Gdzie zjeść chińskie jedzenie we Wrocławiu? Odpowiedź na to pytanie do prostych nie należy, ale coś się w temacie ruszyło. Sprawdźmy czy restauracja Mandarin House ma szansę stać się ulubioną chińską dla wrocławian.
Gdzie? Odrzańska
MIEJSCE
Jeśli napiszę, że to jeden z dziwniejszych, mniej lubianych przez właścicieli gastronomii lokali w mieście, wiele się nie pomylę. Może inaczej – paradoksalnie ten lokal jest lubiany bardzo, bo co i rusz powstaje tu coś, co za chwilę się zamyka. Była tu Malarska 25, ostatnio Kurna Chata, która przeniosła się tuz obok, a jeszcze wcześniej jakaś kwiaciarnia. Problemem ulicy Odrzańskiej we wcześniejszych latach był ogólnie kiepski przepływ ludzi, raczej niewielki traffic i fakt, że nie jest to po prostu główna trasa dla przechodniów kierujących się w stronę Rynku. Trochę się pozmieniało z kilku względów – z jednej strony na nowo otwarty został most, z drugiej pojawiły się ciekawe lokale w postaci m.in. Di Cafe Deli czy ato ramen.
Lokal składa się z dwóch sporych, ładnie doświetlonych sal w stonowanych barwach. Na wejściu znajduje się bar, a stoliki rozstawiono dość luźno w obu pomieszczeniach. Ogólne wrażenie jest bardzo przyjemne.
MENU
Za menu odpowiada jeden z kucharzy pracujących wcześniej w restauracji Oazja. Pewne smaczki w menu nawet na to wskazują, ale wyłapią je pewnie bywalcy tejże knajpki. Kuchnia chińska to pojęcie szerokie, ciężkie do zaklasyfikowania w jednych ramach, dlatego piszę o niej na początku niniejszego tekstu z lekkim przymrużeniem oka. Naturalnie jestem świadomy pewnego uproszczenia stosowanego przez szefów kuchni w Mandarin House, dostosowania karty do gustów polskich czy wplecenia do niej m.in. bardziej amerykańskiego, niż chińskiego kurczaka Generała Tso. I nawet nie zamierzam wykłócać się w temacie ortodoksyjnej prawidłowości opisywanych poniżej dań. Oceniam je raczej według kategorii dobre/złe, aczkolwiek trochę jednak nie rozumiem tego, że chiński szef kuchni nie chce przemycić dań ze swojego regionu w restauracji.
JEDZENIE
Jemy! Sajgonki wieprzowe (22 zł) to na pewno coś innego, niż się spodziewacie. Na talerzu pojawiają się już pokrojone, ale ich struktura na pewno zaskoczy. Wewnątrz znajduje się coś w rodzaju soczystej wieprzowej kiełbaski, natomiast otacza ją smażone ciasto naleśnikowe. Trochę płaskie w odbiorze, niewątpliwe zaskakujące danie, ale nie mogę napisać jednoznacznie, że złe.
Pierożki to ważna część menu w Mandarin i wydaje się to być dobrym kierunkiem. W końcu we Wrocławiu jedynie Dim Sum Garden zajmuje się nimi poważniej, a to forma kulinarnej przygody bardzo lubiana nie tylko przez wrocławian, ale po prostu Polaków. Zamawiać można porcje pół na pół, co bardzo do mnie trafia. Wołowina z marchewką wygrywa zdecydowanie, choć wieprzowina z kolendrą również wypada pozytywnie. Z kolei krewetkowy farsz w cieście ryżowym nie będzie moim ulubionym, zdecydowanie nie. 6 sztuk kosztuje 18 zł, 12 sztuk 34 zł.
Na początku przygody z daniami głównymi wchodzimy w klasyk, a więc noodle z samymi warzywami (34 zł). Jasno trzeba sobie powiedzieć, że to raczej porcyjka na niewielki głód. Makaron z warzywami, dość delikatny – chciałoby się trochę więcej wyrazistości w tym wypadku. Kurczak Generała Tso (35 zł), to słodko-kwaśne danie, które kocha pół świata i w sumie ciężko się dziwić. Jest kurczak? Jest! Jest cukier? Jest! Przyjemnie się to je, mięso mięciutkie, sosik słodki. Gong Bao (35 zł) to potrawa w pewnym sensie zbieżna z poprzednią, gdzie słodycz wychodzi na pierwszy plan. Na szczęście pojawia się lekka syczuańska ostrość, z dużym naciskiem na lekka.
PODSUMOWANIE
Jak już wspomniałem, ta tytułowa kuchnia chińska występuje w moim wpisie raczej w anegdotycznej formule. Nie wiem w jaki sposób mielibyśmy umieścić całokształt smaków tego gigantycznego kraju w jednym menu, ale skupmy się na kwestii najważniejszej. Smakowało? Smakowało!
Mandarin House jest po prostu przyjemnym miejscem do zjedzenia codziennego obiadu, kolacji czy też lunchu. Chin we Wrocławiu właściwie nie uświadczymy, więc musimy się zadowolić takimi. I nie narzekajmy jakoś nadmiernie, bo ktoś robi na Odrzańskiej stosunkowo uczciwie jedzenie, które daje radochę i nie jest przesadnie wymagające. Ja tam lubię!
Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie
Ciekawe spojrzenie na kuchnię chińską we Wrocławiu! Mandarin House to miejsce, które zdaje się spełniać oczekiwania miłośników tej kuchni, oferując różnorodne smaki i dania. Dobrze, że menu jest dostosowane do polskiego podniebienia, ale zastanawiam się, czy nie warto byłoby wprowadzić więcej autentycznych chińskich dań. Cieszy fakt, że lokal cieszy się popularnością i oferuje przyjemną atmosferę. Czy jednak uda się przełamać stereotypy i przekonać więcej osób do eksplorowania chińskich smaków?