Kto myślał, że szalejąca w Polsce inflacja nie odbije się na rynku gastronomicznym, ten srogo się przeliczył. Inflacja zbiera pierwsze żniwo, choć prawdziwe koszenie restauracji prawdopodobnie rozpocznie się po sezonie wakacyjnym. Zapraszam na 69 luźnych myśli, jakie przyszły mi do głowy odpowiadających na pytanie; jaki jest wpływ inflacji na gastronomię?
- Tanio już było.
- Taniej już nie będzie.
- Ceny w restauracjach wzrosły.
- Bo nie mogły nie wzrosnąć.
- Restauratorzy nie są samobójcami, którzy biernie przyglądają się podwyżkom wszystkiego.
- Warzywa już nie są dużo tańsze od mięsa.
- Choć wszystkie rodzaje mięs podrożały o kilkadziesiąt procent.
- Menu w restauracjach się uszczupliło.
- Ponieważ każdy szuka oszczędności i zmniejsza koszyk zakupowy.
- Cena tłuszczów wzrosła o 50%.
- Cena wołowiny wzrosła o 37%.
- Cena drobiu o ponad 20%.
- Cena makaronów wzrosła o 32%.
- Cena mąki wzrosła o 31% rok do roku.
- Zabrakłoby mi punktów, aby wymienić wszystkie podwyżki, z którymi borykają się przedsiębiorcy prowadzący działalność gastronomiczną.
- Jest jeszcze wzrost opłat za prąd i gaz – od kilkudziesięciu do kilkuset procent.
- U rekordzistów słyszałem o wzrostach w stylu: zamiast 10 000, mamy na rachunku 25 000 zł za prąd.
- Co oczywiście przełożyło się w pewnym stopniu na ceny w restauracjach.
- Tyle, że właściciele restauracji nie podnieśli cen proporcjonalnie do wartości podwyżek swoich produktów, bo… wtedy już nikt by do nich nie przyszedł.
- W ten sposób robiąc podobny obrót co w roku poprzednim, zarabiają znacznie mniej.
- Złotówka poszybowała w dół, więc automatycznie każdy, kto kupuje produkty spoza naszego kraju, płaci za nie sporo więcej.
- Co ciekawe, nawet jeśli ktoś decyduje się płacić więcej za dany produkt sprowadzany z Europy/Azji, nie ma pewności, że go otrzyma, ponieważ na całym świecie występują ogromne problemy produkcyjno-logistyczne.
- Planowanie przyszłości czy nawet cen w perspektywie miesiąca jest niemal niemożliwe, ponieważ koszty zmieniają się czasami po kilka razy w miesiącu.
- Wyłączona klimatyzacja nie zawsze świadczy o jej awarii.
- Podobnie jak zmniejszona obsługa na sali o brakach kadrowych.
- Niektórzy klienci w dalszym ciągu uważają, że restauratorzy to złodzieje i naciągacze.
- Restauratorzy w dalszym ciągu próbują tłumaczyć, że gotowanie w restauracji to nie sprzedawanie produktu po cenie jego zakupu.
- Niestety świadomość ekonomiczna Polaków nie rośnie.
- Klienci przyznają, że korzystają z usług restauracji rzadziej.
- A jednocześnie jeszcze bardziej przywiązują się do swoich ulubionych miejsc i korzystają ze sprawdzonych adresów.
- I jeśli kiedyś wychodząc do restauracji zamawiali przystawkę, danie główne i deser, obecnie rezygnują przynajmniej z jednej części obiadu.
- Nikogo to nie dziwi, skoro temu klientowi rata kredytowa urosła o tysiąc czy dwa.
- Wejście na rynek gastro nowych restauracji często kończy się szybkim zamknięciem.
- Tym bardziej, że w dalszym ciągu ludzie otwierający restaurację bardzo często zapominają o jej promocji.
- Pandemia w czasach ogromnej inflacji uważana jest za malutki problem.
- W wielu restauracjach nie opłaca się drukować nowego menu, ponieważ zmiany cen podyktowane podwyżkami następują niemal z dnia na dzień.
- Część restauracji podnosi ceny stopniowo – o złotówkę lub dwie – inne wybierają terapię szokową i atakują wzrostem cen dań od razu o kilkanaście procent.
- Obsługa w wielu miejscach nie ogarnia.
- Ale odnoszę wrażenie, że to jeszcze popandemiczna pozostałość, kiedy mnóstwo pracowników na dobre odwróciło się od branży.
- Wafelki w wielu lodziarniach odchudziły się, co zapewne ma na celu zapewnienie podobnego wyglądu mniejszej porcji loda do wersji zeszłorocznej.
- Nawet ceny w azjatyckich barach na rogu każdej ulicy urosły.
- Kebabów też, choć dalej wielu się temu dziwi.
- I tego nie potrafię zrozumieć, bo cena mrożonego kebsa u dużych producentów wzrosły nawet o 70-80%, więc podwyżka tych cudów gastronomii musiała nastąpić.
- Wbrew pozorom to nie małe lokale cierpią najbardziej.
- Duże restauracje mierzą się z problemem ogromu kosztów i wielkością zatrudnienia.
- Przedsiębiorcy zacierają już ręce na wiadomość o kolejnej podwyżce minimalnego wynagrodzenia.
- Wielu inwestorów wycofało się w tym roku z wejścia w rynek gastronomiczny ze względu na niepewną sytuację.
- Otwarcie kilkunastu restauracji opóźniło się/opóźnia ze względu na brak robotników/pieniędzy.
- W zamian mamy nowy kierunek gastronomiczny pod roboczą nazwą kebabo-pizzerio-suszarnia. Wszystko oczywiście pod jednym szyldem z podłą jakością.
- I tak właśnie zakończyła się pierwsza i rzeczywiście spora hossa we wrocławskim gastro.
- Porcje w niektórych miejscach uległy pomniejszeniu.
- Czego nie rozumiem, bo klient bardziej jest w stanie znieść podwyżkę ceny, niż mniejszą ilość jedzenia.
- Ale nie wszędzie, choć tak krzyczą internetowi wszystkowiedzący.
- Podobnie jest z jakością – ściemniacze od zawsze ściemniali.
- Ci, którzy trzymają jakość, nie schodzą z niej, bo wiedzą jak ważne jest utrzymanie klienta właśnie w tym momencie.
- W wielu miejscach nie trzeba się martwić o wolny stolik.
- To jednak radość jedynie dla klientów.
- Wiele restauracji skraca godziny otwarcia, aby ciąć koszty związane z płacami pracowników.
- Wielu właścicieli chce oddać swoje biznesy, ale…
- …nie ma zbytnio chętnych do ich przejmowania.
- W mediach co i rusz ponownie pojawiają się paragony grozy.
- Tylko w obecnych realiach nie są już paragonami grozy.
- To po prostu paragony polskiej rzeczywistości.
- Paragony fiskalne w wielu miejscach są niewidzialne.
- Obniżka podatku VAT na żywność zgodnie z oczekiwaniami nie poskutkowała obniżkami cen produktów.
- Duża cześć właścicieli restauracji rozważa zawieszenie działalności po wakacjach, kiedy mają wejść kolejne podwyżki prądu.
- Ci którzy jakoś przetrwają ten okres, mogą w czasach po inflacji zbierać owoce.
- Bo ludzie do restauracji prędzej czy później wrócą.
- Pytanie tylko czy znajdzie się tak wielu, którzy będą chcieli walczyć z tą chorą sytuacją.
Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie
Total 48 Votes
6
42
BRAWO pis.
Rządzenie po omacku, rodzina na swoim (ciepłe, rządowe posadki dla pisiorskiej rodziny), jak tak dalej pójdzie to nie będzie co z Polski zbierać.