Początek roku sprzyja nie tylko podsumowaniom, wróżeniu z fusów, ale i stawianiu sobie celów na najbliższy czas. Celów motywujących do działania i wprowadzania zmian w życiu, w tym także jego kulinarnej sferze. Dzisiaj mam dla Was listę 9 rzeczy, które możecie zrobić w 2018 roku, aby czerpać jeszcze więcej radości z jedzenia. Naturalnie nie zamierzam Was do niczego zmuszać, ale może akurat znajdziecie choć jeden punkt, który się zainteresujecie i zechcecie go wykonać. Bawcie się, bo jedzenie ma być przede wszystkim przyjemnością, a nie smutnym obowiązkiem.
Podróżuj
To jest mój wyrzut sumienia, zdecydowanie. Ostatnie dwa lata kompletnie zaniedbałem gastroturystyczną stronę swojego życia, tłumacząc się sam przed sobą brakiem czasu, narodzinami dzieciaków, kosztami, ogromem pracy. Jasne, każdy z nas sobie tak argumentuje, a prawda jest taka, że po prostu wystarczy dobrze zorganizować sobie czas. Zwłaszcza w świecie tanich lotów, portali do wyszukiwania noclegów i tym podobnych narzędzi, ułatwiających odwiedzanie kolejnych miejsc na świecie. Co dają podróże? Poszerzają horyzont, to przede wszystkim, choć może to brzmi jak banał. Nic tak dobrze nie wpływa na rozwój własnego smaku, poznawania nowych produktów, jak właśnie wyjazdy w różnych kierunkach.
Spróbuj dania, którego zawsze się bałeś
Kiedy widzicie podroby w karcie, odruchowo odwracacie głowę? To samo dzieje się patrząc na nazwę flaki? Spokojnie, miałem podobnie, ale czasami warto na chwilę opuścić własną strefę komfortu. Miałem, bo w pewnym momencie, pomimo panicznego strachu przed niektórymi smakami, powiedziałem sobie, że szkoda tracić tak wiele przyjemności, jaką przynosi jedzenie. Czy próbując ozorów czy ogonów wołowych coś tracimy? Absolutnie nic, ewentualnie może nam nie posmakować. Istnieje jednak szansa, że właśnie odkryjemy coś świetnego, poszerzymy paletę smaków, którymi możemy operować. Zdecydowanie zalecam próbować, próbować i jeszcze raz próbować i nie zamykać się na 2-3 dania jedzone non stop.
Zaproś kogoś na kolację
Co najbardziej bawi mnie w jedzeniu poza domem? Aspekt społeczny, możliwość wspólnego cieszenia się posiłkiem, rozprawiania o smakach i pierdołach dnia codziennego zarazem. Niech to będzie żona, dawno nie widziany kumpel czy koleżanka z pracy. Idźcie zjeść w przerwie lunchowej do streetfoodowej budki, do fajnej restauracji, gdziekolwiek, ale razem. Fajnym pomysłem będzie też zaproszenie na obiad czy kolację kogoś, kto niespecjalnie lubi jadać poza domem, uważa, że najlepsze smaki wychodzą spod ręki jego lub jego żony.
Pójdź na warsztaty
Od kogo się uczyć, jeśli nie od najlepszych? Obecna oferta warsztatów nawet we Wrocławiu jest tak szeroka, że właściwie chodząc przez rok codziennie na inne, istnieje szansa, że się nie zdublują. Nie wiesz jak smażyć steki, ale chciałbyś nimi zaskoczyć rodzinę podczas domowej imprezy? Zapisz się na warsztaty ze specjalistami od mięsa, korzystaj, chłoń wiedzę, aby ją później wykorzystać i…
Gotuj
Kolejny prztyczek w moją stronę. Odkąd prowadzę blog, a niebawem stukną cztery lata, gotuję zauważalnie mniej, mimo że tak bardzo to lubię. Od jakiegoś czasu przy palnikach pojawiam się głownie w weekendy, kiedy jesteśmy całą rodziną w domu lub zapraszamy znajomych oraz oczywiście rano, przygotowując dzieciakom niespecjalnie skomplikowane śniadania. Jedni gotowanie uwielbiają, inni nienawidzą, dla mnie to TOP 3 ulubionych czynności w życiu, podczas której nie dość, że się rozluźniam, to jeszcze uczę nowych rzeczy, bo kiedy już zaczynam działać w kuchni, staram się robić coś oryginalnego.
Czytaj
Ilość pojawiających się na rynku książek o tematyce kulinarnej szokuje, ale z przykrością stwierdzić można, że jakieś 98% z nich nie niesie za sobą żadnej wartości. Całe szczęście w tych pozostałych 2% spotkać można prawdziwe perełki. W ostatnim roku choćby doskonały Leksykon smaków czy Polak NieNażarty lub Przyprawy Maliki. Statystyki czytelnictwa w Polsce są bezlitosne i mówią o 63% osób, które nie przeczytały nawet jednej książki, dlatego warto je choć trochę polepszyć, choćby zaczynając od książek kulinarnych. Osobiście nie znoszę wydawnictw typowo przepisowych, zdecydowanie wybieram tytuły mające do przekazania jakąś konkretną wartość merytoryczną. Zresztą, jeśli czytacie ten tekst, to i tak należycie do tej mniejszości narodu, czytającej cokolwiek.
Mów, kiedy coś ci nie smakuje!
To taki apel do gości w restauracjach – kelnerzy nie gryzą, a jeśli uważacie, że jedynka na Facebooku przyniesie lepszy efekt od bezpośredniej opinii udzielonej na miejscu, to mylicie się.
Jeszcze głośniej mów, kiedy coś ci smakuje!
Polski i chyba ogólnie cały internet cierpi na chorobę, która nazywam roboczo alergią na dobre słowa. Kiedy chodzimy regularnie do restauracji i na pięć wizyt czterokrotnie było świetnie, a raz zdarzyło się, że kelnerka podała za późno danie, a dodatkowo na wasz talerz spadł jej włos, to w 90% przypadków w internecie pojawi się ta ostatnia opinia. Pełna złości, oczywiście jedynka, przelewająca całe zło tego świata na restaurację, w której do tej pory jedliśmy same dobre rzeczy. Pamiętajcie o tym, że dla restauracji ważne są także te dobre opinie.
Zwiększaj swoją świadomość
Sporo mówi się o zwiększającej się świadomości Polaków w kwestiach żywienia, ale wydaje mi się, że obracając się w towarzystwie osób mocno zainteresowanych kulinariami, żyjemy trochę w bańce i nie zauważamy tego, co dzieje się naprawdę. Większość Polaków uznaje bezwonnego kurczaka za 7 zł za kilogram za coś normalnego, bez zastanawiania się skąd taka cena się bierze. Doszliśmy do momentu, w którym uczciwe wyroby niewielkich producentów, niejednokrotnie 3-4 droższe, zostają uznaną za fanaberię. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Boli mnie jak kuleją w Polsce kwestie żywienia dzieci w szkołach i przedszkolach, jak kuleje świadomość dotycząca sezonowości warzyw i owoców, a także ta dotycząca pochodzenia produktów. Jest lepiej, niż kilka lat temu, ale umówmy się, świadomość kulinarna Polaków od dawien dawna jest w opłakanym stanie. Warto zainteresować się tymi kwestiami, a na dobry początek, aby docenić pracę na kuchni, zalecam Chef’s Table na Netflixie.