fbpx
8.9 C
Wrocław
piątek, 21 marca, 2025

ato ramen Wrocław – ten najlepszy

Czy można zjeść dobry ramen we Wrocławiu? Można, a po debiucie ato ramen nawet bardzo dobry. Zapraszam na szybką wycieczkę po świecie szalonego ramenu bez żadnych granic.

Gdzie? Odrzańska 4-5

FB

Jest początek 2018 roku, a ja wracam z Gdyni. W połowie trasy do Wrocławia przypomina mi się, że znajomi opowiadali o jakimś magicznym miejscu z sushi w centrum Łodzi. Wtedy to pierwszy raz stykam się z ato sushi i poza omakase zjadam jeszcze miskę ramenu. Nieprzyzwoicie dobrego jak na temten okres ramenu. W późniejszym czasie jeszcze dwa lub trzy razy zajeżdżam do ich lokalu – już stricte ramenowego, aby jeść rzeczy wybitne w swojej kategorii. W międzyczasie ramen wchodzi do gastronomicznego maintreamu, staje się ważnym elementem rozwijającej ciągle kulinarnej kultury w kraju nad Wisłą.

11 stycznia 2022 roku pojawia się informacja o planowanym otwarciu we Wrocławiu baru ato ramen. Na grupach poświęconych miejscowej gastronomii słychać głównie głosy euforii mieszającej się ze spazmami szczęścia, tonowanymi przez pojedynczych grupowych maruderów, krzyczących o głupiej modzie na jakiś rosół z Japonii.

W międzyczasie naszych sąsiadów doświadcza wojna, rachunki za prąd, gaz i żywność osiągają niespotykane wcześniej wartości, a ceny usług budowlanych wystrzeliwują w kosmos jeszcze mocniej. W tym wszystkim gdzieś w tle swój lokal remontuje wrocławskie ato ramen, ale cała sytuacja mocno się przedłuża i niektórzy żartują sobie, że zdążą się zestarzeć, zanim ato się otworzy. Jednak w końcu dzieje się cud. Ato ramen otwiera swój wrocławski dom na początku lutego 2023 w rok po ogłoszeniu informacji na temat wejścia do stolicy Dolnego Śląska.

MIEJSCE

Przez długi czas ulica Odrzańska uchodziła za raczej pechową dla gastronomii, co wynikało w dużej mierze z rodzaju prowadzonych w tej okolicy działalności. W ostatnim okresie pojawiły się jednak pozytywne przesłanki, pozwalające sądzić, że nie mamy do czynienia ze straconą dla gastro miejscówką. Swego czasu pojawiło się Di Cafe Deli, potem Smoke, a teraz także ato ramen. Całkiem niezła układanka.

Wcześniej w niewielkim narożnikowym lokalu mieścił się sieciowy sklep spożywczy, jakich wiele w tej okolicy. Ostatnią rzeczą, o jakiej pomyślałem, że może się tutaj otworzyć w przyszłości, była ramenownia. A jednak! I to jeszcze taka. Wnętrze jest bardzo skromne, z wyróżniającym się ogromnym barem – można przy nim usiąść, aby zjeść i obserwować pracę na kuchni. Stolików jest ledwie kilka, a jedynym odstępstwem od ogólnie panującego dookoła minimalizmu jest malowidło pojawiające się na ścianie w tylnej części lokalu.

MENU

Karta jest krótka, acz konkretna. W sumie dziesięć ramenów, podzielonych na kategorie ze względu na zastosowany do nich wywar. Pojawiają się oczywiście także wersje wegańskie, a dla uzupełnienia menu także frytki i coraffle. Nie ma nudy, nie ma przepychu, ale jeśli znajdujecie się w gronie osób mających problemy z podejmowaniem decyzji, poszczególne pozycje są na tyle charakterystyczne, że coś dla siebie znajdziecie na pewno.

JEDZENIE

Kiedy do roboty przy jednym projekcie zabiera się dwóch gości wiedzących o co chodzi w gotowaniu, a jednocześnie rozumiejących gastronomię, z ich połączenia musi wyjść coś dobrego. Ten mariaż to połączone siły znanego przede wszystkim dzięki projektowi Ragu wrocławianina Piotr Arasymowicza oraz łodzianina odpowiedzialnego za ato, Kaspra Krajewskiego. W przestrzeni publicznej wrocławskiego gastro pojawiły się informacje, że wrocławskie ato to franczyza łódzkiego projektu, ale z tego co udało mi się dowiedzieć, nie jest to prawdą. To docelowo ma być autorska restauracja obu wspomnianych panów.

Podczas dwóch wizyt w ato ramen Wrocław poszedłem z jednej strony w sprawdzoną klasykę, z drugiej natomiast w ramenowe szaleństwo. Właśnie z niego znane, a jednocześnie kochane w całym kraju jest ato. Na początek jednak coś mniejszego. Mianowicie Fryty z chashu (38 zł). Mimo że miseczka wygląda dość niepozornie, dzieje się w niej tak dużo, że momentami myślę czy nawet nie zbyt wiele. Chrupiące fryty, kawałki karmelizowanej wieprzowiny, truflowy majonez i lekko piklowane ogórki.

Przejdźmy jednak do głównych bohaterów tego przybytku. Pistacjowy ramen (59 zł) w menu znajdziecie na bocznej szpalcie, co tylko podkreśla jego oryginalność lub jak kto woli szaleństwo. Tak, dobrze przeczytaliście – pistacjowy ramen. Zielony kolor zdradza od razu motyw przewodni – pierwsze skrzypce w tym wypadku gra krem z ucieranych pistacji. Orzeszki zresztą znajdują się w misce również w swojej tradycyjnej formie. Wywar nie jest przesadnie gęsty, za to kremowy, a największe wrażenie wywiera na mnie dodatek opisany w menu jako Korean Fried Chicken. Dla pewności zapytałem się obsługi czy aby nie otrzymałem wersji z tofu, bo tak delikatną strukturę ma kurczak. Świetnie to gra, nasyca mocno, a fani pistacji kolejny raz mogą powiedzieć – pyszne to!

Jeśli o pistacjowym ramenie chciałem napisać jako kremowym, Tantanmen (46 zł) w tej konkretnej kategorii wchodzi na niedościgniony level. Bez żadnej przesady powiem, że łyżka ramenowa stawała na sztorc za każdym razem, kiedy tylko lądowała w misce. Ależ to jest gęste, ale to jest zawiesiste, ależ to jest bogate. Jestem zdecydowanie fanem gęstych, kremowych ramenów, dlatego tantan spełnia wszelkie kryteria, według jakich dobieram swoje dania do zjedzenia w podobnych miejscach. Od razu zaznaczę, że dwie papryczki pojawiające się przy tej pozycji w menu nie są przypadkowe. Jest ostro, przełyk odczuwa każdą łyżkę, a jednocześnie smak balansujący pomiędzy słonością, orzechowością i ostrością nie pozwala na odłożenie sztućców choćby na chwilę. Wciąga tak mocno, jak wciągać należy ramenowy makaron. W końcu sam ramen to makaron, a ten w przypadku ato – pochodzący z ich własnej produkcji, ustawiać można w gronie tych najlepszych z najlepszych. Sprężysty, zachowujący przez długi czas swoją teksturę. Bierzcie tantan i cieszcie się nim!

PODSUMOWANIE

Czy udało się nie przebić balonika oczekiwań, pompowanego przez okrągły rok oczekiwania na otwarcie ato ramen Wrocław? Powiedziałbym więcej – dopompowano tam jeszcze trochę powietrza, a oczekiwania zostały potwierdzone jakością. A trzeba wiedzieć, że to nie zdarza się często we współczesnej gastronomii. Działy marketingu niektórych restauracji tak mocno windują oczekiwania klientów jeszcze na długo przed ich otwarciem, że kiedy w końcu dochodzi do konfrontacji na poziomie – klient i jedzenie, balonik pęka.

ato ramen Wrocław wskoczył dla mnie z automatu do ligowej czołówki i mam pełne przekonanie, że rozgości się tam na długo. Ramen stał się w całym kraju daniem niezwykle popularnym – co potwierdza choćby ogrom sushi barów z nim eksperymentujących. Nie każdemu udaje się jednak osiągnąć taką perfekcję, wydobyć głębię smaku i sprawić, że nikt, ale to nikt nie powie w odniesieniu do ramenu z ato ramen o jakimś tam rosole. Co to, to nie. Naprawdę życzyłbym sobie, aby każdy rosół był tak dobry. ato ramen Wrocław – jesteście kozakami, a Wasz ramen według mnie przeskoczył wszystkie inne wrocławskie.

Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie

Total 37 Votes
6

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły