Jeśli podobnie, jak ja, góry na Dolnym Śląsku bardziej kojarzyły się Wam ze Szklarską Porębą i Karpaczem, mam ważną wiadomość. Pora nadrobić braki i bliżej zapoznać się z Kotliną Kłodzką.
W moim dzieciństwie było tak – jeśli na narty, to do Szklarskiej lub gdzieś do Czech. Jeśli na wiosenno-letnie spacery, to do Karpacza. Na Ziemię Kłodzką trafiałem kilka razy, ale totalnie jej nie poznałem. Aż do teraz, kiedy jedną część wakacji postanowiliśmy spędzić właśnie tutaj.
NOCLEG W KOTLINIE KŁODZKIEJ
Nasz wybór padł na cudowne miejsce położone wspaniale, bo z widokiem na masyw Śnieżnika. I to jakim widokiem! Osada Za górami, za lasami to kompleks sześciu drewnianych domków w miejscowości Kamienica tuż za Stroniem Śląskim.
Pierwsze wyjście na taras, aby obadać widoki, od razu zwiastowało dobre chwile, jakie tu spędzimy. Śliczny obrazek maluje się za oknem zarówno na parterze, jak i pierwszym piętrze klimatycznego domku. Jak wspomniałem, domków jest sześć, a każdy z nich nazwany od konkretnego zwierzęcia. Nam trafił się niedźwiadek, który przewija się w różnych miejscach wewnątrz.
Same domki wyposażone są tak, że niczego nie powinno wam zabraknąć. Powierzchnia pozwala z kolei na przespanie się kilku osób bez specjalnego przeszkadzania sobie. Przeszkadzać nie będzie Wam także to, co dzieje się dookoła. No, chyba że macie problem z odgłosami natury.
Osada Za górami, za lasami to miejsce i dla rodzin, i dla grup znajomych. Jest mini park linowych dla młodszych, jest sauna z jacuzzi i balią dla starszych, a także palenisko z grillem.
Jeśli nie będzie chciało Wam się gotować z rana, możecie domówić śniadanko, które około dziewiątej trafi pod same drzwi w koszyku. W nim traficie na lokalne wyroby rybne, sezonowe warzywa, pieczywo, pasty czy płatki z mlekiem. Uczta na tarasie z dowiezionych produktów robi dobrze.
Gdzie? Kamienica 9a, Stronie Śląskie – Osada Za Górami, za lasami
Wyświetl ten post na Instagramie
CO ZJEŚĆ W KOTLINIE KŁODZKIEJ
W ciągu kilku dni udało się nam odwiedzić kilka mniej lub bardziej ciekawych gastro punktów w okolicy Stronią Śląskiego i Lądka-Zdroju. Co możemy polecić z największą przyjemnością?
Świetnym miejscem jest Raj Pstrąga, o którym słyszałem od kilku lat, ale jak już wspominałem – nie do końca było mi z tą destynacją po drodze. Przyjeżdżając tu w końcu miałem zupełnie inne wyobrażenie o miejscu. Myślałem, że to mała rybna knajpka, natomiast wyszedł z niej olbrzymi teren ze stawami, w których samemu można złowić sobie rybę – jednemu z naszych synów nawet się to udało. Usiąść można w środku, można także przy jednym z niezliczonych stolików rozstawionych na zewnątrz. Fajny klimacik, dobre miejsce na chillout, a przede wszystkim po prostu prawdziwe, uczciwe, bez tej przaśności znanej z wielu górskich restauracyjek.
Co jeść? Pstrąga oczywiście, smażony ser i naleśniki z twarogiem. Aha, do tego piwko warzone specjalnie dla Raju Pstrąga i serniczek na deser. Bardzo mocno polecam! No i na miejscu możecie przespać się w Osadzie Pstrąga.
Gdzie? Goszów 14 a
Wyświetl ten post na Instagramie
Tuż za polsko-czeską granicą, mijając Lądek-Zdrój, natraficie na interesujące miejsce – Restaurace Celnice. Ta położona na wzgórzu knajpka specjalizuje się w dziczyźnie, a uroku nadaje tu także niesamowity widok z tarasu. Jeśli traficie na dobrą pogodę, gwarantuję, że ciężko będzie wyjechać.
Jeśli chodzi o jedzenie, to jest z nim różnie. Nie udało nam się niestety zjeść jelenia, który zajmuje kilka pozycji w karcie. Były więc żeberka z dzika, smażony serek – niestety z gotowca, a także bardzo przyzwoita, podwędzona kiełbasa z dziczyzny. No i piwo. Tanie piwo, jak to w Czechach. Będąc w tych okolicach, zdecydowanie warto podjechać na górkę do Celnicy.
Gdzie? Travna 94
Wyświetl ten post na Instagramie
Niewątpliwym hitem i wielkim odkryciem eskapady było Schronisko Jagodna w Spalonej. Lata mnie tu nie było – ostatni raz jakieś 30 lat wcześniej podczas obozu piłkarskiego, ale krajobraz specjalnie nie uległ zmianie. Jagodna także, a jedzenie tutaj stanowi fenomenalną odskocznię od nudy serwowanej w wielu podobnych miejscach w całym kraju.
Wizyty w jagodnej nie ma bez… racuchów z jagodami. Znaczy się gigantycznych racuchów w liczbie trzech na każdym talerzu. Są pulchne, konkretne, zalane śmietaną i ogromną ilością wspomnianych fioletowych darów lasu. Ogólnie klimacik panujący wewnątrz jest niepowtarzalny, a tubalny głos kucharza (chyba) wywołującego po imieniu kolejnych gości mogących odbierać swoje zamówienia, stanowi stały element krajobrazu Jagodnej.
Aha, porcje są absolutnie gigantyczne i jeśli straciliście sporo kalorii podczas wchodzenia na górę, daję Wam gwarancję nadrobienia ich wszystkich przy pomocy ledwie jednego dania. Pocieszę także tych, których za górskimi wojażami nie przepadają – pod samo schronisko podjedziecie autem, choć wspinaczka po tutejszych serpentynach do najłatwiejszych nie należy.
Co jeszcze zjeść w Schronisku Jagodna? Smażony oscypek to ciekawostka, ale bardzo udana. Dymny posmak podkręca apetyt i mówi – jedz mnie, jedz! Przetestowaliśmy również pieczone ruskie oraz przepyszną zupę ogórkową. Jagodna, robisz to dobrze!
Gdzie? Spalona 6
Wyświetl ten post na Instagramie
W trakcie wycieczki na w okolice Czarnej Góry wylądowaliśmy w restauracji Puchaczówka. Ot, klasycznej drewnianej chacie z podobnym menu, jakie spotkać można w zdecydowanej większości przybytków w tym klimacie. Najlepszym rozwiązaniem okazał się lunch w bardzo sensownej cenie 29 zł za zupę i nogę kurczaka. Nie są to wyżyny kulinarne, umówmy się, ale też chyba ciężko iść do takiego miejsca z większymi oczekiwaniami. Tuż obok w zimie mocno hula cały ośrodek narciarski, więc siłą rzeczy raczyć się można turystyczną gastronomią. Jest żurek, są pierogi, schabowy i tym podobne specjały. Wrażenia wielkiego to jedzenie na nas nie wywarło.
Gdzie? Sienna 5 c
Tuż przed wjazdem do wspomnianej powyżej Osady za górami, za lasami, mieści się jeszcze ulokowany przy samym wyciągu narciarskim w Kamienicy Browar Kamienica. Słyszałem o nim lata wcześniej, nie zdając sobie sprawy, że mieści się właśnie tutaj. Co by nie mówić, lokalizacja jak na browar restauracyjny nie jest tą, o której myślisz w pierwszej kolejności dyskutując o tym rodzaju gastronomii. Na miejscu możecie coś zjeść, ale na kolejne posiłki zabrakło czasu, a pewnie i chęci. Wybraliśmy testy piw i te, mimo że niespecjalnie nadążają za obecnymi trendami w piwowarstwie, prezentują solidną formę. Na kranach traficie na klasyki – jasne, ciemne, pszeniczne i coś specjalnego – w tym wypadku wheat IPA. Najlepsze wrażenie zostawiają pils oraz monachijskie ciemne i szkoda tylko, że nie ma możliwości zamówienia deski degustacyjnej, a trzeba zakupić od razu po całym małym piwie.
Gdzie? Kamienica 1 a
W Lądku-Zdroju zaliczyliśmy dwa kolejne punkty na okolicznej gastro mapie, kończąc testowanie tutejszych smaków. Bar LUX z domowymi obiadami to mocno osadzone w miejscowych realiach gastro dla rodzin z dziećmi oraz kuracjuszy z pobliskich sanatoriów. Warto jednak zostawić mały plusik przy LUXie, bo to najzwyczajniej w świecie luźne, uczciwie jedzenie z truskawkowymi knedlami, zupami i plackami ziemniaczanymi na czele.
Gdzie? Bar LUX, Cienista 6a, Lądek-Zdrój
Tuż obok znajduje się cukiernia i kawiarnia wiedeńska Albrechtshalle. Zlokalizowana w dawnej hali spacerowej uzdrowiska stanowi – sądząc po ilości gości – jedną z największych atrakcji przebywających tu zdrowotnych turystów. Są gigantyczne lody z bitą śmietaną, przeróżne ciastka, kawy oraz piwko, a wszystko to z widokiem na kopułę basenu, o którym poniżej.
Gdzie? Lipowa 6a, Lądek-Zdrój
GDZIE NA WINO W KOTLINIE KŁODZKIEJ?
Choć może to nieoczywisty kierunek, na Ziemi Kłodzkiej znajdzie się również coś dla fanów wina. I to w wydaniu bardzo intrygującym, tuż przy ścieżce prowadzącej do Jaskini Radochowskiej. U podnóża wzniesienia, na której jaskinia się znajduje, natraficie na Winiarnię Radochowską. Na zboczu niewielkiej górki tuż przy parkingu mieści się drewniana chatka z bardzo przyzwoitym i szerokim wyborem zarówno butelek z dolnośląskich winnic, jak i trunków polewanych z kranu na kieliszki. Godna pochwały, daleka od oczywistych rozwiązań inicjatywa. Winko w takich okolicznościach przyrody, z widokami, na leżaczku lub hamaku, brawo!
Gdzie? Radochów 8d
GDZIE NA KAWĘ W KOLTINIE KŁODZKIEJ?
Lądek Zdrój nie kojarzył mi się do tej pory z gastronomią najwyższych lotów, a już na pewno nie z taką nadążającą za nowinkami. I tutaj zaskoczenie, ponieważ w wyremontowanym budynku dawnego dworca w Lądku znajduje się kawiarnia Coffee Ride. Nowoczesna, choć wystrój nawiązuje do historycznego wyglądu wspomnianego dworca. Napijecie się tu dobrej kawy parzonej alternatywnymi sposobami, zamówicie świetną czekoladę na gorąco oraz coś zjecie, choć akurat ta ostatnia kwestia związana z kawiarnią zasadniczo pozostaje do przemilczenia. Dobre miejsce, z dużą przestrzenią i ciekawym pomysłem. Ja to kupuję.
Gdzie? Kolejowa 6, Lądek-Zdrój
JAKIE MIEJSCA ODWIEDZIĆ W KOTLINIE KŁODZKIEJ?
Plany turystyczne były bardzo ambitne, ale część z nich pokonała niespecjalna pogoda, część innych natomiast po prostu nasz wybór polegający na odpoczynku w zaciszu wspominanej już Osady za górami, za lasami. Nie oznacza to, że siedzieliśmy i zamulaliśmy. Co to, to nie. Pogoda utrudniła nam wyprawę na Singletracki, a tutejsze trasy Singletack Glacenis należą do najbardziej atrakcyjnych i najdłuższych w Europie. Na to jednak jeszcze przyjdzie czas, a teraz nasza propozycja odpowiedzi na pytanie – co zobaczyć w Kotlinie Kłodzkiej.
Duży udział w naszych wyborach miały oczywiście dzieciaki i w dużej części pod nie dostosowaliśmy atrakcje zwiedzane na Ziemi Kłodzkiej. Niepodważalną i niezwykle udaną opcją okazała się wymieniona już wcześniej Jaskinia Radochowska. Ta bardziej znana – Niedźwiedzia, posiada pewien feler w postaci popularności i pewnych kłopotów z dostaniem się do niej z marszu. Okryta przed niemal stu laty, jedna z najciekawszych tego typu atrakcji w Sudetach, będzie ciekawostką nie tylko dla młodych, ale i dorosłych. Aha, nie wierzcie w legendy, że gdzieś po drodze możecie się zaklinować. Owszem, momentami jest ciasno, a przez chwilę trzeba iść na czworaka lub tyłku, ale jej odwiedzenie należy do wartych zapisania punktów wojaży.
Gdzie? Radochów 57-540, Lądek-Zdrój
Długo planowałem odwiedziny w lądeckim basenie Zdrój Wojciech. Przyznam uczciwie, że pchany trochę chęcią przygotowania ładnego materiału do social mediów, bo relacje z tego miejsca rzeczywiście robiły solidne wrażenie. Ten basen zdrojowy z ponad trzystuletnią tradycją okazał się… piękny i nudny zarazem. Nie wiem dlaczego, ale miałem wyobrażenie jako basenie, w którym po prostu popływamy z dzieciakami, a już na dzień dobry zetknęliśmy się z leki strzałem prosto w oczy.
Otóż aby zarezerwować sobie miejsce w Zdroju, musieliśmy odczekać swoje. Wykupienie biletu na dany dzień właściwie graniczy z cudem, a nam udało się to na trzy dni do przodu. Okazuje się, że wejść do środka podczas jednej półgodzinnej sesji może jedynie 14 osób. W środku obowiązuje totalna cisza oraz zakaz pływania i nurkowania. Już pewnie rozumiecie, jaka była reakcja naszych dzieci po usłyszeniu tejże diagnozy.
Zbudowany w neobarokowym stylu Zdrój Wojciech w Lądku Zdroju imponuje z zewnątrz oraz ze środka. Zdobienia, piękna oraz majestatyczna kopuła oraz malowanie zdecydowanie na wielki plus. Sama rozrywka w basenie dla kuracjuszy to jednak mało interesująca zabawa i raczej polecać jej nie będę, chyba że lubujecie się w bardzo statycznym wypoczynku.
Gdzie? pl. Mariański 13, Lądek-Zdrój
Wyświetl ten post na Instagramie
Ostatnim z odwiedzonych przez nas miejsc byłą zjeżdżalnia grawitacyjna Czarna Żmija pod Czarną Górą. Ta mierząca 950 kolejka to atrakcja głównie dla dzieciaków i w niepogodę. Trzeba przyznać, że podczas zjazdu wydziela się sporo adrenaliny, ale trwa on tak krótko, że o samym przejeździe zapomnieć można już wsiadając do auta na parkingu nieopodal.
NAJLEPSZE ATRAKCJE KOTLINY KŁODZKIEJ
Zaskoczę Was – największymi atrakcjami Ziemi Kłodzkiej nie są te wszystkie podniebne spacery, rowery czy knajpki. Najlepsza w tej okolicy jest możliwość obcowania z jeszcze nieskażoną do końca i skomercjalizowaną naturą. Mnóstwo tu zieleni, tras do spacerów, naturalnego środowiska niespotykanego gdzie indziej i tej ciszy, o jaką ciężko gdzie indziej. Ziemia Kłodzka to dla mnie super miks odpoczynku, zabawy, możliwości aktywnego spędzania czasu i po prostu przebywania w gronie rodziny. Jak dla mnie – super odkrycie!
Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie