Powiedzmy sobie wprost – postronni obserwatorzy wrocławskiej gastronomii mogą pomyśleć, że w stolicy Dolnego Śląska otwierają się jedynie pizzerie. Być może faktycznie jest tak, że włoski specjał zdominował tutejszy rynek, za to mamy do czynienia z bardzo wysoko postawioną poprzeczką przed kolejnymi śmiałkami. Czy przybyszom z Krakowa, wypiekającym pizzę w trzy minuty uda się doszlusować do czołówki? Sprawdzamy!
Już na początku pandemii koronawirusa swoimi kanałami wywiedziałem się, że w miejskim lokalu po piwiarni Warka niebawem zamelduje się znana z Krakowa pizzeria Pizzatopia. Oczywiście sprawa lekko się przedłużyła, ale koniec końców miejscówka faktycznie otworzyła się, tyle że w połowie września. W Grodzie Kraka działają już trzy, cieszące się sporą popularnością punkty. Czym jest Pizzatopia Wrocław? Koncept pomyślany bardzo ciekawie – celujący w formę streetfoodową, a najważniejszym, najmocniej uwypuklana w przekazie jest wydawka zajmująca trzy minuty. Trzy minuty od zamówienia do odbioru. Interesujące, nie powiem.
Jak wygląda to w rzeczywistości? Wchodzisz do lokalu, tuż przy otwartej kuchni ustawia się niewielka kolejka osób chcących zamówić pizzę. Cały proces widoczny jest dla klientów, a sprawa przedstawia się następująco – wybierasz najpierw rodzaj ciasta z dwóch do wyboru, dobierasz sos i składniki, płacisz, a pizza ląduje w piecu przelotowym, z którego wyskakuje właściwie po chwili od uiszczenia opłaty. Nie wiem jak będzie to wyglądało w momencie większego ruchu, ale przyznać należy, że na początku działa skutecznie. Pizzatopia, sądząc po późnych godzinach zamknięcia, kierunkuje swoją działalność na nocnego gościa, i tutaj chyba należy upatrywać nadzieję na sukces.
Trzeba sobie powiedzieć jasno – to nie jest miejsce, w którym chcesz spędzać czas, to nie będzie miejsce modne w stylu VaffaNapoli czy Iggy Pizza, choć wnętrze, luźny wystrój, społeczny stół w pewnym sensie zdradzają podobne aspiracje. Do Pizzatopii raczej wpadasz na ekspresową przekąskę i lecisz dalej. Takie odniosłem przynajmniej wrażenie. Taki pizzowy fastfood, niebędący Pizzą Hut na kawałki.
Własna kompozycja kosztuje 26 zł i zestawiając tę kwotę z pizzą pokazywaną w materiałach promocyjnych Pizzatopii, na pierwszy rzut oka wydaje się kwotą niską. Kiedy mierzymy rzeczywistość z tym, co pokazują social media, tutejsza podłużna pizza wygląda nieco skromniej. Ogólnie to taki rozmiar raczej mniejszej pizzy w klasycznych pizzeriach. W sam raz na lunch czy przekąskę do piwa.
Jak widzicie poniżej, nasze kompozycje nie były przesadnie rozbudowane, ale też i jakoś niespecjalnie przemawiała do mnie większość dostępnych do wyboru składników, a jest ich bardzo dużo. Dzieciaki zdecydowały się na margheritę z kukurydzą – tak, tak, grzech okrutny, ja do ostrego sosu dołożyłem ziemniaka, wędzony ser i pieczarki. Obserwując cały proces przygotowania podłużnej pizzy, pierwszym, na co zwróciłem uwagę, było samo ciasto w kuwetach. Ładnie napowietrzone, widać, że pracujące przez dłuższy czas, choć sam element rozciągania go przez panie za ladą pozostawia sporo do życzenia. Rozumiem, że to błędy młodości, ok.
Następnym krokiem jest dobór składników we własnym zakresie. Kilka sosów, jeszcze więcej serów, sporo wędlin, warzyw, a na koniec jeszcze sosy, w tym obowiązkowy czosnkowy. Po skomponowaniu całości, pizza trafia do pieca przelotowego, który stosowany jest zazwyczaj w pizzeriach sieciowych ze względu na dwie sprawy – jest równy i eliminuje czynnik ludzki, dzięki czemu nie trzeba zatrudniać i ciągle poszukiwać wykwalifikowanych pizzaiolo.
Dobra, ale jak to smakuje? Ciasto po wypieku wygląda całkiem nieźle, choć widać pewną niedokładność w formowaniu – ranty nie są równe. Wydaje mi się, że ze względu na specyfikę ciasta, ma ono w pewnym sensie nawiązywać do pizzy neapolitańskiej, choć tutaj akurat mamy do czynienia z cienką i sztywną podstawą, niczym z Kuchenny Rewolucji Magdy G. Jest odpowiednio słone, pachnie chlebowo, doprawdy nieźle. Ranty niestety skrywają w sobie – w tych mocniej wyrośniętych miejscach – niemiłą niespodziankę w postaci zbitej, suchej kluchy. Wydaje mi się także, że do wyregulowania jest kwestia temperatury w piecu, ponieważ składniki ewidentnie przypiekają się za mocno.
Musimy sobie zdawać sprawę z jednego – szybkość podania lub opieszałość zostają wymieniane w pierwszej kolejności w ocenach restauracji np. w Google. Tutaj Pizzatopia wygrywa na starcie, natomiast samo miejsce należy rozpatrywać nie tylko w odniesieniu do poziomu pizzy na tle najlepszych w mieście, a raczej właśnie jako lokalu zapewniającego pewien przyzwoity, acz na pewno nie z najwyższej półki, produkt, za to odpowiednio szybko, z możliwością samodzielnego wybrania składników, co ważne jest w dwóch sytuacjach – podczas lunchu pracowniczego oraz w nocy po imprezie. I tak, Pizzatopia może skutecznie zagospodarować sobie te dwa segmenty klientów w centrum Wrocławia. Porównywanie ich do najlepszych nie ma więc sensu, bo i do najlepszych nie aspirują. Bardziej obstawiam, że aspirują do podebrania kilku klientów późnym wieczorem Pasibusowi czy KFC, ze sporymi szansami na powodzenie tej misji. Czy przyjdę do Pizzatopii specjalnie na obiad? Nie. Czy przyjdę tu w nocy po wyjściu z multitapu? Z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że tak.
Pizzatopia Wrocław
Świdnicka 8
Byliśmy, jedliśmy i było bardzo dobrze. Stała cena 26zł przy dowolnej ilości składników to bardzo dobra oferta, jednak rozmiar pizzy daje dużo do życzenia. Wolałbym trochę drożej ale więcej, natomiast 2 to już za dużo.
Nie stawiał bym tej pizzy nad chociażby Piecem na Szewskiej, ale bardzo dobra propozycja pizzy w centrum 🙂
Spróbować jak najbardziej warto. A no i spora liczba miejsc w dolnej części lokalu, również na plus.
Jak bym miał się do czegoś przyczepić, to napoje z nalewaka – IceTea była nienajlepszym wyborem 🙁 – piwa jeszcze nie było.