Czas typowych fast foodów sprzed lat z hamburgerami „z Biedronki”, minął już chyba – na szczęście – bezpowrotnie. Nadszedł natomiast okres, w którym budki z szybkim jedzeniem prowadzone są przez ludzi nie idących na łatwiznę, mających konkretny pomysł na swój biznes. Takim barem okazuje się Patelnia, czyli malutka budka, w której możemy zjeść kilka naprawdę fajnych, i co ważne, smacznych dań pochodzących z całego świata.
Patelnia to właściwie kioskowe okienko, z którego wydawane są zamówione dania. Póki co nie ma jeszcze gdzie usiąść z jedzeniem, ale jak poinformowała mnie właścicielka, wszystko jest na dobrej drodze, aby w niedalekiej przyszłości przed Patelnią stanęły stoliki. Do Patelni trafiłem przez przypadek, przechodząc ulicą Kuźniczą. Szybko zerknąłem na menu, a za pierwszym razem postanowiłem zamówić tylko małą przekąskę, obiecując sobie, że wrócę tam jeszcze na pewno.
Moim pierwszym strzałem okazała się Quesadilla z kurczakiem, ponieważ nie miałem za wiele czasu, więc chciałem wziąć coś naprawdę na szybko. Zamówiłem, a po 3-4 minutach otrzymałem bardzo ciekawe opakowanie.
Opakowanie faktycznie świetnie wpisujące się w reguły fast foodów, które można bez problemu wziąć do ręki i zjeść podczas spaceru.
W pudełeczku znajdziemy cztery kawałeczki quesadili, sporą porcję nachosów oraz pojemniczek dipu z jogurtu naturalnego z dodatkiem szczypiorku. Na pierwszy rzut oka porcja za 10 zł wydaje się być niewielka, po chwili jednak smak quesadili pozwala nam zapomnieć o cenie, ponieważ wgryzamy się w coś niezwykle smacznego.
Pomiędzy kukurydzianymi tortillami natrafiamy na małe kawałki piersi z kurczaka, roztopiona mozarella, szczypiorek oraz świetny słodko-ostry sos, spotykany w barach z azjatyckim jedzeniem. Bardzo dobrym pomysłem jest dołączenie szczypiorku, a całość idealnie komponuje się z delikatnym dipem jogurtowym. Buzia mocno mi się uśmiechała podczas jedzenia od początku do końca.
Z tym większą ochotą udałem się do Patelni na drugi dzień z jasnym założeniem – zjeść burgera wołowego. Do wyboru mamy także burgera wieprzowego, z kurczakiem oraz z kozim serem. Zamawiam, prosząc o burgera bez pomidora, ale z mocno wysmażonym boczkiem. Czekam kilka minutek, po których w moje ręce trafia kolejna przesyłka.
Jak widać na zdjęciu, z pudełeczkiem udałem się na ławkę w pobliżu Rynku, gdzie zjadłem kolejną świetną rzecz.
Burger jest słusznych rozmiarów, z dobrze trzymającą całość do końca bułką własnego wypieku oraz dodatkiem wspomnianego wyżej apetycznie przysmażonego boczku, chrupiącej czerwonej cebuli, słonego ogórka kiszonego, świeżej sałaty oraz relishu pomidorowego i aioli. Dodatkowo zamówiłem frytki, które, jak zapewniła mnie właścicielka, są ręcznie krojone. Do frytek otrzymałem jeszcze malutki kubełek aioli cytrynowego.
Liczba dodatków nie jest przesadzona, podobnie jak sosu, który nie wsiąka nadmiernie w idealnie zgrillowaną bułkę, będącą bardzo mocnym punktem burgera z Patelni. Nie za sucha, lekko maślana, ale nie dominująca nad mięsem. Mięsem, które z automatu wysmażone jest w stopniu medium, z lekko zaróżowionymi fragmentami wewnątrz, dzięki czemu jest bardzo jędrne i soczyste.
Wołowina jest dość drobno zmielona i mocno doprawiona, co pozwala jej zdecydowanie wybijać się spośród wszystkich dodatków, jako najważniejszy punkt burgera. Świetną robotę robi także pieczony wolno w świeżych ziołach boczek. Delikatnie słonawy i chrupki, nadający charakter całości. Sosy pozostawiają delikatne smaki, z jednej strony pomidorów, z drugiej majonezu.
Frytki faktycznie okazały się typowo domowe, grubo krojone. Mogłyby być nieco bardziej chrupiące, ale już za sam fakt przygotowywania ich na miejscu, warto je zamówić. Jednak tym, co kupiło mnie zupełnie, to cytrynowe aioli, które zamówiłem jako dodatek do frytek. Krótko mówiąc – lepszego sosu nie próbowałem w życiu. Mocno cytrynowy, kremowy sosik z lekkim dodatkiem czosnku. Fenomenalnie komponuje się zarówno z burgerem, jak i frytkami.
Z całą stanowczością mogę polecić Patelnię, nie tylko za świetnego burgera, nie tylko za ciekawą quesadillę, ale i ciekawy pomysł oraz przyjazne nastawienie do klienta. Obsługa z chęcią opowie wam choćby dlaczego jako dodatek wybrać sól himalajską, a nie zwykłą, w jaki sposób przygotowywane jest mięso, i skąd pochodzi.
Patelnia to zupełnie nowy wymiar myślenia o przygotowywaniu fast foodów. Właściwie wszystkie produkty przygotowywane są własnoręcznie, łącznie z bułkami oraz sosami. Mięsa są marynowane i pieczone długo w niskiej temperaturze. Zresztą niech za komentarz wystarczy hasło przewodnie właścicieli Patelni: „Jedzenie na poziomie restauracyjnym w cenach street food’u”.
Świetne miejsce, do którego chcę wracać jak najczęściej, a przy najbliższej okazji z chęcią zamówię uznawane za specjalność lokalu rilletes, czyli ciabatty do wyboru z: indykiem, wieprzowiną lub dziczyzną, której w barach z fast foodami jeszcze nie spotkałem.
Patelnia Fine Food Fast
ul. Kuźnicza 29 B
facebook.com/patelnia/
Polecam Koza Burgera, cudowny.
Zachęcona recenzją wczoraj udałam się do Patelni na burgera. Wybór padł na klasyka. bułka przyjemne chrupiąca, mięso doprawione…i to by było na tyle z plusów. Ser nawet w ułamku procenta nie był roztopiony, mięso tak bardzo zmielone, że czulam jakbym jadła kotleta mielonego, w dodatku mega wysmażonego. Boczek chyba na chwilę włożony do mikrofali, bo był spażony a nie zgrillowany. Jeden z gorszych jakie jadłam.