Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłem remont w lokalu tuż przy Shrimp House, od razu w oczy rzuciła mi się chwytliwa nazwa – Orientuj się. Nie trzeba być mistrzem dedukcji, żeby zrozumieć jaki rodzaj kuchni planowano przy ulicy Św. Mikołaja 14, a że azjatycka kuchnia we Wrocławiu cieszy się niesłabnącą popularnością, szanse powodzenia tej inicjatywy na spokojnie można było oceniać wysoko. Co ciekawe, jeszcze dwa lata temu ta część ulicy Mikołaja kandydowała do miana jednej z najnudniejszych w mieście. Obecnie to popularny punkt odwiedzin wrocławskich miłośników jedzenia. Obok Shrimp House znajduje się pierogarnia Momos, obecnie także Orientuj się, a niebawem kolejna miejscówka z owocami morza.
Czołową postacią Orientuj się jest Szef Kuchni, który spędził ostatnich dziewięć lat w chińskiej restauracji w Norwegii. Od azjatyckich motywów nie da się tutaj uciec, menu reprezentuje cały przekrój klasyków – chińska zupa, noodle, smażony ryż czy owoce morza. Lokal jest niewielki, wewnątrz można zająć jeden z kilku stolików z hokerami, a centralne miejsce zajmuje otwarta kuchnia, która nie cierpi na przypadłość wielu azjatyckich barów i nie dymi nadmiernie, dlatego nie powinniście obawiać się o zapach swojego odzienia.
Na dzień dobry proszę o kwaśno-słodką zupę Seczuan z kurczakiem (11 zł) – gęstą, delikatnie ostrą, za to mocno octową i ta nuta zdecydowanie przeszkadza mi w tym zestawieniu. Rozumiem pewien pomysł na tę zupę, ale jej smak zupełnie do mnie nie trafia, bo słodycz przykrywa właśnie ostry kwas octu ryżowego. Zdecydowanie lepiej wypadają noodle z krewetkami (25 zł). Zastanawia mnie tylko jedna, niepokojąca rzecz – po cholerę na każdym daniu lądują kiełki? Jak dla mnie dymka załatwiłaby sprawę. Makaron z mocno imbirowym, odświeżającym posmakiem został podany z kukurydzą, fasolką, marchewką oraz sezamem, a także naprawdę idealnie usmażonymi krewetkami. Dla odpowiedniego balansu przydałoby się jeszcze trochę sosu sojowego, ale to uczciwa pozycja, idealna na szybki obiad. Najlepsze wrażenie i posmak w ustach pozostawia po sobie numer popisowy Orientuj się, a więc chrupiąca kaczka (29 zł), w moim wypadku dla jednej osoby, a więc po prostu kaczka po pekińsku Na stolik trafiają kolejno: szarpane mięso kaczki, naleśniki w bambusowym koszyku i talerzyk z dodatkami. Całość na pewno sprawdzi się w przypadku odwiedzin lokalu w większej grupie, ponieważ istnieje możliwość dzielenia się poszczególnymi składnikami i wspólnego jedzenia. Cały zestaw pozwala dowolnie konfigurować skład swoich zawijanych naleśników, choć pewnie nie zaszkodziłoby, gdyby na talerzyku obok sałatki z mango i cebuli oraz dymki pojawiło się kilka innych dodatków. Mięso, mango, szalotkę i najlepszy z całego zestawienia słony, kwaśny i słodki sos hoisin nakłada się na naleśnik, a następnie zwija go i je w postaci zawiniętej rolki. Dobra rzecz, na pewno najlepsza z próbowanych pozycji, no i ta chrupiąca skórka kaczki!
Nie jest to najlepsza azjatycka kuchnia we Wrocławiu, nie ma się co oszukiwać, ale ma w sobie jakiś element zaskoczenia, który zachęca do wejścia i spróbowania tutejszych specjałów. Choćby sposób podania kaczki wprowadza innowacyjny pomysł na wrocławski rynek i za to należą się brawa. Kilka smaków na pewno do podkręcenia, ale cieszy fakt, że ktoś bawi się kuchnią azjatycką i szuka ciekawych dróg.
Orientuj się
Św. Mikołaja 14
niezła kaczkę po Pekinsku podaje u chinczyka na Traugutta