Bar Jedzonko na ulicy Grunwaldzkiej istnieje już dłuższy czas, kilka lat temu bywałem w nim dość regularnie, ale ostatnio sobie odpuściłem, głównie z powodu odkrycia innych miejsc z niedrogim jedzeniem. Przejeżdżając jednak niedawno obok, postanowiłem wpaść na obiad. A jeśli byłem już raz, to w kolejnych dwóch dniach zawitałem ponownie, dzięki czemu miałem materiał do kolejnej relacji.
Sądząc po ilości klientów, Jedzonko na ich brak narzekać nie może, co nie powinno w sumie za bardzo dziwić jeśli weźmiemy pod uwagę sąsiedztwo przynajmniej kilku akademików.
Lokalik jest niewielki, możemy usiąść przy jednym z siedmiu stolików nakrytych ceratą. Obowiązuje samoobsługa, a ciekawym rozwiązaniem jest darmowa zupa do każdego zestawu obiadowego. Po złożeniu zamówienia nalewamy talerz gorącej zupy z kociołka, jemy i czekamy na danie główne.
Kiedy zjawiłem się w Jedzonku za pierwszym razem, zachciało mi się placków ziemniaczanych, które niegdyś bardzo mi tu smakowały. Wybrałem wersję ze śmietaną za 10,50 zł. Do tego zupa – grochówka.
Przed plackami nalałem jeszcze grochówkę, która, wypadła więcej niż pozytywnie. Wyrazisty, gęsty wywar z dużą ilością dodatków i przenikającym mocno aromatem boczku. Duży plus.
Po około dziesięciu minutach pojawiły się moje placki. Niestety, właściwie ociekające tłuszczem, a co najgorsze – twarde. Ktoś zdecydowanie przesadził z ilością mąki. Doprawione nieźle, dużo cebulki i pieprzu. Jeśli patrzeć na to z perspektywy studenta, który ma ograniczony budżet, a musi się najeść, to zdecydowanie polecam tę opcję głównie ze względu na wielkość porcji. W smaku placki nie były fatalne, ale zbyt mączne.
Przy drugiej wizycie ponownie wybrałem klasykę barową, a więc pierogi ruskie (9,50 zł), w dużej mierze będące wyznacznikiem jakości tego typu miejsc. Wcześniej jednak nalałem sobie kapuśniak.
Zupa bardzo smaczna, o lekko dymnym posmaku z dużą ilością kapusty. Naprawdę dobra.
Na pierogi przyszło mi czekać ponad 20 minut, co mocno mnie zaskoczyło, biorąc pod uwagę fakt, że kilka osób zamawiających po mnie, swoje dania otrzymało szybciej. Nic to, takie uroki barów.
Wszystko byłoby ok, gdyby smak wynagrodził oczekiwanie. Niestety, pierogi ruskie są chyba jedną ze słabszych pozycji w menu Jedzonka. Z grubym ciastem, grudkami sera i żółtawo-brązowym, niezbyt zachęcającym farszem. Odradzam.
Skoro powiedziało się już A, należało powiedzieć też B, więc podjechałem na ul. Grunwaldzką jeszcze raz. Tym razem spróbować czegoś spoza standardowego menu barów dla studentów.
Zachęciła mnie oferta makaronów, których nazwy bezpośrednio odnoszą się do tematyki piłkarskiej, zresztą podobnie jak zdjęcia na ścianach lokalu. Prawdopodobnie syn właścicieli trenuje piłkę. Mój wybór padł na makaron piłkarza za 15 zł.
Przed daniem głównym nalałem sobie jeszcze rosół, do którego dodałem makaron z wielkiej plastikowej misy.
Rosół okazał się bardzo delikatny, słonawy, ale w sumie nie najgorszy. Nie obraziłbym się, gdyby był bardziej aromatyczny, ale i tak dobrze rozgrzał w zimowy dzień.
Po otrzymaniu dania głównego poczułem małą konsternację. Myślałem, że ktoś pomylił zamówienie, a na moim stoliku znalazła się podwójna porcja makaronu dla jakiejś pary.
Porcja olbrzymia. Makaron piłkarza to penne, brokuły, kurczak i sos śmietanowy. Makaronu, na moje oko, było spokojnie ze 300-350 g. Całość została zapieczona z serem. Kurczaka za wiele w środku nie było, podobnie jak brokułów. Gdzieniegdzie widoczne był ślady vegety, a sos ogólnie dość słony. Ilość makaronu zdominowała resztę, zasuszając podniebienie do granic wytrzymałości. Zjadłem 1/3 i się poddałem.
Jedzonko to bar nastawiony na studentów, serwujący iście studenckie porcje w bardzo znośnych cenach. Jedzenie do specjalnie wykwintnych nie należy, ale też kłamstwem byłoby stwierdzenie, że jest niejadalne. Ot, takie typowo barowe jedzenie z lepszymi i gorszymi opcjami.
Bar Jedzonko
ul. Grunwaldzka 86
Przy okazji przypomnę także, że Wrocławskie Podróże Kulinarne biorą udział w konkursie na Blog Roku 2014. Aby pomóc nam w zajęciu jak najwyższego miejsca, wystarczy wysłać jednego SMS-a o treści E11172 pod numer 7122. Wartość SMS-a to 1,23 zł, a dochód zostanie przekazany na Fundację Dzieci Niczyje.
Ja bardzo polecam w barze jedzonko placek po węgiersku i kotlet po królewsku, a w niedziele roladki. Uważam, że to najbardziej popisowe dania tego lokalu i one przyciągają głodomorów.
Roladki OK, surówki – z tymi bywa różnie, zupy – rosół OK pozostałe jedne lepsze inne gorsze. Generalnie w tych w rozsądnych cenach można dobrze zjeść.
Witam byłem z tym barze 23 Kwietnia na ulicy Grunwaldzkiej i szczerze mówiąc byłem tam ostatni raz, kiedyś było naprawdę fajnie, lecz teraz jest to absolutnie ne do pomyślenia. Pani blondynka która tego dnia była na kasie kompletnie nie reagowała na przywitania gości ani dzień dobry ani pocałuj mnie w dupę kompletnie nic, w dodatku cały czas rozmawiała przez telefon komórkowy zbierając zamówienia to raz, dwa zdenerwowało mnie to że zamówiłem Kotleta z piersi kurczaka w panierce w zestawie tak było napisane, dostałem pierś grilowaną z kawałkami teflonu na mięsie i ziemniaki grzecznie zwróciłem uwagę że zamawiałem co innego na to pani blondynka że „Tak miałam zapisane na kartce” i obróciła się na pięcie chamskie i skandaliczne zachowanie tej pani było nie do przyjęcia. tak że moim zdaniem omijać szerokim łukiem kiedyś była tam fajnie teraz jest to zwykły syf.