Gdzie je ten gość prowadzący Wrocławskie Podróże Kulinarne? W skrócie – w wielu miejscach, a w moim cyklu staram się Wam przedstawić pokrótce każde z nich, aby odpowiedzieć na pytanie – gdzie zjeść we Wrocławiu. Dzisiaj pyszna kuchnia polska, tajska, świetne burgery, pastrami i lody z dzieciństwa. Smacznego!
Na bieżąco moje kulinarne podboje możecie śledzić na Instagramie WPK.
Gdzie je WPK #1 | Gdzie je WPK #2 | Gdzie je WPK #3 | Gdzie je WPK #4
Lodziarnia Zawalna
Pewnie każdy z nas ma swoją ulubiona lodziarnię z czasów dziecięcych. Moje wspomnienia kręcą się wokół ulicy Zawalnej, dlatego też przynajmniej 3-4 razy do roku zabieram tam swoje dzieciaki, aby zjeść te truskawkowe cudeńka. Kremowe, owocowe, pyszne po prostu. Lubię ich, bo funkcjonują sobie trochę na peryferiach gastro, na uboczu, ale dalej robią lody, które smakują, niczym w dzieciństwie. A wspomnień z najmłodszych lat nie da się oszukać – tutaj emocje odgrywają główną rolę. Idźcie i zjedzcie tę truskawkę.
Amerykański Sen
Kiedy słyszę pytanie – co zjeść na Zakrzowie, dość wymownie zawsze się uśmiecham. Drodzy Państwo, niewiele. Jest jednak jedno miejsce, które zasługuje na pochwały i polecanie. To oczywiście Amerykański Sen – skromny kiosk, w którym można zjeść i owsiankę, i pastrami, i zabrać kanapkę do pracy, a od niedawna także smash burgery. Dobre burgery! Mój cheeseburger hot faktycznie miło rozgrzewa, a cudnie skarmelizowane mięso oddaje genialny smak wołowiny. Kotlety są cieniutkie. Jako, że są dwa, z dodatkowo roztopionym serem na górze, sycą mocno. Jedne z lepszych burgerów w mieście, zdecydowanie. Warto podjechać do nich nawet na Zakrzów, a co! Mój hot 19 zł, deluxe mojej żony 18 zł. Dobra cena.
Ragu pracownia makaronu
Sezon dowozowy trwa w najlepsze, moje poszukiwania najlepszego jedzenia w dowozie z firmą WOLT również. Gdzie mogłem trafić w kolejnym odcinku poszukiwań, jak nie do Ragu? No właśnie. Przecież truflowe gnocchi to legenda znana daleko poza Wrocławiem. Ta tłuściutka, solidna porcja mięciutkich kluseczek, kąpie się z gęstym, śmietanowym sosie z wyraźnie truflowym aromatem. Nie da się nie lubić tych gnoczczi, jakby powiedział klasyk. No nie da się.
Smoke – pastrami street&food
Stosunkowo od niedawna łączenie dobrego jedzenia z jakościowym piwem staje się we Wrocławiu normą. Jeszcze trzy lata temu ciężko było w jednym miejscu wyrwać dobre IPA w towarzystwie interesującego, dopasowanego jedzenia. Temat miksowania pastrami z kraftowym piwem rozpoczęła Kontynuacja, a od niedawna podobnie działa również Smoke Pastrami. My z żoną wpadliśmy akurat w ciągu dnia, kiedy raczej nikt specjalnie nie bywa tu na piwku.
Kranów jest szesnaście, menu w dużej mierze opierające się na tytułowym pastrami, choć znajdziecie w nim m.in. popularne ostatnio smash burgery. Postawiliśmy na reubena (33 zł) oraz frytki z pastrami (26 zł). Ten pierwszy – klasyk w chlebie tostowym, z idealnie kruchym, solidnie wędzonym mięsem. Fryty, czyli temat równie dobrze znany, można powiedzieć pewniak. Niewątpliwie mięsem mogą się chwalić, choć Smoke działa na ulicy, która do łatwych nie należy. Trzymam kciuki.
Woo thai restaurant
Są takie restauracje w mieście, do których kolejka stoi niezależnie od dnia tygodnia. Jedną z nich jest Woo Thai, choć trzeba wiedzieć kiedy przyjść, aby tej kolejki uniknąć. Na ten przykład zaraz po otwarciu. I tak też postąpiliśmy z żoną, przekraczając drzwi restauracji z Grunwaldu tuż po dwunastej. Wnętrze jest piękne, to nie podlega dyskusji. Z otwartej kuchni wydobywają się takie zapachy, że podczas przeglądania obszernej, ozdobionej kolorowymi fotkami karty menu, chcesz zamówić wszystko. Absolutnie wszystko.
Tym razem wybór pada na pierożki, a to wszystko w związku z testami do rankingu najlepszych pierogów we Wrocławiu. Pierożki z wieprzowiną wręcz zachwycają cieniutkim, sprężystym, skrywającym solidną porcję mięsa w środku, ciastem. Oj, świetne są. Nie do końca wiem co powiedzieć w takim razie o wołowinie z cynamonem (42 zł). Toż to totalny odlot, uniesienie smakowe. Rzeczywiście cynamon wychodzi tu w każdym gryzie, ale uśmiech na twarzy powoduje sama wołowina, jak i ten genialnie gęsty, wyrazisty sos. Pad thai to natomiast porcja, która została przeznaczona prawdopodobnie dla trzech osób. Tyle tego jest na tym pięknym talerzu. Same noodle nie za słodkie, bogate. uzależniające wręcz. Eh, nie dziwią mnie te kolejki przed wejściem. Mega smaczny punkt na wrocławskiej gastro mapie.
Młoda Polska bistro&pianino
Kiedy pytacie mnie o miejsca, które mogę polecić z czystym sumieniem we Wrocławiu, Młoda Polska za każdym razem znajduje się w czołówce lokali, jakie Wam podrzucam. Jestem pod wrażeniem jak restauracja dowodzona przez Beatę Śniechowską się rozwija. Jak błyszczy coraz piękniejszym blaskiem. Jestem wielkim fanem, a to co zjedliśmy podczas ostatniej wizyty, mogę określić mianem najwspanialszej formy bistro, jaką można sobie wyobrazić. Jedzenie comfortfoodowe, a przy tym dopracowane, oryginalne i cudownie podane. Szapo ba, Szefowo.
Schabowy? To schabowy ze snu. Chrupiący, jak pierwszy śnieg pod butami. Delikatny, jak pranie po dolaniu Perwolu. I ogromny, niczym zawodnik sumo. Dobry, po prostu, choć staram się nie nadużywać tego określenia podczas opisywania jedzenie. Dobry załatwia jednak wszystko. Spróbujcie koniecznie. Jest jeszcze krokiet z kimchi, a że ja krokiety kocham miłością absolutną, stawiam mu piątkę z plusem w szkolnej skali i nie chcę niczego więcej. Ah, jeszcze barszcz, a raczej Barszcz. Pisanie o nim z małej litery po prostu nie przystoi. Idealny balans pomiędzy słodkością, a kwasem, puree ziemniaczane, rozpływam się za każdym razem.
Po prostu idźcie do Młodej Polski, kiedy chcecie dobrze zjeść, kiedy chcecie zabrać ukochanych na randkę, kiedy w końcu po prostu szukacie lokalu do pokazania zagranicznym gościom. Tak, ten adres jest odpowiedni w każdej z tych sytuacji.
Przystanek Smaków Wilkszyn
Trafiliśmy ostatnio dość przypadkowo do Wilkszyna, gdzie swoją siedzibę ma maleńka pizzeria Przystanek Smaków. Ledwie jeden stolik w środku świadczy o tym, że to typowa wyjazdówka. Nam udało się zająć miejsce przy plastikowym stoliku i spróbować ich dwóch pizz, ponieważ byliśmy potwornie głodni. Jak wypadają placki z Wilkszyna? Trzeba przyznać, że wyglądają nieźle, rant urósł dość mocno. Ciasto okazuje się być najmocniejszym punktem tejże pizzy. I tu naprawdę spory plus. Gorzej jest z produktem, który na pizzy ląduje. Ten przypieczony ser oraz salami zdecydowanie do poprawki.
Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie