Przed każdą wizytą w Gdyni, mimo że staram się robić dość skrupulatny research miejscowej gastronomii, zawsze podpytuję Was o miejsca godne odwiedzenia. I tak, zawsze na takiej liście pojawiają się pewniaki w typie Pueblo, Maliki, restauracji Krew i Woda czy Głównej Osobowej, no i Pączusia oczywiście. Większość z nich znam, ale traf chciał, że do tej pory nie dotarliśmy z żoną, w jej rodzinnym mieście, na śniadanie do obleganej podobno Głównej Osobowej. No więc, wykorzystując okazję, że do Trójmiasta wpadliśmy na weekend, na 95. urodziny dziadka, a wieczory już wcześniej rozplanowaliśmy, sobotę i niedzielę zarezerwowaliśmy sobie właśnie na to niewielkie bistro w samym centrum Gdyni.
Do kogo skierowana jest Główna Osobowa, bo opinii na temat hipsterskiego rodowodu tegoż lokalu, nasłuchałem się co nie miara? No więc tak – hipster ze mnie taki, jak z Magdy Gessler Anthony Bourdain. Mimo to odnalazłem się w tym miejscu od razu, a industrialny, nieco loftowy charakter wystroju przypadł mi go gustu w momencie przekroczenia progu. Wewnątrz króluje połączenie metalu i drewna, ale ważnym elementem są też olschoolowe, trochę babcine kanapy.
Warto choć przez chwilę pochylić się nad kartą, a ta jest skomponowana trochę podobnie, jak wystrój lokalu – bez niepotrzebnych kombinacji, ale z szacunkiem do smaku i jakości produktu. Od 8 do 13 serwowane są śniadania, później zaczyna się pora lunchowo-obiadowa z całym przekrojem mięs oraz daniami dla wegetarian. Z racji wspomnianych wcześniej ograniczeń czasowych, dwukrotnie decydujemy się na pierwszą, poranną opcję.
Na dzień dobry otrzymujemy miseczkę świetnego, ciepłego i chrupiącego pieczywa z masłem. Tak akurat, żeby zabić pierwszy poranny głód. Nasza wizyta zaczyna się także od dwóch elementów, które w dużej mierze odpowiednio ukierunkowują moje nastawienie na temat Głównej Osobowej. Do chleba otrzymujemy darmowe szklanki wody, a panie kelnerki swoim uśmiechem czarują Kazika, co nie zdarza mu się często. Małe rzeczy, ale to one zazwyczaj wpływają na końcowy odbiór danego miejsca.
Młody z wielkim smakiem zajada jajecznicę z trzech jaj zagrodowych (13 zł). Zagrodowych, bez żadnej ściemy, co widać nie tylko po kolorze, ale czuć w smaku. Jajecznica przygotowana wzorowo, lekko lejąca się, z odrobiną szczypiorku i kolejną porcją chleba, z którym spotkaliśmy się wcześniej. Z kolei ja decyduję się pierwszego dnia na grzanki z sardynkami (14 zł). Pozycja trafiona w punkt. Z odpowiednio podpieczonymi kawałkami chleba, a przede wszystkim wyrazistą, trochę słodkawą rybą, sporą ilością pietruszki i stawiającym kropkę nad i, mocno kwaskowym aioli, które jednocześnie spełnia ważną rolę wizualną, dodając mocno kontrastową, niemalże złotawą barwę. Posiłek zwieńczyło pobudzające do działania espresso.
Drugiego dnia przychodzimy zaraz po otwarciu, około dziewiątej i zastanawia nas jedno – dlaczego w Głównej Osobowej jest pusto?! Czy gdynianie nie jedzą śniadań poza domem do cholery? Rozmyślając nad tym ważnym dla świata problemem, zapominam nieco o swojej diecie i zamawiam kanapkę carbonara (17 zł). Nie, to nie żadna tam leciutka, fit kanapeczka. To dawka kalorii, zapewniająca energię na kilka godzin. Dwie cudnie chrupiące kromki chleba, płynący beszamel, pysznie podkręcający smak, pokrojony w niewielką kostkę wędzony boczek, a na dokładkę jeszcze ser. Możecie mówić, że to banał, ale najpierw spróbujcie, żeby przenieść się do pięknej krainy szczęśliwych ludzi. Ta kanapka wywołuje uśmiech na twarzy do końca dnia, zostawiając po sobie pewną pustkę i świadomość, że nic tak dobrego tego dnia już nie zjemy. Choć i dwie kolejne pozycje to proste, ale sprawdzone specjały. Kazik znowu niemalże połyka kremową jajecznicę, a żona, podgryzając co i rusz moją carbonarę, zadowala się wegetariańskimi grzankami (13 zł) z jajkiem sadzonym.
Już teraz wiem dlaczego polecaliście mi to miejsce za każdym razem, kiedy tylko pytałem. Główna Osobowa zdecydowanie trafia na moją listę ulubionych kulinarnych miejsc w Gdyni. Śniadania w pełni spełniają swoją rolę – są świeże, smaczne i nieprzekombinowane, a ceny bardzo przystępne. Jedno jest pewne – śniadania mamy sprawdzone, ale przy następnej wizycie w Trójmieście, ruszamy do Osobowej na obiad.
Główna Osobowa
Abrahama 39