Na temat moich wyjazdów do Gdyni napisałem Wam już chyba wszystko, więc nie będę się powtarzał, tylko wspomnę, że tegoroczna wizyta podczas świąt przedłużyła się ze względu na awarię auta, które trafiło do samochodowego lekarza na ponad tydzień. Wyszło jak wyszło, powrót przed Sylwestrem nie wyszedł, więc nie próżnowałem i skorzystałem kulinarnie, aby nadrobić zaległości i w końcu opisać Wam jedno z bardziej obleganych miejsc w Gdyni.
Kojarzę Lolo Thaijolo – nigdy nie jesteśmy w stanie zapamiętać tej nazwy z żoną – jeszcze z samych początków, kiedy była to malutka budka tuż przy obecnym, sporym lokalu, jedynie z jedzeniem na wynos. Popularność, jaka dosięgnęła Thaijolo niejako wymusiła szybką ekspansję i zmianę ze streetfoodowego przybytku w sporą restaurację na parterze hotelu w najbliższej okolicy Skweru Kościuszki. Przychodząc tutaj możecie być pewni jednego – łatwo o stolik nie będzie, a już w weekend właściwie na pewno możecie ustawić się do razu w kolejce oczekujących na stolik.
Tajskie aromaty rozchodzą się w Thaijolo od samego wejścia, w tle bucha ogień z woków, a kelnerki przemykają pomiędzy stolikami ze sporym wdziękiem oraz szybkością. Jeśli szukacie spokojnego, cichego miejsca na kameralne spotkanie, możecie chyba przestać czytać ten wpis. Na temat Thaijolo mógłbym napisać wszystko, ale nie to, że jest tu spokojnie. Wydaje się, że właścicielom udało się odwzorować choć w minimalnym stopniu gwar tajskiej ulicy, co chyba stanowi jedną z najlepszych rekomendacji dla nich. Pora jednak zerknąć, co też można tu zjeść
Menu stanowi ciekawą wycieczkę po potrawach klasycznych, znanych dość powszechnie z tajskich restauracji na całym świecie, jak i potraw dość rzadko spotykanych. Początkowo zamawiamy niespecjalnie zaskakującą zupę – ostro-kwaśną Tom Pred Kai (15 zł). Ostrą na poziomie akceptowalnym nawet dla niespecjalnych fanów kapsaicyny, zawiesistą oraz bardzo esencjonalną i bogatą. Dzieje się tu sporo, rozgrzewa odpowiednio do pory roku i wprowadza przyjemne pobudzenie przed daniami głównymi. Zanim jednak do nich zasiądziemy, musi jeszcze coś chrupnąć. Sajgonki (16 zł) w wersji wege znikają zanim się obejrzymy, a główną rolę odgrywa tu orzeźwiający, delikatnie kwaśny sos.
Zanim opiszę wszystkie potrawy z części głównej obiadu, napiszę od razu – też nie wiem dlaczego na każdy talerz rzucono trzy kilogramy kiełków. Które dania robią największe wrażenie? Polędwica wieprzowa w sosie śliwkowym (29 zł) to nade wszystko imponujący, gęsty, wciągający słodko-ostry sos śliwkowy. Maczanie w nim delikatnych kawałków mięsa to jedna z tych rzeczy, o jakich ciężko jedynie pisać, bo trzeba to odczuć na własnej skórze. Doprawdy udana rzecz. Ekscytująca jest wołowina w imbirze (29 zł). Tak, nazwa w 100% oddaje charakter potrawy znajdującej się na talerzu. Ostry, kwaskowaty posmak imbiru nie daje o sobie zapomnieć ani na moment, jest obecny od pierwszego do ostatniego kęsa, a podbudowa na bazie sosu sojowego jedynie jeszcze podkręca to imbirowe odczuwanie. Tutaj raz jeszcze stawiam pozytywny znak smaku.
CO ZJEŚĆ W GDYNI? – SPRAWDŹ INNE RELACJE
Klasyka, a więc smażony tajski ryż (25 zł) w wersji warzywnej grzeje ponad miarę, jest kwaśny, lekko słodki, no i właśnie ostry. Traktujemy go jako przekąskę do innych dań, ale spokojnie wystarczy Wam jako osobna potrawa, bo właściwie wysypuje się z talerza. Czerwone curry z warzywami (25 zł) również nie bierze jeńców i mocno wyciska łzy z oczu. Ta ostrość jest tu jednak uzupełnieniem – przyjemnym, ale jednak uzupełnieniem dla całego bogactwa i mieszanki kwasu, słodyczy oraz orzeźwienia. Tak, tak, tak! Pad thai (25 zł) idzie przede wszystkim w słodką stronę, na szczęście otaczający makaron sos niesie za sobą również spory ładunek kwaskowatości, a spora ilość orzeszków zapewnia odpowiednią teksturę, będącą kontrastem dla miękkiego makaronu. Każdy, kto raz zakochał się w pad thaiu, na pewno w Thaijolo się nie odkocha.
To nasza nie pierwsza, a na pewno nie ostatnia wizyta w Lolo Thaijolo. Kiedy ktoś podpytuje mnie – gdzie zjeść w Gdyni, śmiało odpowiadam, właśnie tutaj. Jest smacznie, jest po tajsku, jest aromatycznie i przyjemnie. Plus za obsługę, choć liczcie się z tym, że przy pełnej sali trochę na swoje jedzenie poczekacie, ale innego wyjścia nie ma. Nie odmawiajcie sobie tej przyjemności.
Lolo Thai Jolo
Gdynia, Jana z Kolna 2