Odkąd pamiętam, okolice Placu Grunwaldzkiego kojarzyły mi się z studentami, studenckimi klubikami, tanimi barami i kebabami. W ostatnich czasach coś ruszyło w kierunku polepszenia jakości oferowanych w tym rejonie usług gastronomicznych, chociaż dalej w większości lokali panuje chyba przekonanie, że student zbyt wiele nie wymaga, więc można mu podać byle co, byle jak, oby tylko było tanio i dużo, a najlepiej z niedrogim piwem. O barze Remont usłyszałem stosunkowo niedawno, podczas dyskusji na naszym facebookowym fanpage’u. Opinie były dość zróżnicowane, więc postanowiłem na chwilę cofnąć się o kilka dobrych lat, wracając do studenckich klimatów.
Remont znajduje się na grunwaldzkim Manhattanie, wygląda dość surowo, ale jest sporo miejsca, całkiem nieźle zaopatrzony bar, no i istnieje szansa na zjedzenie czegoś w przystępnej cenie. Karta jest dość obszerna, zamówić możemy zarówno pizzę, jedno z kilku dań głównych, zupy i dania mączne.
Tutaj możecie spojrzeć na całe menu. W lokalu zjawiłem się dwukrotnie i, jeśli chodzi o obsługę, to raz byłem w niebie, drugi raz w piekle. Za pierwszym razem z chęcią zostawiłem napiwek, za drugim powinienem domagać się zwrotu pieniędzy.
W obu przypadkach w Remoncie byłem w porze obiadowej, ale ruch nie był wybitnie duży, powiedziałbym wręcz, że niewielki. Pierwszym razem przyszedłem, zasiadłem na miękkiej kanapie, a po kilku sekundach doskoczyła do mnie kelnerka, proponując od raz zupę dnia, którą była ogórkowa w cenie 5 zł. Zdecydowałem się na nią, a do tego domówiłem makaron Penne z kurczakiem w sosie śmietanowym za 15 zł. Obsługą byłem zaskoczony bardzo pozytywnie, zwłaszcza kiedy po 2-3 minutach moim oczom ukazał się nieźle pachnący talerz z zupą.
Ogórkowa była pyszna, z mnóstwem warzyw, bardzo aromatyczna. Po prostu domowa. Porcja tak dobrej zupy za pięć złotych to skarb, nie tylko dla studentów. Do tego momentu byłem pod wrażeniem, i to niemałym. Po drugim daniu pojawiła się jednak pierwsza rysa na wizerunku lokalu.
Co tu dużo pisać, makaron z podsmażonym kurczakiem, zalany niedoprawioną śmietaną z dodatkiem pietruszki i – dosłownie – dwóch kawałków żółtej papryki. Całość smakowała tak, jak smakować może niedoprawiony, suchy makaron z piersią z kurczaka, czyli nie smakuje. Owszem, porcja jest spora, można się nią spokojnie zapchać na cały dzień, ale drugi raz 15 zł na to danie na pewno nie wydam. Gdyby jeszcze sos był bardziej gęsty, mogłoby nie być aż takiego dramatu, ale niestety, całość spłynęła na dno talerza.
Po pierwszym razie miałem mieszane uczucia, ale w pamięci pozostała pyszna zupa ogórkowa, która sprawiła, że wybrałem się raz jeszcze.
Niestety, druga wizyta okazała się klapą w całej okazałości. Przyszedłem o podobnej porze jak ostatnio, zasiadłem i czekałem. I czekałem, i czekałem. 5 minut, 10 minut, 15 i nic. Żadna z kelnerek, chociaż na zmianie były dwie, nie pokusiła się o podejście i zapytanie czy może chciałbym coś zamówić. Pewnie dlatego, że prowadziły bardzo ożywioną dyskusję z kucharzem. Ruszyłem więc do baru, podpytać czy obowiązuje samoobsługa, bo nigdzie nic na ten temat nie jest napisane, a ostatnio zostałem obsłużony wzorowo. W odpowiedzi usłyszałem, że dzisiaj zamówienia przyjmowane są przy barze, nie wiadomo dlaczego. Chciałem zamówić żurek, niestety okazało się, że go nie. Zrezygnowałem więc z zupy, prosząc o fileta z kurczaka w panierce, z kluskami śląskimi oraz surówkami. Grzecznie poprosiłem, aby na moim talerzu wylądowała surówka z białej kapusty lub marchewka, co sprawiło bardzo duży problem, ponieważ kelnerka nie wiedziała czy może zamienić standardowy bukiet surówek na jedną z nich. Po konsultacjach z kucharzem wyszło na to, że ogólnie jest taka możliwość, ale nie dzisiaj, ponieważ marchewki nie ma, a kapusta jest… nieświeża. Zapytałem więc, co wchodzi w skład bukietu surówek, na co mocno poirytowana pani odpowiedziała, że… nie wie. Udała się więc na ponowną konsultację z kucharzem, po czym poinformowała, że: „to co jest akurat na kuchni”… Z ciekawości więc poprosiłem o tę niespodziankę, jednocześnie licząc się ze stratą 3,50 zł.
Jako że zajęte były może dwa inne stoliki, spodziewałem się szybkiego podania. Nic bardziej mylnego, moje dania trafiły do mnie po dobrych 25 minutach.
Moją uwagę przykuł głównie bukiet surówek. Buraczki, ogórki konserwowe i czerwona kapusta, jak leci, wszystko w komplecie ze słoików. Wybaczcie, ale o walorach smakowych nie będę pisał. Spróbowałem tylko i odłożyłem na bok.
Pięknie przystrojone danie, nieprawdaż? Pierś spora, ale usmażona w frytkownicy, co raczej nijak się ma do informacji z fanpage’a Remontu: „Tradycyjna kuchnia polska”. Jeśli myślę o tradycyjnie polskiej panierowanej piersi z kurczaka, to na pewno nie przychodzi mi do głowy danie z frytkownicy. Danie mogło smakować tak, jak smakują dania z frytkownicy, ale na pewno nie było w tym wszystkim czuć kurczaka. Gdzieś przewijały się aromaty smażonych wcześniej frytek i camemberta, tragedia. Jeszcze większym hitem okazały się kluski śląskie, wcześniej zamrożone i podgrzane w mikrofali. Niestety, ktoś nastawił chyba zły program, bo w środku były jeszcze twarde i ogólnie gumowe. Za tej wątpliwej jakości jedzenie zapłaciłem 16,50 zł.
Będąc pracownikiem Remontu wstydziłbym się podawać klientom takie dania. Zupa ogórkowa zamazała na początku fatalny obraz tego miejsca, ale szybko okazało się, że w tym lokalu ludzi się zwyczajnie nie szanuje. Jeśli nawet to typowo studencka knajpka, to wypada swojego potencjalnego klienta szanować. Czasy się zmieniły, student też wymaga odpowiedniej jakości jedzenia. Tanie czeskie piwo to chyba jedyna rzecz, która może zachęcić do przyjścia do Remontu, bo jedzenie zdecydowanie odradzam.
Bar Remont
Pl. Grunwaldzki
facebook.com/Bar.Remont
A z jakiej racji powinno się szanować tych podludzi? xD Swoją drogą jak już prowadzicie takiego bloga, to nauczcie się robić zdjęcia, bo teraz to KAŻDE danie wygląda jak gówno…
Sorry, nie jesteśmy fotografami.
Z tekstu wynika, że zdjęcia dobrze oddają smak potraw 😛
uwaga, groźny nadczłowiek w internecie
Z każdą kolejną relacją jestem coraz bardziej zażenowany podejściem twórców tego portalu. Recenzje knajp, w których dodatkowo można coś przegryźć jest traktowana jak restauracja z 4 gwiazdkami. Szczytem była dla mnie recenzja fastfoodu na Dworcu PKS, w której zamawiając kebaba, podejście recenzenta było niczym do wykwintnej restauracji w centrum miasta. Gdzie oczywistością jest, jaki profil jedzenia jest tam serwowany i osobiście cenię sobie takie posiłki, które smakują tak samo jak 10 lat temu, ale to jest właśnie urok takich knajpek. Moim zdaniem niszczycie tylko biznes prostych barów, gdzie sporo osób się stołuje i nie ma większego problemu z serwowanym tam jedzeniem. Proponuję wizytę w normalnej restauracji, gdzie zostawicie 100zł wydane na obiad i wtedy Wasza krytyka może być jak najbardziej uzasadniona. Kolejne tragiczne zjawisko, to trendy kulinarne i nowopowstałe bary gdzie serwuje się lepsze, bądź gorsze burgery, czy też przereklamowane foodtrucki, które nie tyle szczycą się jakością, co po prostu zajawkowym pomysłem, czy też trendem. Nie piszę tego jako właściciel jednego z pokrzywdzonych barów, ale jako mieszkaniec Wrocławia, który ma już dość tego całego kiczu promowanego na tego typu stronach. Tym samym jestem zmuszony wyłączyć subskrypcję Waszego portalu, bo podejście recenzentów jest dla mnie po prostu żałosne. Każdy ma prawo do swojego zdania, jednak krytykować każdy potrafi, jednak jeśli to nie jest budująca krytyka, proponuję samemu urządzić posiłek w cenie potraw z barów, które recenzujecie.
Nikt nie ma obowiązku czytać relacji. Aha, nigdy nie umieściliśmy na blogu żadnej relacji z fastfoodu na Dworcu. pozdrawiam
A, jeszcze jedno. Jeśli ktoś coś niszczy, to nie my, a właściciele tych budek, podający ludziom najgorszy chłam. Niezbyt rozumiem co znaczy „knajp, w których dodatkowo można coś przegryźć”. Czy 16,50 zł za obiad w Remoncie to coś dodatkowego? Wydawało mi się, że za tyle to można zjeść fajny obiad, co zresztą nie raz, i nie dwa udowadnialismy na blogu. Proponuję czytanie ze zrozumieniem.
co za bzdurny komentarz: po pierwsze pojedź kiedyś za granicę (nawet najbliższe okolice w Europie: Niemcy, Holandia, UK) i spróbuj najtańszego kebsa. Jest o dwa nieba lepszy niż najtańszy w Polsce. Po drugie: za cenę potrawy z takiego baru zrobiłbym dwie takie potrawy i dużo lepszej jakości.
Powinieneś się cieszyć, że komuś się chce recenzować takie miejsca, dla mnie to jest niesamowicie przydatne. Jeśli jednak wolisz jeść burgsa z kotletem 0% mięsa i nie myśleć o tym co przez syntetyczne jedzenie dzieje się z Twoim organizmem to tylko życzyć powodzenia. Pozdrawiam.
ja jestem studentem i często jem coś w cenie do 14zł i powiem szczerze, że w Remoncie do zjedzenia jest możliwa tylko pizza – mam znajomych co cieszą się że dostali dużo – ale w przeciętnym barze mlecznym (tym zwykłym, a nie hipsterskim) za tą samą cenę zje się 2 razy więcej i to czegoś smaczniejszego.
Żeby nie było, że jestem kolejnym hejterem to do Remontu chodzę co jakiś czas, na piwo, na mecz, czasem zamówi się pizzę do przegryzienia. Z niemiłą obsługą się nie spotkałem, ale nawet moi znajomi czasem wolą wyjść na hod-doga na orlen niż jeść domowe obiady w Remoncie.
„Będąc pracownikiem Remontu wstydziłbym się podawać klientom takie dania. ”
Będąc pracownikiem Remontu, brałbyś swoją kasę i wydawał klientom co kuchnia ugotuje ;]]
A co do schabowego z frytkownicy, to czy smakuje inaczej niż usmażony na patelni? 😀
Spróbuj, to sie przekonasz.
W całkiem niezłych restauracjach praktykuje się smażenie na fryturze i raczej się nikt nie skarży, że wolałby smażone na oleju na patelni. Ja mam chyba mało wrazliwe podniebienie, bo różnicy nie wyczuwam.
Chyba raczej w podłych barach. Podaj mi choć jedną nazwę, gdzie dostanę pierś z kurczaka w panierce z frytkownicy.
Moim zdaniem wiele zależy od tego, czy frytura jest świeża. Bo jeśli w danej fryturze smaży się tylko i wyłącznie kurczaka, i informuje się o tym Klienta w karcie, to wszystko jest ok. Gorzej, jak informacji takiej brak, a do frytkownicy raz wkładają rybę, raz camembert, a raz kurczaka – nie wymieniając przy tym frytury. Spróbuj kiedyś w domu zrobić rybę smażoną na głębokim oleju, a na drugi dzień w tym samym oleju zrób frytki. Wtedy się przekonasz, na czym polega problem.
A z jakiego powodu płacicie za takie dania? gdyby mi podano taką pierś z kurczaka to bym na pewno za to nie zapłacił!
Bo po takim jedzeniu, nie mamy ochoty na kłótnie z ekipą, która nas „obsługiwała”.
Lepiej udać się w zacisze własnego pokoju i w spokoju, bez obawy, że obrażana obsługa odpowie na krytykę napisać ofensywny artykuł 🙂 Pozdrawiam
To nie jest ofensywny artykuł, tylko zgodny z rzeczywistością. Obsługa swój czas już miała, ale go nie wykorzystała.
byłam tam, jadłam kurczaka w sosie musztardowym na plackach ziemniaczanych. Było smaczne, dużo sosu, kurczaka tez było nawet nawet 🙂 Byłam tam po północy z koleżanką gdzie studentów było pełno i do tego jeszcze jakieś urodziny.
Mówisz, że są teraz pustki ? Dziwisz się? Pójdź tam po rozpoczęciu roku akademickiego.
Ja się nie dziwię, że są pustki. Ja się dziwię, że przy tych pustkach obsługa nie jest w stanie ogarnąć swoich zadań.
W Remoncie bywam niekiedy właśnie ze względu na piwo!, do piwa zdarza mi się zamówić ze znajomymi pizzę, którą mają bardzo smaczną. Co prawda dań typowo obiadowych nie jadłam, więc się nie wypowiem, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby obsługa była niemiła. Ba, nawet jest wysoko w czołówce, wśród obsługi odwiedzonych przeze mnie knajp… ale może tak dobrze trafiam 😉
Jeśli chcesz trafić na naprawdę niemiłą obsługę, to polecam pizzerię Bravo, po sąsiedzku, prawie zawsze robią łaskę obsługując klientów.
W Bravo byłem ostatnio jakieś 8 lat temu i raczej nie wybieram się:)
Jakieś 8 lat temu jeszcze było spoko 😉
Dzięki za recenzję:) Fatalny ten obiad…16,50…bez komentarza, za tą cenę lub dorzucając 2 zł w niektórych topowych miejscach we Wrocławiu można zjeść cudowne potrawy. Makaron z kurczakiem, masakra! Nie rozumiem ludzi, którzy bronią tego miejsca:(
Ja się osobiście nie spotkałam z niemiłą obsługą w Remoncie, nie zamawiałam tam też zbyt wielu potraw, ale do szpinaku w sosie czosnkowym nie miałam zastrzeżeń. Na surówki nigdy nie mogłam narzekać, rzeczywiście są przygotowywane w kuchni, nie kupowane w słoikach. Autor musiał mieć strasznego pecha.
Akurat ten makaron z kurczakiem jest jednym z moich ulubionych dań, nie wiem czym ma według Was smakować sos śmietanowy jak nie śmietaną:) Do tego zeszklona cebulka i kurczak z odrobiną papryki i pietruszki, dla mnie git. Pizza też jedna z lepszych w mieście…natomiast obsługa, no cóż…tym razem się nie popisała, ale być może ten artukuł sprawi, że dziewczyny wezmą się w garść i zaczną inaczej traktować klientów
Sos śmietanowy powinien przede wszystkim smakować. ten nie smakował w ogóle i był tak wodnisty, że nie oblepił nawet makaronu, więc mógłbym go chyba zjeść tylko dużą łyżką.
To chyba jakiś pechowy kucharz był;)
Studiuję we Wrocławiu i często bywam w Remoncie. Zwykle na piwie ze znajomymi, ponieważ jest w cenie na naszą kieszeń i bez problemów możemy zarezerwować wcześniej miejsce dla naszej ekipy. Zdarzało mi się tam także coś zjeść. Myślę, że autor wybrał akurat takie dania, które nie najlepiej się prezentują. Sama nigdy nie komponuję obiadu z mięsa i dodatków. O wiele lepiej jest zamówić danie dnia, które jest zawsze tańsze i, mam takie wrażenie, jest robione z większą uwagą i ładnie podane. W Remoncie trzeba się nauczyć, co warto zamawiać i wtedy żaden student nie powinien narzekać. A dziewczyny z obsługi bardzo lubię 🙂
Zgadzam się z tą recenzją! Byłam tam dwa razy, za pierwszym razem jedzenie nie było najgorsze, choć do najlepszych też nie należało, za drugim razem to był dramat! Kluski gumowe, z niedogotowanym ziemniakiem :/ Zdecydowanie nie polecam tego miejsca, jest wiele miejsc gdzie można zjeść dużo lepiej w tej samej cenie. 🙂
1. Nikt nie musi się w 100% zgadzać z tymi SUBIEKTYWNYMI opiniami.
2. Tu jest właśnie miejsce gdzie możecie przedstawić swoje RÓWNIEŻ subiektywne opinie.
3. I teraz moja subiektywna opinia. Byłem tam raz ze znajomymi, mojego dania już nie pamiętam (bez zastrzeżeń), natomiast do kawy zamówiliśmy ciasto marchewkowe, i tu WIELKI minus. Tym tzw. ciastem, które chyba koło marchewki nawet nie leżało można było gwoździe przybijać. Poważnie był problem z przekrojeniem tego. „Ciasta” pozostawiliśmy na stole, kelnerka na uwagę, że tego nie da się zjeść tylko rozłożyła ręce.
Ostatnio odwiedziłem tel lokal po raz drugi, (Brawo już zamykali).
Zamówienie: grillowany schab z plackami ziemniaczanymi i sosem. Poprosiłem o zmianę sosu jakoś chrzanowy mi nie pasował do tego zestawu.
Schab bardzo dobry, sos też był ok, niestety placki były chyba robione z torebki typu knorr.
kiedys bylismy kilka razy w Remoncie z pracy na obiad, generalnie nie jest to zjadliwe
pizze i makarony lepsza podaja w Bravo obok a domowe obiady w Domowych Obiadach
(ktore dostaly na blogu bardzo sobra note)