Na początku była Sztuczka – gdyńska restauracja, której mimo licznych wizyt w Trójmieście nie miałem okazji odwiedzić. Jakoś zawsze brakuje czasu, choć obiecuję sobie, że… teraz to już na pewno. Po pięciu latach, z pomysłu założyciela, Rafała Wałęsy, powstała sopocka Sztuczka Bistro, doskonale wpisująca się popularny nurt bistronomii. Bistronomii interpretowanej w kraju w bardzo różny sposób, zazwyczaj niespecjalnie udany. Zdradzę od razu, że sopocka Sztuczka jawi mi się jako wzór bistro.
Wspaniałe są wnętrza, reprezentujące elegancki minimalizm, niezobowiązujące, pasujące do klimatu miasta. Zaskakująca, acz dopracowana w szczegółach jest karta i brakuje tylko jednego – ludzi. Wybierając się z rodzinką do Sopotu, założyliśmy od razu po szybkiej wizycie na plaży, odwiedziny właśnie w Sztuczka Bistro. Po eskpresowej kąpieli popędziliśmy na ulicę Bema, boczną od Monciaka, mając nadzieję, że uda się złapać jakiś stolik. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, iż o wolne stoliki bać się nie trzeba, a to z prozaicznego powodu – wszystkie był wolne. Dokładnie w momencie, kiedy na Monciaku ustawiały się kolejki do najpodlejszych knajp nastawionych na wakacyjnych zjadaczy ryby w śmierdzącej panierce. Widząc nasze zaskoczenie po przekroczeniu progu, przemiły kelner w wieku 45+ rzucił tylko dużo znaczące – tak, tak, to jest Sopot. Mając na myśli klientelę, niezainteresowaną specjalnie zaangażowaną kuchnią. Ma być dużo, ma być tłusto, no i tanio, to przede wszystkim. No, to w Sztuczce tak nie jest.
Karta dzieli się dość tradycyjnie na przystawki, zupy, sałatki, makarony i dania główne. Nasz problem polega na tym, że po przeczytaniu pierwszych opcji, jemy oczami, a wcześniej pochłonę;liśmy już jeden obiad. Mimo wszystko zamawiamy kilka pozycji, głównie na mniejszy głód, zachwycając się w międzyczasie panującym tu luzem. przyjemną pogawędką z kelnerem, martwiąc się jednocześnie brakiem zainteresowania wśród przechodniów.
Koszyk pieczywa (6 zł) stanowi niezły wstęp do reszty, ale i zaskakuje. Aromatyczne masło, cztery rodzaje chleba – od ziarna do maślanego. Dobry chleb smakuje nawet z samym masłem. I ten bardzo smakuje.
Opalany śledź z zalewy octowej (18 zł) rozkosznie łączy kwasowość, słodycz cebulki oraz kremową teksturę śmietany. Polska klasyka przekąskowa z tradycyjnymi dodatkami, podana w nowej formie zaskakuje grą tekstur, odpowiednim balansem smaków i tak zwyczajnie dostarcza mnóstwo radości, a o to przecież w jedzeniu chodzi. Mus z wędzonych ryb (12 zł), podany z emulsją z chrzanu, sałatką z kalafiora i koperkiem jako żywo nawiązuje do klasyki, a więc choćby pasty z makreli. To puszyste cudeńko z delikatnym dymnym muśnięciem rozsmarowujemy po kromkach chleba, wyrywając sobie miskę z rąk. I ponownie nie zapomniano o tak ważnym elemencie, jakim jest zgranie ze sobą chrupiącego i kremowego. Taki banał, ale nie zawsze realizowany. Za te przystawki należy się piątka z plusem.
Sytuacja wygląda podobnie w przypadku obłędnego gazpacho (22 zł). Jeszcze raz otrzymujemy na talerzu teoretycznie proste danie w bardzo udanym, wielopoziomowym wydaniu. No więc jest płynna zupa balansująca pomiędzy słodyczą i kwaśnością, ogórkowa granita pozwala na chwilę orzeźwienia i ochłody, a przy okazji wprowadzająca lekkość, jest chrupiąca rzodkiewka i bazyliowe tło, super. Na koniec jeszcze risotto grzybowe (28 zł) z opalanym serem brie, piklowanymi grzybami i ziołami. Widząc pierwszy raz to danie od razu przyszła mi do głowy myśl – tak, tak wyobrażam sobie jedzenie w bistro. Jest niedrogo, ale z właściwą klasą, smacznie i porcją różniącą się od finediningowej, kwintesencja. Risotto jest idealnie kremowe, danie nie jest przeładowane dodatkami, a jednocześnie przy każdym kęsie odczuwa się pełnię smaku potrawy. Jest trochę leśnych klimatów, jest śmietankowo-grzybowy, podgrzany ser, swobodnie rozrzucone grzyby i chlust oliwy. Raz jeszcze wielki ukłon w stronę kuchni.
Ogromnie żałuję, że trafiliśmy do Sztuczka Bistro właściwie jedynie na przekąski. Po takim wstępie chciałbym zjeść całą kartę i z ogromnym przekonaniem mogę powiedzieć, że moje wrażenia byłyby równie entuzjastyczne. W Sztuczce widać klasę, a jednocześnie pokaz wspaniałej interpretacji pojęcia bistro. Tutaj chce się jeść, tutaj chce się siedzieć, a jeśli ktoś kosztem mniejszej Sztuczki wybiera turystyczną restaurację na Monciaku, no to cóż, powodzenia. Będę tu wracać, jak najczęściej.
Sztuczka Bistro
Bema 6, Sopot