Kiedy w drugiej połowie poprzedniego roku na wrocławskim Rynku w końcu otworzyła się restauracja Taszka, zarówno ja, jak i pewnie większość osób zajmujących się tutejszą gastronomią, mieliśmy pewne wątpliwości. Bo Rynek, bo portugalska kuchnia, bo jeszcze raz Rynek. Wszelkie wątpliwości minęły jednak już chwilę po przekroczeniu progu restauracji. Wnętrze Taszka Wine&Petiscos to perełka na kulinarnej mapie wszechogarniającego nas kiczu i kopiowania pomysłów w stolicy Dolnego Śląska. Staram się nie nadużywać tego słowa, ale cholera, pięknie tu. Jasno, kolorowo, optymistycznie, no i jest dużo wina. Portugalskiego, starannie wyselekcjonowanego przez Kalinę, właścicielkę restauracji, która na portugalskim trunku zjadła zęby i może Wam o nim opowiadać długimi godzinami.
Moja druga wizyta w Taszce związana była z testowaniem menu przygotowanego specjalnie przed kolejną wrocławską odsłoną festiwalu kulinarnego Restaurant Week. Hasło przewodnie wiosennej edycji – Emocje na talerzach – doskonale oddaje klimat samej Taszki, dosłownie i w przenośni. Same talerze należą do najładniejszych we Wrocławiu, a już to, co się na nich zazwyczaj znajduje, wywołuje spore, zazwyczaj pozytywne emocje. Większość taszkowych dań skłania do aktywowania umysłu, zastanowienia się nad kompozycją. Emocje na talerze to także powrót do lat dziecięcych, z którymi nierozłącznie wiążą się wspominane z rozrzewnieniem dania.
Sam Restaurant Week to święto lokalnej gastronomii, podczas którego możecie przeżyć trzydaniowe doświadczenie restauracyjne w cenie 39 zł w jednym z ponad 20 różnych lokali. W dniach 21-30 kwietnia 2017 każda z restauracji przygotuje specjalne menu, jakiego nie uświadczycie w tradycyjnej, codziennej karcie danego miejsca.
Na początku pojawia się przystawka – cebula/mus z kurczaka/sos z kaczki, podana z chrupiącym, zgrillowanym chlebem. Jakie to jest dobre! Delikatny kurczak owinięty w cebulę, posypany słonawym parmezanem, to samo w sobie niezłe zestawienie. Prawdziwym hitem okazuje się jednak esencjonalny, słodko-słony sos z kaczki. Wycieramy pieczywem każdą jego kroplę, bo smakuje wybornie. Podobne zawiniątko w postaci cebulek pojawia się w wersji wege, ale w tym wypadku w rolę mięsa wciela się bakłażan oraz sos szczypiorkowy. Ta opcja nie robi już takiego wrażenia, ale skłania do rozmów, dzielenia się swoimi uwagami oraz wywołuje tak pożądane podczas festiwalu emocje.
Danie główne w menu mięsnym prezentuje prosty przekaz – wspomnienia taszkowego kucharza z dzieciństwa spędzonego w Brazylii. Policzki wołowe/ marchewkowo-grejpfrutowe purée/ farofa/ jarmuż to gra smaków i tekstur. Na pierwszy plan wychodzi słony smak, zaraz po nim pojawia się marchewkowa słodycz, a na końcu wychodzi jeszcze mocno brazylijski akcent – wyczuwalny aromat grilla, lekkiego przypieczenia, zgrywający się z pochodzącą od jarmużu goryczą oraz idealnie komponujący się z delikatnym, rozrywającym na włókna mięsem.
Także i tym razem wegetarianie mogą trochę pozazdrościć menu mięsnego. Żółtko/ puree z kalafiora/carpaccio z kalafiora/smażony kalafior ląduje na talerzu w zgrabnej formie, w smaku prezentuje przede wszystkim kalafiorową gorycz, złamaną chrupiącymi, lekko słodkimi chipsami z topinamburu.
Padam na kolana, nie tylko ze względu na przejedzenie i rozmiary poprzednich porcji, ale głównie z uznaniem dla cukiernika. Parfait z kaszy gryczanej/mandarynki jest czymś totalnie odlotowym. Po pierwsze – kwasowość, doskonale orzeźwiająca, idealna na lato. Do tego odpowiednio zaznaczona słodkość i faktura parfait. Zdecydowanie deser numer jeden spośród tych, które jadłem w tym roku. Chapeau Bas.
Taszka tylko potwierdziła moje wrażenia – czy to menu standardowe, czy przygotowane na festiwal Restaurant Week, reprezentuje równy, wysoki poziom oraz oryginalne, przyjemnie zbalansowane dania. Duży, bardzo duży plus.
Taszka Wine&Petiscos
Rynek 54/55
Rezerwacja stolików na Restaurant Week Wrocław – rezerwacja