałkowany był wielokrotnie. Po prostu coś we mnie buzuje w środku, kiedy otrzymuję taki rachunek wstępny, od którego nikt nigdy nie odprowadzi podatku.

Tłumacząc na chłopski rozum – właściciel firmy prowadzącej tę restaurację sprzedaje towar, ale go nie fiskalizuje. W sensie nie odprowadza podatku od tejże sprzedaży, bo przecież niczego nie sprzedał. Czego nie rozumiesz.

Jak to się ma do sumienia tego człowieka? Obstawiam, że ma to w dupie, bo kasa się zgadza. To, że okradasz swój kraj, a potem głośno krzyczysz, że drogi dziurawe, szpitale zapchane, no i politycy złodzieje! A ty taki uczciwy, mały żuczek z wrocławskiego Rynku, który nie może pracować przez covid.

No i tu pojawia się drugie dno. Ten żuczek dostał subwencję z PFR zgodnie z zasadami, wykazując spadek obrotów w stosunku do roku poprzedniego. Ale dlaczego wykazał spadek? Bo nie wykazuje przychodu, no bo przecież paragony są niefiskalizowane.

Kumamy mechanizm? Dodajemy jeden do jednego i gość nie dość, że zarabia nie płacąc podatku, to jeszcze dostaje subwencję w wysokości wyższej, aniżeli mu się faktycznie należy – w tym przypadku coś w okolicach 600 tysięcy złotych. Czyli oszustwo podwójnie – tak już konkretnie, natomiast szkoda mi czasu na ocenianie moralności takiego zachowania. Myślę, że każdy sam musi spojrzeć sobie rano w lustro. Chyba, że wartością nadrzędną w życiu są pieniądze.

Nieuczciwa konkurencja

Dobra, a jak taki proceder ma się do uczciwej konkurencji? I tu dopiero zaczynają się jaja. Kiedy nie odprowadzasz podatku od swoich potraw, nie musisz tak bardzo dbać o liczenie foodcostu, kosztów pobocznych, bo i tak coś tam zostanie siłą rzeczy. Zróbmy to na przykładzie – burgerownia A i burgerownia B. Ta pierwsza sprzedaje burgera jak na bonie za 27 zł. Powiedzmy, że knajpka B sprzedaje za tyle samo, a foodcost obu to 8 zł. Tylko, że przedsiębiorca B odprowadza od tej kwoty 27 zł 8% stawkę VAT oraz 19% podatku od dochodu, więc jeśli dobrze policzyłem, w kieszeni zostanie mu 14,28 zł. Ten z restauracji A nie odprowadza nic, więc zostaje mu 19 zł. Taka subtelna różnica. Może więc grać niższą ceną końcową produktu. 

Takimi zachowaniami gastronomia sama strzela sobie w kolano, stopę i skroń. Zwłaszcza w tym trudnym okresie, w przededniu ponownego otwarcia restauracji po lockdownie. Żaden świadomy takich zachowań obywatel nie kupi bajeczek o biednych gastronomach, którzy muszą ratować się przed fiskalnym dociskiem ze strony rządu. Albo jesteś uczciwy, albo jesteś ściemniaczem – nie ma trzeciej drogi.

Zwracajcie uwagę na to, co dostajecie jako rachunek, bo to tak naprawdę dbanie o wspólne dobro tego i tak chorego kraju. I choć spodziewam się fali hejtu na moją osobę związaną z tym tekstem, bo przecież zły blogier atakuje pogrążone w pandemii restauracje, to czara goryczy się we mnie przelała w momencie, kiedy na pięć ostatnich wizyt w restauracjach, trzy razy otrzymałem rachunek wstępny. Sorry, nie tędy droga. I mogę nienawidzić obecnej władzy, mogę ją wyzywać, ale jeśli jeszcze my będziemy przykładać rękę do tego, aby prawo stało się w Polsce tylko teoretyczne, zostanie nam tylko wywiesić białą flagę i oddać się we władanie szaleńców. Nieprzestrzeganie prawa przez kogoś innego nie sprawia, że sami możemy tak postępować. Ja zalecam po prostu odwiedzać restauracje, które odprowadzają podatki, zatrudniają uczciwie ludzi i tak naprawdę ich właściciele rozumieją, jakie koszty wiążą się z prowadzeniem gastronomii w Polsce. A tacy nieuczciwi przedsiębiorcy od wielu lat robią fatalną robotę dla całej gastronomii i podkopują dołki pod reputacją branży.

Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie

Total 675 Votes
215

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

18 KOMENTARZE

  1. Bardzo dobrze napisane. Samozaoranie pełna gębą. Dodatkowo restaurator pokazuje swoim pracownikom jak… mogą go okradać. No bo kto będzie liczył te wszystkie paragony.

    • To jest właśnie najlepsze, że namawiasz kogoś, żeby kradł, więc w sumie nie możesz mieć pretensji o to, że ktoś okradnie ciebie:)

  2. Fascynujące, tylko jak rozumiem to faktycznie strzela sobie w kolano bo jakby wszystko by było ładnie i cacy to by dostał większą subwencję. Sam przedsiębiorca jest dla ciebie oszustem, ale nieuregulowana sprawa napiwków, które dobry kelner w dobre restauracji zbija nawet wysokości 2 pensji minimalnych bez opodatkowania to już nie. Broń rękę Pana od sięgania po napowki, one się im po prostu należą. Patrzenie na gastrobiznes od tylko jednej strony jest bardzo nieobiektywne.

    • Nie, subwencja obliczana była od spadku przychodów. Nie fiskalizujesz, notujesz większy spadek. Ciężko zrozumieć?

    • Napiwek to moja darowizna – nawet na tym chciałbyś położyć swoją socjalistyczną łapę i zabrać kelnerowi połowę. Weź się sam do roboty a nie próbuj okradać innych dorabiając do tego rzewną śpiewkę o sprawiedliwości społecznej.

  3. Brawo za opisanie rzeczywistości, każdy zanim rzuci kamień w kogoś niech sprawdzi czy czasem sam nie zasługuje na przywalenie głazem. Tacy nie patrzą na wspólne dobro, czy prawo, liczy się koniec własnego nosa i takich jest coraz więcej, dzięki za zwrócenie uwagi, sama ją będę innym zwracać.

    • Niech każdy spojrzy na siebie czy nie ma nic do zarzucenia sobie np robiąc remont czy robi to firma która płaci podatki czy Pan Zenek po fajrancie albo na zwolnieniu lekarskim którego koszty ponosi zatrudniająca go firma budowlana ale Panu Zenkowi zapłacimy sto zł mniej a on nie odprowadzi podatków ale odbierze zlecenie firmie która go zatrudnia . PAN piszący artykuł nie na pojęcia gdzie poszły pieniądze z pierwszej tarczy- specyfika gastronomii to usługa i natychmiast paragon a jak ma się to do innych branż np budowlane prace wykonane w kwietniu a rk wystawiony w maju spadek przychodów w kwietniu można wykazać w 100% a branża nie była nawet zamknięta. Nie szukajmy źdźbła w oku bliźniego mając w swoim belkę. Ponadto pomoc przyzna była na pracownika i utrzymanie jego zadrudnienia a nie rekompensacje utraty zysków

  4. I to jest najbardziej denerwujące w tym wszystkim. Jesteś uczciwy, płacisz podatki, masz mimio wszystko dosyć spory spadek obrotów, ale nie kwalifikujesz się na żadną z tarcz… po zamknięciu w październiku. A koszty stałe nadal jakie były takie są… a ktoś kto kąbinuje dostaje w cholerę kasy od państwa. I, gdzie tu sprawiedliwość?

    • Nie ma sprawiedliwości, bo nie od dziś wiadomo, że w większości ma ten co kombinuje i kradnie. Reszta to kwestia sumienia 😉

  5. Po pierwsze – skoro foodcost burgera to 27 pln to ten „nieuczciwy” zarobi 19 a nie 27pln. Podstawowa wiedza ze szkoły się kłania – u autora z tym słabo jak widać.
    Po drugie – przecież nikt nie zabrania upomnieć się o paragon fiskalny. Kumata obsługa zacznie szybko podejrzewać, że klient może narobić problemu i nie będzie tak chętnie „kombinować”.

  6. Bede unikal
    Tylko prosze o nazwy, tych uczciwych z 5 i nieucziwych
    Ps. Uwazam ze kanciarzy nalezy zglaszac, dla mnie to takie same gnoje jak ci scigaja za brak kaganca

  7. Czyli nie polecasz Soczewki? A kiedyś pisałeś, że mają genialne i idealne hamburgery.
    To że dostałeś rachunek wstępny, nie dowodzi, że Soczewka nie odprowadza podatku. Mogli nabić na kasę i ci nie dać. Mogłeś przecież poprosić o paragon.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły