Niewątpliwie w ostatnim czasie wrocławska gastronomia idzie w dobrą stronę. Powoli, bo powoli, ale jednak. Ciągle powstają kolejne burgerownie, ale też zupełnie inne, bardzo ciekawe knajpki z niespotykanym dotychczas w naszym mieście menu. Właśnie takim miejscem jest malutki bar pan.puh, znajdujący się w okolicy Uniwersytetu.
Pierwsze skojarzenie związane z nazwą – pampuchy, a więc wspomnienie czasów przedszkolnych. Skojarzenie dość odległe, ale na siłę można je podpiąć pod tenże bar, a to dlatego, że specjalizuje się w podawaniu chińskich drożdżowych bułeczek Baozi.
Na fanpage pan.puh trafiłem przez przypadek, ale jego zawartość na tyle mnie zaintrygowała, że postanowiłem spróbować specjałów działającego od kilku dni baru.
Lokalizacja nie należy do najszczęśliwszych. Bar jest schowany w małej i rzadko uczęszczanej uliczce. Wnętrze minimalistyczne, z trzema miejscami do siedzenia przy ladzie. Zmieniające się codziennie menu wypisane jest na tablicy.
Plusem jest możliwość zamówienia zarówno małej, jak i dużej porcji zupy i Baozi. Ceny także nie zniechęcają, a wręcz pozytywnie zaskakują i spokojnie pasują nawet do studenckiej kieszeni.
Jeszcze przed przyjściem wiedziałem mniej więcej co zamówię, ponieważ zerknąłem na facebookowy profil pan.puh. Wybrałem małą libańską zupę pomidorową z ciecierzycą (6 zł) oraz mniejszą, składającą się z trzech sztuk, porcję Baozi z kurczakiem (8 zł). Jako że to początki, do każdego zestawu dodawana jest jedna bułeczka gratis.
Zupę otrzymuję natychmiast, w plastykowej miseczce. Libańska wersja pomidorówki bardzo przypadła mi do gustu. Była niesamowicie aromatyczna, głównie dzięki sporej ilości kolendry, a także niezwykle sycąca. W gęstym wywarze znalazło się miejsce dla sporej ilości ciecierzycy oraz rozdrobnionych pomidorów, a także ryżu. Całość stanowilo bardzo ciekawą mieszankę smakową.
W czasie, kiedy jadłem zupę, na parze gotowały się moje bułeczki, które w liczbie sztuk czterech otrzymałem w bambusowym koszyku.
Porcja, jak na małą, okazała się spora. Dobrze wyrośnięte Baozi były okrągłymi bułeczkami, z nadzieniem, o kilkucentymetrowej średnicy. Było to moje pierwsze podejście w życiu do tej potrawy, więc z tym większym zaciekawieniem zabrałem się za jedzenie.
Smak ciekawy, z wyczuwalną cebulą, czosnkiem oraz mocno doprawionym mielonym mięsem i aromatycznym imbirem. W sumie, duży plus za oryginalność i wprowadzenie na rynek czegoś nowego. Jeśli miałbym się czepiać, to ciasto jest nieco za grube, a bułeczki można by wypełnić farszem trochę obficiej. No i sosiki – gotowce, z buteleczek dostępnych w każdym sklepie. Przy tak wąskiej specjalizacji warto jednak czymś się wyróżniać i robić sosy samodzielnie.
Pan.puh zaskakuje in plus, oferuje możliwość zjedzenia smacznego obiadu w rozsądnej cenie, szybko i oryginalnie. Mam nadzieję, że pojedyncze wpadki, to po prostu błędy debiutanta.
pan.puh
ul. Plac Uniwersytecki 15 A
Jeny, jesteście tak niekompetentni, że az
Jakieś konkrety?
Zjadłabym! 😀
Nie lubię nie podpisanych recenzji, jak łatwo kogoś oceniać bez najmniejszej odpowiedzialności!
Zerknij w zakladkę Informacje, będziesz wiedział kto napisał. Każda inna relacja, nie moja, jest podpisana.
Podpisane Piotrek ;)))) ojej rzeczywiście nie jesteś anonimowy hahahaha
Wystarczy przejrzeć fanpage, bez problemu znajdziesz moje nazwisko, jeśli coś ci ono zmieni. Aha, o jakiej odpowiedzialności piszesz?
Jeśli sos tam jest z buteleczek to jam jest Jezus…. Już drugi raz wtopa z sosami (pierwsza to Madagaskar), dlaczego nie piszesz sprostowań?
Ale jakie sprostowanie mam napisać w sprawie Madagaskaru? Sos jest tak ciężki, że nie da się jeść, a smakuje jak typowy z butelki.
Hmmmmm, ciasto na baozi i nikuman powinno być treściwe, ale nie wysuszone, powinno być sprężyście miękkie i puszyste zarazem. Mix ichniejszych filling-ów to jakiś kosmos, takie trochę fusion, zdecydowanie nie takie sosy powinny być serwowane do tego….Chyba czas się wziąć za te wszystkie pseudo rameny i baozi w Polsce, bo aż krew z oczu się leje na ten widok….. Coś na zasadzie polskiego bigosu, robionego w Buthanie z kompletnie innymi składnikami i zerowym pojęciu o klasycznej bazie danego dania.